Szept cyprysów jest nie tylko barwną powieścią, która porwie kobiece serca. Jest także mądrą opowieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości i uświadamianiu sobie, co jest naprawdę w życiu ważne.
Los nie oszczędza Daphne, córki greckich imigrantów mieszkających w Nowym Jorku. W wypadku traci ukochanego męża, a w napadzie oboje rodziców. Zostaje sama z maleńką córeczką i stertą niezapłaconych rachunków. Nie poddaje się jednak. Ciężko pracuje, by otworzyć w Nowym Jorku grecką restaurację. Wspiera ją zabiegający o jej względy bogaty bankier Stephen, oraz mieszkająca na małej greckiej wysepce babcia.
Przed Daphne pojawia się szansa na nowe życie i miłość. Zjawia się na Erikusie, by przygotować się do wesela. W klimatycznej scenerii greckiej wysepki Daphne poznaje niezwykłe dzieje życia swojej babci i uczy się słuchać magicznego szeptu wyspy. To, co usłyszy, sprawi, że przewartościuje swoje życie...
Piękna i nastrojowa okładka wróży lekturę pasjonującą i kobiecą. Popełni jednak gruby błąd ten czytelnik, który powieść Yvette Manessis Corporon weźmie za błahą. Za pięknymi greckimi krajobrazami, tajemniczymi mitami i magią, którymi kusi wydawca, kryje się mądra historia kobiety poszukującej swojej prawdziwej tożsamości.
Daphne wychowała się w Nowym Jorku, gdzie wyemigrowali jej rodzice. Na greckiej wysepce, skąd wywodziła się jej rodzina, spędzała jednak cudowne wakacje. Właśnie podczas tych wakacji kształtowała się głęboka więź pomiędzy dziewczynką, a jej babcią. Mimo to Evangelia nigdy nie zdradziła wnuczce dziejów swojego życia, obejmujących niezwykłe wydarzenia, jakie zaszły na Erikusie podczas drugiej wojny światowej. Z chwilą kiedy Daphne je pozna, zmieni spojrzenie na wiele spraw dotyczących siebie i przyszłości swojej rodziny.
Jeśli na mapie Google odnajdziecie maleńką Erikusę, ujrzycie zielony zakątek otoczony bezmiarem turkusowych wód. Patrząc na ten mały raj na ziemi, łatwo wyobrazić sobie, że w tym miejscu czas się zatrzymał, tak jak przedstawiła nam to Yvette Mansessis Corporon. Dla niej grecka wysepka jest drugim domem, miłość to jest pięknej krainy przebija z każdej strony napisanej przez nią książki. I choć główną bohaterką Szeptu cyprysów autorka uczyniła Daphne, to jednak nie mniej ważną bohaterką jest sama wyspa, jak i również zamieszkująca ją społeczność. Wierzę, że Yvette Manessis Corporon doskonale udało się oddać klimat i charakter tego miejsca. Nie wiem tego, gdyż nigdy w Grecji nie byłam. Wiem jednak, że czytając Szept cyprysów pokochałam niewielką wysepkę nieopodal Korfu i nabrałam ochoty by zawołać gromkie "OPA!" w cieniu oliwkowego drzewa...
Szept Cyprysu nie zaatakuje czytelników namolnymi opisami, ale piękno i charakter wyspy są wpisane pomiędzy toczące się wydarzenia i dają o sobie znać. Fabuła powieści jest dość wzruszająca, są momenty, gdy książka łapie za gardło i ściska. Dramatyczne wydarzenia tworzą udany kontrast ze słonecznym klimatem i przygotowaniami do prawdziwego greckiego wesela. Dzięki temu książka nie jest kolejnym wakacyjnym czytadłem, o którym zapomnę, ledwie odłożę je na półkę, zapadła w pamięć i powraca do mnie: zarówno swoim niezwykłym klimatem jak i tym poważniejszym przesłaniem, dotyczącym korzeni, więzów rodzinnych i szanowania tradycji.
Niezwykły klimat, wyraziści bohaterowie i niesztampowe zakończenie - to główne plusy tej opowieści. Autorka ma ładny i płynny styl, który pozwala cieszyć się lekturą. Poza nielicznymi sztucznymi momentami, które nie przypadły mi do gustu, czytało mi się wyśmienicie. Powieść oceniam dobrze i polecam, przede wszystkim tym osobom, które mają ochotę poczuć trochę Grecji i o kulturze greckiej nieco się dowiedzieć. Ja sama umieszczam ją w swojej biblioteczce, może kiedyś uda mi się zabrać ją do Grecji?
Dziękuję!
Jak mnie cieszy Twoja pozytywna opinia! :) Książka czeka u mnie na swoją kolej. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że do Ciebie te cyprysy też poszepczą, jak do mnie :)
UsuńZ chęcią przeczytam, jestem ciekawa tej opowieści. Dobrze, że nie jest błaha. Okładka piękna!
OdpowiedzUsuńTak, okładka sprawia, że człowiek marzy. O książce i wakacjach :)
UsuńCzytałam i również mi się podobała :) Taka klimatyczna i pełna wigoru.
OdpowiedzUsuńOkładka jest przepiękna, trzeba przyznać, ale czy książkę przeczytam to nie wiem :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Się okaże :)
UsuńBardzo zachęcająca recenzja i piękna okładka książki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :)
UsuńZgadzam się w 200% bardzo ciekawa lektura
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Lubię, gdy ktoś podziela moje wrażenia :)
UsuńCzytała. Ciepła i wzruszająca książka :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że to nie takie zwykłe czytadło, lecz książka, która zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ostatnio takich potrzebuję :)
UsuńPo takie książki sięgam przypadkiem, a nie z premedytacją, dlatego nie napiszę, że na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńI przypadkiem jest fajniej :)
UsuńOkładka jest wprost przepiękna! Jak widzę takie, to walczę sama ze sobą, bo z jednej strony kusi, z drugiej obawiam się infantylnej opowiastki. Cieszę się, że ta powieść nie rozczarowuje. :)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę.. Nie tylko okładka, ale i treść wydaje się warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńPo samej tylko okładce byłabym skłonna wziąć tę książkę za romans. ;) Ale skoro mówisz, że jest inaczej, a wnętrze potrafi zaskoczyć, może się skuszę...
OdpowiedzUsuń