środa, 30 grudnia 2015

273. Linda Green MAMIFEST

Zasiadać na najwyższych stołkach i czynić świat bardziej przyjaznym i bezpiecznym? Rozstawiać pionki na politycznej szachownicy i dbać o potrzeby najsłabszych i najbardziej potrzebujących? Czy to się nawzajem nie wyklucza? Nie, kiedy w wyborach startują bohaterki Lindy Green!

Żony, matki, opiekunki domowego ogniska. Zapracowane, zabiegane i zajęte tysiącem spraw. Planujące i pilnujące, by wszystko biegło swoim torem. Czy to się Wam z czymś nie kojarzy? Oczywiście, to nie tylko obraz trzech bohaterek powieści Lindy Green, to odbicie większości przedstawicielek płci pięknej. Strategów doskonałych. 

Sam dzieli swój czas pomiędzy opiekę nad dziećmi a pracę w hospicjum. Jeden z jej synów choruje na rdzeniowy zanik mięśni, życie kobiety to niekończące się pasmo strachu o jego zdrowie. Jackie opiekuje się matką chorą na alzheimera, równocześnie usilnie starając się zajść w ciążę. Anna pracuje jako szkolny pedagog, kiedy jednak jej córka staje się ofiarą przemocy ze strony koleżanek, czuje się bezradna. Trzy przyjaciółki uświadamiają sobie luki w prawie i przepisach, które nie chronią w wystarczającym stopniu tych najsłabszych i potrzebujących wsparcia. Spontaniczna akcja zaowocuje powstaniem mamifestu i startem w wyborach z ramienia partii, dla której priorytetem jest rodzina. 

Powieść Mamifest w większym bądź mniejszym stopniu jest bliska nam wszystkim. Każdego dnia uświadamiamy sobie jak niedopracowany jest system polityczny i jak wiele nieprzyjaznych ludziom przepisów uosabia. Bez względu na to, która partia dochodzi do władzy, brakuje środków na pilne potrzeby, a podczas zatwierdzania kolejnych przepisów zapomina się, że powinny one służyć ludziom. I niejedna osoba w głębi ducha myśli sobie: "Gdybym to ja..." Bohaterki Lindy Green: Sam, Jackie i Anna nie poprzestają na myśleniu. Choć każda z nich boryka się z poważnymi problemami życiowymi, a ich doba wydaje się być o wiele za krótka, decydują się stworzyć własną partię i poprzez wygraną w wyborach do parlamentu, zmienić kraj, w którym żyją. 

Powieść Lindy Green jest doprawdy niezwykła. W sprawny sposób łączy ona poważne kwestie i wyjątkowo lekki styl. Napisana przyjemnym i łatwo przyswajalnym językiem pozwala się pochłaniać, ale pomimo tego nie jest w żadnym razie błaha. Wprost przeciwnie: porusza wiele istotnych zagadnień i problemów, które nierzadko są przemilczane. To historia, która bardzo silnie oddziałuje na emocje czytelnika. Od silnego poparcia w kierunku bohaterek, po mocne wzruszenia i poczucie sprzeciwu w niektórych momentach. Nie ukrywam, że w pewnej chwili popłynęły łzy, nie byłam w stanie ich powstrzymać. Trzeba bowiem zaznaczyć, że pomimo politycznego wątku, ta powieść jest po prostu życiowa, rodzinna i ludzka - to są jej najważniejsze przesłania. Zachęcam Was do zapoznania się z Mamifestem. Być może i Wy poczujecie siłę płynącą z trzech matek i przekonacie się, jak wiele można zmienić, jeśli tylko się tego zapragnie. 





poniedziałek, 28 grudnia 2015

Debiut w nowej roli :)

Już wkrótce spełni się jedno z moich wielkich marzeń, w lutym zadebiutuję w roli autorki i z drżeniem serca będę oczekiwać na pierwsze - i kolejne - recenzje własnej książki. Pozwólcie, że dziś podzielę się z Wami moją radością i uchylę rąbka tajemnicy związanej z powieścią "I że ci nie odpuszczę". Z zapowiedzią książki można zapoznać się już na stronie wydawcy - Czwartej Strony :) I że ci nie odpuszczę :)  Ma ona już także swoją stronę na portalu  Lubimy Czytać - TUTAJ


Jak podoba się Wam okładka? Według mnie jest troszkę przekorna i bardzo kobieca - zupełnie jak historia, która się za nią kryje. To komedia, ociupinkę romantyczna, trochę kryminalna, mam nadzieję, że bardzo zabawna. Taka do parskania śmiechem i na poprawę fatalnego humoru. Taki był zamysł i mam nadzieję, że się udało :)

Chciałabym, żebyście towarzyszyli mi w nowej przygodzie, przygodzie, którą na blogu ukryję pod etykietą "Kalina w malinach". Właśnie tak zatytułowana jest seria o perypetiach pechowej panny młodej, która przed ołtarzem dowiaduje się, że jej ukochany wpuścił ją w maliny i zostanie tatusiem dziecka innej kobiety. Co z tego wyniknie? Cała masa różnych perypetii :)

Trzymajcie kciuki za mnie i Kalinę :)




poniedziałek, 21 grudnia 2015

272. Kathryn Taylor OCALIĆ DARINGHAM HALL - recenzja przedpremierowa

Po niemal półrocznej przerwie powracamy do Daringham Hall, by ponownie spotkać się z Kate, Benem oraz rodziną Camdemów. W drugim tomie serii nie brakuje emocji, tajemnic i wzruszeń. 

Po odzyskaniu pamięci i konfrontacji z rodziną Camdemów Ben decyduje się pozostać w Daringham Hall i odkryć, co naprawdę zaszło pomiędzy jego matką a Ralphem Camdemem. Mężczyzna czuje się mocno skołowany, ponieważ wbrew sobie czuje sympatię do ojca i zaczyna wierzyć, że ten nie wiedział wcześniej o jego istnieniu. Sytuacji nie ułatwia ciągły kontakt z Kate i to, że koło kobiety zaczyna kręcić się francuski ekspert od wina... Niespodziewany zwrot akcji sprawia, że Ben staje przed poważnym dylematem, czy ocalić Daringham Hall...

Kto miał przyjemność czytać pierwszą część serii autorstwa Kathryn Taylor, ten z pewnością jest niebywale ciekawy, jak dalej potoczą się losy Bena, ślicznej pani weterynarz oraz rodziny Camdemów, właścicieli Daringham Hall. Kto tej przyjemności nie miał, może zacząć od Ocalić Daringham Hall, choć osobiście polecam zapoznać się z pierwszą odsłoną i przeczytać tę historię od początku. 

Druga część cyklu nie przynosi znaczących zmian, jeśli chodzi o fabułę powieści. Wciąż kręci się ona wokół pragnienia zemsty, zadawnionych krzywd i poutykanych po kątach tajemnic. Wszystko to zaprawione nutką miłości i pożądania, które delikatnie wibrują w tle powieści, ale nie dominują nad całą historią. W Ocalić Daringham Hall autorka skupia się przede wszystkim na rozwiązaniu tajemnic, którymi tak nęciła czytelnika w poprzedniej części, przy tym również na relacjach rodzinnych i poszukiwaniu własnej tożsamości. Nie brakuje tutaj emocjonujących i wzruszających momentów, silnie oddziałujących na czytających. 

Ben i Kate nadal pozostają czołowymi bohaterami powieści, jednak Kathryn Taylor pozwala dojść do głosu również innym postaciom i bardziej szczegółowo rozwija ich wątki. To wyraźny zwiastun, że autorka dopiero się rozkręca i ma zamiar zapewnić fanom Darringham Hall kolejne emocjonujące historie. Chociaż podczas lektury czytelnik znajduje odpowiedzi na wiele pytań i wątpliwości towarzyszących już od pierwszej części, na ich miejsce pojawiają się kolejne z najważniejszym na czele: czy Ben zdecyduje się ocalić Daringham Hall, z którym pozornie nic go nie łączy?

W moim osobistym odczuciu druga odsłona serii jest jeszcze lepsza niż pierwsza: bogatsza pod względem języka, głębsza od strony emocji i wzruszeń, jakich dostarcza. Autorce udało się zaintrygować mnie i sprawić, że będę z niecierpliwością wypatrywać kolejnej odsłony. Ocalić Daringham Hall to przyjemna, relaksująca lektura, która odsłania wiele ludzkich słabości i mechanizmów zachowań, dzięki czemu nabiera realizmu i staje się czytelnikowi bliższa. Wątki miłosne i erotyczne stanowią zaledwie uzupełnienie tej historii, przez co historii tej bliżej do sagi rodzinnej niż romansu. Polecam!

Premiera 13 stycznia 2016 


środa, 9 grudnia 2015

271. Edward Rutherfurd NOWY JORK

Niezwykła podróż do korzeni jednego z najbardziej fascynujących miast na ziemi! Chcecie przekonać się, jak na przestrzeni lat zmieniał się Nowy Jork? Najnowsza powieść Edwarda Rutherfurda jest ku temu najlepszą okazją. 

Nowy Amsterdam czy Nowy Jork? Przygodę z powieścią Edwarda Rutherfurda rozpoczynamy, kiedy miasto należy jeszcze do Holendrów i stanowi niewielką osadę. Tutejsi osadnicy trudnią się przede wszystkim handlem, prowadząc interesy między innymi z indiańskim plemionami, które nie tak dawno były prawowitymi właścicielami tych ziem. Znaczenia portu domyślają się Anglicy, którzy wkrótce uczynią wszystko, by przyjąć rządy w mieście. Jest 1664 rok, poznajemy Dirka an Dycka, którego potomkowie będą nam towarzyszyć przez kolejne cztery stulecia. Od dzikich pustkowi rozbudowującej się kolonii po majestatyczne wieże Manhattanu i sławę miasta, które nigdy nie zasypia - Edward Rutherfurd przedstawia losy swych bohaterów, za tło obierając historię fascynującej metropolii. 

Edward Rtherfurd jest zazwyczaj przedstawiany jako autor bestsellerowego Paryża. Nie miałam przyjemności czytać tamtej powieści, ale wiem, że z pewnością to uczynię. I że już zawsze będę wypatrywać zapowiedzi kolejnych powieści pochodzących od tego autora. Książki, jakie tworzy angielski pisarz to niebywała gratka dla osób zainteresowanych nie tylko literaturą na wysokim, światowym poziomie, ale również historią i obyczajowością. Z ponad tysiąca stron powieści Nowy Jork wyłania się obraz tego niezwykłego miasta oraz zamieszkujących je ludzi na przestrzeni niemal czterystu lat. Wszyscy wiemy, jak wygląda dzisiejszy Nowy Jork, znamy panoramę strzelistych drapaczy chmur, zachwycamy się zielenią Central Parku i nierzadko marzymy, by zobaczyć to na własne oczy. A jak wyglądał Nowy Jork w 1664 roku, gdy Anglicy zapragnęli odebrać go Holendrom? Kiedy w miejscu dzisiejszego Manhattanu znajdowała się jedna uliczka zabudowana domami w stylu holenderskim, a Bronx czy Queens były maleńkimi wioskami zamieszkanymi przez resztki plemion indiańskich?

Nowy Jork Edwarda Rutherfurda przedstawia losy kilku pokoleń rodziny związanej z tym miejscem od samego początku i odciskającej głębokie piętno na jego historii. Kolejne postaci pojawiające się na kartach książki w mniejszym bądź większym stopniu pozostają związani z familią Masterów. Tłem dla osobistych przeżyć bohaterów stają się ważne wydarzenia historyczne, na kartach książki bohaterowie fikcyjni przeplatają się z osobistościami, znanymi z kart dziejów miasta. Akcja nie zalicza się do dynamicznych, powoli wiedzie czytelnika przez koleje miasta, przedstawiając wydarzenia z perspektywy jego mieszkańców. Czytelnik staje się świadkiem narodzin potęgi Nowego Jorku, metropolii światowej, dumnej i pięknej, aczkolwiek również groźnej i okrutnej. Obserwowanie narodzin miasta jest doprawdy fascynującym przeżyciem.

Przystępna forma i harmonijny, lekki język sprawiają, że książkę tę czyta się z wielką przyjemność, a ciekawość dalszych wydarzeń wręcz popycha do lektury. Nie będę Was okłamywać, że połkniecie tę książkę, to bądź co bądź ponad tysiąc-stronicowe tomisko i trzeba poświęcić mu trochę czasu. Zapewniam jednak, że warto. Jeśli fascynuje Was Nowy Jork i jego historia, jeśli chcecie poczytać, jak żyło się w tym wielkim (no, dobra nie zawsze wielkim) mieście na przestrzeni lat, jeśli chcecie zobaczyć przekrój Big Apple do samej pesteczki w ogryzku... to jest książka dla Was ;)

Polecam!

 



wtorek, 8 grudnia 2015

Zaproszenie na spotkanie Kalwaryjskiego Klubu z Kawą nad Książką

Już 10 grudnia o godzinie 16.00 w Bibliotece Miejskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej odbędzie się 
kolejne spotkanie Klubu z Kawą nad Książką. Tym razem pozostaniemy w tematyce kawowej i pochylimy się nad powieścią Edyty Świętek "Cappuccino z Cynamonem" 

Cappuccino z cynamonem to historia dwójki ludzi, którzy stają na życiowym zakręcie. Dlaczego mężczyzna nagle opuszcza rodzinę? Czy w wieku 36 lat można zakochać się na nowo? Na te i inne pytania odpowiemy w czasie dyskusji. Zapraszam. Dołączcie do nas! :)

 











poniedziałek, 7 grudnia 2015

270. Milenkowe Czytanie Ewa Stadtmuller NAJPIĘKNIEJSZE OPOWIEŚCI POD CHOINKĘ

Święta to czas magiczny, wprowadźmy dzieci w ich klimat z pięknymi opowieściami Ewy Stadtmüller.

Niezwykły jest okres świąt Bożego Narodzenia, jak również samych przygotowań do Gwiazdki. To czas, kiedy spełniają się marzenia i dzieją wspaniałe rzeczy. A jakie? Takie jak na kartach zbioru opowiadań Ewy Stadtmüller "Najpiękniejsze opowieści pod choinkę". Zabłąkana papużka stanie się najpiękniejszym prezentem dla samotnej kobiety, porzucony kundelek zyska nowy dom, a małe dziewczynki będą cieszyć się snem w nowym, cieplutkim łóżeczku pod pościelą w złote gwiazdki. 

Książeczka zawiera sześć niedługich opowiadań utrzymanych w klimacie świątecznych przygotowań. Wszystkie opowieści są niezwykle wzruszające i ciepłe, tchnie z nich rodzinną atmosferą i miłością. Pozytywne wartości, jakimi przesiąknięte są wszystkie historie sprawiają, że warto zaprezentować je zarówno maluszkom, jak i troszkę starszym dzieciom. Empatia, współczucie, rodzinne więzi i wspomnienia, a także dobro w czystej postaci - właśnie tego dostarczają opowiadania Ewy Stadtmüller. Nie ukrywam, że kiedy czytałam je Milence, łamał mi się głos i zwilgotniały oczy...

Nie mniejszy zachwyt wzbudziła we mnie oprawa tej książki. Wydawnictwo Skrzat przyzwyczaiło mnie już do pięknych wydań swoich książek, wielobarwnych, starannych, takich, że aż chce się je brać w ręce. Najpiękniejsze opowieści pod choinkę prezentują się naprawdę ładnie. Twarda, lakierowana okładka otulona zimową aurą, piękne wykończenie każdej strony z wykorzystaniem typowo świątecznych motywów. Przy tej książeczce naprawdę można poczuć święta, zatem to idealny pomysł na prezent gwiazdkowy! Czcionka w książeczce jest duża i bardzo wyraźna, nawet moja czterolatka już swobodnie podczytuje opowieści zawarte w zbiorze :)

Ilustracje uzupełniające opowiadania zostały stworzone przez Kazimierza Wasilewskiego. To piękne, barwne i bardzo klimatyczne obrazki, które doskonale oddają nastrój Gwiazdki i idealnie pasują do tych uroczych historyjek. Podsumowując, warto w każdym aspekcie. Wartościowa treść, sympatyczne wykonanie, lekkie historyjki z fajnym przesłaniem, a do tego wspaniała oprawa graficzna. Polecamy gorąco!






ISBN: 978-83-7915-303-9
Format: 165x240 mm
Objętość: 48 str.
Oprawa: twarda
Pierwsze wydanie: 2015



sobota, 5 grudnia 2015

269. Jason F. Wright SZCZĘŚCIE DO WZIĘCIA

Wzruszająca książka, która zapoczątkowała najpiękniejszą akcję charytatywną w historii Ameryki!

 Hope jest młodą i bardzo ambitną dziennikarką. Tworzy swoje teksty z prawdziwą pasją, wierząc, że pewnego dnia jej talent zostanie doceniony, a ona sama otrzyma szansę pisania naprawdę ważnych rzeczy. Tymczasem potrzebuje czegoś mocnego i ciekawego, co przyniesie jej prawdziwą sławę i pomoże osiągnąć cel. Kiedy dowiaduje się o niezwykłym zjawisku świątecznych podarunków, jakie otrzymują ludzie w potrzebie, postanawia rozwiązać ich tajemnicę i napisać o tym wspaniały reportaż. 

Prowadząc swoje małe śledztwo, Hope przekona się, że darowane dobro powraca. Pozna wspaniałych ludzi i zrozumie, że dla własnych celów nie można wykorzystywać zaufania innych.

Grudniowe dni nastrajają nas około świątecznie, im bliżej Gwiazdki tym częściej słyszymy świąteczne utwory, nabieramy ochoty na świąteczne komedie i uśmiechamy się na widok postaci w czerwonym kubraku, z długą białą brodą... Powieść Szczęście do wzięcia jest świetnym sposobem, aby wprowadzić się w ten wyjątkowy nastrój. Chociaż książka nie jest wyłącznie o świętach, to jednak pojawia się w niej tyle świątecznych motywów i ma tak świątecznie cudowny klimat, że nie sposób tego zbagatelizować! A przy tym niesie tyle dobrych, pozytywnych wartości!

Najważniejsze przesłanie tej powieści brzmi: warto pomagać, nawet drobny gest wystarczy, aby zmienić świat i nas samych na lepsze. Pomagać oczywiście powinno się przez okrągły rok, ale okres Bożego Narodzenia jest dla wielu osób szczególnie trudny. To wtedy najbardziej odczuwa się samotność, wyobcowanie, biedę. W powieści Jasona F. Wrighta spotykamy się z intrygującą tradycją, która pozwala ludziom dzielić się z innymi tym co mają i ... swoim szczęściem, radością. To chlubna i bardzo wzruszająca idea, podobnie jak i cała książka. 

Szczęście do wzięcia do krótka, ale bardzo nastrojowa książeczka. Swoim klimatem przypomina gwiazdkowe filmy familijne, te w których dobro zawsze zwycięża, a bohaterowie uświadamiają sobie, które wartości naprawdę się liczą. Jest nasycona ciepłem, dostarcza silnych wzruszeń, można przy niej uronić łezkę, albo dwie. A co najważniejsze: przywraca wiarę w człowieka. Polecam Wam do miłego czytania i krótkiej refleksji. A także przypominam o akcji charytatywnej, jaką przy okazji premiery książki zapoczątkowało Wydawnictwo WAM. Akcja

Za egzemplarz dziękuję: