czwartek, 28 sierpnia 2014

156. Iwona J. Walczak DOM ZŁUDZEŃ: IGA

Im wyżej się wspięło, tym boleśniejszy okazuje się upadek. Przekonuje się o tym Iga Podkańska, żona wpływowego biznesmena. Kobieta wiedzie beztroskie życie, wydając zwitki banknotów, które usłużnie podsuwa jej mąż. Luksusowy samochód, piękny dom nad jeziorem i szafy pełne ekstrawaganckich strojów zamawianych z eleganckich katalogów. Iga ma wszystko, łącznie z potężnym bagażem życiowym. Pewnego dnia nad firmą pojawia się widmo bankructwa, luksusy pryskają, jak bańka mydlana, podobnie, jak małżeństwo Igi. Kobieta musi przyjąć lekcję pokory i zmierzyć się z tym, co podsuwa jej los. Czy walka o rodzinną ziemię odziedziczoną po ukochanym dziadku  pozwoli kobiecie przekonać się, jakie wartości mają największe znaczenie?

Iwona J. Walczak stworzyła bohaterkę niezwykle charakterystyczną. Igę poznajemy jako zepsutą kobietę, rozpieszczaną przez męża grubymi tysiącami przeznaczonymi na „cukiereczki”, matkę, która dziecko co rusz podrzuca rodzinie, choć nie zajmuje się niczym innym jak wydawaniem pieniędzy i kosztowaniem drogich przyjemności. Szczerze mówiąc, trudno Igę polubić, gdy sama siebie przedstawia z tak niekorzystnej strony. Kiedy jednak noga Igi się powinie, poznajemy jej drugą twarz. Okazuje się ona silną kobietą, która potrafi walczyć, gdy ktoś zajdzie jej za skórę i gdy na czymś jej zależy. A na czym zależy Idze? Przede wszystkim na ziemi należącej niegdyś do jej ukochanego dziadka, człowieka, który w jej życiu odegrał niebagatelną rolę i którego wymaganiom nie łatwo jest sprostać. Towarzysząc Idze w walce o uratowanie ziemi, czytelnik jest świadkiem zachodzącej w niej głębokiej przemiany. Iga przewartościuje swoje priorytety i nauczy się pokory, ale nie będzie to szybki i łagodny proces...

Historia kreślona przez autorkę jest dwutorowa. Skupia się ona na czasach współczesnych, równocześnie pozwalając Idze wracać wspomnieniami do lat dzieciństwa, dorastania i młodości. Poznając niełatwe losy bohaterki, czytelnik poznaje ją samą i choć z pewnością wielu jej zachowań wciąż nie potrafi zrozumieć, to jednak spogląda na nią nieco bardziej wyrozumiale.

Powieść Iwony J. Walczak dobrze wpasowuje się w kanony literatury kobiecej. Zawiodą się jednak czytelniczki, które liczą na słodkie klimaty, nową, gorącą miłość i romantyczne scenerie. Dom złudzeń Iga jest powieścią przede wszystkim dla kobiet, ponieważ o kobiecie opowiada: kobiecie silnej, zdecydowanej, lubiącej gorący seks i luksusy. To wszystko można na kartach tej powieści znaleźć, to – i dużo więcej. Historia Igi może być również traktowana jako swoista przestroga: czerpmy radości z codziennego życia, ale nie zatracajmy ostrości widzenia, liczmy się z ludźmi, szanujmy wartości. Wspinając się wysoko, pamiętajmy, jak bolesny może być upadek.


Powieść Iwony J. Walczak została napisana prostym, przystępnym językiem, który z pewnością ma niemały wpływ na odbiór powieści  i spotka się uznaniem czytelniczek. Narratorką opowieści autorka uczyniła samą Igę i w tym miejscu książka nieco mnie rozczarowała. Iga bowiem ma talent to snucia długich monologów, które mnie drażniły. Zdarzały się momenty, kiedy po przeczytaniu kilku stron, reflektowałam, że nie wydarzyło się nic istotnego, brakowało akcji, dynamiki. Tego w książce Iwony J. Walczak było mi mało. Dużo większym zainteresowaniem obdarzyłam wspomnienia Igi z przeszłości, niż jej współczesne tarapaty. 

Okładka powieści (piękna - jak to na ogół w kobiecych książkach Repliki) nie oddaje ducha tej książki. Spodziewamy się romantycznej historii z kwiecistym tłem, miłości, marzeń, być może układania życia na nowo w tytułowym Domu Złudzeń. Otrzymujemy opowieść o harcie ducha, pewności siebie, walce, wewnętrznych zmianach, o współczesnej kobiecie, jakich z pewnością wiele wśród nas. Książkę obdartą z romantyzmu, za to nasyconą złudzeniami głównej bohaterki. Czy Iga zrozumie, gdzie przebiega granica pomiędzy życiem a mirażami? Na to pytanie odpowie wam ona sama, snując swa długą opowieść...




wtorek, 26 sierpnia 2014

155. Joanna Jax DZIEDZICTWO VON BECKÓW


Kiedy tylko przeczytałam zapowiedź powieści Joanny Jax, wiedziałam, że ta książka musi trafić do mojej biblioteczki. Tak, nie tylko w moje ręce, do przeczytania, ale i do biblioteczki. Na stałe.

Uwielbiam sagi, które na przestrzeni wielu lat ukazują zawiłe ludzkie losy. Uwielbiam także historie, które opisują wojnę, choć ich lekturę ciężko określić mianem przyjemnej. Być może czytanie o ludziach, którzy przeżyli tak wiele dramatycznych chwil i potrafili się podnieść, napawa mnie nadzieją? Jedno jest pewne. Po powieści Joanny Jax oczekiwałam bardzo wiele, a otrzymałam jeszcze więcej.

Gdańsk. Lata poprzedzające wybuch II Wojny Światowej. Obok siebie mieszkają Polacy i Niemcy. Wrogość pomiędzy narodami jest coraz bardziej wyczuwalna, po cichu mówi się o konflikcie. Właśnie w Gdańsku splatają się losy Marysi, ubogiej polskiej nauczycielki i Wernera, zamożnego i tytułowanego oficera SS. Choć wydaje się, że ta miłość nie ma racji bytu, da ona początek dramatycznym wydarzeniom, których cień będzie towarzyszył bohaterom i ich potomkom przez kolejne sześćdziesiąt lat...

Mój początek z Dziedzictwem von Becków był dość trudny. Powieść zaczyna się w czasach współczesnych. Zostaje popełnione morderstwo, nie wiadomo, kim jest ofiara, ani dlaczego doszło do zbrodni. W tym miejscu książka mnie nużyła, zdania zdawały się składać z kilometrów liter, co mnie drażniło. Nie lubię długich zdań i ustępów. Lubię czytelne akapity. Ale...

Za sprawą fabuły bardzo szybko porzucamy współczesność i zostajemy rzuceni przez autorkę w lata przedwojenne. Stajemy się świadkami miłości, jaka rodzi się pomiędzy ubogą Polką, a przystojnym oficerem SS. Czy kibicujemy temu uczuciu? Trudno powiedzieć. Jestem niezwykle sceptycznie nastawiona do tego typu historii. Jednak Wernera polubiłam. Trudno go nie polubić, skoro wydaje się niemal krystaliczny, a Marysia jest w nim zakochana do szaleństwa. Kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę, możemy podejrzewać, że dalsza część historii okaże się nie mniej zawiła niż najlepszy melodramat. I rzeczywiście. Dziedzictwo von Becków to misterna plątanina ludzkich losów, tworząca opowieść o wielkim rozmachu. W tej książce poraża mnogość wydarzeń mających wpływ na życie bohaterów, a jednak nie towarzyszyło mi uczucie przesytu. Być może dlatego, iż kolejne epizody są starannie poukładane, a każdy rozpoczęty wątek znajduje swoje zakończenie. Dawno nie czytałam powieści tak uporządkowanej! W tym miejscu jednak muszę zwrócić uwagę na jedno: uporządkowanej - nie nudnej!

Dziedzictwo von Becków jest powieścią, która kipi od emocji. Te emocje znajdują ujście w miłości, namiętności, zazdrości, gniewie, współczuciu, zbrodni. Autorka potrafiła je doskonale odmalować, tym samym nadając wszystkim swoim bohaterom bardzo ludzkie rysy. Owszem, momentami mało przemawiał do mnie idealny wizerunek Wernera, jednak z biegiem akcji autorka odsłoniła kilka jego słabości i uczyniła go bardziej ludzkim. Nietrudno jest bohaterów Joanny Jax polubić, moją sympatię wzbudziła Milena (pewnie łatwo domyślić się, dlaczego) kobieta o skomplikowanej naturze i jeszcze bardziej skomplikowanych losach.

Książkę polecam osobom, które lubują się w epickich historiach, pełnych życiowych zakrętów, dramatów i zawirowań. Przemawia za nią nie tylko arcyciekawa fabuła, która nie ogranicza się wyłącznie do czasów wojny, ale ukazuje również, jakie życie wiedli ludzie, którym udało się ją przeżyć. Przemawia za nią także piękny język (tak, tak, wbrew trudnym moim początkom z książką, potem jest zdecydowanie lepiej) i ogromna doza emocji, które towarzyszą czytelnikowi do samego końca.

Za egzemplarz dziękuję: 



środa, 20 sierpnia 2014

154. Nick Spalding MIŁOŚĆ I NIEPRZESPANE NOCE


Zagadka na dziś.
Czy może być coś śmieszniejszego od książki Spaldinga?
Pewnie. Druga książka Spaldinga.

Małżeństwo Laury i Jamiego kwitnie. Młodzi pechowcy, których perypetie randkowe mogliśmy śledzić w powieści Miłość z obu stron, cieszą się swoją miłością i życiem tylko we dwójkę. Dzieci póki co nie planują, ale... namiętność bierze górę nad brakiem środków antykoncepcyjnych i staje się. Laura i Jamie spodziewają się dziecka, choć zupełnie nie są przygotowani do tej roli. Przyjdzie im się zmierzyć z ciążowymi hormonami i zachciankami, trudnym porodem i obfitującym w wydarzenia pierwszym rokiem życia ich córki...

Kiedy przychodzi mi czytać kolejną odsłonę jakiejś historii, zawsze się boję, że autor nie sprosta zadaniu. To tak jak z dobrym filmem - rzadko, która kontynuacja dorównuje pierwowzorowi. Sięgając po Miłość i nieprzespane noce, czułam wielką ekscytację, ponieważ po pierwszej książce "pokochałam" Nicka Spaldinga i wprost nie mogłam doczekać się kolejnych przygód Jamiego i Laury, którymi wydawca kusił pod koniec książki. Ale również nieco się bałam, czy powieść sprosta moim oczekiwaniom, bądź co bądź wysokim.

Moje wątpliwości minęły, jak ręką odjął, kiedy zagłębiłam się w lekturze i powtórzyłam scenariusz sprzed paru miesięcy. Jaki scenariusz? Parskania śmiechem co parę zdań. Zauważyłam, że tak spontanicznie nie reaguję na książki żadnego autora. Kierując się ścieżką moich obserwacji, muszę dodać głosem pełnym podziwu :

"Umie pan śmieszyć, panie Spalding!"

Losy Jamiego i Laury poważnie się gmatwają, kiedy para dowiaduje się, że zostanie rodzicami. Czytelnikowi łatwo wyobrazić sobie, jak oboje łapią się za głowy i sam mimowolnie musi powtórzyć ten gest. Bo czy istnieją na świecie dwie skrajniej nienadające się na rodziców osoby, co Laura i Jamie? Wątpiące. W tym momencie rozpoczyna się maraton śmiechu, który trwa do ostatniej strony. Momentami od tego śmiechu, aż wszystko boli!

Muszę jednak zaznaczyć, że nie każdemu poczucie humoru Nicka Spaldinga przypadnie do gustu. Ta historia jest pełna obrzydliwych szczegółów, seksualnych ekscesów i przekleństw. Przyznaję, że choć nie lubię w książkach wulgaryzmów, tutaj mnie one zaskakująco nie rażą, wydają się być idealnie wkomponowane w historię i pasować do bohaterów. Podejrzewam, że to za sprawą specyfiki tej książki oraz tego, że autorem jest mężczyzna. Nie umiem sobie wyobrazić, że historię Jamiego i Laury stworzyłaby kobieta...

Jeśli szukacie powieści, która śmieszy bez zahamowań i chcecie poznać bohatera, który od początku kojarzy mi się z Jimem z American Pie... musicie poznać powieści Nicka Spadinga. Obydwie. A potem jeszcze tę trzecią... o której ku mojej uciesze wspomina wydawca!

Dziękuję!








poniedziałek, 18 sierpnia 2014

153. Magdalena Binkowska, Anna Wilska EUROPA NA WAKACJE


Jeśli wybieracie się w podróż po Europie, mam dla Was wspaniałą propozycję. Dzisiaj przedstawiam recenzję nieco innej książeczki: przewodnika turystycznego.

Z pewnością wojaże po Europie są marzeniem niejednego z nas. Jeszcze nigdy nie były one tak łatwe, jak teraz, kiedy granice pozostają otwarte i bez problemu można poruszać się pomiędzy poszczególnymi państwami Unii. Zanim jednak wyruszy się w wymarzoną podróż, warto przygotować się i zaplanować starannie wyprawę, by nie ominąć żadnej atrakcji turystycznej.

Przewodnik Europa na wakacje jest stosunkowo niewielką książeczką, która nie zajmie wiele miejsca w walizce, czy plecaku, więc można ją mieć zawsze przy sobie i zasięgnąć z niej informacji o miejscu, które się zwiedza. Można również planować podróż właśnie z tym przewodnikiem, gdyż przedstawia on najbardziej wyjątkowe zabytki i miejsca. Nie brakuje w nim pięknych zdjęć, pomocnych mapek i wartych przeczytania ciekawostek. Na szczególną uwagę zasługuje wyszczególniony na czerwono dział poloniki, w których można znaleźć informację o miejscach, które nawiązują do naszego pięknego kraju i wybitnych rodaków.

Autorki przewodnika uwzględniły fakt, że każdy z nas jest innym podróżnikiem i cieszą nad różne atrakcje. Nie brakuje w nim więc wycieczek po dynamicznych metropoliach, jak i spokojnych zielonych zakątkach. Amatorzy zabytków mogą poczytać o starych miasteczkach i twierdzach, a zapaleni plażowicze o kurortach nadmorskich. Nie zapomniano także o kościołach, sanktuariach, katedrach, czy cerkwiach... Cieszy równowaga pomiędzy ważnymi informacjami, a pięknymi fotografiami. Dzięki nim, aż przyjemnie wziąć książeczkę do ręki!

Przewodnik Europa na Wakacje jest również świetną propozycją dla osób, które podróży nie planują, ale lubią o ciekawych miejscach poczytać. Dzięki niemu wiem między innymi, jak wygląda słynny balkon, pod którym Romeo wzdychał do Julii...




piątek, 15 sierpnia 2014

152. Paula Roc RECEPTA NA MIŁOŚĆ



Magda przybywa do Barcelony, żeby uciec przed osobistymi demonami przeszłości. Juan jest synem znakomitego chirurga, sam marzy o karierze fotografa, ale nie ma odwagi rzucić studiów medycznych. Roi pozuje na twardziela i młodą gwiazdę chirurgii, ale zmaga się z depresją i lekomanią matki. Zawodowe perypetie młodych stażystów z barcelońskiego szpitala przeplatają się z ich skomplikowanymi relacjami uczuciowymi i rodzinnymi...

Życie lekarza to ciągła walka z czasem, nic więc dziwnego, że powieść Pauli Roc jest tak dynamiczna i szybka. Nie pozostawia czytelnikowi chwili na kontemplowanie tego, co właśnie przeczytał, gdyż kolejny rozdział przynosi nowe wydarzenia w życiu stażystów zatrudnionych w szpitalu w Barcelonie. A trzeba przyznać, że autorka swoich bohaterów nie oszczędza i co rusz zapewnia im kolejne zawirowania: zawodowe, uczuciowe i rodzinne.

Paula Roc podzieliła swoją opowieść na krótkie rozdziały, czyniąc głównym bohaterem każdego z nich jedną postać. I chociaż narracja przebiega w trzeciej osobie, czytelnik ma szansę wspomnianego bohatera poznać i obserwować toczące się wydarzenia, stojąc u jego boku. Wraz z nim opuszcza również szpitalne mury, by zaznajomić się z jego życiem prywatnym. Powieść Pauli Roc to swego rodzaju zapis wewnętrznych zmian, jakie dokonują się w kolejnych bohaterach z biegiem akcji...

Kiedy rozpoczynałam lekturę Recepty ma miłość spodziewałam się, że główną rolę w tej powieści odegra właśnie miłość, a inne wątki pozostaną na bocznym torze. Cieszę się, że autorce udało się zachować równowagę i że jej historii nie zdominowały sercowe problemy lekarzy. W tej opowieści kluczowe są uczucia, ale nie są to wyłącznie uczucia oscylujące wokół romansów. Paula Roc odsłoniła na kartach swojej powieści wiele ważnych zagadnień: zawodowej pychy, problemu z lekomanią, kryzysu zawodowego powołania, trudnego rodzicielstwa i wielu innych, uczyniła to jednak na tyle przejrzyście, że czytelnik nie odczuwa chaosu, choć książka jest objętościowo niewielka.

Osoby, które liczą, że na kartach tej opowieści znajdą opisy słonecznej Barcelony, srogo się zawiodą. Autorka nie poświęciła im ani chwili, skupiając uwagę na wartkiej akcji. Być może właśnie temu książka zawdzięcza swoją lekkość. Jest napisana lekko i ładnie, skupia się głównie na działaniu, ewentualnie przemyśleniach bohaterów, więc czyta się ją szybko.

Myślę, że to doskonała lektura na wakacje, szczególnie dla osób, które lubią seriale czy książki, których akcja toczy się w środowisku lekarskim. Nie liczcie jednak na opisy skomplikowanych operacji i trudnych diagnoz medycznych. To nie ta książka. Niech Was nie zmyli również tytuł, według mnie kojarzy się z lekkim romansem, a ta książka oferuje więcej.

Dziękuję: 





wtorek, 12 sierpnia 2014

151. Anna Jansson KRUCHY LÓD

Nie lada gratka dla wielbicieli skandynawskich klimatów.

Kronviken, spokojna mieścina gdzieś w Szwecji. Cecilia, córka miejscowego pastora, nie wraca do domu po wieczorze filmowym organizowanym w szkole. Następnego dnia ciało czternastolatki zostaje znalezione na torach kolejowych. Mieszkańców miasteczka ogarnia panika. Samobójstwo? A może morderstwo? Sekcja zwłok wykazuje, że dziewczyna została zagazowana. Kto zabił? I co łączy zabójstwo na czternastolatce z samobójstwem nauczyciela WF-u?

Komisarz Maria Wern rozpoczyna śledztwo, ujawniając skomplikowane relacje rodzinne zamordowanej dziewczyny i stopniowo odkrywając wydarzenia, które doprowadziły do potwornej zbrodni...

W skandynawskich kryminałach zachwyca mnie kontrast sielskiego klimatu małych miasteczek i drastycznych zbrodni, jakie są w nich popełniane. Zaczytując się w Lackberg długo pozostawałam pod urokiem jej opowieści, w których świat zbrodni przeplatał się z codziennym życiem bohaterów: i tych stałych, którzy towarzyszyli czytelnikowi w każdym tomie, jak i tych, którzy pojawiali się wraz z nadejściem zbrodni. Z czasem jednak mój entuzjazm osłabł, gdyż wyczuwałam coraz mniej tej sielskości, a więcej czczego gadania... Nie traciłam jednak nadziei, że trafię na autora, który ponownie poruszy we mnie tę jedną, specyficzną nutę. Dziś mogę powiedzieć, że autorką tą jest Anna Jansson.

Anna Jansson jest szwedzką pisarką kryminałów i powieści dla dzieci. Karierę pisarską rozpoczęła w 1997 roku. Mimo, że wydaje jedną książkę rocznie, pracuje również na pół etatu w szpitalu jako pielęgniarka. Z opowieści pacjentów czerpie inspiracje do tworzonych przez siebie historii. W Polsce ukazały się do tej pory jej powieści dla dzieci o detektywie Emilu oraz kryminały: Ofiary z Martebo i Kruchy lód z serii powieści o komisarz Marii Wern. Cykl stał się kanwą dla miniserialu pod tytułem Maria Wern, emitowanego w Polsce na kanale Ale Kino.

Kruchy Lód jest jedną z tych powieści, które skrywają wiele tajemnic. Autorka odsłania je powoli i stopniowo, jakby chciała, by czytelnik smakował je wraz z przebiegiem historii. Darmo szukać tutaj dynamiki, to nie ten typ powieści. Anna Jansson się nie spieszy. Powoli snuje swoją opowieść, pozwalając poznać bohaterów, którzy w jej historii odegrają znaczące role. Nie uderza morderstwem zaraz na wstępie, jak ma to często miejsce w większości kryminałów. Pozwala czytelnikowi się nieco rozgrzać, rozejrzeć po okolicy i zorientować, z kim ma do czynienia. I właśnie wtedy, wśród spokojnego zimowego krajobrazu i codziennych trosk zwykłych ludzi, nagle pojawia się ciało. Zamordowana nastolatka. Zagazowana na śmierć. Porzucona na torach kolejowych. Sielski obraz szwedzkiej prowincji znika, ukazuje się inny obraz: miejsca zbrodni i osób, wśród których jest zaskakująco wielu podejrzanych...

W powieści Anny Jansson urzekł mnie nastrój, jaki tworzy czytana historia. Nie jest on stały, ale zmienia się wraz z wydarzeniami z kart powieści. Przez chwilę czuje się zapach starej plebanii, by po chwili poczuć na policzku lodowaty wiatr. Tak, Anna Jansson potrafi to doskonale odmalować. Nie każdy potrafi docenić taki klimat książki, wiem. Niektórym jest on niepotrzebny. Ja taki klimat uwielbiam i jeśli w książce go nie znajduję, jeśli jest zbyt surowo (jak np. w niedawno czytanej Laurze), nawet jeśli książka jest dobra, czegoś mi brakuje. Kolejnym atutem powieści Kruchy Lód jest uwaga, jaką autorka poświęca bohaterom i to wcale nie tym bohaterom najważniejszym. W tej książce wielką rolę odgrywają ludzkie uczucia i słabości, codzienne zmartwienia i relacje. Anna Jansson zadała sobie sporo trudu, żeby stworzyć dokładny obraz prowincjonalnego społeczeństwa, więc pozostaje mieć nadzieję, że czytelnicy to docenią.

Powieść Kruchy Lód polecam osobom, które gustują w klimatycznych i spokojnych kryminałach. Nie znajdzie się w niej szybkiej akcji i brawurowych pościgów za seryjnym mordercą. Jest za to doskonale nakreślona, spójna fabuła i zaskakujący finał, którego zupełnie się nie spodziewałam.

Za egzemplarz powieści dziękuję




wtorek, 5 sierpnia 2014

150. Julie Cohen DROGIE MALEŃSTWO

Dwie kobiety.
Dwie matki.
Jedno dziecko.
Jeden mężczyzna.
Czy może być trudniej?

Claire i Ben stanowią małżeństwo idealne. Zakochani, zapatrzeni w siebie, na pozór bajecznie szczęśliwi. Jednak nad ich życiem cieniem kładzie się brak dziecka. Po wielokrotnych próbach, leczeniu i zapłodnieniu in vitro, Claire w końcu widzi na teście upragnione dwie kreseczki. Niestety, wkrótce dochodzi do poronienia. Claire poddaje się, nie chce więcej robić sobie nadziei i cierpieć.

Romily, najlepsza przyjaciółka Bena, ma już córkę i nie planuje więcej dzieci. Od lat potajemnie kocha się w mężczyźnie. Widząc jego rozpacz, proponuje, że podda się zapłodnieniu i urodzi dziecko dla niego i Claire. Kiedy zachodzi w ciążę, wszystko wydaje się takie proste. Jednak z czasem emocje Romily biorą górę i zaczyna ona przywiązywać się do dziecka, które nosi pod sercem...


Drogie maleństwo Julie Cohen jest jedną z najbardziej emocjonujących książek, jakie zdarzyło mi się czytać w ostatnich miesiącach. Porusza bardzo trudny temat surogatek i rodzicielstwa zastępczego. Choć jest to temat trudny i mocno kontrowersyjny, autorce udało się stworzyć ciepłą i klimatyczną opowieść, przy której nie można narzekać na brak wzruszeń i emocji. Byłam niezwykle zdziwiona, czytając, że powieść Julie Cohen jest jej debiutem. To bardzo mądrze i dojrzale napisana historia, zawierająca wszystkie te elementy, które czytelnik lubi w dobrej książce spotkać: interesującą fabułę, prawdziwe dialogi, doskonale odmalowanych bohaterów, niezwykły klimat, emocje do ostatniej strony. Do tego książka jest pięknie napisana, lekko, przyjemnie. To wszystko sprawia, że od powieści Drogie maleństwo ciężko jest się oderwać. 

Niezaprzeczalnym atutem historii Julie Cohen jest jej nieprzewidywalność. Sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie książki, mogła prowadzić w dowolnym kierunku. Czy czytelnik może zgadywać, jak potoczy się akcja powieści? Może. Jednak w przypadku Drogiego maleństwa niekoniecznie wytypuje trafnie. Być może autorka was zaskoczy, tak jak miało to miejsce w moim przypadku. Wydawać by się mogło, że w tej historii ktoś musi cierpieć. Czy rzeczywiście?

Wspomniałam o starannie dopracowanych bohaterach książki. Julie Cohen dołożyła wszelkich starań, by wszyscy jej bohaterowie nabrali bardzo ludzkich rysów, dopracowała postaci w stopniu doskonałym. Na ogół kiedy czytam książki w tym klimacie, odruchowo opowiadam się po jednej ze stron, można śmiało rzec - sympatyzuję z bohaterem. Tym razem nic takiego nie miało miejsca, gdyż obydwie bohaterki książki polubiłam w równym stopniu. Tym samym stałam się wyłącznie obserwatorem toczących się wydarzeń, co wcale nie oznacza, że przyjmowałam je bez emocji. Emocji i wzruszeń było bardzo wiele i z czystym sumieniem  mogę Drogie maleństwo Wam polecić. To pięknie napisana książka o cudzie, jakim są narodziny dziecka. 

Bardzo dziękuję wydawnictwu: 








piątek, 1 sierpnia 2014

Podziękujmy Bohaterkom Warszawy!





Powstanie Warszawskie miało trwać kilka dni i zakończyć się szybkich zwycięstwem i świętem wolności. Dlatego też wiele kobiet poszło na barykady z nadzieją stając się symbolem największej ofiarności, poświęcenia i męstwa. Działając w Armii Krajowej i podziemnym harcerstwie ratowały rannych i trwały przy nich wiedząc, że zginą, przenosiły pod ostrzałem rozkazy i meldunki, budowały barykady, transportowały broń, przeprowadzały kanałami, otaczały opieką ludność cywilną i zdobywały żywność.

W momencie wybuchu Powstania w stolicy było pół miliona kobiet. Z wielu bohaterek tych dni Barbara Wachowicz do swojej monografii wybrała nieliczne. Słynne – jak Krystyna Krahelska – Warszawska Syrena. Aktorki tak popularne, jak Danuta Szaflarska i Alina Janowska, o mało znanych kartach powstańczego bohaterstwa. Wpisane w literaturę i legendę – jak Krysia Wańkowiczówna z „Ziela na kraterze”. Brawurowe sportsmenki, jak 24-krotna mistrzyni Polski w narciarstwie – Barbara Grocholska. Najstarsza z bohaterek książki to Matula Polskich Harcerzy – Zdzisława Bytnarowa – matka „Rudego” z „Kamieni na szaniec”, najmłodsza to trzynastoletnia nieznana dotąd Haneczka, która zginęła ratując płonący podczas walk.