sobota, 18 sierpnia 2018

277. Bogna Ziembicka PAMIĘTASZ TAMTO LATO

Lato 1939. Hrabina Olga Mężyńska wraz z synem Teofilem, jego żoną Bisią oraz służącą Lorcią spędza wakacje w Juracie. Wydarzeniem sezonu jest bal maskowy w hotelu Lido. Królową balu jest ciemnowłosa, czarnooka Klementyna, która za nic ma konwenanse i maniery. Gdy tańczy z Teofilem, widać, że tych dwoje trudno będzie rozdzielić. Cztery kobiety kochające jednego mężczyznę. Czy po wojennej zawierusze ich drogi się jeszcze przetną? Jak odnajdą się w powojennej rzeczywistości? Jak potoczą się ich losy?

Uwielbiam książki z tłem historycznym, które pokazują nam, jak wyglądało życie przed laty, dlatego natychmiast zwróciłam uwagę na zapowiedź najnowszej powieści Bogny Ziembickiej. Losy czterech kobiet połączone postacią jednego mężczyzny okazały się niezwykle barwne, dramatyczne i ciekawe. Na okładce powieści znalazłam informację, że od tej książki nie sposób się oderwać i szczerze mówiąc, całkowicie się z tym zgadzam. Nie odłożyłam, póki nie przeczytałam, tak bardzo pochłonęły mnie losy Olgi, Lorci, Klementyny i Bisi. Bogna Ziembicka nie szczędziła swoim bohaterkom dramatycznych przeżyć, odmalowując przy ich pomocy dramatyzm polskiej historii. Pamiętasz tamto lato to powieść o miłości, która przybiera różne oblicza, a także o tęsknocie i próbie odnalezienia się w nowym, obcym i nieprzyjaznym świecie. Jeśli lubicie emocjonujące, obfitujące w zwroty akcji książki z tłem historycznym, powieść Bogny Ziembickiej powinna przypaść Wam do gustu. Styl autorki jest lekki, ale barwny i obrazowy. Ona naprawdę pięknie pisze o tamtych czasach! Tą powieścią skłoniła mnie do sięgnięcia po wcześniejsze książki i na pewno przeczytam cykl o Różanach.

Jednak ta książka – mimo że tak bardzo mi się podobała i pochłonęłam ją z wypiekami na twarzy – ma jednak i swoje wady. Najbardziej przeszkadzało mi to, że jest dość chaotyczna. Powieść została podzielona na cztery części poświęcone czterem bohaterkom wzbogacone o prolog i epilog, jednak autorka, mówiąc nieładnie, przeskakiwała między różnymi płaszczyznami czasowymi, przez co łatwo było się pogubić. Trochę czasu zajęło mi przywyknięcie do takiego stylu pisania, ale nadal uważam, że umieszczenie daty byłoby dużym udogodnieniem dla czytelników. Nie do końca przemówił do mnie również wątek Lorci, do pewnego momentu był bardzo naturalny i prawdopodobny, ale w pewnym miejscu wdarło się trochę klimatu z filmu szpiegowskiego. Poza tym autorka zdobyła moje serce… umieszczeniem w powieści moich rodzinnych stron. Pojawia się Kalwaria Zebrzydowska, pojawiają się Wadowice i Skawina, aż się prosi, by zapytać Bognę Ziembicką, gdzie umieściła Olszynki…Może kiedyś będę miała okazję zapytać :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak  

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

276. Kerry Fisher POSŁUSZNA ŻONA

Ile tajemnic może kryć jedna rodzina? Sięgając po powieść Kerry Fisher, przekonacie się, że naprawdę wiele. Klan Farinellich, którego częścią poprzez małżeństwo z Nico staje się Maggie, sprawia wrażenie familii idealnej. Nic dziwnego, że przy krewniakach męża kobieta czuje się jak przysłowiowe piąte koło u wozu. Niechęć teściowej, wściekłość pasierbicy, która jest rozgoryczona, że ktoś zajął miejsce jej nieżyjącej matki, cień idealnej pierwszej żony, a do tego postać Lary, bratowej Nico, eleganckiej, świetnie zorganizowanej, szczęśliwej żony. Pewnego dnia Maggie znajduje list i odkrywa szokującą prawdę o pierwszej żonie Nico. Waha się, czy wyjawić prawdę, czy milczeć i chronić tych, których kocha. Tajemnice skrywa także bratowa Nico, Lara. Pozornie ma wszystko: czułego męża, cudownego synka, piękny dom, idealne, spełnione życie. Nikt nie wie, że małżeństwo jest dla niej więzieniem, z którego nie potrafi się uwolnić.

Posłuszna żona spodobała mi się już od pierwszych stron. Może wpłynął na to fakt, że w moje ręce od dawna nie trafiła podobna powieść, ale bardzo szybko zagłębiłam się w świecie Maggie i Lary. Autorka zastosowała w swojej historii narrację pierwszoosobową, oddając głos obydwu żonom braci Farinnellich. Dwie kobiety, dwie różne historie, dwa zupełnie inne dramaty rodzinne i dwie różne osobistości. Kerry Fisher bardzo sprawnie odmalowała charaktery tych dwóch żon, a wspomniana narracja pierwszoosobowa dodatkowo to zaakcentowała. Cóż, Maggie, nie przebiera w słowach, jest spontaniczna, radosna. Jej fragmenty potrafiły mnie rozbawić. Lara w pierwszej chwili wydaje się sztywna, ale czytelnik szybko odkrywa, że za jej zachowaniem kryje się rozpacz.

Powieść Kerry Fisher nie jest specjalnie dynamiczna i nie obfituje w emocjonujące zdarzenia. Akcja rozwija się w dość powolnym tempie, pozwalając czytelnikowi dostrzec prawdziwe oblicze rodziny Farinellich. To, co najważniejsze, kryje się w relacjach Lary i Maggie. To cichy dramat, o którym nie wiedzą nawet najbliżsi. Ta książka mnie zaskoczyła. Dlaczego? Ponieważ dała mi więcej, niż się spodziewałam. Potrafiła mnie nie tylko wciągnąć do świata wykreowanego przez Kerry Fisher, ale również rozbawić postaciami Beryl i Maggie, czy rozczulić pewnym nieporadnym staruszkiem z alzheimerem, który na widok wchodzącej kobiety wstawał, by oddać jej szacunek. Książka Kerry Fisher nie jest pozbawiona wad, zdarzają się dłużyzny, które nawet cierpliwego czytelnika przyprawiają o mamrotane pod nosem "No dalej". Za błąd uważam tez porównywanie tej powieści Fisher do Diane Chamberlain, ponieważ autorki mają zupełnie inny styl! Chamberlain bierze temat z każdej strony, jej powieści wydają się głębsze. Z kolei Fisher potrafi przemycić w swojej powieści trochę humoru i nadać jej lekkości. Jeśli lubicie historie rodzinne i tajemnice, przekonajcie się, dlaczego ta powieść mi się spodobała :)

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.