poniedziałek, 31 października 2016

O targach nieco inaczej

Krakowskie Targi Książki dotychczas odwiedzałam jako czytelnik, bloger i maniak książkowy. Tym razem role nieco się podzieliły, ponieważ po raz pierwszy pojawiłam się na nich także jako autor. Niesamowite przeżycie. Nie będę kłamać, bardzo stresujące. Już od kilku tygodni zamartwiałam się, jak to wypadnie, czy nie będę czasem siedzieć przy stoliczku sama i spoglądać ponuro na przewijających się obok ludzi. Na szczęście moim wspomnieniom z tegorocznych targów będą towarzyszyć zgoła odmienne emocje. A to wszystko dzięki wyjątkowym ludziom. 

Nim trafiłam na stoisko Czwartej Strony i ustawiono dla mnie szykowny stoliczek ze stosem książek, odwiedziłam w Krakowie wyjątkowe miejsce. Nigdy wcześniej nie byłam w krakowskim schronisku, ponieważ naszego bezdomniaka przywiozła dla nas pani Kasia Gromska z Radomia. Wraz z Kasią z wydawnictwa i towarzyszącym mi mężem miałam okazję zwiedzić schronisko, spotkać się z bezdomnymi czworonogami i porozmawiać z kierownikiem azylu, panem Szymonem. Było to dla nas niesamowite przeżycie, ponieważ ogrom pracy, jaki ci ludzie wkładają w pomoc zwierzętom jest po prostu nie do ogarnięcia, a samo spotkanie z mieszkańcami zakratowanych boksów dostarcza bardzo silnych emocji. Wspomniane spotkanie było w pewnym sensie związane z premierą kolejnej części cyklu Kalina w Malinach, zatem szerzej o nim napiszę w innym czasie. 

Po dojeździe na teren Targów i po powitaniu ekipy z wydawnictwa rzuciliśmy się między stoiska. Zakupy dla siebie, dla zaprzyjaźnionych osób, dla córki... uzbierało się z tego kilka pokaźnych pakunków. Wiem, że wiele osób narzeka, że na targach nie jest taniej, ale ja jestem zdania, że można upolować wiele perełek. Kupiłam kilka pozycji, na które miałam ochotę od dłuższego czasu, kilka przygotowałam w formie prezentu, uzupełniłam biblioteczkę Milenki. Przez kilka dni będę unikać zaglądania na konto, ale cóż tam ;)

Dla siebie zdobyłam: 
"Fortele nierządnicy" - Iny Lorentz
"Miasto archipelag" Filipa Springera 
"Ścianę sekretów" - Tany French 
"Dzieci Norwegii" - Macieja Czarneckiego 
"Wniebowzięte" - Anny Sulińskiej
"Mariannę" - Magdaleny Wali z autografem autorki 
"Serce z bibuły" - Karoliny Wilczyńskiej
Mój mąż postawił na pozycje dotyczące II Wojny Światowej, Wołynia oraz Powstania Warszawskiego, Milenka dostała ukochaną Kicię Kocię i nowe przygody Maksa :)

Przed spotkaniem udało mi się poznać Magdalenę Walę, autorkę "Przypadków pewnej desperatki" oraz "Marianny". Rozmowa na tematy literackie i nie tylko, okazała się przemiła. Magda jest niezwykle ciepłą i sympatyczną osobą, bardzo się cieszę, że udało nam się poznać i pogawędzić. Musicie też wiedzieć, że cała ekipa z Czwartej Strony i Wydawnictwa Poznańskiego to wspaniali ludzie, dzięki którym czułam się na Targach jak w domu i natychmiast minął mi stres związany ze spotkaniem! 

I nareszcie samo spotkanie! Nie macie pojęcia, jak się ucieszyłam, że czytelnicy do mnie przyszli! Na początek musiałam, po prostu musiałam, wyściskać Martę z bloga Do ostatniej pestki trzeba żyć. Marta dotrzymywała mi towarzystwa na stoisku, potem dołączył także Tomek z Nowalijek oraz Kasia i Daniel Englot. Oczywiście na blogowej braci się nie skończyło, przyszli także inni czytelnicy. Wielką przyjemnością było spotkanie, podpisywanie książek i krótka rozmowa. Nawet nie zauważyłam, kiedy upłynęła "moja" godzina, bo tyle było śmiechu i żartów! Dziękuję, że przyszliście i mogliśmy spędzić ten czas razem :)






 
 

niedziela, 30 października 2016

229. Elżbieta Cherezińska KRÓLOWA

Tak długiej przerwy na Babskim Czytaniu jeszcze chyba nie było, ale tak właśnie to wygląda, kiedy coś zjada czas. Kajać będę się innym razem, tłumaczyć też, dzisiejsza niedziela należy do Cherezińskiej i Królowej. W tytule i nie tylko...

     Kto przeczytał "Hardą", z pewnością nie potrafił przejść obojętnie obok "Królowej", chcąc poznać dalsze losy Świętosławy. Przyznaję, że i ja nie mogłam się oprzeć dalszym losom królowej. Córka Mieszka i siostra Bolesława przebywa w Danii ze swym mężem, Svenem, kiedy dociera do niej wiadomość o ślubie Olava. Zraniona do głębi pragnie zemsty, a porywczy małżonek jej ją poprzysięga. Po czasie Świętosława żałuje swojej porywczości. Idzie za głosem serca i zawiązuje sojusz z tym, którego ono uparcie wskazuje. Bitwa Trzech Królów nie przebiega jednak po jej myśli, a za zdradę męża królowa poniesie surową karę...

      Elżbieta Cherezińska zabiera nas na kolejne spotkanie ze Świętosławą, Bolesławem i wieloma postaciami znanymi z kart historii, utrzymując równie wysoki poziom, co przy pierwszej części cyklu. Fascynująca przygoda rozpoczyna się na północy, bo powrócić do Polanii, a stamtąd wyruszyć w kierunku ziem angielskich. Zagłębiając się w tę historię, czytelnik nie może narzekać na nudę. To ważny okres w dziejach Polski, Bolesław Chrobry prowadzi wiele bitew,zawiera sojusze, zdobywa ziemie. Jego siostra tymczasem odegra znaczącą rolę w historii Skandynawii i Anglii. Czytając tę książkę, nie mogłam oprzeć się zadawanemu w duchu pytaniu, jak bardzo historia mogłaby się zmienić, gdyby pochodząca z Polski władczyni miała nieco inny charakter...

      Królowa utwierdziła mnie w przekonaniu, że powieści historyczne warto czytać, szczególnie jeśli są tak świetnie i przystępnie napisane, jak cykl "Harda". Nie posiadam wystarczającej wiedzy, aby oceniać je pod kątem merytorycznym, oceniam je jako zwyczajny czytelnik, któremu podczas lektury towarzyszyły silne emocje. Nie byłam w stanie szybko przeczytać Królowej, to opasłe tomisko, gdzie na skandynawskich nazwiskach można połamać sobie język, ale zrobiłam to z prawdziwą przyjemnością. Teraz pozostaje mi zapoznać się z innymi powieściami autorki... i czekać na ekranizację Hardej. Polecam!


wtorek, 11 października 2016

228. Fiona Barton WDOWA

Twórcy thrillerów robią wszystko, aby nas zaskoczyć, a wymyśloną przez siebie historię przedstawić niebanalnie i intrygująco. Zdarzało mi się już czytywać powieści w których zagłębiałam się w prowadzone śledztwo, a i tak nie byłam w stanie odkryć, kto popełnił zbrodnię. Bywały i takie, gdzie sprawca został ujawniony już na pierwszych stronach, a autor mocniej skupiał się na kwestii "dlaczego" zamiast "kto". Fiona Barton przedstawia nam jeszcze inne spojrzenie na zbrodnię. Jej opowieść skupia się przede wszystkim na żonie człowieka, który został oskarżony o uprowadzenie i morderstwo małej dziewczynki. 

Jean poślubiła Glena, kiedy była młodą dziewczyną. Zawsze sądziła, że stanowią dobre małżeństwo. Kochała go i wiernie trwała u jego boku nawet wtedy, gdy został oskarżony o zamordowanie małej Belli. Kiedy Glen ginie w nieszczęśliwym wypadku, oczy wszystkich zwracają się ku Jean. Przez tyle lat żyła z tym człowiekiem pod jednym dachem. Czy zdawała sobie sprawę z mrocznych tajemnic męża? Kobieta wie, że to dobry moment, by przemówić i opowiedzieć swoją historię. Jednak czy wyjawi prawdę? 

Fiona Barton przedstawia zbrodnię z nowej perspektywy. Oddaje głos osobie, która w fabule powieści kryminalnych zazwyczaj jest pomijana. Przypomina czytelnikom, że także zbrodniarz - nawet najbardziej okrutny i znienawidzony - ma kogoś bliskiego, kogoś, kto go kocha, być może bezgranicznie ufa. Uświadamia, że taka osoba może mieć do opowiedzenia fascynującą historię i rzucić nowe światło na wydarzenia. Że ponosi bolesne konsekwencje czynów bliskiej osoby i na zawsze zostaje napiętnowana zbrodnią, nawet jeśli nie miała o niczym pojęcia. 

Powieść Fiony Barton jest bolesna i przykra, chwyta za serce czytelnika, który podejrzewa, jak straszna zbrodnia musiała zostać popełniona. Nie odebrałam jej jednak jako specjalnie emocjonującej, mimo że liczne retrospekcje pozwalały cofnąć się w czasie i uczestniczyć w prowadzonym dochodzeniu, jak też obserwować je z perspektywy detektywa, matki czy dziennikarki. Postać tytułowej wdowy w znacznym stopniu zdominowała tę historię, a autorka skupiła się na relacjach małżeńskich, wspomnieniach i odczuciach kobiety. To bardzo interesujący i niebanalny wątek, niemniej najbardziej intrygująca i tak pozostaje część poświęcona małej Belli i śledztwu. Być może to kwestia bohaterki, ale po którymś z kolei rozdziale poświęconym wdowie, jej opowieść zaczęła mnie nużyć, a ją samą miałam chęć wstrząsnąć za naiwność i ślepotę! Prostota języka sprawia, że książkę czyta się bardzo lekko i szybko. Autorka wie, jak zaciekawić czytelnika, nie boi się trudnych i przykrych tematów, ale porusza się po nich subtelnie, nie epatuje przemocą czy wulgarnością. Wdowa to ciekawa pozycja, po którą warto sięgnąć, chociażby po to, by przekonać się, jak wygląda zbrodnia z innej perspektywy i do czego prowadzi ślepe oddanie w związku.


niedziela, 2 października 2016

227. Agnieszka Lewandowska-Kąkol DZIEWCZYNY OD ANDERSA


Dziewiętnaście historii przytoczonych w książce Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol to w rzeczywistości zaledwie wierzchołek góry lodowej. Armii Andersa towarzyszyło ich bowiem tysiące: starszych i młodszych. Różniło je pochodzenie, ale łączyły dramatyczne doświadczenia. Godziny przesłuchań i tortur, tygodnie i miesiące spędzone w ciasnych i wilgotnych celach, gdzie brakowało miejsca nawet na to, aby usiąść na podłodze, długie dni spędzone w bydlęcych wygonach na podróży w bezkresy ZSRR, gdzie czekała mordercza praca i racja gliniastego chleba. Ból, trud, krew i łzy. I w końcu determinacja, by dotrzeć do miejsca, w którym formuje się polska armia, dostać się w jej struktury, opuścić znienawidzony kraj i walczyć z wrogiem. Przez kolegów z Polskiej Armii na Zachodzie określane były zdrobniale Pestkami - od Pomocniczej Służy Kobiet. Bardzo trafnie, bo w trudnych warunkach musiały być wyjątkowo twarde.

Agnieszka Lewandowska - Kąkol oddaje w ręce czytelników dziewiętnaście rozdziałów, dziewiętnaście scenariuszy, które historia napisała dla dzielnych kobiet. Do pewnego momentu scenariusze te są niemal bliźniacze: zatrzymania, przesłuchania, wywózki, gułagi, a potem dążenia, by dołączyć do Armii Andersa. Na miejscu ciężka praca, opieka nad chorymi żołnierzami w ogniskach szalejących epidemii, organizacja szpitali i szkół, próba stworzenia namiastki polskości z dala od ukochanej ojczyzny. Wspomnienia tych niezwykłych kobiet pozwalają zyskać troszkę inne spojrzenie na te wydarzenia, mniej historyczne, mniej oficjalne, takie po prostu kobiece, ludzkie. Autorka nie zamyka historii dzielnych Pestek w latach wojny. Wspomina o dylematach, jakie czekały na nie po jej zakończeniu. Wrócić do ojczyzny, nie wrócić? Pozostać na obczyźnie i próbować poskładać nowe życie z dala od rodzinnych stron? Przytacza ich powojenne losy i pokazuje, że te nie zawsze były łatwe. 

Publikacje jak Dziewczyny od Andersa są niezwykle potrzebne. Większość z nas zna rysy historyczne, wie, kim był Władysław Anders i co dokonała jego Armia. Roli kobiet w jej strukturach być może się nie pomija, ale też nie poświęca się jej zbyt wiele uwagi. Dla mnie - jako czytelniczki i kobiety - bardzo ważne jest to, że mogę przeczytać o nich tak szczegółowo, a to co czytam, pochodzi od nich samych, z ich relacji, z ich wspomnień i zapisków. Nie mogę wczuć się w ich przeżycia i myśli, ale mogę je poznać, spróbować je sobie wyobrazić. Dostrzec ludzką i kobiecą twarz ważnych, historycznych wydarzeń. To bardzo niezwykła lektura. Każda jej strona przesiąknęła siłą i odwagą, ale również strachem i bólem. Nie sposób podejść do niej bez emocji. Polecam Wam serdecznie!


sobota, 1 października 2016

226. Erica Spindler NAŚLADOWCA

Naśladowca Eriki Spindler na polskim rynku ukazuje się po raz któryś z kolei, co z potwierdza, jak znacznym zainteresowaniem czytelniczek nadal cieszy się ta poczytna, amerykańska pisarka. I ja miałam taki okres, gdy wręcz nałogowo pochłaniałam thrillery ukazujące się nakładem MIRA, ale Naśladowcy wcześniej nie czytałam. 

Mamy tu do czynienia z okrutnym mordercą, który nocą zakrada się do sypialni małych dziewczynek, zabija je, a następnie  upozowuje. Swoje ofiary wybiera starannie: mają to być dziesięcioletnie blondynki, nieskazitelne, idealne, i tak też mają prezentować się po śmierci. Potwór, którego policja określiła Mordercą śpiących aniołków już kiedy terroryzował małe miasteczko w Illinois. Zamordował trzy dziewczynki, a potem znikł. Teraz powraca, a na miejscu zbrodni spotykają się dwie twarde kobiece osobowości. Detektyw Riggio to młoda, ambitna policjantka, której nie w smak, że do śledztwa przydzielono także Kitt Lundgren, która Mordercą śpiących aniołków zajmowała się przed laty, a niepowodzenie w śledztwie przypłaciła rozbiciem małżeństwa i chorobą. Ale to właśnie Kitt dostrzega różnice między obecnymi zbrodniami a tymi sprzed lat. Wkrótce Kitt otrzyma telefon. Morderca ma dla niej zadanie. 

Podczas lektury żartowałam sobie, że mam do czynienia z klasycznym thrillerem w wydaniu spindlerowskim. Rzeczywiście, charakterystyczną cechą łączącą wszystkie książki tej autorki jest to, że akcja bywa niezwykle dynamiczna i szybka, i tak naprawdę nie pozostawia czasu ani na nudę ani na zastanowienie. Po prostu pędzi, odsłaniając kolejne szczegóły śledztwa i wydarzenia. Znajdziecie tutaj bardzo wiele dialogów, za to opisów praktycznie nie ma. Takie książki czyta się naprawdę bardzo szybko. Jeden wieczór, no, góra dwa i po lekturze. 

W moim odczuciu mocną stroną Naśladowcy jest zakończenie, kiedy to akcja jeszcze bardziej przyspiesza. Na światło dzienne wychodzą kolejne ślady, kolejne scenariusze stają się coraz bardziej prawdopodobne, a czytelnik już sam nie wie, kogo podejrzewać. Rozpoczyna się emocjonujący pojedynek z czasem, którego stawką będzie ludzkie życie. Muszę przyznać, że w tym miejscu naprawdę siedziałam, jak na szpilkach. Jeśli macie ochotę na nieskomplikowany, ale ciekawy i emocjonujący thriller w kobiecym wydaniu, Naśladowca powinien sprostać Waszym oczekiwaniom.