środa, 30 grudnia 2015

273. Linda Green MAMIFEST

Zasiadać na najwyższych stołkach i czynić świat bardziej przyjaznym i bezpiecznym? Rozstawiać pionki na politycznej szachownicy i dbać o potrzeby najsłabszych i najbardziej potrzebujących? Czy to się nawzajem nie wyklucza? Nie, kiedy w wyborach startują bohaterki Lindy Green!

Żony, matki, opiekunki domowego ogniska. Zapracowane, zabiegane i zajęte tysiącem spraw. Planujące i pilnujące, by wszystko biegło swoim torem. Czy to się Wam z czymś nie kojarzy? Oczywiście, to nie tylko obraz trzech bohaterek powieści Lindy Green, to odbicie większości przedstawicielek płci pięknej. Strategów doskonałych. 

Sam dzieli swój czas pomiędzy opiekę nad dziećmi a pracę w hospicjum. Jeden z jej synów choruje na rdzeniowy zanik mięśni, życie kobiety to niekończące się pasmo strachu o jego zdrowie. Jackie opiekuje się matką chorą na alzheimera, równocześnie usilnie starając się zajść w ciążę. Anna pracuje jako szkolny pedagog, kiedy jednak jej córka staje się ofiarą przemocy ze strony koleżanek, czuje się bezradna. Trzy przyjaciółki uświadamiają sobie luki w prawie i przepisach, które nie chronią w wystarczającym stopniu tych najsłabszych i potrzebujących wsparcia. Spontaniczna akcja zaowocuje powstaniem mamifestu i startem w wyborach z ramienia partii, dla której priorytetem jest rodzina. 

Powieść Mamifest w większym bądź mniejszym stopniu jest bliska nam wszystkim. Każdego dnia uświadamiamy sobie jak niedopracowany jest system polityczny i jak wiele nieprzyjaznych ludziom przepisów uosabia. Bez względu na to, która partia dochodzi do władzy, brakuje środków na pilne potrzeby, a podczas zatwierdzania kolejnych przepisów zapomina się, że powinny one służyć ludziom. I niejedna osoba w głębi ducha myśli sobie: "Gdybym to ja..." Bohaterki Lindy Green: Sam, Jackie i Anna nie poprzestają na myśleniu. Choć każda z nich boryka się z poważnymi problemami życiowymi, a ich doba wydaje się być o wiele za krótka, decydują się stworzyć własną partię i poprzez wygraną w wyborach do parlamentu, zmienić kraj, w którym żyją. 

Powieść Lindy Green jest doprawdy niezwykła. W sprawny sposób łączy ona poważne kwestie i wyjątkowo lekki styl. Napisana przyjemnym i łatwo przyswajalnym językiem pozwala się pochłaniać, ale pomimo tego nie jest w żadnym razie błaha. Wprost przeciwnie: porusza wiele istotnych zagadnień i problemów, które nierzadko są przemilczane. To historia, która bardzo silnie oddziałuje na emocje czytelnika. Od silnego poparcia w kierunku bohaterek, po mocne wzruszenia i poczucie sprzeciwu w niektórych momentach. Nie ukrywam, że w pewnej chwili popłynęły łzy, nie byłam w stanie ich powstrzymać. Trzeba bowiem zaznaczyć, że pomimo politycznego wątku, ta powieść jest po prostu życiowa, rodzinna i ludzka - to są jej najważniejsze przesłania. Zachęcam Was do zapoznania się z Mamifestem. Być może i Wy poczujecie siłę płynącą z trzech matek i przekonacie się, jak wiele można zmienić, jeśli tylko się tego zapragnie. 





poniedziałek, 28 grudnia 2015

Debiut w nowej roli :)

Już wkrótce spełni się jedno z moich wielkich marzeń, w lutym zadebiutuję w roli autorki i z drżeniem serca będę oczekiwać na pierwsze - i kolejne - recenzje własnej książki. Pozwólcie, że dziś podzielę się z Wami moją radością i uchylę rąbka tajemnicy związanej z powieścią "I że ci nie odpuszczę". Z zapowiedzią książki można zapoznać się już na stronie wydawcy - Czwartej Strony :) I że ci nie odpuszczę :)  Ma ona już także swoją stronę na portalu  Lubimy Czytać - TUTAJ


Jak podoba się Wam okładka? Według mnie jest troszkę przekorna i bardzo kobieca - zupełnie jak historia, która się za nią kryje. To komedia, ociupinkę romantyczna, trochę kryminalna, mam nadzieję, że bardzo zabawna. Taka do parskania śmiechem i na poprawę fatalnego humoru. Taki był zamysł i mam nadzieję, że się udało :)

Chciałabym, żebyście towarzyszyli mi w nowej przygodzie, przygodzie, którą na blogu ukryję pod etykietą "Kalina w malinach". Właśnie tak zatytułowana jest seria o perypetiach pechowej panny młodej, która przed ołtarzem dowiaduje się, że jej ukochany wpuścił ją w maliny i zostanie tatusiem dziecka innej kobiety. Co z tego wyniknie? Cała masa różnych perypetii :)

Trzymajcie kciuki za mnie i Kalinę :)




poniedziałek, 21 grudnia 2015

272. Kathryn Taylor OCALIĆ DARINGHAM HALL - recenzja przedpremierowa

Po niemal półrocznej przerwie powracamy do Daringham Hall, by ponownie spotkać się z Kate, Benem oraz rodziną Camdemów. W drugim tomie serii nie brakuje emocji, tajemnic i wzruszeń. 

Po odzyskaniu pamięci i konfrontacji z rodziną Camdemów Ben decyduje się pozostać w Daringham Hall i odkryć, co naprawdę zaszło pomiędzy jego matką a Ralphem Camdemem. Mężczyzna czuje się mocno skołowany, ponieważ wbrew sobie czuje sympatię do ojca i zaczyna wierzyć, że ten nie wiedział wcześniej o jego istnieniu. Sytuacji nie ułatwia ciągły kontakt z Kate i to, że koło kobiety zaczyna kręcić się francuski ekspert od wina... Niespodziewany zwrot akcji sprawia, że Ben staje przed poważnym dylematem, czy ocalić Daringham Hall...

Kto miał przyjemność czytać pierwszą część serii autorstwa Kathryn Taylor, ten z pewnością jest niebywale ciekawy, jak dalej potoczą się losy Bena, ślicznej pani weterynarz oraz rodziny Camdemów, właścicieli Daringham Hall. Kto tej przyjemności nie miał, może zacząć od Ocalić Daringham Hall, choć osobiście polecam zapoznać się z pierwszą odsłoną i przeczytać tę historię od początku. 

Druga część cyklu nie przynosi znaczących zmian, jeśli chodzi o fabułę powieści. Wciąż kręci się ona wokół pragnienia zemsty, zadawnionych krzywd i poutykanych po kątach tajemnic. Wszystko to zaprawione nutką miłości i pożądania, które delikatnie wibrują w tle powieści, ale nie dominują nad całą historią. W Ocalić Daringham Hall autorka skupia się przede wszystkim na rozwiązaniu tajemnic, którymi tak nęciła czytelnika w poprzedniej części, przy tym również na relacjach rodzinnych i poszukiwaniu własnej tożsamości. Nie brakuje tutaj emocjonujących i wzruszających momentów, silnie oddziałujących na czytających. 

Ben i Kate nadal pozostają czołowymi bohaterami powieści, jednak Kathryn Taylor pozwala dojść do głosu również innym postaciom i bardziej szczegółowo rozwija ich wątki. To wyraźny zwiastun, że autorka dopiero się rozkręca i ma zamiar zapewnić fanom Darringham Hall kolejne emocjonujące historie. Chociaż podczas lektury czytelnik znajduje odpowiedzi na wiele pytań i wątpliwości towarzyszących już od pierwszej części, na ich miejsce pojawiają się kolejne z najważniejszym na czele: czy Ben zdecyduje się ocalić Daringham Hall, z którym pozornie nic go nie łączy?

W moim osobistym odczuciu druga odsłona serii jest jeszcze lepsza niż pierwsza: bogatsza pod względem języka, głębsza od strony emocji i wzruszeń, jakich dostarcza. Autorce udało się zaintrygować mnie i sprawić, że będę z niecierpliwością wypatrywać kolejnej odsłony. Ocalić Daringham Hall to przyjemna, relaksująca lektura, która odsłania wiele ludzkich słabości i mechanizmów zachowań, dzięki czemu nabiera realizmu i staje się czytelnikowi bliższa. Wątki miłosne i erotyczne stanowią zaledwie uzupełnienie tej historii, przez co historii tej bliżej do sagi rodzinnej niż romansu. Polecam!

Premiera 13 stycznia 2016 


środa, 9 grudnia 2015

271. Edward Rutherfurd NOWY JORK

Niezwykła podróż do korzeni jednego z najbardziej fascynujących miast na ziemi! Chcecie przekonać się, jak na przestrzeni lat zmieniał się Nowy Jork? Najnowsza powieść Edwarda Rutherfurda jest ku temu najlepszą okazją. 

Nowy Amsterdam czy Nowy Jork? Przygodę z powieścią Edwarda Rutherfurda rozpoczynamy, kiedy miasto należy jeszcze do Holendrów i stanowi niewielką osadę. Tutejsi osadnicy trudnią się przede wszystkim handlem, prowadząc interesy między innymi z indiańskim plemionami, które nie tak dawno były prawowitymi właścicielami tych ziem. Znaczenia portu domyślają się Anglicy, którzy wkrótce uczynią wszystko, by przyjąć rządy w mieście. Jest 1664 rok, poznajemy Dirka an Dycka, którego potomkowie będą nam towarzyszyć przez kolejne cztery stulecia. Od dzikich pustkowi rozbudowującej się kolonii po majestatyczne wieże Manhattanu i sławę miasta, które nigdy nie zasypia - Edward Rutherfurd przedstawia losy swych bohaterów, za tło obierając historię fascynującej metropolii. 

Edward Rtherfurd jest zazwyczaj przedstawiany jako autor bestsellerowego Paryża. Nie miałam przyjemności czytać tamtej powieści, ale wiem, że z pewnością to uczynię. I że już zawsze będę wypatrywać zapowiedzi kolejnych powieści pochodzących od tego autora. Książki, jakie tworzy angielski pisarz to niebywała gratka dla osób zainteresowanych nie tylko literaturą na wysokim, światowym poziomie, ale również historią i obyczajowością. Z ponad tysiąca stron powieści Nowy Jork wyłania się obraz tego niezwykłego miasta oraz zamieszkujących je ludzi na przestrzeni niemal czterystu lat. Wszyscy wiemy, jak wygląda dzisiejszy Nowy Jork, znamy panoramę strzelistych drapaczy chmur, zachwycamy się zielenią Central Parku i nierzadko marzymy, by zobaczyć to na własne oczy. A jak wyglądał Nowy Jork w 1664 roku, gdy Anglicy zapragnęli odebrać go Holendrom? Kiedy w miejscu dzisiejszego Manhattanu znajdowała się jedna uliczka zabudowana domami w stylu holenderskim, a Bronx czy Queens były maleńkimi wioskami zamieszkanymi przez resztki plemion indiańskich?

Nowy Jork Edwarda Rutherfurda przedstawia losy kilku pokoleń rodziny związanej z tym miejscem od samego początku i odciskającej głębokie piętno na jego historii. Kolejne postaci pojawiające się na kartach książki w mniejszym bądź większym stopniu pozostają związani z familią Masterów. Tłem dla osobistych przeżyć bohaterów stają się ważne wydarzenia historyczne, na kartach książki bohaterowie fikcyjni przeplatają się z osobistościami, znanymi z kart dziejów miasta. Akcja nie zalicza się do dynamicznych, powoli wiedzie czytelnika przez koleje miasta, przedstawiając wydarzenia z perspektywy jego mieszkańców. Czytelnik staje się świadkiem narodzin potęgi Nowego Jorku, metropolii światowej, dumnej i pięknej, aczkolwiek również groźnej i okrutnej. Obserwowanie narodzin miasta jest doprawdy fascynującym przeżyciem.

Przystępna forma i harmonijny, lekki język sprawiają, że książkę tę czyta się z wielką przyjemność, a ciekawość dalszych wydarzeń wręcz popycha do lektury. Nie będę Was okłamywać, że połkniecie tę książkę, to bądź co bądź ponad tysiąc-stronicowe tomisko i trzeba poświęcić mu trochę czasu. Zapewniam jednak, że warto. Jeśli fascynuje Was Nowy Jork i jego historia, jeśli chcecie poczytać, jak żyło się w tym wielkim (no, dobra nie zawsze wielkim) mieście na przestrzeni lat, jeśli chcecie zobaczyć przekrój Big Apple do samej pesteczki w ogryzku... to jest książka dla Was ;)

Polecam!

 



wtorek, 8 grudnia 2015

Zaproszenie na spotkanie Kalwaryjskiego Klubu z Kawą nad Książką

Już 10 grudnia o godzinie 16.00 w Bibliotece Miejskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej odbędzie się 
kolejne spotkanie Klubu z Kawą nad Książką. Tym razem pozostaniemy w tematyce kawowej i pochylimy się nad powieścią Edyty Świętek "Cappuccino z Cynamonem" 

Cappuccino z cynamonem to historia dwójki ludzi, którzy stają na życiowym zakręcie. Dlaczego mężczyzna nagle opuszcza rodzinę? Czy w wieku 36 lat można zakochać się na nowo? Na te i inne pytania odpowiemy w czasie dyskusji. Zapraszam. Dołączcie do nas! :)

 











poniedziałek, 7 grudnia 2015

270. Milenkowe Czytanie Ewa Stadtmuller NAJPIĘKNIEJSZE OPOWIEŚCI POD CHOINKĘ

Święta to czas magiczny, wprowadźmy dzieci w ich klimat z pięknymi opowieściami Ewy Stadtmüller.

Niezwykły jest okres świąt Bożego Narodzenia, jak również samych przygotowań do Gwiazdki. To czas, kiedy spełniają się marzenia i dzieją wspaniałe rzeczy. A jakie? Takie jak na kartach zbioru opowiadań Ewy Stadtmüller "Najpiękniejsze opowieści pod choinkę". Zabłąkana papużka stanie się najpiękniejszym prezentem dla samotnej kobiety, porzucony kundelek zyska nowy dom, a małe dziewczynki będą cieszyć się snem w nowym, cieplutkim łóżeczku pod pościelą w złote gwiazdki. 

Książeczka zawiera sześć niedługich opowiadań utrzymanych w klimacie świątecznych przygotowań. Wszystkie opowieści są niezwykle wzruszające i ciepłe, tchnie z nich rodzinną atmosferą i miłością. Pozytywne wartości, jakimi przesiąknięte są wszystkie historie sprawiają, że warto zaprezentować je zarówno maluszkom, jak i troszkę starszym dzieciom. Empatia, współczucie, rodzinne więzi i wspomnienia, a także dobro w czystej postaci - właśnie tego dostarczają opowiadania Ewy Stadtmüller. Nie ukrywam, że kiedy czytałam je Milence, łamał mi się głos i zwilgotniały oczy...

Nie mniejszy zachwyt wzbudziła we mnie oprawa tej książki. Wydawnictwo Skrzat przyzwyczaiło mnie już do pięknych wydań swoich książek, wielobarwnych, starannych, takich, że aż chce się je brać w ręce. Najpiękniejsze opowieści pod choinkę prezentują się naprawdę ładnie. Twarda, lakierowana okładka otulona zimową aurą, piękne wykończenie każdej strony z wykorzystaniem typowo świątecznych motywów. Przy tej książeczce naprawdę można poczuć święta, zatem to idealny pomysł na prezent gwiazdkowy! Czcionka w książeczce jest duża i bardzo wyraźna, nawet moja czterolatka już swobodnie podczytuje opowieści zawarte w zbiorze :)

Ilustracje uzupełniające opowiadania zostały stworzone przez Kazimierza Wasilewskiego. To piękne, barwne i bardzo klimatyczne obrazki, które doskonale oddają nastrój Gwiazdki i idealnie pasują do tych uroczych historyjek. Podsumowując, warto w każdym aspekcie. Wartościowa treść, sympatyczne wykonanie, lekkie historyjki z fajnym przesłaniem, a do tego wspaniała oprawa graficzna. Polecamy gorąco!






ISBN: 978-83-7915-303-9
Format: 165x240 mm
Objętość: 48 str.
Oprawa: twarda
Pierwsze wydanie: 2015



sobota, 5 grudnia 2015

269. Jason F. Wright SZCZĘŚCIE DO WZIĘCIA

Wzruszająca książka, która zapoczątkowała najpiękniejszą akcję charytatywną w historii Ameryki!

 Hope jest młodą i bardzo ambitną dziennikarką. Tworzy swoje teksty z prawdziwą pasją, wierząc, że pewnego dnia jej talent zostanie doceniony, a ona sama otrzyma szansę pisania naprawdę ważnych rzeczy. Tymczasem potrzebuje czegoś mocnego i ciekawego, co przyniesie jej prawdziwą sławę i pomoże osiągnąć cel. Kiedy dowiaduje się o niezwykłym zjawisku świątecznych podarunków, jakie otrzymują ludzie w potrzebie, postanawia rozwiązać ich tajemnicę i napisać o tym wspaniały reportaż. 

Prowadząc swoje małe śledztwo, Hope przekona się, że darowane dobro powraca. Pozna wspaniałych ludzi i zrozumie, że dla własnych celów nie można wykorzystywać zaufania innych.

Grudniowe dni nastrajają nas około świątecznie, im bliżej Gwiazdki tym częściej słyszymy świąteczne utwory, nabieramy ochoty na świąteczne komedie i uśmiechamy się na widok postaci w czerwonym kubraku, z długą białą brodą... Powieść Szczęście do wzięcia jest świetnym sposobem, aby wprowadzić się w ten wyjątkowy nastrój. Chociaż książka nie jest wyłącznie o świętach, to jednak pojawia się w niej tyle świątecznych motywów i ma tak świątecznie cudowny klimat, że nie sposób tego zbagatelizować! A przy tym niesie tyle dobrych, pozytywnych wartości!

Najważniejsze przesłanie tej powieści brzmi: warto pomagać, nawet drobny gest wystarczy, aby zmienić świat i nas samych na lepsze. Pomagać oczywiście powinno się przez okrągły rok, ale okres Bożego Narodzenia jest dla wielu osób szczególnie trudny. To wtedy najbardziej odczuwa się samotność, wyobcowanie, biedę. W powieści Jasona F. Wrighta spotykamy się z intrygującą tradycją, która pozwala ludziom dzielić się z innymi tym co mają i ... swoim szczęściem, radością. To chlubna i bardzo wzruszająca idea, podobnie jak i cała książka. 

Szczęście do wzięcia do krótka, ale bardzo nastrojowa książeczka. Swoim klimatem przypomina gwiazdkowe filmy familijne, te w których dobro zawsze zwycięża, a bohaterowie uświadamiają sobie, które wartości naprawdę się liczą. Jest nasycona ciepłem, dostarcza silnych wzruszeń, można przy niej uronić łezkę, albo dwie. A co najważniejsze: przywraca wiarę w człowieka. Polecam Wam do miłego czytania i krótkiej refleksji. A także przypominam o akcji charytatywnej, jaką przy okazji premiery książki zapoczątkowało Wydawnictwo WAM. Akcja

Za egzemplarz dziękuję: 




czwartek, 26 listopada 2015

268. Zbigniew Zborowski PĄKI LODOWYCH RÓŻ

Niektórych demonów lepiej nie budzić, o czym przekonują się Ania i Bartek. Młode małżeństwo przygotowuje się do narodzin swojego pierwszego dziecka i nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielkie niebezpieczeństwo się zbliża. A wszystko za sprawą dramatycznych wydarzeń, jakie stały się udziałem babki Bartka, Natalii oraz wyborów, które przyszło jej podejmować w przeszłości. Od ogarniętego wojną Lwowa poprzez Syberię i Moskwę, po współczesną Warszawę Zbigniew Zborowski wiedzie swych czytelników na kartach emocjonującej sagi rodzinnej. 

Powieść Pąki lodowych róż jest drugą odsłoną cyklu Trzy odbicia w lustrze, jednakże czytelnik może swobodnie poznać tę historię zupełnie odrębnie. Bohaterowie najnowszej powieści Zbigniewa Zborowskiego za sprawą przeszłości łączą się z postaciami znanymi z poprzedniej książki, niemniej mają do przytoczenia swoją własną opowieść. Wspólnym mianownikiem okazuje się tutaj przeszłość, przeszłość dramatyczna i bolesna, rzutująca również na losy późniejszych pokoleń, odbijająca piętno na ich życiu i bardzo niebezpieczna. 

Losy rodzinne nierzadko kryją smutne i dramatyczne tajemnice, do których ludzie nie chcą wracać i które woleliby pogrzebać raz na zawsze. Ciężkie doświadczenia formują ich osobowość, czasami zżerają od środka i sprawiają, że gorzknieją. Trudno się temu dziwić, gdy do czynienia ma się ze wspomnieniami dotyczącymi wojny bądź późniejszej niewoli. Z podobną traumą zmierzyć musi się Natalia Hryniewicz, babcia Bartka i jedna z najważniejszych postaci tej książki. Losy Natalii, a w późniejszym czasie jej potomków, obfitują w wydarzenia bolesne i dramatyczne, a nierozliczona przeszłość upomina się o przedstawicieli najmłodszego pokolenia, wystawiając ich życie na bardzo poważne niebezpieczeństwo. 

Saga Zbigniewa Zborowskiego jest niezwykle dynamiczna i emocjonująca, nie pozwala czytelnikowi ani na moment pozostać obojętnym. Następujące po sobie wydarzenia sprawnie umiejscawiają się w czasie, ukazując tocząca się w ich tle historię i doskonale oddając realia kolejnych dziesięcioleci. Czy to obóz gdzieś pod Uralem, niebezpieczna Moskwa czy ogarnięta konfliktem zbrojnym Doniecka Republika Ludowa - autor znakomicie oddaje klimat miejsc w których aktualnie osadza swą akcję. To jedna z tych książek, od których trudno się oderwać, ciekawość popycha do dalszego czytania i nie pozwala odłożyć lektury choćby na chwilę. Jedyną kwestią, do której mam małe zastrzeżenie, jest zakończenie. Mało realne jak dla mnie, ale może po prostu się nie znam. Ta mała skaza nie była jednak w stanie zepsuć mi wrażeń z lektury Pąków lodowych róż, toteż polecam tę sagę Waszej uwadze!

Dziękuję: 


sobota, 21 listopada 2015

267. Susan Jane Gilman KRÓLOWA LODÓW Z ORCHARD STREET

Smakowita, do bólu szczera i fantastyczna, tak w trzech krótkich stwierdzeniach mogę opisać tę powieść. Amerykański sen w wykonaniu Susan Jane Gilman tnie ostro, jak lód!

Rok 1913. Rodzina Treynowskich przybywa do Nowego Jorku z ogarniętej porewolucyjnym szałem Rosji. Wśród nich jest mała Malka. Życie w Ameryce z początkiem dwudziestego wieku nie jest usłane różami. Treynowscy śpią na podłodze w salonie krawca, który ich zatrudnia, Malka i jej siostry również muszą pracować, bo jeśli nie przyniosą paru centów, nie dostaną w domu kolacji. Wkrótce po przybyciu do miasta Malka ulega groźnemu wypadkowi, który poważnie ją okalecza. Porzuconą dziewczynkę przygarnia do swego domu rodzina włoskich lodziarzy. Tam Malka uczy się zaradności i sprytu, a równocześnie poznaje pierwsze tajniki produkcji lodów.

Jako dorosła kobieta, wraz z mężem Albertem Dunkle, uruchamia małą firmę lodziarską i wyrusza w podróż po kraju. Czujnie obserwuje sytuację w kraju, uczy się przetrwania i dąży do sukcesu. Wykorzystuje każdą sytuację, by piąć się w górę i pozostawiać w tyle konkurencję. Po latach staje się twardą i nieugiętą bizneswoman stojącą na czele lodowego imperium.

Przeczytajcie powieść Susan Jane Gilman i poznajcie Królową lodów z Orchard Street, postać, która jest niekwestionowanym atutem tej historii. Malka Treynowsky, czy raczej Lilian Dunkle, osobiście odkryje przed wami niezwykłą historię swojego życia. Opowie wszystko szczerze i bez owijania w bawełnę, nie pomijając małych i większych występków, dylematów moralnych i potknięć. Nie odmówi sobie drobnych przechwałek wtrącając swoje charakterystyczne "dziękuję za uwagę", ale też i ma z czego być dumna. Praktycznie od zera stworzyła jedną z największych firm w Ameryce, odniosła sukces, zdobyła bogactwo, zmywając z siebie zapach zawszonej koi na statku, którym płynęła do Ameryki.  Cóż z tego, że na miejscu okazało się, że wbrew oczekiwaniom nie ma tu kranów ze złota? Lilian zamontowała sobie te krany sama, z tym że nie popłynęły przez nie mleko i miód, ale lody.

Swoją historię Lilian opowie wam dwutorowo, to powracając do najwcześniejszych i niełatwych lat dzieciństwa, to skupiając się na teraźniejszych kłopotach, też wcale nie błahych. W momencie, gdy ją poznajemy, jest już po siedemdziesiątce i z dumnie podniesioną głową zasiada na szczycie lodowego imperium. Prędko przyjdzie nam przekonać się, że bynajmniej nie jest to kochana babunia, lecz kobieta ostra i przenikliwa. Królowa lodów nie ma łatwego charakterku, nie jest krystaliczna, dzięki temu bardziej przekonująca i ciekawsza. Zapałałam do niej uznaniem i sympatią, choć muszę przyznać, że w niektórych sytuacjach jest niezwykle irytująca! Prawdziwa bohaterka, z krwi i kości...

Susan Jane Gilman  odmalowała przed czytelnikami realny do bólu i przejmujący obraz Nowego Jorku z początku ubiegłego wieku. Obraz, na którym wyrastają pierwsze imponujące drapacze chmur, a w ubogich dzielnicach imigranci przymierają z głodu, ciężkiej pracy i wyniszczających chorób. W takich twardych warunkach przyszło wyrastać małej Malce, pozbawionej rodzicielskiej miłości i opieki. To obraz daleki od różowych obrazków, z którymi tak często kojarzony jest amerykański sen, ten sen dla rodziny Treynowskich okazał się koszmarem, a obudzili się z niego tylko nieliczni.

Królowa lodów z Orchard Street to poruszająca, prawdziwa i piękna opowieść, momentami nie potrafiłam się od niej oderwać. Zaprawiona lekko szelmowskim humorem, doprawiona goryczą, napisana z rozmachem, ale lekko i przyjemnie. Polecam gorąco!

Za egzemplarz dziękuję:




czwartek, 19 listopada 2015

266. Milenkowe czytanie Agnieszka Gadzińska LEKARSTWO NA KROWĘ I INNE OPOWIADANIA

Lekkomyślnie wypowiedziane słowa nabierają w książce Agnieszki Gadzińskiej wymiarów zaklęcia i zmieniają pewną nastolatkę w krowę... Czy istnieje lekarstwo na krowę? Okazuje się, że tak!

Jak często zdarza nam się bez zastanowienia i całkiem impulsywne "palnąć" coś i szybko tego pożałować! Zupełnie jak Lusia, która nazywając starszą siostrę krową... nie wiedzieć czemu zamieniła ją w łaciatą mućkę! A zaczęło się tak niepozornie, gdy Pola odmówiła zabawy klockami lego, a zamiast smacznej kanapki zaproponowała parówkę. Lusia poczuła się dotknięta do żywego i wypowiedziała te owocne w krowie skutki słowa! Teraz siostry ramię w ... hm... kopyto, muszą ruszyć na poszukiwanie lekarstwa, które przywróci Poli jej ludzką  postać. Czy je odnajdą? 

Książka Agnieszki Gadzińskiej zawiera trzy sympatyczne opowiadania o dzieciach i dla dzieci. Opowiadania te są dość długie, przez co idealnie sprawdzą się w przypadku przedszkolaków oraz uczniów pierwszych klas podstawówki. Muszę jednak zaznaczyć, że są to opowieści tak ciepłe i pełne humoru, że również dorośli będą się doskonale bawić podczas ich lektury. Czcionka książeczki jest duża i bardzo wyraźna, więc idealnie sprawdzi się w przypadku dzieci rozpoczynających swą przygodę z czytaniem. 

Jakie opowieści czekają na najmłodszych w książeczce Lekarstwo na krowę i inne opowiadania? Poza przygodami dwóch sióstr mamy okazję poznać Lenę i Kalafiora, którzy wybierają się na nocną przechadzkę po ogrodzie, w czasie której chłopiec chce udowodnić, że niczego się nie boi, a już najmniej upiorów. Niespodziewanie dzieci spotykają w ogrodzie różne postaci, które... chcą straszyć, ale nie potrafią. Ale co zrobić z czarownicą Jagodą, która nie dość, że wciąż gubi różdżkę to jeszcze ma alergię na koty? Z niemałym problemem zmagają się także Plomba i diabeł Szczepan, bohaterowie trzeciej opowieści. Otóż, nie są oni zadowoleni z tego, jacy chcą i za wszelką cenę chcą to zmienić. Z jakim  skutkiem?

Opowiadania Agnieszki Gadzińskiej są niezwykle ciepłe i barwne, a dodatkowego kolorytu nadają im wspaniałe, zabawne ilustracje Artura Gulewicza. Chociaż historyjki są nieprawdopodobne, wręcz bajkowe, zawierają ważne i wartościowe przekazy, które warto przyswoić dzieciom. Warto przecież pokazać maluchowi, jak ważne jest w życiu towarzystwo drugiego człowieka - choćby młodszej siostry, która irytuje i zawraca głowę, ale kocha i jest gotowa nieść pomoc. Z opowiadań wyłania się  również obraz przyjaźni, akceptacji samego siebie i odwagi. To ważne zagadnienia, pokazane z humorem, przedstawione lekkim językiem, odpowiednim dla małego dziecka. Lekarstwo na krowę i inne opowiadania to sympatyczna, a zarazem wartościowa pozycja dla całej rodziny. Polecam!






ISBN: 978-83-7915-274-2
Format: 200x270 mm
Objętość: 80 str.
Oprawa: twarda
Pierwsze wydanie: 2015
Do kupienia: Tutaj





poniedziałek, 16 listopada 2015

265. Marek Pindral W CIENIU MINARETÓW OMAN



Książki podróżnicze są dla mnie namiastką egzotycznych wypraw, o jakich marzę, takim oknem na świat. Marek Pindral uchyla dla mnie to okno po raz drugi. Po doskonałej pozycji Chiny od góry do dołu, o której miałam przyjemność pisać TUTAJ autor powraca do swoich czytelników z najnowszą książką zatytułowaną W cieniu minaretów Oman. To owoc jego trzyletniego pobytu na Półwyspie Arabskim, spotkań z mieszkańcami Omanu, ich tradycjami, świętami, troskami, gościnnością i uprzedzeniami - najprościej mówiąc, z ich codziennym życiem. Lektura tej książki jest również okazją do szerszych rozważań, odsłania różnice i podobieństwa pomiędzy naszymi kulturami, religiami czy spojrzeniem na życie. To fascynująca, i na swój sposób okrutna, "podróż".

W swoich książkach Marek Pindral łączy zmysł obserwacji z niezwykłym talentem do gawędziarstwa i sporą dozą humoru. Dzięki temu jego książki nie są zwykłymi publikacjami, które czyta się i odkłada na półkę, to przygody, które należy przeżyć. Tak było z książką o Chinach, podobnie jest z najnowszą. Zagłębiając się w świat orientu z Markiem Pindralem, mamy wrażenie, że towarzyszymy mu w jego niezwykłej podróży, znajdujemy się w cieniu tytułowych minaretów, a dzięki bogactwu interesujących fotografii, łatwo przyjdzie nam sobie to wyobrazić.

W cieniu Minaretów Oman nie jest przewodnikiem, nie znajdziecie tutaj wykazu najważniejszych zabytków i ich szczegółowych opisów. Napotkacie za to ludzi, których podczas swojego pobytu w Omanie spotkał autor, poznacie historie ich życia, poglądy - często dosyć kontrowersyjne - na wiele spraw, zetkniecie się z kulturą, zwyczajami i religią, które odgrywają tutaj naprawdę znaczącą rolę. Naturalnie nie brakuje w książce nawiązań do niezwykłych miejsc, szczególnie ważnych dla Omańczyków, opisów świąt, rozrywek, uroczystości weselnych. Są to jednak opisy odmienne od tych, jakie można spotkać w często przesłodzonych przewodnikach i artykułach, są bardziej rzeczywiste i realne. Autor dołożył starań, aby przybliżyć nam świat mieszkańców Omanu widziany ich oczyma, książka zawiera również liczne nawiązania do surowych praw rządzących wyznawcami Allacha. Wiele z tych kwestii pozostaje dla nas niezrozumiała, budzi gorący sprzeciw i strach, z książki Marka Pindrala wyłania się jednak paradoksalny obraz: choć w niektórych aspektach jesteśmy różni, jak woda i ogień, w innych przerażająco do siebie podobni. 

Pozycja ta może poszczyć się nie tylko interesującą treścią, ale również wysoką estetyką, została bowiem dopracowana w każdym szczególe. Z fotografii uzupełniających poszczególne rozdziały spoglądają na nas twarze Omańczyków uwiecznionych podczas codziennych czynności, uroczystości, spotkań i rozmów. Widzimy obdarzonych filmową urodą mężczyzn, spowite w wielobarwne szaty kobiety i uśmiechnięte dzieci. Podziwiamy dzikie i wspaniałe krajobrazy i elementy tak fascynującej dla nas architektury. Każda strona została ozdobiona delikatnym wzorem, książkę rozpoczyna i wieńczy cytat z Koranu. Podobnych cytatów jest tutaj zresztą mnóstwo, dzięki czemu możemy przekonać się, jak dosłownie jest on interpretowany przez wyznawców Allacha.

Bardzo gorąco polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom literatury podróżniczej i chętnym, by zgłębiać świat orientu!

Za możliwość poznania Omanu dziękuję autorowi oraz wydawnictwu: 





sobota, 14 listopada 2015

264. Milenkowe czytanie Zofia Stanecka BASIA I REMONT

W mieszkaniu sympatycznej Basi dojdzie do remontu. Jak dziewczynka przyjmie zmiany w mieszkaniu?

 W każdym domu znajdzie się coś do remontu i odświeżenia, szczególnie jeśli w takim domu mieszkają dzieci. Połączenie ścian i kredek nie zawsze okazuje się dobrym pomysłem, o czym przekonuje się Basia. Arcydzieła dziewczynki nikt nie docenia, za to staje się ono pierwszą zapowiedzią zbliżającego się remontu. Oliwy do ognia dolewa... czy raczej wylewa ... rura zalewająca łazienkę. I nagle okazuje się, że remont jest nieunikniony...

Basia i remont jest kolejną odsłoną popularnego cyklu książeczek autorstwa Zofii Staneckiej. Przygody rezolutnej i ciekawskiej dziewczynki są przeznaczone dla dzieci w wieku od trzech do siedmiu lat i pozwalają lepiej poznać i zrozumieć otaczający świat i różne sytuacje, do jakich może dochodzić. To ponad dwadzieścia książek, zbiory opowiadań, książeczki edukacyjne a nawet gra planszowa - rodzina Basi jest doprawdy imponująca. Trudno się jednak temu dziwić, skoro swoim przystępnym językiem i dużą dozą humoru przygody dziewczynki podbijają serca dzieci i ich rodziców. 

Najnowsza odsłona przygód Basi jest równocześnie pierwszym naszym spotkaniem z tą bohaterką. Tym razem rodzina dziewczynki staje przed wyzwaniem wielkiego remontu w mieszkaniu. Historyjka pozwala dziecku zrozumieć, skąd biorą się remonty i dlaczego trzeba je wykonywać. Wraz z Basią i jej rodziną możemy dowiedzieć się, jak przygotować się do prac remontowych i dlaczego czasami trwają one trochę dłużej niż zakładano :) I cóż takiego oznacza pojęcie złotej rączki, czyżby pan od remontów miał niezwykłe dłonie?





Basia i remont to ciepła i sympatyczna opowieść, która świetnie obrazuje różne sytuacje, do jakich może dochodzić w życiu dziecka. Okaże się idealna, jeśli planujemy dokonanie jakichś zmian lub remontów w domu i obawiamy się reakcji dziecka. To także wspaniała inspiracja do licznych zabaw: budowania domu z klocków, malowania pokoju z kartonu czy wyklejania podłóg z kolorowego papieru. Dzięki dużej i wyraźnej czcionce książka świetnie sprawdzi się w sytuacji pierwszych samodzielnych prób czytania, interesujące i bogate w detale ilustracje autorstwa Marianny Oklejak z pewnością przypadną do gustu młodszym dzieciom. 





poniedziałek, 9 listopada 2015

Przyłącz się do akcji Szczęście do wzięcia

Jak łatwo się domyślić, każdy czytelnik tego bloga jest mniejszym lub większym molem książkowym i uwielbia czytać. Czy potraficie wyobrazić sobie, że jesteście pozbawieni tej przyjemności? Wraz z Wydawnictwem WAM mam przyjemność zaprosić Was do wyjątkowej akcji, której celem jest pomoc wychowankom Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie.

Dzieci niewidome, z oczywistych względów, nie mogą czytać książek w taki sposób jak my i niestety nie możemy nic z tym zrobić. Często nie mają możliwości czytać nawet książek brajlowskich, ponieważ są poza ich zasięgiem finansowym! Przykładowa powieść dla młodzieży w wydaniu brajlowskim to kilka grubych tomów – koszt wyprodukowania każdego z nich to około 170 złotych, więc cała książka (jedna!) to wydatek rzędu 1000 złotych…


W jaki sposób możemy pomóc? Aż do Świąt Bożego Narodzenia odkładając (np. do słoika podobnie jak bohaterowie Szczęścia do wzięciadrobne kwoty, które zostają np. z zakupów, a następnie wpłacając je na konto Stowarzyszenia Nadzieja (nr konta: 15 1240 4461 1111 0000 4661 0607). Oprócz środków zebranych przez czytelników Wydawnictwo WAM dodatkowo przekaże Ośrodkowi równowartość tej kwoty (nie mniej niż 1000 zł i nie więcej niż 5000 zł). Całość zgromadzonych w ten sposób środków zostanie wykorzystana na zakup książek brajlowskich do biblioteki Ośrodka (szczegóły akcji oraz jej regulamin dostępne na stronie http://www.deon.pl/szczesciedowziecia Strona internetowa będzie stale aktualizowana.

Przyłączcie się do akcji, zamawiając egzemplarz recenzencki tej niezwykłej książki!

 

Hope (Nadzieja) jest młodą, ambitną dziennikarką, prawdziwą dumą swojej adopcyjnej mamy. Marzy o napisaniu reportażu, który przyniesie jej wielką sławę. Zafascynowana fenomenem tajemniczych podarunków, które otrzymują ludzie w potrzebie, rozpoczyna prywatne śledztwo.

Rozwiązując zagadkę Hope przekona się, że uczynione dobro zawsze do nas wraca w najbardziej niespodziewanym momencie. Przeżyje wspaniałą przygodę – spotka cudownych ludzi i zrozumie, że dla osiągnięcia własnych celów, nigdy nie można wykorzystywać zaufania drugiej osoby.

Przepiękna, wzruszająca książka, która zainspirowała miliony Amerykanów do dzielenia z bardziej potrzebującymi. Przeczytaj i przyłącz się do wielkiej wspólnoty pomagania. Tak, aby kiedyś ktoś pomógł również Tobie...

niedziela, 8 listopada 2015

263. Orhan Pamuk DZIWNA MYŚL W MEJ GŁOWIE

Orhan Pamuk urodził się w 1952 roku w Stambule. W 2006 roku jego dorobek literacki został doceniony Literacką Nagrodą Nobla. Po pięciu latach pisarskiego milczenia powraca do swoich czytelników z nową powieścią, powieścią piękną i niebanalną. Dziwna myśl w mojej głowie jest historią epicką i głęboką, nie ma w niej miejsca na powierzchowność i bylejakość. Równocześnie przedstawia nic innego, jak życie. Życie ubogiego sprzedawcy buzy i życie Stambułu.

Nie bez powodu Orhan Pamuk określany jest mianem komentatora społecznego, doskonale daje temu wyraz na kartach swej najnowszej powieści. Dziwna myśl w mojej głowie to wielostronicowa saga rodzinna, jakiej osią stają się losy krewniaków, którzy w poszukiwaniu lepszego życia przybyli z ubogiej wsi do Stambułu. Mevlut Karatas, podobnie jak wcześniej jego ojciec, zostaje ulicznym sprzedawcą jogurtu i buzy. Każdego dnia przemierza stambulskie ulice i zaułki roznosząc swój towar po domach klientów i nawołując rzewnym głosem. Sprzedaż buzy jest jednym z elementów przemijających tradycji, ofiar przemian, jakie dokonują się na oczach Mevluta i jego rodziny w tureckiej stolicy. Sam bohater obserwuje te zmiany z dziwną mieszanką nostalgii i dumy. W przeciwieństwie do bardziej obrotnych krewniaków, Mevlut nie potrafi rozstać się z zajęciem ulicznego sprzedawcy i po krótszych bądź dłuższych przerwach zawsze do niego wraca. Nie jest w stanie zgromadzić majątku sprzedając jogurt, pilaw czy nawet buzę... "Będę sprzedawał buzę aż po sądny dzień" - mówi sam o sobie. Zawód ulicznego sprzedawcy wydaje się być wpisanym w jego przeznaczenie. 

Na kartach powieści Pamuka regularnie pojawiają się wypowiedzi innych bohaterów tej historii, jego żony, krewniaków, przyjaciół. W większości komentują oni wydarzenia istotne dla Mevluta, rodziny i miasta, a ich relacje przywodzą na myśl dialog z samym czytelnikiem. Samemu Mevlutowi towarzyszą różne myśli i wątpliwości, ma swoje lęki i obawy. To interesujący, złożony bohater, który w czytelniku wzbudza wiele emocji. Jego przywiązanie do tradycji, miłość do córek i lojalność wobec ukochanej żony poruszają te czulsze struny. To człowiek, którego dotyka wiele niepowodzeń, a nawet nieszczęść, jednak nie zostaje złamany.Wciąż zakłada na ramiona charakterystyczne nosidło na pojemniki z buzą i wyrusza w trasę...

Kolejnym, trudno określić mniej ważnym czy najważniejszym, bohaterem tej książki jest sam Stambuł. Stambuł, w którym dzieją się rzeczy ważne, dochodzi do przewrotów politycznych, puczów, Stambuł, który przyciąga ludzi z ubogich prowincji, którzy pragną zająć w jego obrębie spłachetek ziemi, posadzić drzewo i postawić prymitywny dom składający się z czterech ścian i dachu. Stambuł, jako stolica pulsująca życiem, poszerzająca swoje granice, rozrastająca się i przyjmująca kolejne pokolenia imigrantów. Stambuł uosabiający marzenia o bogactwie, spokoju, dobrych warunkach bytowych i postępie. Stambuł, w którym w miejsce wąskich uliczek i starych kamienic, pojawiają się szerokie aleje i strzeliste wieżowce. Na tle nowoczesnego Stambułu obarczony misami Mevlut wydaje się być wyrazistym symbolem tradycji i dawnych czasów. 

Powieści Pamuka nie przeczytacie szybko, to niemal 700 stron historii Mevluta, jego rodziny, przyjaciół i miasta, w którym przyszło im żyć. Nie znajdziecie tutaj wyrazistej i dynamicznej akcji, biegnie ona raczej tempem niespiesznym, własnym. Piękny, a zarazem nieskomplikowany język książki sprawia jednak, że jest to długa, aczkolwiek przyjemna uczta i warto do niej zasiąść. Idealna okazja, by zapoznać się z obrazem Stambułu i tureckiego społeczeństwa na tle historii ostatniego półwiecza. 
Polecam gorąco!!!





niedziela, 1 listopada 2015

262. Dorota Schrammek HORYZONTY UCZUĆ

Nieomal u progu zimy powracamy do ciepłych, wakacyjnych klimatów, by wraz z Dorotą Schrammek zawędrować do położonego nad Bałtykiem Pobierowa. Jeśli jednak spodziewacie się beztroskiej, letniej historyjki, to nie ta książka. Powieść pani Doroty z powodzeniem mogłaby nosić tytuł Horyzonty życia, tak wiele bliskich nam spraw porusza. 

Matylda jest właścicielką pensjonatu położonego w Pobierowie. Nawet nie podejrzewa, co przyniesie rozpoczynające się właśnie lato i pojawiający się na miejscu goście. Aldona, Zoja  i Iwona zmagają się z poważnymi problemami i znajdują się na życiowym zakręcie. W pensjonacie pojawia się także Ryszard. Mężczyzna podróżuje z małym chłopcem, który nazywa go dziadkiem, jednak okazuje się, że nie są spokrewnieni, a dziwne zachowanie Ryszarda wzbudza podejrzenia Matyldy. Martwi się ona również małżeństwem własnego syna. Piotr i Dorota po przebytej tragedii oddalili się od siebie. Czy odnajdą drogę do siebie i pokonają kryzys?

Horyzonty Uczuć to jedna z tych powieści, które pomimo niewielkiej objętości (niecałe 240 stron) zaskakują ogromem treści. To przykład świetnie skomponowanej powieści obyczajowej, w której autorka nie traci czasu na czczą gadaninę, ale z miejsca serwuje czytelnikowi spotkanie z bohaterami, przedstawia ich samych i dotykające ich problemy. Nie czyni tego jednak w sposób prosty i klarowny, ale okrywa wszystko mgiełką tajemnicy, czym intryguje i kusi czytelnika. Nie znajdziecie tutaj opisów przyrody i zachodów słońca, a jednak gdzieś w treści książki pani Dorocie udało się przemycić wyjątkowy klimat niewielkiej, nadmorskiej miejscowości. Tak, jakby podczas lektury powiało morską bryzą i przyświeciło gorącym, wakacyjnym słońcem...

Na stronach Horyzontów uczuć spotykamy galerię różnorodnych, interesujących postaci, a każda z nich wnosi w akcję książki coś nowego. Każda z nich ma własne, wcale niełatwe problemy, każda z nich przytacza swą historię, życiową i bolesną. Los chce, że wszyscy spotkają się w niewielkim pensjonacie nad morzem. Dorota Schrammek kieruje swymi postaciami w taki sposób, że nie od razu jesteśmy w stanie powiedzieć, jak potoczą się ich losy. Dzięki temu opowieść wzbudza więcej emocji i intryguje. Tytuł tej książki może zasugerować powiązanie z romansem, jednakże nie radzę się tym kierować. Owszem, znajdziemy tutaj szeroką gamę uczuć, o różnobarwnym zabarwieniu, nie brakuje wewnętrznych rozterek i przemian zachodzących w bohaterach, nie brakuje miłości i potrzeby bycia kochanym, jednak z pewnością ta książka nie jest romansem.

Dużym atutem powieści jest pióro autorki. Na kartach Horyzontów uczuć jest zgrabnie, ładnie, a zarazem lekko. To niemała sztuka pisać o kwestiach trudnych tak lekkim piórem, a Dorocie Schrammek to się udało. Jak już wspomniałam, autorka nie traci miejsca i energii na przydługie opisy czy refleksje bohaterów. W jej opowieści cały czas coś się dzieje, wyjaśnia lub wprost przeciwnie - wikła jeszcze bardziej. Powieść Doroty Schrammek zdecydowanie jest warta polecenia, z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom prozy obyczajowej. "Przyczepić" mogę się właściwie tylko do jednej rzeczy, jak na mój gust zdecydowanie za krótko. Pocieszam się myślą, że w planach wydawniczych jest kontynuacja tej książki i zamierzam ją przeczytać. 

Za egzemplarz dziękuję:



środa, 28 października 2015

261. Milenkowe Czytanie: Hanna Łącka JAK PIES Z OWIECZKĄ

W dzisiejszej notce zachwytom nie będzie końca. Bo w książeczce o owieczce Hali i piesku Farmku zakochały się i mama i córka...

Znacie powiedzenie "Jak pies z kotem"? Na pewno. Najczęściej stosuje się je, kiedy chce się określić relacje, które nieco odbiegają od idealnych. Chociaż zupełnie niesprawiedliwie, bo psy i koty potrafią być prawdziwymi przyjaciółmi. Tytuł książeczki "Jak pies z owieczką" zdaje się nawiązywać właśnie do tego porzekadła, a jej treść odsłania wspaniałą więź, jaka nawiązała się pomiędzy zwierzakami mieszkającymi w tym samym gospodarstwie. 

Owieczka Hala jest jeszcze malutka i bardzo naiwna, wszystko ją dziwi i ciekawi, sporo przeraża. Piesek Farmek, jak na prawdziwego przyjaciela przystało, pojawia się u boku owieczki, kiedy tylko pakuje się ona w tarapaty lub potrzebuje odpowiedzi na nasuwające się pytania. Jako starszy i bardziej doświadczony kolega tłumaczy małej owieczce zawiłości świata. Czym jest słońce? Czy pod postacią stracha na wróble kryje się przebiegły wilk? Kim jest śniegowy bałwan? Na te i inne pytania odpowiada owieczce mały piesek... 

"Jak pies z owieczką" autorstwa Hanny Łąckiej to propozycja dla dzieci od trzeciego roku życia. Książeczka zawiera dwanaście sympatycznych opowiadań, w których ciekawska owieczka stara się poznać otaczający ją świat. W większości przypadków nasza bohaterka pakuje się w nieliche kłopoty, na szczęście zawsze może liczyć na pomoc ze strony pieska Farmka. Pies, jak na dobrego opiekuna gospodarstwa  i najlepszego przyjaciela przystało, chętnie udziela odpowiedzi na pojawiające się pytania i przestrzega przed grożącym niebezpieczeństwem. 

Historyjki są napisane prostym i przystępnym językiem, niosą morał lub przytaczają interesujące informacje o świecie. Uzupełniają je bajecznie kolorowe i przesympatyczne ilustracje ukazujące przygody naszych czworonożnych bohaterów. Całość sprawia bardzo ciepłe i miłe wrażenie, Milence książka od razu przypadła do gustu. 



 Jak pies z owieczką to jednak nie jest zwykła bajka dla dzieci, po którą można sięgnąć przy okazji wieczornego czytania. Ta pozycja poddaje również ciekawe pomysły, jak wykorzystać poszczególne opowiadania we wspólnej zabawie z dzieckiem. Każdej historyjce towarzyszą pytania, dzięki którym można nawiązać do treści, zachęcić malucha do podzielenia się wiedzą lub wyrażenia opinii, a także propozycja pracy plastycznej, którą dziecko może wykonać samodzielnie lub z pomocą rodziców. 

Myślicie, że to wszystko? Oczywiście, że nie! Na końcu książeczki znajdują się obrazki do wycięcia przedstawiające bohaterów tej książeczki. Z ich pomocą można wyczarować fajne mini-kukiełki i urządzić zabawę w teatrzyk, przedstawić przygody Hali i Farmka lub wymyślić swój własny scenariusz. Naturalnie można własnoręcznie wykonać więcej ozdóbek (u nas pojawiły się drzewka i domek) i rozbudować zabawę na wiele sposobów. 



Książeczka Haliny Łąckiej z bajecznymi ilustracjami Alicji Kaczmarskiej - Strzebońskiej to niebywale kreatywna i wszechstronna publikacja. Do czytania, do zabawy, do prac plastycznych, do rozwijania wyobraźni dziecka. Do domu i do przedszkola! Nie będę ukrywać, że jestem nią zachwycona, podobnie jak i Milenka. Polecamy bardzo gorąco!




ISBN: 978-83-7915-216-2
Format: 200x285 mm
Objętość: 72 str.
Oprawa: twarda
Pierwsze wydanie: 2015
Do kupienia: Tutaj


niedziela, 25 października 2015

260. Magdalena Wala PRZYPADKI PEWNEJ DESPERATKI


Są tacy, którzy sądzą, że spełnieniem dla każdej kobiety staje się związek małżeński i dzieci. Z pewnością nie poznali oni Julii, tytułowej desperatki z powieści Magdaleny Wali. Julia jest studentką, pasjonatką historii, początkującą nauczycielką i dziewczyną przystojnego Pawła. I choć niejedna za taki męski ideał dałaby się posiekać, naszej Julii niespieszno jest usłyszeć weselne dzwony i robi wszystko, aby przekonać swego wybranka, że w roli żony absolutnie się nie sprawdzi. Tymczasem w odziedziczonym przez narzeczonego dworku Julia znajduje pamiętnik wychowanki księżnej Izabeli Czartoryskiej i wpada na trop kryminalnej zagadki, którą koniecznie pragnie rozwiązać...

Sposób na jesienną chandrę? Książka pełna humoru, ciepła i optymistyczna. Taka, przy której można na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i dotykających nas problemów. W tę konwencję idealnie wpisuje się Seria z Babeczką stworzona przez Wydawnictwo Czwarta Strona. Po bardzo zabawnym debiucie Agaty Przybyłek przychodzi pora na kolejną babeczkową powieść. Trochę słodką, bardzo babską, przepełnioną aż po same krawędzie stron dobrym humorem. 

Przypadki pewnej desperatki do splot zabawnych wydarzeń, jakie dotykają Julii w pracy, w domu, na uczelni, jak również w związku. Zapewniam Was, że w ani jednym momencie lektury nie powieje nudą. Tytułowa bohaterka co rusz wpada w jakieś tarapaty, czasami prowokowane przez siebie osobiście, innym razem będące następstwem działań innych osób. Magdalena Wala stworzyła historię, w której znajdziecie wątki miłosne, kryminalne i historyczne, a wszystko to doprawione codziennością głównej bohaterki, która bynajmniej nie uosabia nudnej pani od historii. I znakomitym humorem, przez co przydarzą się Wam niekontrolowane wybuchy wesołości!

Jak przystało na babeczkową powieść Przypadki pewnej desperatki zostały napisane językiem lekkim i przystępnym, ale zarazem ładnym i harmonijnym, wprost stworzonym dla relaksującej lektury. Autorka posiada talent do kreowania interesujących, pełnych humoru dialogów i scen. Czyni to w sposób niewymuszony, zupełnie naturalny i sympatyczny. Smaczku dodaje tutaj zagadka kryminalna i nawiązania do historii sprzed dwustu lat, którą obrazują zapiski z pamiętnika pewnej pensjonarki. Jestem przekonana, że ta lektura poprawi Wam nastrój i przypadnie do gustu. Szczególnie polecam miłośniczkom komedii i historii w lekkim wydaniu. 










niedziela, 18 października 2015

259. Anna J. Szepielak ZNÓW NADEJDZIE ŚWIT

Wielopokoleniowa opowieść o losach polskiej rodziny dostarcza wielu emocji i wzruszeń. Kolejna polska autorka podbija moje serce :)

Zdaniem Elwiry historii jej chłopskiej rodziny nie znaczą żadne tajemnice i skandale. Ona sama nigdy nie interesowała się szczególnie losami przodków i wydarzeniami z przeszłości, nie słuchała więc uważnie intrygujących opowieści snutych przez babcię Barbarę. Jednak przeszłość kryje niezwykłe wydarzenia, obfitujące i w dramaty i w cierpienia i w prawdziwą miłość. Na losach Elwiry i jej bliskich cieniem kładą się wydarzenia sprzed niemal 150 lat, a ona sama stanie w obliczu wyzwania podobnego do tego, przed jakim stanęły niegdyś jej babki...

Znów nadejdzie świt jest moim pierwszym spotkaniem z prozą Anny J. Szepielak. I aż zacieram z tego powodu ręce, gdyż uwielbiam odkrywać utalentowane autorki i mieć w perspektywie inne powieści, które wyszły spod ich pióra. Z recenzji dotyczących innych powieści pani Anny dowiedziałam się, że mam do czynienia z serią opowiadającą o losach trzech przyjaciółek mieszkających w niewielkim miasteczku nad Czarnym Potokiem oraz tajemnic z przeszłości ich rodzin. Znów nadejdzie świt pochyla się nad losami przodków jednej z nich, Elwiry. Nie wątpię jednak, że zapoznam się z wszystkimi, ponieważ styl autorki bardzo przypadł mi do gustu, a sama opowieść przysporzyła wielu emocji i wzruszeń. 

Wraz z autorką książki cofamy się w czasie o niemal 150 lat i przenosimy do Zachodniej Galicji. To właśnie tutaj mają miejsce dramatyczne wydarzenia, które położą się cieniem na dalszych losach przodków Elwiry. Wraz z biegiem opowieści stajemy się obserwatorami najważniejszych wydarzeń w życiu rodziny i decyzji kluczowych dla jej dalszych losów. Nierzadko wydarzenia te są bardzo dramatyczne i trudne, ale za każdym razem siłą napędową okazują się głębokie i silne więzy rodzinne. To one z znacznym stopniu kształtują tę historię. Towarzysząc przodkom i bliskim Elwiry poznajemy trudne czasy końca osiemnastego i początku dziewiętnastego wieku, by poprzez schyłek komunizmu przenieść się do czasów współczesnych i poznać samą bohaterkę i jej losy. 

Niezwykłe jest to, jak wspaniale Anna J. Szepielak oddaje nastroje każdego okresu, który przytacza na kartach swojej powieści. Czy to czasy wiejskich chat z klepiskiem zamiast podłogi czy kolejek po szklanki i buty komunijne - autorka dostosowuje się do nich zarówno pod względem klimatu, jak i odbywających dialogów. Nie ukrywam, że przyniosło mi to wiele wzruszeń. Z racji, iż bohaterzy książki mieszkają w okolicach bliskich tym, z których wywodzi się moja własna rodzina, z łezką wzruszenia czytałam o przygotowaniach do świąt i tradycjach bardzo zbliżonych z tymi, o których opowiadała mi babcia i ciotki. Część poświęcona czasom współczesnym jest z kolei nacechowana wspaniałym humorem, czym autorka złagodziła mój smutek, że zbliżam się już do końca tej niezwykłej,a zarazem bardzo życiowej historii. 

Powieść Anny J. Szepielak jest naprawdę wspaniała, głęboka, rozległa i poruszająca, właśnie tak powinny wyglądać sagi rodzinne. Nie znajdujemy tutaj wielu nawiązań do historii, autorka skupia się na zwykłym, codziennym życiu ludzkim, zmaganiach z problemami i radości płynącej z przebywania z rodziną. Język powieści jest bardzo przyjemny, ładny, równowaga zachowana pomiędzy ilością dialogów i opisów pozwala czytać lekko, ale zarazem bardzo wiele dowiedzieć się o charakterze minionych czasów i zagubionych gdzieś w nich tradycji. To jedna z lepszych powieści, jakie zdarzyło mi się czytać i mam nadzieję, że gdy sięgnę po wcześniejsze książki autorki, przyjemność z lektury będzie podobna. Szkoda mi nieco, że autorka zaplanowała tak wielki przeskok w czasie i pominęła długi okres w losach rodziny Elwiry, ale nie wątpię, że miała w tym jakiś zamysł. A być może pominięte lata znajdę w innej historii?

Za egzemplarz powieści dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia oraz autorce. 




piątek, 16 października 2015

258. Sue Monk Kidd OPACTWO ŚWIĘTEGO GRZECHU



Jessie Sullivan jest kobietą w średnim wieku, matką, żoną i artystką. Od pewnego czasu kobieta zmaga się z nieprzyjemnym uczuciem pustki, czuje, że dusi się w małżeństwie, nie czuje spełniania i radości. Niespodziewany wypadek matki zmusza Jessie do opuszczenia rodziny i podróży na maleńką wysepkę u wybrzeży Karoliny Południowej. Na miejscu Jessie musi zmierzyć się nie tylko z dziwnym zachowaniem swej matki, które wydaje się być powiązane ze znajdującym się na wyspie opactwem, ale również ze wspomnieniami dotyczącymi śmierci ojca. Na Egret Island Jessie znajdzie nie tylko odpowiedzi na wiele pytań, ale również niecodzienne i niezwykłe uczucie, które postawi pod znakiem zapytania sens jej małżeństwa...

Sue Monk Kidd to autorka, której międzynarodową sławę przyniosła powieść "Sekretne życie pszczół". Z równie gorącym przyjęciem spotkała się inna historia stworzona przez amerykańską pisarkę: "Czarne skrzydła". Opactwo świętego grzechu na polskim rynku wydawniczym pojawia się po raz drugi. Książka została także zekranizowana pod swoim oryginalnym tytułem, a główną kobiecą rolę zagrała Kim Basinger. Sue Monk Kidd przyzwyczaiła swoich czytelników, iż na kartach powieści porusza tematy trudne, często bolesne i nieprzyjemne. Pisała o prześladowaniach na tle rasowym, poruszyła istotną kwestię abolicjonizmu. W Opactwie świętego grzechu znajdujemy nawiązanie do zakazanej miłości pomiędzy kobietą a duchownym, jak również głos autorki w kwestii eutanazji. 

Tym, co łączy wszystkie powieści Sue Monk Kidd, jest niezwykły klimat Południa, który autorka potrafi oddać jak mało kto. I nieważne, czy przytacza nam ona historię współczesną, osadzoną pięćdziesiąt czy dwieście lat temu - wychodzi jej to równie świetnie. To właśnie ten wyjątkowy nastrój sprawił, że pokochałam powieści tej autorki i że chętnie wracam do nich po raz kolejny. Pod tym względem Opactwo świętego grzechu satysfakcjonuje mnie w pełni: czytając miałam wrażenie, że sama przemieszczam się małą łódką po zarośniętych gęstą roślinnością kanałach. Niezawodne okazało się również pióro autorki, powieść czyta się niezwykle lekko i płynnie, obcowanie z językiem, jakim posługuje się Sue Monk Kidd było dla mnie czystą przyjemnością. 

Na  tle innych powieści Sue Monk Kidd, które miałam przyjemność czytać, Opactwo świętego grzechu wypada w moim osobistym odczuciu trochę słabo. I naprawdę nie umiem stwierdzić, czy to wina poprzeczki wysoko wywindowanej przez dwie poprzednie, czy rzeczywiście historia Jessie jest nieco blada i niedopracowana. Sue Monk Kidd zadbała, aby czytelnicy się nie nudzili: na kartach powieści znajdujemy dosłownie wszystko, łącznie z miłością, zdradą i śmiercią z odległej przeszłości, której tajemnica ujrzy światło dzienne pod wpływem dramatycznych wydarzeń. Obrazu dopełnia legendarna postać syreny i wewnętrzne rozterki głównej bohaterki. I chociaż jest tego aż tyle, a może właśnie dlatego, że aż tyle - zatarła mi się gdzieś emocjonalna sfera tej powieści i jej istota. Tak jakbym poczuła całą otoczkę tej historii, ale jej samej wcale nie przeżyła. 

Pamiętajcie jednak, że to wyłącznie subiektywny odbiór powieści, jeżeli chcecie przekonać się, co kryje się za tą historią, polecam ją Waszej uwadze. Na facebookowym profilu Babskiego Czytania będziecie mieli okazję ją wygrać :)


czwartek, 8 października 2015

257. Milenkowe Czytanie: Ewa Nowak ROK Z KOCICĄ IZABELĄ

Dom, w którym mieszkają zwierzęta nie może być nudny. Poznajcie Zuzię, jej rodziców i kocicę Izabelę. Ten rok będzie dla nich naprawdę wyjątkowy :)

W niewielkim domku z ogródkiem mieszka Zuzia wraz z rodzicami i ukochaną kotką, Izabelą. Dni dziewczynki upływają na nieustannej zabawie ze zwierzakiem. Pewnego dnia Izabela znika. A kiedy wraca - wywraca życie całej rodzinki do góry nogami. Czy domyślacie się, dlaczego? 

Rok z kocicą Izabelą autorstwa Ewy Nowak stanowi część serii "Czytam sobie" wydawnictwa Egmont. Książeczki z tej serii służą wspieraniu nauki czytania u najmłodszych i są skierowane przede wszystkim dla dzieci w przedziale wiekowym 5-7 lat. Program "Czytam sobie" obejmuje trzy poziomy nauki czytania: "Składam słowa", "Składam zdania" oraz "Połykam strony". Rok z kocicą Izabelą wchodzi w zakres trzeciego poziomu, dzięki czemu utrzymujemy fajną, niewielką książeczkę, z dużą czcionką. Z taką książeczką czytanie jest czystą przyjemnością. 

Książeczka Ewy Nowak do dwanaście niedługich rozdziałów, każdy rozdział przypada na jeden miesiąc spędzony z kocicą Izabelą. To ciepła i sympatyczna opowieść, która pokazuje dziecku, czym jest miłość do zwierząt, empatia, współczucie, ale również odpowiedzialność i troska. To również doskonała okazja, by wytłumaczyć dziecku, skąd się biorą małe zwierzaki i jak wygląda ich dzieciństwo. Sama historia jest niezwykle przyjazna i wzruszająca, również dla rodziców.

Rok z kocicą Izabelą to książka, która posiada dużą i wyraźną czcionkę, dzięki której czytanie nie sprawia kłopotów mniejszym dzieciom. Czarno-białe ilustracje nie dominują treści, a tylko delikatnie ją uzupełniają, dzięki czemu książeczka wydaje się bardziej "dorosła". Trudniejsze słowa zostały zaznaczone gwiazdką i umieszczone w specjalnym, krótkim słowniczku objaśniającym ich sens. Na końcu znajdziemy także kilka sympatycznych naklejek związanych z treścią książki oraz ... dyplom dla małego czytelnika. 

Polecamy, bardzo fajny pomysł! Bardzo fajna lektura!