poniedziałek, 9 czerwca 2014

131. Marilynne Robinson DOM NAD JEZIOREM SMUTKU


Kiedy pierwszy raz ujrzałam okładkę tej powieści, pomyślałam, że to bardzo piękny tytuł. Dom nad jeziorem smutku. Nawet nie podejrzewałam, jak wspaniale oddaje on klimat tej wyjątkowej powieści...

Istnieją książki, po które sięgamy skuszeni interesującymi zapowiedziami wydawców. I są książki, które powinniśmy przeczytać, nawet jeśli nikt nas do tego nie namawia. Mądre książki. Wybitne książki, Książki, które niosą ze sobą prawdę o istnieniu człowieka w jego życiowym i duchowym wymiarze. I właśnie do tego drugiego gatunku zaliczyłabym Dom nad jeziorem smutku...

Tytułowe jezioro smutku kładzie się cieniem na życiu dwóch sióstr: Ruth i Lucille. To w nim przed laty podczas katastrofy kolejowej zginął ich dziadek. W jego falach spoczęła matka, która targnęła się na swoje życie. Dziewczynki dorastają najpierw pod okiem babci, po jej śmierci przechodząc pod opiekę nieco zdziwaczałych sióstr dziadka. Kiedy do domu wraca Sylvie, siostra ich matki, dziewczynki zostają powierzone jej trosce. Sylvie okazuje się być mocno ekscentryczną osobą, którą pociąga wędrowny tryb życia. Jej metody wychowawcze z pewnością odbiegają od ogólnie przyjętych, podobnie jak i styl bycia. Dziewczynki będą zmuszone wybrać, czy odpowiada im życie, jakie wiedzie ciotka, czy wolą upodobnić się do statecznych, uporządkowanych mieszkańców miasteczka.

Jak często szufladkujemy innych ludzi, przypisując im łatki i klasyfikując jako podobnych sobie lub nie. Jak łatwo nam forować wyroki i decydować, co mieści się w normach, a co od nich odbiega. I wreszcie: jak często staramy się narzucić innym nasz model życia, uznając go za jedyny właściwy? Myślę, że często. Zbyt często, mimo że mamy dwudziesty pierwszy wiek i większość z nas jest na tyle dojrzała, by zrozumieć, że każdy ma prawo żyć jak chce i mieć takie zdanie, jakie chce. Nie potrafię sobie wyobrazić, co czuły bohaterki powieści Marilynne Robinson, kiedy wokół zaciskały się okowy ludzkiej życzliwości. Kiedy pojęły, że nie mieszczą się w przyjętych normach i nie zaznają spokoju...

Autorka Domu nad jeziorem smutku stworzyła interesującą paletę bohaterek, najwięcej uwagi poświęcając Ruthie - która jest narratorem powieści - oraz jej ciotce Sylvie. Te dwie osoby zdają się być ulepione z tej samej gliny, łączy je jakby tajemne porozumienie. Sylvie jest niespokojnym ptakiem, przez wiele lat podróżowała po całych Stanach, nie zagrzewając nigdzie dłużej miejsca. Zdjęta poczuciem obowiązku wobec córek swojej nieżyjącej siostry wraca w miejsce, z którego pochodzi i usiłuje stworzyć dzieciom domowe ognisko. Robi, co może, jednak czy jest w stanie pokonać własną naturę i zadowolić wścibskie spojrzenia? Ruth przypomina ciotkę, a z każdym kolejnym dniem przyjmuje od niej coraz więcej zachowań, które uchodzą  za dziwaczne. Oddala się od siostry, która potrzebuje stabilizacji i uznania innych ludzi. Marilynne Robinson w subtelny sposób zaznaczyła rozdźwięk między siostrami, dwiema różnymi osobowościami...

Powieść Marilynne Robinson to spokojna, wręcz dostojna opowieść. Nie zaskoczy was nagłymi zwrotami akcji i dramatycznym przebiegiem wydarzeń. Historia snuje się powoli i otacza czytelnika swoim pięknem i głębią. Chociaż lekturze towarzyszyło wiele emocji, poczułam się dziwnie wyciszona. Tak jakby jezioro smutku oblewało mnie swoimi wodami i koiło. Żałuję, że nie miałam wcześniej okazji poznać twórczości autorki i być może nie będzie mi to dane, gdyż znalazłam informację tylko o jednym przekładzie innej powieści autorki. Jej powieści cechuje wysoka dojrzałość, zmysł obserwacji, być może także znajomość ludzkiej psychiki. Choć od chwili gdy M.Robinson napisała Dom nad jeziorem smutku minęło niemal ćwierć wieku, mam wrażenie, że to książka ponadczasowa...


Za możliwość poznania autorki dziękuję: 


5 komentarzy:

  1. Lubimy szufladkować, bo mamy wówczas poczucie, że kontrolujemy swój świat i nie ważne, że przy tym wszystkim, możemy zburzyć spokojne życie kogoś innego

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna okładka i może przeczytam - w sumie opis nie brzmi źle :)
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że za kilka lat lepiej ją odbiorę, dlatego jeszcze się wstrzymam z jej lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio nakupowałam masę różnych książek. Mam nadzieję,że wśród nich znajdę właśnie taką, która wejdzie gdzieś we mnie i poruszy duszę. Tą wpisuję na moja wish list na następny raz....

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam książki, ale rzeczywiście okładka przyciąga oko a środek też uważam za interesujący :)

    OdpowiedzUsuń