środa, 19 listopada 2014

180. Jennifer Clement MODLITWA O LEPSZE DNI

W chwili, kiedy zafascynował mnie język hiszpański, zapragnęłam poznać bliżej kulturę krajów hiszpańskojęzycznych. Meksyk był jednym z nich. Dokładałam starań, by oglądać filmy, sięgać do książek, które opisują życie w tych miejscach. Prędko okazało się, że kolorowy świat z telenowel nie istnieje. Modlitwa o lepsze dni autorstwa Jennifer Clement jest bolesnym obrazem współczesnego Meksyku. Miejsca, gdzie kwitnie handel narkotykami i ludźmi, gdzie przestępczość i korupcja opanowały wioski i miasta, a życie można stracić w biały dzień na ruchliwej ulicy.




Ladydi Garcia Martinez swoje niezwykłe imię otrzymała na cześć księżnej Diany. Jednak jej życie nie przypomina bajkowej opowieści. Dziewczyna mieszka wraz z nadużywającą alkoholu matką w niewielkiej wiosce nieopodal Acapulco. Jest to niemal opuszczone miejsce, z którego wyjechali wszyscy mężczyźni. Udali się do Stanów Zjednoczonych, by zdobyć pracę i z daleka utrzymywać swoje rodziny. Większość z nich zdecydowało już nie wracać, założyli w nowym miejscu inne rodziny, a o pozostawionych w Meksyku krewnych zapomnieli. Pozostałe na miejscu kobiety strzegą swoich córek przed chciwymi rękoma porywaczy kobiet. Dziewczęta są oszpecane, przebierane za chłopców, ukrywane w wykopanych w ziemi jamach. Właśnie w takich warunkach dojrzewa Ladydi. Jej życie jest naznaczone ciągłym strachem.

Jennifer Clement dorastała w Meksyku. Jak sama mówi, przez dziesięć lat wysłuchiwała opowieści dotkniętych przemocą Meksykanek. Wśród nich były zarówno żony, córki i kochanki handlarzy narkotyków, jak i bliscy zaginionych, nigdy nie odnalezionych kobiet. Ich opowieści posłużyły za kanwę opisanej historii. Choć bohaterka powieści Modlitwa o lepsze dni jest powieścią fikcyjną, podobnych jej dziewcząt znajduje się w Meksyku tysiące. Ukrywają się, by nie paść ofiarą napaści i porwania. Jeśli próba ukrycia się nie powiedzie, zostają porwane i sprzedawane kolejnym panom, przechodząc z rąk do rąk. Zmuszane są do prostytucji lub przemytu narkotyków. Szczegółowe szacunki nie są prowadzone, jednak uznaje się, że rocznie przez granicę z USA przemyca się nawet 800 000 osób. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy porwani opuszczają Meksyk. 

Modlitwa o lepsze dni jest opowieścią młodej dziewczyny, prawie dziecka. Jednak nawet to nie potrafiło przełamać brutalnego realizmu historii nakreślonej przez autorkę. Bohaterka Jennifer Clement jest na swój sposób niewinna i naiwna, a jednak kryje w sobie pewną dojrzałość, którą kształtują trudne doświadczenia i chęć przetrwania. Wysłuchując jej zwierzeń, poznajemy zupełnie obcy dla nas świat, egzotyczny, pełen biedy, bólu, smutku i strachu. Kolejne wydarzenia udowadniają, jak trudne perspektywy czekają na młodych ludzi w Meksyku i jak niepewny jest ich los. W państwie bezprawia uczciwość nie ma znaczenia, jest wartością względną.


Pomimo bolesnej, pełnej dramatyzmu tematyki Modlitwa o lepsze dni jest powieścią napisaną niezwykle lekko i wartko. Z pewnością duża zasługa leży w formie powieści. Historia Ladydi opowiedziana jest przystępnym, nieskomplikowanym językiem. Łatwo wyobrazić sobie, że właśnie takimi słowami posługiwałaby się młoda dziewczyna. Także wydanie powieści sprzyja lekturze; litery są duże, treść czytelna, podzielona na niezbyt długie rozdziały. Trochę ponad trzysta stron powieści połyka się w parę chwil, szczególnie jeśli fascynuje się tematyką Meksyku lub gustuje w literaturze faktu. 

Za egzemplarz dziękuję: 


23 komentarze:

  1. Dawno nie czytałam książki o takiej tematyce, ale przyznam, że mnie zachęciłaś. Planuję więc przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy wcześniej, więc było to dla mnie nowe coś :)

      Usuń
  2. Lubię, gdy książka poruszająca trudny temat jest napisana przystępnym językiem. Widziałam już kilka pozytywnych opinii na jej temat, a że jej fabuła wpisuje się w moją tematykę to chętnie po nią siegnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, chyba czas się rozejrzeć za tą książką. Chyba mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudny temat, nie wiem czy dałabym sobie radę z taka książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest napisana dość prosto i nie etapuje przemocą, mimo wszystko.

      Usuń
  5. Trudna tematyka. Zapisuję na później...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudna, ale wcale nie taka nam daleka. Wystarczy pomyśleć o tych dziewczynach wywożonych do domów publicznych.

      Usuń
  6. Może kiedyś przeczytam.. jak mnie najdzie ochota na taką tematykę.
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka już czeka na mnie. Powiem szczerze,'że trochę się jej boję. To będzie trudna lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie będzie lekko, ale czekam niecierpliwie na Twoją opinię :)

      Usuń
  8. O Meksyku na pewno żadnej książki nie czytałam, więc pomimo tego, że nie jest to łatwa lektura myślę, że się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawdziwy obraz Meksyku. A przynajmniej jego części.

      Usuń
  9. Uwielbiam takie opowieści. Też bardzo lubię język hiszpański i mocno się interesuje sytuacją społeczną w Meksyku. Koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. To mozę być ciekawa książka. Po emisji serialu The Bridge oraz doniesieniach medialnych - faktycznie Meksyk to rzeźnia...

    http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/11/silvie-ailen-healsing-zawsze-walczya-w.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o tym serialu, dziękuję za namiar :)

      Usuń
  11. Jestem bardzo ciekawa tej książki, może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń