środa, 30 października 2013

Wychwalajka czyli stosik part 2 :)

Myślałam, że w październiku nie będę się już bawić w chwalipiętę, ale po protu muszę.
Z pewnością mi wybaczycie tę notkę, gdy napiszę, że z Targów Książki w Krakowie wróciłam z 12 książkami.
Trzy co prawda należą do Milenki, ale pożyczyła mamie na stosik, a nawet pozwoli zrecenzować :)

No i jakby na to nie patrzeć, stosiki będą dziś dwa :)



No to jedziemy :

od góry:
Camilla Lackberg: SYRENKA i OFIARA LOSU - były to dwie brakujące części do mojej kolekcji, przez brak OL musiałam się wstrzymać z lekturą sagi o Fjalbacce. Nic więc dziwnego, że nogi same w te pędy zaniosły mnie pod stoisko Czarnej Owcy gdzie zakupiłam te dwie pozycje za 27 zł :))

SŁUŻĄCE Kathryn Stockett - odkąd obejrzałam ten film, marzyłam o książce. Gdy zawędrowałam na stoisko Media Rodzina, okazało się, że jest jedna sztuka, którą... trzyma w ręku potencjalna klientka. Wykorzystałam moment, że się zawahała i odłożyła i szybko podprowadziłam ją do kasy :))
Jeśli chodzi o książki - bywam nieobliczalna :))

TO CO ZOSTAŁO Jodi Picault - marzyło mi się przeczytać. Prószyński spełnił moje marzenie. Będziemy omawiać tę powieść na spotkaniu Klubu z Kawą nad Książką w Kalwarii. Się nie mogę doczekać... 

DOKTOR SEN Stephen King - tak, zdecydowanie Prószyński wie, co tygryski lubią najbardziej. I co najbardziej lubię ja. Wspaniały prezent za recenzję Joylandu i Zatoki :)Kolejna powieść mojego mistrza do kolekcji. Dziękuję, gracias, kocham Was :)



Przejdźmy do drugiego, wcale nie gorszego stosiku :)

LITERAT Agnieszka Pruska - wygrana w konkursie na Książka zamiast Kwiatka. Jest trup, jest radość :)

SKRAWEK NIEBA Janiny David - poruszające świadectwo wojny oczyma małej dziewczynki. Za możliwość zrecenzowania dziękuję wydawnictwu MAGNUM.

Aleksandra Tyl - ALEJA BZÓW I MIŁOŚĆ WYCZYTANA Z NUT - zakupione na TK na stoisku Prozami. Zapowiada się świetnie. Okładka Alei Bzów... obłędna!

EDWARD KELSEY MOORE - TRIO Z PLAINVIEW- chorowałam na tę książkę i musiałam ją mieć. Swoje marzenie spełniłam na TK na stoisku Prószyńskiego :)

MAGDALENA ZARĘBSKA - Życie teoretycznie - coś mnie podkusiło w tej książce. I była za 5 zł :P Ciekawe czy mi się spodoba :)

Na koniec dwie bajki Mili - Alicja w Krainie Czarów i Dwie myszki. 
Trzecia książeczka się wcięła, mam nadzieję że wróci :)

Jak widzicie wcale mi się nie nudzi. 
Czy coś wzbudziło Wasz zachwyt, zawiść, itepe? :D





wtorek, 29 października 2013

66. Janina David SKRAWEK NIEBA

"Ludzie czeto pytają mnie, w jaki sposób udało mi się pogodzić ze swoją przeszłością. Nie jestem z nią pogodzona..."

W chwili wybuchu wojny Jasia Dawidowicz miała dziewięć lat. Zaledwie kilka dni wcześniej spędzała wakacje we wsi pod Kaliszem, śmiała się, biegała wśród drzew, pływała. Beztroskie dzieciństwo minęło, choć z pewnością małej dziewczynce z zamożnej żydowskiej rodziny niełatwo było przyjąć to do wiadomości. W jednej chwili bawiąca się swoimi lalkami, zaczytana w ukochanych książkach, w następnej uciekająca wraz z matką przed niemieckimi żołnierzami. Wcześnie poznała na czym polegały okrucieństwa wojny.

Wkrótce wraz z rodzicami wylądowała w okupowanej Warszawie. Życie w żydowskim getcie było bardzo ciężkie. Spartańskie warunki, chłód, brak jedzenia i przytłaczająca niepewność: co stanie się jutro? Czy przyjdą Niemcy i każą zebrać się na placu przed wyjazdem do obozu śmierci? Czy przemycający kromkę chleba w kieszeni marynarki ojciec wróci z pracy? Kto ze znajomych i rodziny jeszcze żyje, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem?

Kiedy nadarzyła się okazja, Janinę przemyconą na "drugą stronę", za mury getta, gdzie została ukryta w domu polskiej rodziny, a potem w klasztorze i sierocińcu. Gdziekolwiek się udawała, musiała zmieniać tożsamość i udawać, że nie jest Żydówką. Przez cały czas towarzyszył jej  niepokój  o bliskich, którzy zostali za bramami getta i niepewność, czy kiedykolwiek ich zobaczy...

Lektura książek tyczących wojny i związanych z nią okrucieństw to zawsze duży ładunek emocji. Wzruszeń. Żalu. Gniewu. Bo jak beznamiętnie przejść obok tego, że człowiek człowiekowi zgotował taki los? Jak pogodzić się z tym, że w wyniku czyjegoś kaprysu na całym świecie giną dzieci? Dlatego tak istotne wydaje mi się, by ukazywały się książki takie jak Skrawek nieba Janiny David. Książki, które stanowią świadectwo okrucieństw, jakie się dokonały, ale także budzą w nas świadomość tego, co się stało. Dla wielu z nas są to minione wydarzenia, coś co wydarzyło się siedemdziesiąt lat temu. Kolejne pokolenia będą miały o tamtym okresie jeszcze słabsze wyobrażenie. Dlatego trzeba zadbać, by pamięć o tych, którzy zginęli - wszystkich ofiarach wojny światowej - nie umarła wraz z nimi. By żyła podsycana naszą pamięcią.

Skrawek Nieba to spojrzenie na świat wojny, głodu, gniewu, strachu. Spojrzenie tym bardziej wyjątkowe, że jest to spojrzenie oczami niewinnego dziecka. Małej, rezolutnej dziewczynki, która powinna radośnie skakać po ogródku i grać w piłkę, a nie chować się po piwnicach przed nalotem bombowców... Autorka doskonale oddała postrzegany przez siebie obraz świata, zadziwiła mnie swoim zmysłem obserwacji. Wojna odebrała jej niewinność, darując na to miejsce przedwczesną dojrzałość. Jej opowieść cechuje nie tylko niesamowita dokładność, ale również lekkość, której zupełnie się nie spodziewałam. Okrutny świat wojny widziany oczyma tej małej dziewczynki traci na swej ostrości, ona potrafiła dostrzec swój skrawek nieba...

 Janina David twierdzi, że nie jest pogodzona z przeszłością. Wojna odebrała jej rodzinę, niewinność, złudzenia. Ukształtowała jej osobowość na taką, jaką się stała. Skrawek nieba powstał jako głos tych, którzy nie mogli już opowiedzieć o swoich wojennych przeżyciach. Autorka ożywiła ich w swoich wspomnieniach i dała im możliwość, by przemówili.

Wielkim atutem książki jest kilkustronicowa wkładka ze zdjęciami Janiny David i członków jej rodziny, których mamy okazję poznać podczas lektury. Gdy czytelnik patrzy na ich twarze, czuje, że stali się mu bliżsi. Już nie są anonimowymi postaciami z książki, ale ludźmi z krwi i kości, którzy kiedyś żyli, uśmiechali się, płakali, odczuwali strach i ból...

Moja ocena 9/10
stron: 488
Wydawnictwo: Magnum


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu: 






czwartek, 24 października 2013

65. Diane Chamberlain KŁAMSTWA

Z ręką na sercu muszę powiedzieć, że ogromnie się cieszę, że trafiłam na powieści Diane Chamberlain. Co prawda, przeczytałam dopiero dwie, ale już czuję, że będzie jedną z moich ulubionych autorek. Po Zatoce o północy, przyszła pora na lekturę Kłamstw. Okazało się, że jest to powieść jeszcze bardziej emocjonująca niż Zatoka!

Na życiu dwóch sióstr Mai i Rebeki Ward cieniem kładzie się tragedia sprzed lat. Gdy były nastolatkami ich rodzice zostali zamordowani na podjeździe własnego domu. Wspomnienia tamtej nocy, zatajone sprawy i wypowiedziane kłamstwa wciąż żyją w ich wnętrzu, choć siostry nigdy nie rozmawiają o wydarzeniach sprzed dwudziestu lat.

Obydwie panie Ward są cenionymi lekarkami. Maya uchodzi za tą spokojną i tchórzliwą. Właśnie przeżywa wraz z mężem kolejne poronienie. W jej głowie powoli rodzi się myśl o adopcji, jednak jej mąż Adam chce mieć własne dziecko. Maya martwi się, że oddalają się od siebie i ich małżeństwo się rozpadnie. Rebeka, starsza z sióstr, jest odważna, kocha ryzyko i życie w biegu. Pracuje jako lekarz MMOR i spieszy z pomocą tam, gdzie kataklizm atakuje bezbronnych ludzi. Nie myśli o mężu i dziecku, póki Maya nie traci kolejnej ciąży. Wtedy odzywa się w niej nieznana tęsknota.

Kiedy w wybrzeże Karoliny Północnej uderzają huragany, Adam i Rebeka spieszą z akcją ratunkową. Nakłaniana przez Adama Maya stara się pokonać lęki i przyłącza się do nich. Helikopter, którym transportuje rannych wpada do wezbranej rzeki. Akcja poszukiwawcza nie odnosi skutku: Maya przepada bez śladu. W obliczu tragedii Rebeka i Adam zbliżają się do siebie.

Tymczasem na wyspie odciętej od świata przez wodę Maya wraca do siebie wśród zupełnie obcych ludzi. Chce wrócić do domu, lecz jeszcze nie wie, że wpadła w pułapkę i jest uzależniona od ludzi, którym nie powinna ufać. Przychodzi jednak moment, gdy musi pokonać strach i zawalczyć o życie. Nie tylko swoje.


Przeczytałam tę książką z wypiekami na twarzy.
Po prostu ją połknęłam. Wchłonęłam.
Dawno mi się nie zdarzyło, żebym... czytała o czwartej nad ranem. A przy Kłamstwach po prostu nie byłam w stanie oderwać się od lektury. Przez cały czas miałam wrażenie, że biorę udział w wydarzeniach z kart książki. Autorka opisała wszystko bardzo sugestywnie i dokładnie. Wiele uwagi poświęciła pomocy, jaka udzielana jest ofiarom huraganów, dzięki czemu czytelnik otrzymuje podgląd na tragiczną sytuację jaka miała miejsce choćby po Katrinie... Skupiła się przede wszystkim na pomocy lekarskiej, zważywszy na to że bohaterowie byli lekarzami, niemniej i tak łatwo było wczuć się w cierpienie i rozpacz tych ludzi...

Kolejny raz przekonałam się, że Diane Chamberlain dużo uwagi poświęca relacjom międzyludzkim i uczuciom w rodzinie. Stosunki między dwiema siostrami, wzajemne ukryte pretensje, a równocześnie tęsknota, lęk, w końcu rozpacz - wszystko zostało wspaniale przedstawione i scharakteryzowane, tak że czytelnik nie ma problemów z określeniem tych relacji.

Historia toczy się dwutorowo: część dotycząca Mai zostaje przedstawiona z perspektywy pierwszej osoby. Z kolei to, co dzieje się z Rebeką i Adamem - trzeciej. Odniosłam wrażenie, że to Maya jest główną postacią tej książki, choć jej siostrze także poświęcono sporo uwagi. I szczerze powiedziawszy część tycząca się Mayi jest naprawdę dużo lepsza, budzi wiele emocji. No i oczywiście jest tajemnica z przeszłości, a raczej nie tajemnica, po prostu skrywane myśli, niewypowiedziane słowa, sekrety i kłamstwa, które mogą zatruwać dusze bohaterów.

Jeśli szukacie emocjonującej, choć równocześnie kobiecej powieści, która trzyma w napięciu do ostatniej strony, polecam z całego serducha!

Moja ocena 9/10
Stron: 348
Wydawnictwo Prószyński i S-ka









poniedziałek, 21 października 2013

64. Stephanie Laurens KUSZENIE I ULEGŁOŚĆ

Życie Emily i jej młodszego rodzeństwa nie było usłane płatkami róż. Po śmierci rodziców trafiły do domu chciwego wuja, który w ubogich krewniakach widział darmową siłę roboczą. Jedyną szansę na zmianę w ich życiu stanowił rodzinny skarb, który zapobiegliwi przodkowie ukryli na wypadek, gdyby ich potomkowie popadli w tarapaty.

Uzbrojona w własnoręcznie napisane referencje, tajemniczą wyliczankę i moc determinacji, Emily rusza do Colyton, skąd wywodzi się jej rodzina i gdzie chce pozyskać posadę... oberżystki. Wie, że tylko mieszkając w pobliżu skarbu, ma szansę rozwikłać rodzinną tajemnicę. Jonas Tallent nie widzi w gospodzie miejsca dla kobiety. Nie wie jednak, że spotkał wyjątkowo upartą i twardą niewiastę, która musi postawić i postawi na swoim.

Od dłuższego czasu nie sięgałam po romanse historyczne, jednak zapowiedź nowej powieści Stephanie Laurens szybko mnie skusiła. Twórczość autorki nie jest mi obca, miałam przyjemność poznać kilka powieści z cyklu Cynsterowie, którego kolejną częścią jest Kuszenie i uległość. Powieści Stephanie Laurens charakteryzują się tym, że ich fabuła opiera się nie tylko na namiętnej miłości, ale również na wplecionej pomiędzy wątki tajemnicy. Nie inaczej było w tym przypadku: czytelnik nie tylko obserwuje uczucie, jakie rodzi się pomiędzy bohaterami, ale także przeżywa wraz z nimi niesamowitą i pełną niebezpieczeństw przygodę, jaką jest poszukiwanie rodzinnego skarbu.

Tym, czego czytelnik oczekuje po romansie historycznym, jest oczywiście miłość. Na kartach Kuszenia... Stephanie Laurens serwuje nam wyjątkowo płomienną dawkę uczucia okraszoną sporą dawką erotyzmu. Co ważne, czyni to w bardzo naturalny, a równocześnie odważny i obrazowy sposób. Sceny miłosne są dosyć częste i długie, a podane są w subtelny i rozbudzający wyobraźnię sposób. Zaryzykuję stwierdzeniem, że mogą się przy nich schować "Greye" i inne tego typu opowieści. Choćby dlatego, że Laurens ma świetne pióro do scen łóżkowych i są po prostu przyjemne...

Początek powieści może wydawać się nieco monotonny. Jakby autorka próbowała się rozgrzać, zanim przedstawi nam właściwą treść swojej historii. Nie należy się zrażać, gdyż w pewnym momencie akcja zdecydowanie przyspiesza i serwuje czytelnikowi moc wrażeń. Zakończenie jest emocjonujące, choć troszkę przewidywalne Nie psuje to jednak pełnego efektu powieści.

Kuszenie i uległość to świetna propozycja dla miłośniczek romansów historycznych. Stephanie Laurens kolejny raz udowadnia, że jest znakomitą autorką, która potrafi wieść swoje czytelniczki ścieżkami miłości, historii i przygody...

Moja ocena 8/10
Stron: 504
Wydawnictwo BIS


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:





czwartek, 17 października 2013

63. Katarzyna Bonda DZIEWIĄTA RUNA

"Gdybyś była grzeczna..."

Nina Frank. Popularna aktorka. Piękna celebrytka. Ulubienica widzów.
Znaleziona w swoim dworku nad Bugiem. Zgwałcona, zmaltretowana, uduszona.
Wkrótce na miejscu zbrodni pojawia się profiler policyjny Huber Meyer, który chce stworzyć portret psychologiczny mordercy. Angażując się w dochodzenie, poznaje sekrety z życia Niny Frank.
Kim była ta piękna kobieta? Jakie brudne sekrety skrywała? I dlaczego musiała zginąć?
Czy za jej los odpowiadała tajemnicza runa, wytatuowana na skórze?


Jest to pierwszy polski współczesny kryminał, jaki trafił w moje ręce. Trochę dziwne, zważywszy na to, ile książek przynoszę do domu. Ale tak jak już kiedyś wspominałam, mój wybór częściej kierował się ku literaturze obcej, a teraz mam zamiar to troszkę zmienić. Kiedy znalazłam na bibliotecznej półce powieść pani Katarzyny Bondy, moje serce mocniej zabiło. Nabrałam wielkiej ochoty, by poznać polski świat literatury zbrodni :)

Byłam bardzo ciekawa, jak polscy autorzy przedstawiają pracę policji i sam proces śledztwa. Moje zainteresowanie brało się stąd, że kiedyś sama pisałam opowiadania kryminalne i kto wie, może jeszcze do tego wrócę? Ten rodzaj literatury jest mi szczególnie bliski. Z kolei polskie książki lubię za to, że przedstawiają dobrze nam znane, swojskie podwórko. Łatwiej sobie wyobrazić, że opisywana historia wydarzyła się naprawdę, czyż nie?

Muszę przyznać, że książka mnie nie zawiodła.

Fabuła Dziewiątej Runy łączy w sobie elementy kryminału ze sporą dozą psychologii. Autorka nie tylko daje nam możliwość obserwowania postępującego śledztwa, ale również prowadzi nas po ścieżkach życia ofiary ukazując życiowe wybory, które doprowadziły ją do tak tragicznego finału. Wszystko osnute jet niesamowitą ezoteryczną otoczką, która może nie wysuwa się na pierwszy plan - wbrew tytułowi - ale cały czas towarzyszy nam na kartach książki.

Akcja powieści opiera się na dwóch płaszczyznach czasowych. Jedną z nich jest zbrodnia, śledztwo i życie toczące się w sielskiej miejscowości, gdzie została zamordowana aktorka. Mieszkają tam ludzie prości, a toczące się śledztwo jest jedyną poważną robotą szefa miejscowego posterunku. Drugim polem akcji jest dziennik internetowy, prowadzony przez zamordowaną artystkę. Zdradza w nim ona najważniejsze sekrety ze swojego życia, traktując internetową witrynę, jako swoisty konfesjonał. Dzięki zapiskom poznajemy jej życie od przysłowiowej podszewki, wszystkie najbrudniejsze tajemnice i popełnione błędy.
Obok prowadzonego śledztwa toczy się także normalne, codzienne życie bohaterów, znakomicie uzupełniając fabułę książki.

Swoją powieść Katarzyna Bonda ubrała w sielski płaszczyk prowincjonalnej codzienności, czytelnik zaś nurkuje w nią i daje się jej porwać. Poznaje świetnie skrojone postaci, ich wady, zalety, smutki i radości. Osobiście odebrałam autorkę jako osobę z dużym poczuciem humoru. Jej pióro jest lekkie, ale konkretne. Tak lubię.

Dziewiąta Runa jest wznowieniem powieści autorki, która ukazała się w pierwotnej wersji pod tytułem Sprawa Niny Frank. Zaintrygowało mnie, dlaczego zmieniono tytuł i czy te dwie wersje dzieła pisarki czymś się różnią. Zwróciłam się więc w tej sprawie do Pani Kasi :) Okazuje się, że wydawca zmienił tytuł, szukając bardziej komercyjnego. Szkoda. Mnie osobiście bardziej podoba się Sprawa Niny Frank. Czyżby brzmiało za mało kryminalnie? A Wy jak sądzicie? Który lepszy?

Usunięto także sentencje, które autorka umieściła na początku każdego rozdziału. Pojawiła się u mnie w związku z tym refleksja: czemu wydawcy nie liczą się ze zdaniem autora? Przecież to on najlepiej zna charakter, ducha swojej książki. No, nic. Nieważne. Wracam do tematu :)

Podsumowując: moje pierwsze spotkanie ze współczesnym polskim kryminałem uważam za udane! Cieszę się, że trafiłam na tę książkę, gdyż jest naprawdę dobra. Wciągająca, intrygująca, tajemnicza. Z zagadkowym i zupełnie niespodziewanym zakończeniem, o którym szczerze powiedziawszy do tej pory nie wiem, co myśleć.

Moja ocena 8/10
Wydawnictwo: Videograf SA
Stron: 432










wtorek, 15 października 2013

62. Barbara Freethy LATO W ZATOCE ANIOŁÓW

"Anioły zjawiają się, gdy ktoś ich potrzebuje..."

Niewielkie miasteczko nad Zatoką Aniołów, jakieś cztery godziny jazdy samochodem od Los Angeles.
To tutaj schronienia szuka Jenna, tajemnicza kobieta z siedmioletnią córką. Nie mówi o sobie, nie nawiązuje bliskich kontaktów ze sąsiadami, stara się nie rzucać w oczy. Jednak, gdy ratuje niedoszłą samobójczynię i staje się miejscową bohaterką, kieruje na siebie zainteresowanie otoczenia. W tym także dociekliwego dziennikarza, Reida Tannera.

Reid przyjechał nad Zatokę, by napisać reportaż o aniołach pojawiających się na skałach, ale niespodziewanie znalazł o wiele ciekawszy temat. Gdy poznaje tajemnicę Jenny, postanawia jej pomóc, choć sam nie potrafi uporać się z duchami własnej przeszłości.

Lato w Zatoce Aniołów to pierwsza książka z serii o mieszkańcach pięknego i niezwykłego miasteczka. Miejsca osnutego tajemnicami i legendą o statku, który rozbił się u jego brzegu. Czy anioły rzeczywiście zjawiają się, gdy ktoś potrzebuje ich pomocy, czy są wytworem czyjejś sprytnej manipulacji? Dlaczego pojawiły się właśnie teraz? Kim było niemowlę wyrzucone na brzeg? Zatoka Aniołów kryje wiele sekretów, do których odkrycia zaprasza nas autorka powieści, Barbara Freethy.

Bez zbędnej gadaniny. Zakochałam się w tej książce.
Wiele razy obiecywałam sobie już nie czytać żadnych sag, cyklów, serii... czegoś co ma ciąg dalszy. A nadal to robię i co więcej, sprawia mi to ogromną frajdę. Przepadam z kretesem, przyzwyczajam się do bohaterów, miejsc i potem ... kończę książkę ze łzami, że to już koniec.

Lato w Zatoce Aniołów ujęło mnie w pierwszym momencie okładką. Miłe dla oka, niebieskawe tło i śliczna dziewczynka, spoglądająca w dal, rozmarzona, smutna, tęskniąca. Na pierwszy rzut oka książka wzbudziła moją sympatię i wprost nie mogłam doczekać się, jak zacznę jej lekturę. Spodziewałam się lekkiej, niewymagającej powieści na jesienny wieczór, takiej w sam raz do kakao z pianką i rogalika...

W pewnym momencie stwierdziłam, że nie sposób się od tej książki oderwać! Miałam zamiar odłożyć lekturę, a wciąż doczytywałam po kilka stron, bo żal mi było się rozstać z bohaterami. Autorka w bardzo ciekawy sposób połączyła na kartach powieści kilka wątków, tworząc intrygującą całość. Czytelnik poznaje sekrety bohaterów, ich uczucia, lęki, a gdy wydaje mu się, że odkrył już co trzeba, zza przewróconej kartki wyskakuje kolejna tajemnica, kolejny niespodziewany szczegół. Gdybym miała porównać tę książkę do przedmiotu - porównałabym ją ze skrzynią odnalezioną w ciemnym kącie strychu, kryjącą same niespodzianki...

Wartka akcja, liczne tajemnice, budzące się do życia uczucie, interesujący wątek kryminalny - to tylko niektóre z atutów tej powieści. A wszystko zapakowane w sielską atmosferę codziennego życia mieszkańców prowincjonalnego, pięknego miasteczka. I choć nie lubię, gdy w powieściach obyczajowych pojawia się wątek paranormalny, w tym wypadku nawet tajemnicze anioły pięknie wkomponowały się w powieść Barbary Freethy i stworzyły interesujący klimat...

Podsumowując: ciepła, pełna klimatu opowieść, idealna na chłodny wieczór. Wciągająca historia, pełna tajemnic z przeszłości bliższej i dalszej, ładnie podana i tworząca harmonijną całość, bez chaotycznego miszmaszu. Interesujący bohaterowie, z którymi czytelnik może się zaprzyjaźnić, zdradzający bardzo powoli swoje tajemnice, lub zachowujący je, z pewnością na inne części cyklu. Książka lekka, miła, przyjemna, z jedną wadą: 320 stron to dla mnie w tym wypadku za mało. :)

Polecam!
Moja ocena: 9/10
Wydawnictwo: BIS
Stron: 320

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu 









niedziela, 13 października 2013

61. Simon Sebag Montefiore PEWNEJ ZIMOWEJ NOCY

Moskwa, czerwiec 1945.

Rosjanie świętują zwycięstwo nad Niemcami. Moskiewska elita spotyka się, by obejrzeć imponującą defiladę na Placu Czerwonym. Uczniowie szkoły 801 - najlepszej szkoły w Moskwie- spotykają się na Moście Kamiennym, by wziąć udział w Grze. Padają strzały. Dwoje nastolatków ginie. Wszyscy zaangażowani w Grę są dziećmi wysoko postawionych urzędników.

Co wydarzyło się na Moście?
Morderstwo?
Samobójstwo?
A może sabotaż panującej władzy?

Rozpoczyna się emocjonujące i brutalne śledztwo kierowane przez samego Stalina. Na światło dzienne wychodzą brudne sekrety i machlojki. Władza jest bezwzględna. Nie oszczędza nawet dzieci. Wszystko by zadowolić "najpotężniejszego człowieka świata" i wykryć spisek...

Simon Sebag Montefiore to dziennikarz i autor wielokrotnie nagradzanej literatury faktu. Spod jego pióra wyszły między innymi: Stalin.Dwór czerwonego cara, Katarzyna Wielka i Potiomkin oraz Jerozolima.Biografia. W oparciu o swoją bogatą wiedzę historyczną autor stworzył także powieści, które wyjątkowo realistycznie oddają klimat Rosji tamtych lat...

Pewnej Zimowej Nocy jest powieścią wyjątkową pod wieloma względami. Łączy w sobie elementy kryminału, powieści historycznej, obyczajowej, a nawet romansu. Nie jestem w stanie jednoznacznie określić jej typu. Podczas lektury miałam wrażenie, jakbym trafiła do innego świata, w sam środek ogromnej afery szpiegowskiej. Co ważne, a przeze mnie uwielbiane - nie potrafiłam przewidzieć, co znajdę, gdy przewrócę kartkę. Książka jest zupełnie nieprzewidywalna, pełna niespodzianek i tajemnic.

Historia, na której autor oparł swoją powieść, wydarzyła się naprawdę. Autor na potrzeby książki zmienił kilka faktów, stworzył postacie fikcyjne, zmienił nazwiska, przesunął kilka wydarzeń w czasie, niemniej i tak lektura tej powieści daje nam pewną lekcję historii. Daje nam podgląd na Stalina i twardą rękę, którą trzymał ten ogromny kraj. Niektóre sytuacje w książce wprost przerażają swoją absurdalnością, szczególnie, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że są prawdziwe. Gdyż właśnie to daje nam autor na kartach swej powieści: specyficzny obraz Rosji lat czterdziestych, Rosji triumfującej po rozbiciu hitlerowców, Rosji zastraszonej przez swojego Wodza, Rosji bitej, tłamszonej, ale także barwnej, luksusowej, lojalnej jak przedstawione elity moskiewskie...

Muszę przyznać, że to wszystko zrobiło na mnie wielkie wrażenie, a lektura skłoniła mnie do refleksji i do zapoznania się z historią powojennej Rosji.

Podsumowując.
Jest to powieść, która łączy w sobie bogatą wiedzę historyczną i wspaniałe pióro autora. Książka przesiąknięta intrygami, uczuciami i tajemnicami. Pełna emocji, instynktów. Myślę, że pewna liczba osób, może się zrazić myśląc, że to książka o Stalinie. Nie, moi drodzy, stanowczo nie. Nie są to suche, historyczne fakty. Jest to pięknie napisana powieść o młodych ludziach, ich rodzinach, ich uczuciach, lękach, nadziejach, rozczarowaniach. Przy okazji także i o Stalinie, który pociągał za sznurki życia wszystkich Rosjan.

Na koniec jeszcze muszę wspomnieć o okładce. Bardzo spodobał mi się projekt okładki Pewnej Zimowej Nocy. Biały kolor nieodmiennie kojarzy mi się z zaśnieżoną, skutą mrozem i lodem Rosją. Czerwone elementy pięknie współgrają i symbolizują czerwoną historię tego kraju... Jednak jako osoba, która chucha i dmucha na swoje książki - a nie lubi ich obkładać papierem, folią itd- oczyma wyobraźni widzę to, co się stanie z tą książką, gdy kilka razy ciekawskie ręce przełożą ją na półce księgarni... Niemniej, nowa jest piękna, elegancka!

I na koniec jeszcze mała ciekawostka. Prywatnie autor jest mężem pisarki Santy Montefiore, o której powieści pisałam tutaj.  Najwyraźniej w ich domu powstają tylko bardzo dobre książki :)

Moja ocena 8/10
Stron: 402
Wydawnictwo: Magnum


Dziękuję za możliwość przeczytania książki wydawnictwu:










piątek, 11 października 2013

Wychwalajka czyli stosik :)

Wiecie, co jest lepsze od książki?
Stosik książek :D

W sumie to tego posta w planach nie było.
Bo wolałabym Wam zrobić niespodziankę, a tak to już będziecie wiedzieć, jakich recenzji możecie się spodziewać. :)

Ale Sanczez tak pięknie pozował do stosikowego zdjęcia, że nie mogłam sobie odmówić. U nas w domu nawet pies zachęca do czytania :)


A więc: co my tutaj mamy?

Od góry: 
1) Simon Sebag Montefiore Pewnej zimowej nocy - egzemplarz od wydawnictwa Magnum, wyjątkowo wciągająca powieść kryminalno - historyczna. Ale o niej wkrótce.
2) Barbara Freethy - Lato w Zatoce Aniołów - pierwsza część serii o Zatoce Aniołów od wydawnictwa BIS
3) Stephanie Laurens - Kuszenie i uległość - od wydawnictwa BIS. Będzie gorąco i namiętnie. :)
4) Camilla Lackberg Fabrykantka Aniołków - kupiona do kolekcji, czeka na swoją kolej i trochę poczeka
bo nadal nie mam Ofiary Losu
5) Camilla Lackberg - Latarnik - z wymiany na Lubimy Czytać, nie wiem czy wspominałam, że zamierzam skompletować sagę o Fjallbace?
6) Alexander Khan - Islamski Bękart - podarunek od Prószyńskiego z okazji piątku trzynastego :)

Kupki z biblioteki nie pokazuję... mam nadzieję, że nie zapłacę kary za przetrzymywanie książek :)

Która pozycja - poza Sanczezem, bo to wiadomo - najbardziej Wam przypadła do gustu? :)


wtorek, 8 października 2013

60. Antonina Kozłowska TRZY POŁÓWKI JABŁKA

Ona jedna, a ich dwóch...
I to już zwiastuje cierpienie, kłopoty, kłamstwa...

Teresa i Marcin poznali się, gdy byli bardzo młodzi. Coś między nimi zaiskrzyło, coś pchało ku sobie i sprawiało, że lgnęli do siebie i zatracali się w sobie, nie zważając na otoczenie, na krzywdzonych partnerów, na zasady. Byle przez moment być razem, byle poczuć dotyk ręki, smak ust... Równocześnie bali się swoich uczuć, unikali deklaracji, zobowiązania... jakby w myśl zasady: chcę, ale się boję. Tak było kiedyś. To zaprowadziło ich do teraz.

Teraz Teresa jest żoną Krzysztofa, ma ustabilizowane życie, dwójkę dzieci. Czasem wraca myślą do przeszłości i zadaje sobie pytanie: co by było, gdyby... Przypadkowe spotkanie z ukochanym z młodości, burzy jej cały spokój. Wzajemna fascynacja powraca, budzą się przytłumione uczucia.

Trzy połówki jabłka to prosto i przyjemnie opisana historia pewnego uczucia. Celowo nie piszę miłości, gdyż po przeczytaniu tej powieści nie mam pojęcia, czy rzeczywiście chodziło o miłość, czy raczej obsesję, chęć spełnienia, tęsknotę za przeszłością. Bohaterom towarzyszy tak wiele uczuć, że wszystko się gmatwa. Powieść dzieli się na dwie płaszczyzny czasowe: "dawniej" i "teraz" przedzielone wstęgą dziesięciu lat. Pierwsza przedstawia nam bohaterów, jako młodych ludzi wstępujących w dorosłe życie i powoli kosztujących wolności, chętnych na szaleństwa, zabawę, cieszących się codziennością i czerpiących z życia pełnymi garściami. Druga ukazuje tych samych ludzi wsuniętych w utarte życie, grających swoje role: pracowników, małżonków, ludzi dorosłych przez duże d, odpowiedzialnych za swoje czyny, decyzje, przytłoczonych codziennością i obowiązkami.

Towarzyszyło mi uczucie, że tym pierwszym przytrafiło się szalone uczucie, którego nie potrafili wykorzystać i któremu pozwolili przejść obok. Drudzy chcieli nadrobić zmarnowany czas i wykorzystać szansę niespodziewanego spotkania. Zapominając przy tym, że nie są tymi samymi ludźmi i że swoim postępowaniem skrzywdzą ludzi, którzy ich kochają...

No właśnie... Bo choć mówi się: miłosny trójkąt, czy można zapominać o innych osobach? Może nie zaangażowanych bezpośrednio w to uczucie, ale bliskich, cierpiących? Żonie, która czeka na męża z kolacją? Mężu, który kąpie dzieci i opowiada bajki, gdy żona spotyka się z tym drugim? Dzieciom, które wierzą, że są częścią kochającej, stanowiącej jedność rodziny?

Przeczytałam tę powieść z przyjemnością. Pokazuje jak łatwo można zaprzepaścić wiele lat wspólnego życia i zgubić się gdzieś po drodze. Dla chwili przyjemności, dla złudnego marzenia i mrzonki z przeszłości. Ale książka rysuje jeszcze jeden ważny obraz: przekaz jak może wyglądać małżeńskie życie, jeśli wpuścimy do niego obojętność, rutynę, brak czasu. Jeśli jedynymi tematami  rozmów będą wspólne zakupy i rachunki. Ten obraz nie tyle mnie zaniepokoił, ale dał mi trochę do myślenia.

Fajna książka, która pokazuje, że czasem nie warto oglądać się do tyłu, a lepiej skupić się na tym co będzie.

Moja ocena 7/10
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 271

lubimyczytac.pl





niedziela, 6 października 2013

59. Paul Carson ZIMNA STAL

Seks, narkotyki, pieniądze i morderstwo popełnione na pięknej nastolatce. Istna mieszanka wybuchowa dająca przedsmak fabuły bogatej w liczne zawirowania i ciemne sekrety. Wróżąca wspaniałą lekturę. Oczywiście o ile autor podoła stworzonej przez siebie historii :)

Na szczęście Paul Carson poradził sobie z tym wyśmienicie. Zimna stal to świetnie napisany thriller, który trzymał mnie w niepewności i napięciu do ostatniej strony.

W dublińskim parku zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny. Okazuje się, że jet ona córką uznanego amerykańskiego kardiologa, który przybył do tutejszego szpitala, aby wspomóc powstanie tzw.Fundacji Serca. Sprawą zajmuje się detektyw Jim Clark z zespołem. Dość szybko trafiają na ślad narkomana, którego widziano, jak uciekał z parku. Sprawa wydaje się być prosta: nieobliczalny nożownik na głodzie narkotycznym i krew zamordowanej na jego ubraniu. Zatrzymany trafia do szpitala psychiatrycznego, media huczą, chcąc jego głowy, detektywi otrzymują naciski "z góry" by jak najszybciej zakończyć sprawę.

Tymczasem w szpitalu Mercy doktor Clancy prowadzi dochodzenie w sprawie tajemniczych zgonów trzech pacjentów, w których krwi zanikły wszystkie białe krwinki. Łączy ich to, że wszyscy przeszli zabieg wszczepienia by-passów. Niespodziewanie hematolog trafia na ślad oszustwa na skalę międzynarodową, w którą zamieszani są znane osobistości ze świata polityki i medycyny. Życie doktora i jego rodziny znajdzie się w niebezpieczeństwie...

Przyznaję, że choć bardzo lubię thrillery i chętnie poszukuję ich na bibliotecznych półkach - thrillerów medycznych na ogół unikam. Nie lubię zmagać się ze skomplikowanymi terminami medycznymi, na których z powodzeniem można sobie język połamać. Na szczęście Paul Carson napisał swoją powieść w sposób bardzo przystępny dla zwykłego śmiertelnika. Sprawy natury medycznej poznajemy tyle, na ile potrzebujemy tego, by dobrze rozeznać się w fabule książki. I to czytelnikowi w zupełności wystarczy :)

Akcja powieści toczy się wokół dwóch wątków, które na koniec okażą się powiązane. Pierwszym jest oczywiście morderstwo dokonane na młodej dziewczynie. Właśnie na tej sprawie koncentrują się policyjne działania. Równocześnie doktor hematolog rozpoczyna prywatne śledztwo, chcąc wyjaśnić tajemnicze zgony trzech pacjentów ze swojego oddziału. Każde wydarzenie z kart książki: czy to odkrycie ciała, przesłuchanie, czy badanie w laboratorium - wszystko jest uporządkowane za pomocą dat i godzin. Daje to czytelnikowi możliwość monitorowania postępów śledztwa. Przypominało mi to nieco serial "24 godziny" :)

Bohaterom swojej powieści autor poświęcił niewiele uwagi. Nie znaczy, że są oni niedopracowani czy nudni, tak nie jest. Czytelnik otrzymuje na ich temat minimum informacji, niezbędnych by wyrobić sobie na ich temat zdanie i przyjąć do wiadomości ich obecność. Autor nie zagłębia się w ich prywatne życie, nie robi analiz ich charakterów. Czasem wspomina coś mimochodem na ich temat. Woli pochylić się nad akcją powieści i to mnie w sumie cieszyło. To jedna z tych książek, gdzie akcja płynie szybko, wciąż dzieje się coś nowego, a czytelnik płynie po kartach książki.

Jednej rzeczy autor poświęca jednak zdecydowanie zbyt wiele uwagi. Niewiele pisze na temat bohaterów, za to często nakreśla czytelnikowi ich strój. Co szczerze mówiąc wydawało mi się bez sensu, skoro tak niewiele pisze o ich charakterach :) Zdziwiła mnie także mnogość policjantów zaangażowanych w śledztwo, na ogół pisarze sięgają po jednego, góra dwóch, a tutaj co chwila ktoś się plącze :) Nie mówię, że to źle, ale inaczej ;)

Podsumowując: to książka, którą warto zarezerwować na długi jesienny wieczór. Czyta się bardzo przyjemnie, akcja wciąga, a autor zdradza tajemnice dopiero pod sam koniec. Pewne sprawki są bardzo łatwe do odkrycia, inne detektywom-czytelnikom zajmą trochę więcej czasu. Niemniej warto :)

Moja ocena 7/10
Wydawnictwo: Książnica
Stron: 422

empik.com




środa, 2 października 2013

58. Patricia Shaw RZEKA SŁOŃCA

Jak wspominałam Wam kilka tygodni temu, przytaszczyłam z biblioteki trzy powieści Patricii Shaw, ale postanowiłam nie czytać ich jednym machem :) Najpierw sięgnęłam po powieść Pióro i kamień, która bardzo mi się spodobała. Przedwczoraj kolejny raz odszukałam nazwisko autorki na stosiku z biblioteki - który nawiasem mówiąc jakoś nie maleje...- i rozpoczęłam lekturę Rzeki Słońca. 

Na kupce została jedna powieść autorki, która jest kontynuacją Rzeki Słońca, ale spotkam się z nią za jakiś czas :)

Druga połowa dziewiętnastego wieku. Młoda pokojówka Perfy poznaje zamożnego hodowcę bydła, Darcego Buchanana. Wzajemna fascynacja przeradza się w gorące uczucie. Postanawiają się pobrać, jednak rodzina chłopaka sprzeciwia się temu, podejrzewając, że Perfy zależy tylko na pieniądzach. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Darcy ginie, a narzeczona odziedzicza po nim połowę posiadłości.
Spadek przyczynia dziewczynie wielu problemów i wrogów. Głównym jest brat nieżyjącego - Ben - który razem z matką postanawia zastawić na Perfy pułapkę i odzyskać ranczo.

Kolejną bohaterką tej powieści jest niezwykła Aborygenka o imieniu Diamond. Jako dziecko wyłowiona z morza przez niemieckiego kapitana i jego żonę, została zabrana między białych ludzi i wychowana w duchu cywilizacji. Niestety w brutalnym świecie australijskich osadników nie obroniło to aborygeńskiej dziewczyny przed szykanami i poniewierką. W domu gubernatora Diamond poznaje Perfy, która zostaje jej przyjaciółką. Gdy pokojówka dziedziczy spadek, młoda aborygenka rusza z nią na dalekie ranczo w charakterze służącej. Choć żyje w świecie białych i mówi ich językiem, podświadomie szuka swojego miejsca i ludu, z którego się wywodzi. Na ranczo poznaje Bena Buchanana, z którym wikła się w romans. Jeszcze nie wie, że biali panowie nie wiążą się z czarnymi dziewczętami i że za swoją miłość poniesie karę..

Autorka kolejny raz udowodniła, że znakomicie radzi sobie z powieściami wielowątkowymi. Na kartach książki zgromadziła wiele barwnych i charakterystycznych postaci, każda z nich ma do opowiedzenia swoją historię, ich losy mieszają się ze sobą, przeplatają, a wszystko tworzy bardzo przyjemną i spójną całość. Tłem powieści jest egzotyczna i piękna Australia: wielkie rancza, brudne miasta (co w tym pięknego, no cóż - realizm :P ), bezkresne, spalone słońcem połacie ziemi, koryta rzek penetrowane przez poszukiwaczy złota...

I właśnie ta nieszczęsna gorączka złota. Zjawisko, które pochłonęło wiele ofiar złudnych nadziei. Autorka uczyniła z niego jeden z wątków powieści. Opisuje szaleństwo, jakie ogarniało ludzi, gdy tylko usłyszeli o żyle drogocennego kruszcu. O tym, jak bez przygotowania, bez jedzenia i wody ruszali, by przybyć setki mil i zanurzyć się w złotym korycie, jak ciągnęli za sobą rodziny, zabijali się między sobą, łupiąc urobek lub trochę jedzenia. Oto co pieniądz robi z człowiekiem.

Tytuł powieści również nawiązuje do gorączki złota. Miejscowi Aborygeni tak właśnie nazwali rzekę pełną drogocennego kruszcu: Rzeką Słońca. Żółte bryłki wyścielające jej dno, były dla nich zwykłymi kamieniami. Kiedy napadali na białych penetrujących ich tereny - nie bronili złota, lecz swoich ziem, świętych zwierząt i pożywienia.

Na koniec autorka podarowała nam malutki przedsmak tego, co znajdziemy w kontynuacji Rzeki Słońca.
Najwyraźniej niektóre wątki dopiero znajdą swój finał i jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób to nastąpi.

lubimyczytac.pl


wtorek, 1 października 2013

57. Zbigniew Białas PUDER I PYŁ

Puder i Pył - powieść Zbigniewa Białasa - to kontynuacja innej powieści autora: Korzeńca.
Bardzo żałuję, że nie miałam okazji przeczytać pierwszej części sosnowieckich kronik, niemniej brak ten zamierzam nadrobić. Na szczęście autor na początku Pudru... dokładnie opisuje, kto występował w poprzedniej części i czym się zajmował, więc czytelnik zostaje w tej kwestii doinformowany.

Muszę przyznać, że bardzo nie lubię czytać nie po kolei. Jednak w tym przypadku sytuacja zaistniała z powodu planowanego spotkania Klubu z Kawą nad Książką w Kalwarii, na którym ma być omawiany Puder i Pył. Nie bez znaczenia jest fakt, że Miasto Słów jest patronem medialnym książki :) Trafił do mnie piękny egzemplarz z dedykacją od autora, za co bardzo dziękuję :)



Oto jak książkę reklamuje wydawnictwo MG
Ponętna wdowa po zamordowanym Alojzym Korzeńcu i jednocześnie autorka sentymentalnych powieści w odcinkach usiłuje zaprowadzić nieśmiałego redaktora miejscowej gazety przed ołtarz. Tymczasem przebywający wciąż na wolności morderca jej męża ma na oku kolejną ofiarę – być może nawet dwie. 
Miejscowa sufrażystka, której wydawało się, że wyjechała do Rosji z dobrotliwym nauczycielem literatury orientuje się poniewczasie, że ma do czynienia z wysoko postawionym bolszewikiem, zaś fińska bona pracująca dla sosnowieckiego Króla Wełny jest targana wątpliwościami, czy powinna związać się z niemieckim oficerem okaleczonym podczas pierwszej wojny światowej.
Kiedy pewnego zimowego dnia na sosnowieckim peronie stawia stopę znana aktorka kinematograficzna, Pola Negri, wydarzenia nabierają nowej dynamiki, szczególnie dla komendanta policji, hrabiego Eugeniusza Dąmbskiego. 
W Sosnowcu, w Petersburgu, w Warszawie i w górskim sanatorium, w burzliwych latach 1918–1919, towarzyszymy bohaterom znanym z kart Korzeńca (Wydawnictwo MG, 2011). Puder i pył to powieść historyczno-obyczajowa, powieść o miłości, powieść o Polsce, która jest kruchym domem i powieść o mieście położonym na gorącej granicy polsko-niemieckiej. Dla cierpliwych jest to też, po trosze, powieść kryminalna.

Powieść Zbigniewa Białasa jest doprawdy wielowątkowa. Bo czegóż tu nie znajdziemy? Mamy wątki miłosne opisujące piękne zaloty Jadwigi Korzeniec i redaktora, oraz hrabiego Dąbskiego i Poli Negri. Kontynuację śledztwa w sprawie morderstwa na Alojzym Korzeńcu jakby żywcem wyjętą z dobrego filmu szpiegowskiego. Losy świeżo wyzwolonej Polski, która właśnie staje na nogi. A to wszytko na oczach Sosnowca, który stał się świadkiem wydarzeń kluczowych dla historii naszego kraju.

Początkowo widząc taki "miszmasz" nieco się przestraszyłam. Szybko okazało się jednak, że styl autora - okraszony sporą dozą specyficznego humoru - bardzo mi odpowiada i dałam się porwać tej powieści. Tak jak zapowiada wydawnictwo: Puder i Pył niesie ze sobą historię i losy ludzi zamieszkujących Sosnowiec, ich codzienne życie, troski, radości i miłostki stają się areną wydarzeń niezwykłych dla Polski!

Podczas spotkania otwartego w bibliotece padło stwierdzenie, że pisarz, który opiera swoje książki na historii, bierze na siebie wielką odpowiedzialność, gdyż przekazuje informacje, które kształtują świadomość historyczną innych ludzi. Na historii znam się średnio, lepiej wychodzi mi czytanie książek, ale sądzę że Pan Zbigniew nie musi się obawiać. Jego powieść poruszyła we mnie bardzo czułą nutę...

Lubimyczytac.pl