Z czym kojarzy się nam słowo "Chiny"? Czy nie z tanim towarem zalewającym sklepowe półki?
Dzięki lekturze książki Marka Pindrala odkryłam zupełnie nowe znaczenie tego słowa.
Książka podróżnicza to dla mnie nie lada gratka. Interesuję się otaczającym światem i miejscami, których nie znam. I pewnie nigdy nie poznam osobiście, nie zobaczę na własne oczy. Tym bardziej cieszy możliwość przeczytania takiej pozycji i osadzenia jej autora w roli własnych oczu. Marek Pindal stał się moimi oczyma, które rozchyliły się i spojrzały na Chiny zupełnie inaczej. Zbagatelizowały chińskie suszarki do włosów i zupki z makaronem, ale odkryły nowe oblicze tego wielkiego kraju: kraju o wyjątkowo bogatej i różnorodnej - choć niestety mocno stłamszonej kulturze.
Brakuje mi doświadczenie w czytaniu książek podróżniczych, podobnie jak i w odbywaniu egzotycznych wypraw. Nie umiem więc spojrzeć na trzymaną w ręce książkę pod tym kątem i wskazać, co zostało w niej przedstawione w prawidłowy czy kieski sposób. Podchodzę to niej jako zwykły szary czytelnik, który zatrzymuje się przed księgarnianą półką i wyciąga dłoń po elegancko wydany egzemplarz. Co może zaoferować mu ta książka, co w niej znajdzie?
Z pewnością za jej pośrednictwem przeżyje niezwykłą przygodę, jaka stała się udziałem autora, Marka Pindrala, który przez dwa lata wykładał na chińskim uniwersytecie. A raczej nie jedną, ale wiele przygód, które wspólnie złożyły się na jedną wielką: zwaną właśnie Chinami. Przemieszczając się różnymi środkami transportu, próbując kulinarnych specjałów, fotografując i rozmawiając z mieszkańcami - pan Marek zebrał materiał do książki, która jak sam mówi: nie jest ani przewodnikiem, ani książką kucharską, ani historyczną. Dzięki niebanalnemu poczuciu humoru i otwartości na inną - a czasami wręcz absurdalnie odmienną - kulturę, potrafił stworzyć fascynujący zapis wędrówki po Państwie Środka. Dzięki niemu i my możemy odbyć tę podróż, zachwycając się pięknymi zdjęciami i pozwalając wyobraźni podążyć za wędrującym mężczyzną.
Przyznaję, że przeczytana książka zmieniła moje spojrzenie na Chińczyków i ich kraj. Do tej pory myślałam o nich bardzo jednolicie, tymczasem za sprawą lektury dowiedziałam się wielu ciekawych faktów, zauważyłam wielkie różnice w sposobie ich życia, ubierania czy nawet odżywiania. Chiny nigdy nie wydawały mi się szczególnie interesujące, swoje zainteresowanie kierowałam raczej w inne regiony świata, jednak przekonałam się, że ten ogromny kraj to wielkie bogactwo kulturalne i duchowe. Co prawda nadal nie potrafię im wybaczyć, że żywią się Pikusiami... ale powtarzam mantrę autora książki: bądź otwarta, bądź otwarta... ;)
Dziękuję za możliwość przeczytania książki:
Raczej nie trafia do mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńTak, Chiny to strasznie roznorodny kraj i ta ksiazka to pokazuje, tez jest wielowymiarowa, podobal mi sie jezyk Pindrala i jego poczucie humoru, bez ktorego chyba trudno byloby sobie w wielu sytuacjach poradzic
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobne odczucia :)
UsuńW sumie poczytałabym o chinach tak ze zwyczajnej ludzkiej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńMoja została zaspokojona :)
UsuńWłasnie zaczynam lekturę :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem zadowolona z tego zakupu, choć sporo sił kosztowało mnie przyzwyczajenie się do stylu autora. Pod pewnymi względami był świetny - plastyczny, humorystyczny, leciutki - ale układ całości to był po prostu chaos :D. Taki strumień świadomości.
OdpowiedzUsuń