niedziela, 2 listopada 2014

173.Sharon Owens SIÓDMY SEKRET SZCZĘŚCIA

Macie ochotę poznać siódmy sekret szczęścia? 



Wigilijny wieczór. Ruby O'Neill ubiera choinkę, oczekując powrotu męża, który zasiedział się na firmowym przyjęciu. Czuje ogarniające ją szczęście. Są święta, ona jest szczęśliwą mężatką, a już wkrótce wraz z mężem rozpoczną starania o wymarzone dziecko. Radosne oczekiwanie Ruby przerywa ostry dzwonek telefonu. Jonathan miał wypadek, jest podłączony do aparatury podtrzymującej życie, ale lekarze nie dają mu szans... Święta Ruby stają się okresem bólu i żałoby. 
W Nowy Rok otumaniona żalem Ruby postanawia wziąć się w garść. By zająć czymś myśli, szyje siedem aksamitnych torebek. Każda z nich jest inna, naprawdę wyjątkowa. Za sprawą sześciu z nich na drodze życia Ruby staną zupełnie obce osoby. Powierzając jej swoje sekrety, powoli zaczną rozmrażać jej serce. 

Każdej z nas przydarza się chwila, kiedy ma ochotę przeczytać coś lekkiego i optymistycznego. Coś, co nie wymaga skupienia, idealnie dopełnia się z kubkiem owocowej herbaty i wafelkami z czekoladą, przynosi pełne odprężenie i sprawia, że zaczynamy nad książką mruczeć, jak zadowolony kot. Właśnie taką powieścią jest Siódmy sekret szczęścia autorstwa Sharon Owens. Z pewnością szerokie grono czytelniczek zaliczy tę pozycję do grupy "czytadeł"i w znacznym stopniu będą mieć one rację. Siódmy sekret szczęścia jest jedną z tych opowieści, które walczą z chandrą i skutecznie poprawiają humor. 

Sekret tej powieści tkwi w jej sielskim klimacie. Do tej pory zastanawiam się, czy to zasługa otoczki świąt Bożego Narodzenia, czy talentu Sharon Owens to tworzenia sielskiego, nastrojowego tła. Owszem, momentami jest bardzo słodko, ale nie brakuje też chwil dramatycznych i gorzkich. I choć to jedna z tych książek, w których z góry wiemy, jak potoczy się akcja, wcale to nie przeszkadza. Zagłębiając się w fabułę, kibicujemy Ruby. Chcemy, by ta młoda kobieta poradziła sobie z żałobą i zaznała szczęśliwych chwil. Przy okazji poznajemy również siedem sekretów szczęścia. Czy zdajemy sobie sprawę z ich istnienia? A może to właśnie tego typu lektura subtelnie nam o nich przypomina? 

Powieść Sharon Owens polecam przede wszystkim osobom, które gustują w klimatycznych opowieściach z gwiazdkowym tłem. Takich napawających otuchą, dających nadzieję i spokój. 

Wspomnę jeszcze o tym, że zafascynowała mnie sama autorka. Do tej pory nie zetknęłam się z jej nazwiskiem, choć na polskim rynku ukazało się pięć jej powieści. Sharon Owens przeżyła wraz ze swoją rodziną bardzo poważny wypadek. Na szczęście wszyscy wyszli z niego cało. Po tym wydarzeniu autorka przekazała na cele charytatywne całe honorarium za kolejną książkę. 




11 komentarzy:

  1. O autorce dotąd nie słyszałam. A takie czytadła mają jak najbardziej rację bytu. Ja też chcę mruczeć jak kot ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę wypatrywać w bibliotece innych jej powieści :)

      Usuń
  2. Kocham takie książki. Chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, a jeszcze aura zbliżających się świąt sprawia, że człowiek chętnie by ją przeczytał, pod kocem, przy zapalonej świeczce, z kakaem albo grzańcem w ręku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. :) Ja dziś grzebałam za świątecznymi komediami i nie za Kevinem :)

      Usuń
  4. Taka książka dobra na grudzień, gdy panuje świąteczny nastrój. Może przeczytam :)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie wyobrażam sobie czytać jej w wakacje :P

      Usuń
  5. Dziwne, ale też nie słyszałam o tej autorce. Książka doskonała na okres bożonarodzeniowy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Często po ciężkim dniu w pracy mam chęć właśnie na taką optymistyczną historię, przy której będę mogła odpocząć i uciec od codzienności. Zapamiętam tytuł i postaram się przeczytać, pozdrawiam czytanko.pl

    OdpowiedzUsuń