niedziela, 29 marca 2015

209. Szymon Nowak DZIEWCZYNY WYKLĘTE

Wyklęci z ludzkiej pamięci na długie lata. I One, kobiety towarzyszące im na żołnierskim, partyzanckim szlaku. Znoszące niewygody i niebezpieczeństwa. Dziś Dziewczyny wyklęte doczekały się swojej historii, opowiedzianej piórem Szymona Nowaka. 

Na temat żołnierzy wyklętych historia milczała długo, milczała lub kłamała. Od 2011 roku 1 marca jest obchodzony jako Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, tegoroczny dzień Wydawnictwo Fronda uświetniło premierą książki Dziewczyny Wyklęte autorstwa historyka, Szymona Nowaka. O kobietach i dziewczętach walczących w podziemiu antykomunistycznym do tej pory mówiło się bardzo mało, nawet kiedy wspominało się na temat Żołnierzy Wyklętych, te dzielne choć na swój sposób delikatne istoty, ginęły gdzieś w cieniu. Książka Szymona Nowaka przywodzi ich losy - w większości przypadków bardzo dramatyczne i mocno poruszające - równocześnie odsłaniając kobiece oblicze partyzantki. 

Idąc główną aleją parafialnego cmentarza w Zebrzydowicach, po lewej mija się kaplicę, na której ścianie zawieszono kamienną tablicę z napisem: "s. Zakonu "Szarytek" Izabeli, żarliwej patriotce, mieszkańcy Zebrzydowic, koledzy 12 pp. AK". Tablicę tę przywieszono 25 lat temu, nie raz przy niej przystawałam i zapalałam znicze z okazji 1 listopada, ale nigdy nie przyszło mi na myśl, by zgłębić historię życia kobiety, której ją poświęcono. Siostra Izabela jest jedną z bohaterek książki Szymona Nowaka, dziewczyną - jak dziwnie może to brzmieć - wyklętą. 1949 roku została skazana na karę śmierci, następnie zamienioną na dożywotnie więzienie. Objęta amnestią, a w późniejszym czasie zwolniona ze względu na zły stan zdrowia, opuściła więzienie w roku 1956. W wyniku wyniszczenia zdrowia na skutek tortur  i koszmarnych warunków więziennych siostra Izabela zmarła w 1957 roku. Została pochowana na cmentarzu Rakowickim, wmurowana na zebrzydowskim cmentarzu tablica przypomina jednak, że właśnie na terenie tej miejscowości siostra Izabela prowadziła swoją patriotyczną działalność. 

źródło szarytki.pl
Dramatyczna historia siostry Izabeli jest tylko jedną z 16 emocjonujących opowieści przytoczonych i opracowanych przez Szymona Nowaka. W książce znajdziemy historie mniej i bardziej znanych kobiet powiązanych z antykomunistycznym podziemiem. Bolesne i przerażające losy młodziutkiej "Inki", "Marcysi" czy Janiny Żubryd, która została rozstrzelana w ósmym miesiącu ciąży to tylko część długo pomijanej i wstydliwej historii naszego kraju. Autor książki każdą historię przedstawia szeroko i skrupulatnie, nie pomijając młodego życia swoich bohaterek ani pobudek, które skłoniły je do związania się z podziemiem. Barwnie a zarazem rzeczowo przedstawia codzienność życia w obozowiskach, ukrywania się po domach życzliwych ludzi, by zmierzać do momentu aresztowania, przesłuchań, tortur, więzienia, a w niektórych przypadkach późniejszych losów wyklętych kobiet i ich rodzin... Ożywiając swoje bohaterki na kartach książki, autor pokazał nieco inną stronę walki podziemnej, ponieważ w większości przypadków dziewczyny wyklęte nie posługiwały się bronią, ale apteczką, zwitkiem bandaży, wspierały partyzantów pracami gospodarskimi, przenosiły meldunki i wykonywały wiele innych pożytecznych czynności. Być może nie zawsze walczyły dosłownie, ale życie, jakie wiodły wymagało ogromnej odwagi, determinacji i wiary w ojczyznę i przywódców. 

Losy Dziewczyn wyklętych zostały przedstawione w wersji zbeletryzowanej, dzięki czemu całość czyta się bardzo dobrze, wręcz powiedziawszy lekko. Jednak nawet ta lżejsza forma nie potrafi zakryć okrucieństw i dramatów, jakie stały się udziałem tych kobiet. Liczne fotografie ze zbiorów prywatnych czy skany dokumentów związanych z prowadzonymi względem nich dochodzeń skutecznie przypominają czytelnikowi, że nie ma do czynienia z fikcyjnymi bohaterkami powieści, ale z osobami, które kiedyś naprawdę żyły, wierzyły w wolną Polskę i do wolnej Polski dążyły, poświęcając rodzinę, wygodę, bezpieczeństwo, a w licznych wypadkach również i życie. Pozycja ta będzie obowiązkowym punktem dla  osób, które są zainteresowane powojenną historią Polski i tematem żołnierzy wyklętych. 




niedziela, 22 marca 2015

208. Antoinette van Heugten SMAK TULIPANÓW

Kiedy rozpoczynałam lekturę powieści Smak tulipanów, tytuł wydał mi się całkowicie nietrafiony. Tulipany przecież pachną, nie smakują. Teraz wiem już, że kwiaty te mają naprawdę gorzki smak...

Nora jest lekarką, mieszka w Houston, gdzie po wojnie wyemigrowali z Holandii jej rodzice. Kiedy kobieta pracuje w szpitalu, owdowiała matka zajmuje się jej półroczną córeczką. Nora uwielbia czas spędzany z małą i codziennie nie może się doczekać, aż wróci do domu i weźmie swoją kruszynkę w ramiona. Pewnego dnia dom wita ją głuchą ciszą. Na podłodze salonu kobieta znajduje zamordowaną matkę, a nieopodal ciało uzbrojonego mężczyzny. Po maleńkiej Rose nie ma ani śladu. 

Policyjne dochodzenie nic nie wykazuje, więc Nora postanawia dowiedzieć się, kto zamordował jej matkę i tym sposobem trafić na ślad porywacza. Przeszukując stare szpargały, natrafia na dokumenty, które wskazują na niejasną wojenną przeszłość rodziców. Nora wyrusza do Amsterdamu, by odkryć prawdę o swoich bliskich i odnaleźć ukochane dziecko...

Antoinette van Heguten jest z wykształcenia prawnikiem, porzuciła jednak świetnie zapowiadającą się karierę, by całkowicie poświęcić się pisaniu. Zadebiutowała thrillerem psychologicznym Dotknąć prawdy, który spotkał się z ciepłym przyjęciem czytelników i szybko stał się międzynarodowym bestsellerem. 

Smak tulipanów jest powieścią o tyle charakterystyczną, że czytelnik bardzo szybko dowiaduje się, kto stoi za brutalnym morderstwem i uprowadzeniem małej dziewczynki. I choć kwestia odnalezienia dziecka jest najistotniejsza i staje się osią fabuły powieści van Heugten, spory nacisk położono również na tajemnicę sprzed kilkudziesięciu lat i wojenną przeszłość rodziny głównej bohaterki. Przyznaję, że bardzo niewiele wiedziałam i w gruncie rzeczy nadal bardzo mało wiem na temat losów Holandii i jej mieszkańców w trakcie II Wojny Światowej. Smak tulipanów pozwala odrobinę poszerzyć tę wiedzę, gdyż autorka nawiązuje w swojej powieści do tragicznych wydarzeń z okresu wojny. Bardzo przejmującą częścią tej powieści jest prolog, który w kilkunastu zdaniach nakreśla, co stało się udziałem ludzi zamieszkujących Holandię. Trochę żałuję, że autorka nie poświęciła wojennej zawierusze trochę więcej uwagi, choćby stosując zabiegi retrospekcji. Książka stałaby się pewnie obszerniejsza, a jej treść głębsza, jednak najwyraźniej autorka wolała skupić się na klasycznym kryminale.

Powieść została napisana przystępnym i prostym językiem, czyta się ją niezwykle szybko i płynnie, choć niektóre holenderskie nazwiska zmuszają język do gimnastyki. Całość została utrzymana w dynamicznym i szybkim tempie, wydarzenia następują po sobie szybko i nie pozostawiają zbyt wiele miejsca na opisy czy refleksje bohaterów. Ci ostatni zostali nakreśleni sprawnie i przekonująco. W swojej powieści autorka oddaje głos kilku osobom i prowadzi akcję z różnych perspektyw, przez co czytelnik ma okazję na bieżąco śledzić wydarzenia i nadążać za tokiem postępowania poszczególnych osób. Wartą odnotowania ciekawostką jest fakt, że akcja powieści toczy się w roku 1980, co nadaje całości dosyć specyficznego charakteru.

Podsumowując: Smak tulipanów okaże się idealną lekturą dla osób, które lubią dynamiczne i emocjonujące thrillery. w których zawarto także ociupinkę historii i romansu. Książka z pewnością spodoba się także czytelnikom, którzy lubują się w tajemnicach z przeszłości, sekretach rodzinnych i emocjonujących finałach. Osobiście jestem usatysfakcjonowana lekturą, choć jeszcze bardziej cieszyłabym się, gdyby autorka bardziej zagłębiła się w tematy wojenne.

za książkę dziękuję:


czwartek, 19 marca 2015

207. Maria Kownacka SZKOŁA NAD OBŁOKAMI

Rzadko zdarza mi się pisać o książkach, które biorę z moich własnych półek, ale dla Szkoły nad obłokami zrobię wyjątek. Książeczka ta obudziła we mnie wspomnienia dzieciństwa i spowodowała, że wzruszenie złapało mnie za gardło :)

Zaledwie kilka dni temu chwaliłam się przed Wami wesołą kupką książek zakupionych w internetowym antykwariacie. Wśród znajdowała się odrobinę już podniszczona Szkoła nad obłokami z 1972 roku, którą kupiłam z myślą o Milence. Jak się okazało książeczka ta zawiera bardzo dużo zwrotów z gwary góralskiej, więc jest jeszcze za poważna dla mojej córeczki. Za to mnie szybko zainteresowała, ponieważ nie co dzień trafia w moje ręce książka, która swoją formą, tematem, a nawet zapachem przypomina mi lata szkoły podstawowej, kiedy to "atakowałam" naszą wiejską bibliotekę w poszukiwaniu coraz to innych książek.

Marię Kownacką poznałam jako autorkę książek dla dzieci, Plastusia, Rogasia i Kukuryku na ręczniku, nie wiedziałam, że pisała ona także opowieści dla nieco starszych dzieciaków. Szkoła nad obłokami opowiada historię dzieci mieszkających w trudno dostępnym rejonie polany Niemcowej w Beskidzie Sądeckim oraz nietypowej szkoły, do jakiej uczęszczają. Co ciekawe okazuje się, że szkoła, o której napisała Maria Kownacka rzeczywiście istniała i działała w latach 1938 -1961, za wyjątkiem lat wojennych. W miejscu, w którym niegdyś stała, znajduje się pamiątkowa tablica.

Szkoła nad obłokami przybliża niełatwe życie, jakie przyszło wieść ludziom zamieszkującym tamtejsze regiony, w tym także dzieciom, które są głównymi bohaterami opowieści. Można się doprawdy wzruszyć, czytając jak dzieciaki te bardzo lubiły swoją szkołę, choć nierzadko drogę do niej musiały pokonywać w zaspach po pas i jak poważnie podchodziły do obowiązku nauki. Również codzienność nie była łatwa dla tych maluchów, zabawki robiły z tego, co miały pod ręką, obowiązków w gospodarstwie nie brakowało, a i strachu było co nie miara, kiedy wilk podchodził pod dom.

Książeczkę tę czyta się niełatwo, ponieważ zawiera liczne zwroty z gwary góralskiej, dlatego myślę, że jest idealna dla starszych dzieci. Opowieść jest bogato ilustrowana obrazkami charakterystycznymi dla książek wydawanych w tamtym okresie, ukazują one architekturę i wystrój wnętrz charakterystyczny dla chat podgórskich. Chciałabym Wam polecić tę książkę, jeśli będziecie mieć okazję zapoznać się z nią. Jej swojski klimat, zupełnie pozbawiony konsumpcjonizmu jest czymś zupełnie świeżym i rzadko obecnie spotykanym.


wtorek, 17 marca 2015

206. Edyta Świętek BAŃKI MYDLANE

Powieść Edyty Świętek ukazała się w idealnym momencie. Przełom zimy i wiosny jest okresem, kiedy rozliczamy się z Urzędem Skarbowym i możemy zadysponować 1% swojego podatku. Kwota ta jest bardzo ważna dla organizacji pożytku publicznego. Takich jak hospicjum, do którego trafia Michalina, bohaterka Baniek Mydlanych...

Michalina, młoda, szczęśliwa dziewczyna u progu dorosłego życia. Cieszy się pierwszą sympatią, spotyka z przyjaciółmi, planuje przyszłość. Nagła niedyspozycja przynosi okrutną diagnozę. Jej ciało zaatakował nowotwór. Jak poradzić sobie z takim wyrokiem, jak odnaleźć się w tak okrutnej rzeczywistości? Michalina znajduje na to sposób...

Cieniutka, niepozorna książeczka w ślicznej, wręcz bajkowej okładce. Tytuł, który niejednemu z nas skojarzy się z radosnym okresem dzieciństwa i zabawy. Jednak historia, którą kryją Bańki mydlane autorstwa Edyty Świętek nie jest beztroska i zabawna. Jej bohaterką jest młoda dziewczyna, która staje przed koniecznością zmierzenia się ze śmiertelną chorobą. Ta książka niesie potężny ładunek emocji, wyciska gorące łzy. Myślę, że nie sposób przejść obojętnie obok takiej historii. Choć o podobnych dramatach słyszymy każdego dnia, trudno jest pogodzić się z sytuacją, gdy umiera młoda osoba, pełna werwy, optymizmu, apetytu na życie. 

Czy można oswoić temat śmierci? Sprawić, że pomimo bólu i żalu, przyjmie się kostuchę jak starą przyjaciółkę? Autorka udowadnia, że  tak. Jej bohaterka jest dzielną osobą, która pomimo cierpienia nie ma w sobie złości. Pokazuje nam, że nawet w tak trudnym położeniu można myśleć o kimś innym, czerpać przyjemność z pozornie nic nie znaczących drobiazgów, dawać coś z siebie. Temat, który podjęła autorka nie jest łatwy ani przyjemny. Z pewnością odwzorowanie bohaterki, która zmaga się ze śmiertelną chorobą, nie było łatwe. Ale Edyta Świętek podołała temu zadaniu. Michalina jest dziewczyną, jaką chciałby znać każdy z nas. Jej odwaga porusza. Jej losy budzą gniew i poczucie niesprawiedliwości, jednak nawet w tej bolesnej historii znajdujemy miejsce na uśmiech, marzenia i nadzieję. 

Bańki mydlane są książką z prostym i czytelnym przekazem. Są  książką, która ma nieść nadzieję i pomoc. Stąd decyzja autorki, by honorarium autorskie przekazać na Hospicjum Świętego Łazarza w Krakowie. Również wydawca zdecydował się wesprzeć tę inicjatywę i 1% zysków ze sprzedaży powieści Bańki Mydlane przekaże na ten sam cel. My sami możemy dopilnować, by 1% naszego podatku nie pochłonęły kolejne łatania dziur w drogach i wysokie pensje polityków. Hospicja i inne organizacje znacznie bardziej potrzebują tych środków!

Dziękuję wydawcy za możliwość przeczytania książki:



czwartek, 12 marca 2015

Kocham antykwariaty!!!

Już dawno zauważyłam, że nie umiem przejść obojętnie obok książek i uwielbiam je kupować. A jeśli dodatkowo uda mi się je kupić za niewielkie pieniądze, jestem więcej niż zadowolona. I nic to, że półki nie mieszczą, a w biblioteczce czekają dziesiątki nieprzeczytanych książek: kupionych, wygranych w konkursach, otrzymanych! Przecież obok takiej okazji nie można przejść obojętnie, prawda? 

W dzisiejszej notce będzie stosik, ale składający się z książek niepochodzących od wydawców. Podzielę się z Wami naszą - to znaczy Milenki i moją - radością za 30 zł :) Radością pochodzącą z antykwariatu internetowego. Zobaczcie, co zasiliło naszą biblioteczkę!



Weszłam z ciekawości, znalazłam trzy autorki, które lubię :)
Edna o Brien "Dom zapomnienia"
Maria Nurowsa "Hiszpańskie oczy"
Fannie Flag "Wciąż o tobie śnię"

Każda książka zaledwie 1,90 :)


Poczytamy także coś miłosnego. 
"Klejnot południa" czyli kolejna książka odsłaniająca południe USA, 
"Na wieki" z biblioteczki "Pod różą" oraz "Nieprzyzwoita obsesja" - 
nieprzyzwoicie brzmiąca książka autorki "Ptaków ciernistych krzewów"



Milenka też nie może narzekać. Najbardziej ucieszyła mnie opasła 
księga bajek w idealnym stanie za całe 7 zł :) Dobry interes!



Ależ będzie radości, gdy się obudzi z popołudniowej drzemki. I coś czuję, że matka 
nic swojego dziś nie poczyta :D


Upolowałyśmy też dwie fajne książki z wierszami. Niezapomniane wiersze są również
w idealnym stanie a kosztowały nas symbolicznego "piątaka". Do tego muszę przyznać, że to po prostu piękne wydanie z bajkowymi ilustracjami!


Kupiłyśmy też jedną starszą książeczkę autorstwa Marii Kownackiej. Szczerze mówiąc
bardzo mnie ona ciekawi. Dacie wiarę, że ma materiałowy grzbiet? Poczułam się , jak 25 lat temu w naszej wiejskiej bibliotece :)) Nie wiem, czy Milence się spodoba, ale ja na pewno ją przeczytam. Podejrzewam, że kryje ciekawą historię :)

I jak podobają się Wam nasze łupy? 






środa, 11 marca 2015

205. Milenkowe czytanie: Tomasz Sakiewicz BAJKI DLA MARYSI I ALICJI

Książeczka, o której dziś napiszę, zawiera piękne i mądre bajki. Tak mądre, że moja córeczka musiała do nich uciupinkę dorosnąć. Za to teraz praktycznie się z nimi nie rozstaje. 


Czytanie dziecku jest bardzo ważne, ponieważ pozwala maluchowi poznawać nowe słówka, rozwijać wyobraźnię i wyrabiać sobie spojrzenie na świat. To również doskonały sposób, by już od najmłodszych lat zaszczepić w dziecku miłość do książki. Nie mniej ważny od samej lektury jest dobór odpowiednich książeczek dla dziecka. Nam - rodzicom -zależy, by zapewnić maluchom dostęp do pięknych historii, dzięki którym będą wspaniale wspominać bajki z dzieciństwa. Nie mniej istotne jest, by książka przekazywała dziecku pozytywne wartości. 

Bajki dla Marysi i Alicji mają postać dosyć opasłego tomu w twardej lakierowanej okładce, która nęci malucha widokiem uśmiechniętego stworzonka. Przez dłuższy czas Milenka twierdziła - a my uwierzyliśmy na słowo - że na okładce jest biały miś. Niedawno dopatrzyliśmy się, że misiek ma ... kolce :) Całość została bardzo porządnie wykonana, dzięki czemu książka trzyma dobrą kondycję, choć praktycznie nie wychodzi z małych łapek.

Środek kryje 22 dłuższych i krótszych opowiadań, jakie autor napisał z myślą o swoich córeczkach. Trzeba przyznać, że pod względem tematyki zbiór bajek jest niezwykle zróżnicowany, dzięki czemu w książce znajdą coś dla siebie i chłopcy i dziewczynki. Poznać tu możemy bajki o krasnoludkach, o osiołku szczęścia, niezwykłej monecie, która przynosiła szczęście, dzieciach, bałwanku, tygrysie i wiele wiele innych. Część bajek jest skierowana do malutkich dzieci, ale niektóre opowieści przypominają klimatem tajemnicze legendy i będą odpowiednie dla starszych dzieciaków i oczywiście dla dorosłych. Niektóre opowieści wydają się zaczerpnięte z samego życia, a inne z magicznych krain... Początkowo moja córeczka nie wykazała zainteresowania książką, ale obecnie uwielbia zawarte w niej bajki. 

Warto zaznaczyć, że większość bajek zawartych w tomie jest dość długa, przez co mniejsze dzieci mogą mieć problem ze skupieniem uwagi na tak długich opowieściach. Z pewnością jednak maluszki chętnie obejrzą kolorowe ilustracje, które bogato zdobią bajki. Obrazki w książce również są bardzo różnorodne, niektóre są wręcz bajkowe, inne cechuje prostota i nie wzbudziły w Milence tak dużego entuzjazmu. A to wszystko przez to, że autorami ilustracji zawartych w książce są różne osoby i nie wszystkie utrzymane są w tym samym klimacie. 

Każda z bajek zawartych w tomie niesie ważne przesłanie, skrywa morał lub pozwala dziecku poznać, jak funkcjonuje świat, czym kierują się ludzie i zrozumieć dobre i złe modele postępowania. Tomasz Sakiewicz stworzył mądre i wartościowe opowieści, które uczą, czym jest miłość do zwierząt i przedmiotów, jak ważna jest zgoda w rodzinie i dobre serduszko. Niektóre opowieści wzbudziły u mnie bardzo duże wzruszenie i przyznaję, że popłakałam sobie cichutko. Ze swojej strony polecam Waszej uwadze bajkę "Kłótnia" i "Osiołek szczęścia", według mnie są najpiękniejsze i bardzo mądre. Milenka tymczasem uwielbia "Pożegnanie bałwanka" i "Przygody Almara", z tym że ta druga jest tak długa, że czytamy ją już od tygodnia. I chyba szybko nie skończymy, bo co rusz czytamy od początku, gdyż Milence spodobał się tygrys :)

Z Bajkami dla Marysi i Alicji miło spędzamy czas i jestem przekonana, że to lektura, która Was zadowoli, a dzięki słusznym gabarytom starczy na dłużej. Tak naprawdę to są bajki i dla Milenki i dla Oliwki i dla wszystkich innych dzieci. 




wtorek, 10 marca 2015

204. Sarah Jio DOM NA JEZIORZE

Niezwykła sceneria domu na barce, pogodzenie się ze śmiercią bliskich i pełna dramatyzmu tajemnica sprzed lat. To wszystko w najnowszej powieści Sarah Jio.

Życie Ady naznaczone jest żałobą, w dramatycznych okolicznościach kobieta utraciła równocześnie męża i ukochaną córeczkę. Choć zawodowo odnosi znaczące sukcesy, nie potrafi pozbierać swojego życia w jeden kawałek. Pewnego dnia podejmuje decyzję i opuszcza Nowy Jork, by zamieszkać w wynajętej barce na jeziorze w Seattle. W swoim nowym domu Ada znajduje starą skrzynię należącą do kobiety, która mieszkała na barce pół wieku wcześniej i pewnego wieczoru zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Wraz z pomocą przystojnego sąsiada Ada usiłuje rozwiązać zagadkę i dowiedzieć się, dlaczego nikt z mieszkańców pirsu nie chce mówić o Penny Wentworth. Równocześnie kobieta stara się zmierzyć ze swoją żałobą i przygotować na nadejście nowego uczucia. 

Według informacji z okładki Sarah Jio zalicza się do grona najpoczytniejszych amerykańskich powieściopisarek. Osobiście nie miałam przyjemności poznać twórczości tej autorki, jednak z łatwością potrafię sobie wyobrazić, co urzeka czytelniczki w jej powieściach. Muszę przyznać, że ja również dałam się porwać niezwykłemu klimatowi Domu na jeziorze i poczułam, jakbym uczestniczyła w tej historii od początku do końca. 

Akcja powieści prowadzona jest na różnych płaszczyznach czasowych, na których czytelnik ma okazję poznać dwie główne bohaterki tej historii: Adę i Penny. Kobiety różni dosłownie wszystko: sytuacja rodzinna, status zawodowy, dzieli je pięćdziesiąt lat, ale obydwu przyszło zamieszkać w tym samym rozkołysanym domu na wodzie. Zagłębiając się w lekturę, mamy możliwość poznać ich losy. Uzupełnieniem są chwile, w których Ada wraca wspomnieniami do szczęśliwych chwil spędzonych z bliskimi i trudnego momentu, gdy ich utraciła. Pomimo, że w książce co rusz zmienia się czas akcji i punkt widzenia, wszystko jest czytelne i śledzenie wątków nie nastręcza problemów. Dom na jeziorze czyta się bardzo lekko i szybko, co pozostaje zasługą przyjemnego, ładnego pióra autorki. Jest to typowa powieść, przy której można się zrelaksować po ciężkim dniu, a równocześnie głęboko wzruszyć. 

Powieść zapewnia wiele emocji, tajemnic i niespodzianek, jakie kryje historia dwóch bohaterek. Zaryzykuję stwierdzenie, że ich losy doskonale się uzupełniają i dzięki nim powieść nabiera głębszego charakteru. Gdyby nie tajemnicze zniknięcie Penny, które pozostaje zagadką do ostatnich stron, książka mogłaby stać się nieco rzewnym romansem o tym, jak Ona usiłuje rozpocząć nowe życie i poznaje Jego. Dzięki zabiegom retrospekcji i tajemnicy sprzed lat autorce udało się jednak osiągnąć przyjemny i ciekawy efekt. Warto wspomnieć również o tym, że aby lepiej przygotować się do napisania tej historii autorka wynajęła dom na barce i dłuższy czas w nim mieszkała wraz ze swoją rodziną. Być może dlatego książka przeniknęła takim niezwykłym klimatem? 





niedziela, 8 marca 2015

203.Sue Monk Kidd SEKRETNE ŻYCIE PSZCZÓŁ

Sekretne życie pszczół jest jedną z tych powieści, do których przeczytania skłonił mnie przepiękny film. Wprost nie mogłam się doczekać, by poznać tę opowieść. Ani przez moment nie wątpiłam, że okaże się niezwykła. Dziś mogę powiedzieć, że książka ta posiada wyjątkową magię. W przenośni i dosłownie pachnie miłością, domem i miodem. 


Dom, w którym wychowuje się czternastoletnia Lily, nie jest ani kochający ani przyjazny. Oschły, skłonny do przemocy ojciec nie okazuje dziewczynce uczucia. Do tego żyje ona w ogromnym poczuciu winy, gdyż przed laty przypadkowo zastrzeliła swoją matkę. Jedyną osobą, która okazuje dziewczynce miłość, jest czarnoskóra służąca, Rosalynn. Dramatyczne wydarzenia, jakich bohaterką staje się jej opiekunka, skłaniają dziewczynkę do ucieczki z domu. Śladem Czarnej Madonny trafia do niewielkiego miasteczka Tiburon, gdzie w  różowym domu mieszkają czarnoskóre siostry Boatwright. W tym niezwykłym miejscu, pachnącym miodem i słońcem, Lily powoli dojrzewa do tego, by zmierzyć się z historią sprzed lat.

Sue Monk Kidd zaprasza swoich czytelników w niezwykłe miejsce, do rodzinnego, ciepłego i pachnącego miodem domostwa sióstr Boatwright, gdzie któregoś dnia trafia nastoletnia Lily. Jak mocno dom ten różni się od miejsca, w którym wychowywała się dziewczynka! Nic dziwnego, że my sami, oddając się lekturze, mamy ochotę pobyć wśród jego mieszkanek, zjeść z nimi smaczny posiłek i pokołysać się na huśtawce na werandzie. Sekretne życie pszczół urzeka niezwykłym klimatem, sielskim, spokojnym, domowym - takim, jaki kocham w książkach. 

Jednakże ten wspaniały klimat jest przeciwwagą do dramatyzmu wydarzeń z kart książki. Akcja powieści toczy się w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku, bardzo burzliwych dla segregacji rasowej. Czarni doczekali się pierwszych praw, jednak spotkało się to ze sprzeciwem szerokiej grupy białych, akty przemocy były na porządku dziennym, a południe Stanów Zjednoczonych było pod tym względem najbardziej zaciekłe. Nie mniej burzliwe są myśli i emocje głównej bohaterki. Lily żyje w wielkim poczuciu winy, ponieważ będąc małą dziewczynką niechcący zastrzeliła swoją matkę. Oschłość ojca i jego okrutne słowa utwierdzają ją w przekonaniu, że była i jest dzieckiem niekochanym. Decyduje się wyruszyć śladami matki, by lepiej poznać pobudki jej działania i znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. W domu sióstr Boatwright, nazwanych na część letnich miesięcy, Lily znajdzie jednak o wiele więcej. 

Niezwykły, wręcz magiczny, klimat powieści nie jest jej jedynym atutem, są nim również doskonale skonstruowani bohaterowie. To niebanalne postaci, nasycone indywidualizmem, wyraźnymi cechami charakteru, przekonaniami i marzeniami. Żyją na kartach powieści, wychodzą na spotkanie czytelnika i dają się dogłębnie poznać. Każdy z nich stanowi mniejszą bądź większą cząstkę tej historii. Historii Lily, która w rzeczywistości jest historią ludzi zamieszkałych na południu Stanów Zjednoczonych, ich dążeń do wolności, równości i praw. 

Sekretne życie pszczół jest mądrą, pięknie napisaną historią, pełną emocji, wzruszeń, nacechowaną nadzieją i sprowadzającą na czytelnika spokój. A równocześnie lekko zawstydzającą, bo aż trudno sobie wyobrazić do jakich draństw względem człowieka był zdolny drugi człowiek. W moim odczuciu jest to wspaniała opowieść o dojrzewaniu, o pojmowaniu siebie, o przebaczaniu, odzyskiwaniu spokoju ducha i poszukiwaniu swojego miejsca w życiu i miłości. Jestem przekonana, że do książki tej jeszcze niejeden raz powrócę, podobnie jak i do filmu. Polecam!




wtorek, 3 marca 2015

202. Danuta Pytlak BABIE LATO

Czasami jedna chwila przewartościowuje całe życie, a wtedy wychodzi na jaw, co naprawdę jest ważne...

Michalina jest cenioną specjalistką marketingu internetowego i odnosi w życiu zawodowym duże sukcesy. Nieco inaczej jest w życiu prywatnym, kobieta właśnie rozstała się z mężem hazardzistą, z ojcem od lat utrzymuje chłodne stosunki i właściwie jedyną bliską jej osobą jest przyjaciółka, Agnieszka. I właśnie Agnieszka mobilizuje Michalinę, by zadbała o swoje zdrowie i zgłosiła się do lekarza z niepokojącymi bólami głowy. Diagnoza nie jest pomyślna. Michalina musi zmierzyć się z trudną chorobą. Po opuszczeniu szpitala postanawia odwiedzić dom babci, w którym nie była od wielu lat. Okazuje się, że miejsce to skrywa wiele niespodzianek, które znacząco zaważą na losie Michaliny. 

Choć pozornie Babie lato Danuty Pytlak jest typową powieścią obyczajową, skrywa cenne przesłanie. Niesie je historia Michaliny, kobiety zabieganej, spełnionej zawodowo, zarabiającej niemałe pieniądze, ale niezwykle samotnej. Kiedy bohaterce powieści przyjdzie zmierzyć się z poważną chorobą, zdecyduje się przewartościować swoje życie i skupić się na tym, co naprawdę jest ważne. Być może historia Michaliny w tym względzie przypomina wiele innych opowieści, ale możecie mi wierzyć na słowo, że autorka nie ulitowała się nad swoją bohaterką ani troszeczkę. Michalinie przyjdzie pokonać wiele trudności, zanim w końcu zakończy to, co zaczęła i odnajdzie swoje miejsce w życiu, uświadamiając sobie, co tak naprawdę liczy się w życiu. 

Historia Michaliny została zawarta na niemal 600 stronach powieści, podzielonych na pięć dość długich rozdziałów. Każdy rozdział przypisany jest osobie, która w danym momencie wywiera największy wpływ na życie bohaterki. Pomimo tak pokaźnej objętości, Babie lato czyta się bardzo szybko, ponieważ czcionka jest duża i wyraźna, a sama autorka posługuje się językiem prostym i przyswajalnym. Jak na mój gust nawet zbyt prostym, ale to kwestia preferencji, ja mam bzika na punkcie pięknie skonstruowanych zdań i zgrabnych akapitów.

Powieść obfituje w liczne wydarzenia, znamienne dla samej bohaterki. Przyjdzie jej zmierzyć się z licznymi wyzwaniami, czasami dramatycznymi i niebezpiecznymi, czasami emocjonującymi i wzruszającymi. Właściwie przez całe 600 stron "coś" się dzieje, więc czytelnikowi nie przyjdzie się nudzić. Taka obfitość wątków, wydarzeń, zmian w życiu głównej bohaterki sprawia, że książkę trudno jest odłożyć choćby na chwilę. Choć przyznaję, że w pewnym momencie miałam ochotę zadać sobie pytanie: Co tej kobiecie jeszcze się przydarzy? Pozornie niezwiązane ze sobą aspekty uzupełniają się, by w efekcie prowadzić Michalinę  do miejsca, w którym dokona ważnych wyborów i znajdzie odpowiedzi na pytania, które kładły się cieniem na całym jej życiu. 

Pomimo wielu dramatycznych i życiowych wątków, Babie lato jest powieścią bardzo optymistyczną, taką która niesie nadzieję na lepsze jutro i obietnicę słonecznego nieba po burzy. Pomimo lekkich niedociągnięć - w kwestii języka i przesycenia wątkami - polecam tę powieść Waszej uwadze, gdyż jestem więcej niż usatysfakcjonowana tą lekturą. To mądra i życiowa historia, podana w lekkiej formie i przypominająca nam to, o czym zapominamy zbyt często: co jest w życiu ważne!