Rzadko zdarza mi się pisać o książkach, które biorę z moich własnych półek, ale dla Szkoły nad obłokami zrobię wyjątek. Książeczka ta obudziła we mnie wspomnienia dzieciństwa i spowodowała, że wzruszenie złapało mnie za gardło :)
Zaledwie kilka dni temu chwaliłam się przed Wami wesołą kupką książek zakupionych w internetowym antykwariacie. Wśród znajdowała się odrobinę już podniszczona Szkoła nad obłokami z 1972 roku, którą kupiłam z myślą o Milence. Jak się okazało książeczka ta zawiera bardzo dużo zwrotów z gwary góralskiej, więc jest jeszcze za poważna dla mojej córeczki. Za to mnie szybko zainteresowała, ponieważ nie co dzień trafia w moje ręce książka, która swoją formą, tematem, a nawet zapachem przypomina mi lata szkoły podstawowej, kiedy to "atakowałam" naszą wiejską bibliotekę w poszukiwaniu coraz to innych książek.
Marię Kownacką poznałam jako autorkę książek dla dzieci, Plastusia, Rogasia i Kukuryku na ręczniku, nie wiedziałam, że pisała ona także opowieści dla nieco starszych dzieciaków. Szkoła nad obłokami opowiada historię dzieci mieszkających w trudno dostępnym rejonie polany Niemcowej w Beskidzie Sądeckim oraz nietypowej szkoły, do jakiej uczęszczają. Co ciekawe okazuje się, że szkoła, o której napisała Maria Kownacka rzeczywiście istniała i działała w latach 1938 -1961, za wyjątkiem lat wojennych. W miejscu, w którym niegdyś stała, znajduje się pamiątkowa tablica.
Szkoła nad obłokami przybliża niełatwe życie, jakie przyszło wieść ludziom zamieszkującym tamtejsze regiony, w tym także dzieciom, które są głównymi bohaterami opowieści. Można się doprawdy wzruszyć, czytając jak dzieciaki te bardzo lubiły swoją szkołę, choć nierzadko drogę do niej musiały pokonywać w zaspach po pas i jak poważnie podchodziły do obowiązku nauki. Również codzienność nie była łatwa dla tych maluchów, zabawki robiły z tego, co miały pod ręką, obowiązków w gospodarstwie nie brakowało, a i strachu było co nie miara, kiedy wilk podchodził pod dom.
Książeczkę tę czyta się niełatwo, ponieważ zawiera liczne zwroty z gwary góralskiej, dlatego myślę, że jest idealna dla starszych dzieci. Opowieść jest bogato ilustrowana obrazkami charakterystycznymi dla książek wydawanych w tamtym okresie, ukazują one architekturę i wystrój wnętrz charakterystyczny dla chat podgórskich. Chciałabym Wam polecić tę książkę, jeśli będziecie mieć okazję zapoznać się z nią. Jej swojski klimat, zupełnie pozbawiony konsumpcjonizmu jest czymś zupełnie świeżym i rzadko obecnie spotykanym.
Marię Kownacką poznałam jako autorkę książek dla dzieci, Plastusia, Rogasia i Kukuryku na ręczniku, nie wiedziałam, że pisała ona także opowieści dla nieco starszych dzieciaków. Szkoła nad obłokami opowiada historię dzieci mieszkających w trudno dostępnym rejonie polany Niemcowej w Beskidzie Sądeckim oraz nietypowej szkoły, do jakiej uczęszczają. Co ciekawe okazuje się, że szkoła, o której napisała Maria Kownacka rzeczywiście istniała i działała w latach 1938 -1961, za wyjątkiem lat wojennych. W miejscu, w którym niegdyś stała, znajduje się pamiątkowa tablica.
Szkoła nad obłokami przybliża niełatwe życie, jakie przyszło wieść ludziom zamieszkującym tamtejsze regiony, w tym także dzieciom, które są głównymi bohaterami opowieści. Można się doprawdy wzruszyć, czytając jak dzieciaki te bardzo lubiły swoją szkołę, choć nierzadko drogę do niej musiały pokonywać w zaspach po pas i jak poważnie podchodziły do obowiązku nauki. Również codzienność nie była łatwa dla tych maluchów, zabawki robiły z tego, co miały pod ręką, obowiązków w gospodarstwie nie brakowało, a i strachu było co nie miara, kiedy wilk podchodził pod dom.
Książeczkę tę czyta się niełatwo, ponieważ zawiera liczne zwroty z gwary góralskiej, dlatego myślę, że jest idealna dla starszych dzieci. Opowieść jest bogato ilustrowana obrazkami charakterystycznymi dla książek wydawanych w tamtym okresie, ukazują one architekturę i wystrój wnętrz charakterystyczny dla chat podgórskich. Chciałabym Wam polecić tę książkę, jeśli będziecie mieć okazję zapoznać się z nią. Jej swojski klimat, zupełnie pozbawiony konsumpcjonizmu jest czymś zupełnie świeżym i rzadko obecnie spotykanym.
Akurat płaszczyzna ukazująca architekturę i wnętrze chat górskich, wydaje się być bardzo ciekawa. Może kiedyś zajrzę.
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawa propozycja... z pewnością bardzo kształcąca i ukazująca inna kulturę... :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń