W zaciszu własnego domu na ogół czujemy się bezpiecznie. Co jednak, jeśli pojawi się intruz?
Po śmierci męża Ruth mieszka samotnie w położonym nieopodal plaży domu. Choć jest już starszą osobą, radzi sobie zaskakująco dobrze i nie cierpi z powodu odosobnienia. No, może tylko nocami, kiedy ma wrażenie, że po jej domu grasuje tygrys. Wydaje się absurdalne? Być może, jednak Ruth wyraźnie słyszy, jak tygrys przemieszcza się po ciemnym salonie, jego obecność wyczuwają nawet jej ukochane koty...
Nic więc dziwnego, że kiedy w drzwiach staje tajemnicza Frida, kobieta przyjmuje towarzystwo z pewną ulgą. Frida twierdzi, że przysłano ją, by otoczyła starszą panią opieką. Pomaga sprzątać, gotuje, a kiedy trzeba wysłucha opowieści o minionych czasach. Obiecuje także rozprawić się z tygrysem, który zagraża Ruth. Czy jednak to tygrysa powinna się lękać kobieta? A może w jej domu czai się groźniejszy przeciwnik?
Kiedy zaznajomiłam się za zapowiedzią debiutanckiej powieści Fiony McFarlane, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Na myśl o niebezpieczeństwie, jakie kryje się w przytulnych czterech ścianach domu poczułam rozkoszny dreszczyk. Uwielbiam historie, które kryją w sobie podwójne dno. W tym wypadku podejrzewałam, że tygrys będzie tylko preludium do bardziej dramatycznych wydarzeń. Nie pomyliłam się.
Nocny Gość zaczyna się dość sennie i sielankowo. Mały domek przy plaży i sympatyczna starsza pani, która po śmierci męża żyje samotnie z dwoma kotami, starając się nie absorbować zbytnio dorosłych dzieci i wnuków. Co prawda, kiedy przychodzi noc, dręczy ją świadomość, że po domu krąży tygrys, niemniej czytelnik podejrzewa, że są to delikatne urojenia. Z chwilą kiedy w domku zjawia się tajemnicza Frida, w lekturę wkrada się niepokój. Bo Frida potrafi nie tylko świetnie gotować i dotrzymywać starszej pani towarzystwa. Potrafi także być bardzo nieprzyjemna, jakby na chwilę opadała z niej maska serdeczności. Zaczynamy podejrzewać, że z tej znajomości wynikną kłopoty...
Fiona McFarlane potrafi znakomicie stopniować napięcie. Od subtelnej fabuły, poprzez lekki niepokój, aż do silnego napięcia. Z każdą stroną czytelnik staje się bardziej zaangażowany w historię Ruth i Fridy, wiedząc, że wydarzy się coś strasznego, ale nie mogąc nic uczynić. Bezwolnie "przygląda" się więc, jak bohaterka zmierza w stronę niebezpieczeństwa. Porównanie stylu powieści Nocny Gość do klimatu filmów Hitchcocka wydaje mi się wyjątkowo trafione: ten sam niepokój, to samo napięcie i poczucie nieuchronności i nieprzewidywalności. Czytelnik do końca nie podejrzewa, jak zakończy się ta historia, choć nastrój grozy sugeruje, że nie będzie to nic przyjemnego...
Powieść pani McFarlane ma jednak jeszcze jedno oblicze. Spomiędzy stron wysuwa się obraz kobiety, która samotnie, ale w godny sposób dobiega kresu życia. Chociaż czuje oznaki starości, dokuczają jej różne dolegliwości, a z pamięci nieraz coś umyka - nie uskarża się. Jest pogodna, korzysta z życia, dając szansę nawet niespełnionej miłości z młodych lat.
Powieść Nocny Gość jest świetną książką zarówno pod względem języka autorki, interesującej fabuły, jak i zgrabnie budowanego napięcia. Historia, która sięga w głąb ludzkiego umysłu, uświadamiając nam jak jest on silny, a równocześnie kruchy. Uczy pokory wobec upływu lat i sił, równocześnie ostrzegając przed nadmierną ufnością, jaką często wykazujemy....
Dziękuję:
Zaciekawiłaś mnie tą recenzją, książkę z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJest tego warta :)
UsuńSłyszałam dobre opinie o tej książce. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCzytałam już jej recenzje, jestem bardzo ciekawa Nocnego gościa. Ciekawi mnie ten wątek Fridy.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że złożona osobowość Fridy mnie zachwyciła :)
UsuńNie znam zupełnie tej autorki, jednak Twoja recenzja zachęciła mnie do czytania. Lubię dobre powieści :)
OdpowiedzUsuńOj, ja też :))
UsuńNo to chyba zaczynam uzupełniać listę na kolejny rok:)
OdpowiedzUsuńA jak ci idzie z czytaniem tegorocznych zapasów?
UsuńO jej. Zachęcająca recenzja i to bardzo! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńMoże być ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Będzie :)
UsuńBrzmi nieziemsko. Kusisz...
OdpowiedzUsuńTak troszkę :))
UsuńBo czasami człowiek ma wrażenie, że w domu nie jest sam, jednak często to fizyczna obecność kogoś "znajomego" jest znacznie bardziej niebezpieczna...
OdpowiedzUsuńZabrzmiało intrygująco :)
Cieszę się :)
Usuń