środa, 15 października 2014

168. Santa Montefiore TAJEMNICA MORSKIEJ LATARNI

Santa Montefiore zalicza się do moich ulubionych autorek, co może nieco dziwić, zważywszy na to, przeczytałam zaledwie trzy z jej powieści. Jednak spotykając się wcześniej z autorką na kartach jej powieści, czułam, że do siebie idealnie pasujemy. Czy podobne wrażenie towarzyszyły mi podczas lektury "Tajemnicy morskiej latarni"?


Ellen Trawton ucieka. Ucieka przed zaborczością matki i przed niechcianym małżeństwem. Ma dość udawania, że jest kimś, kim się nie czuje. Poszukując schronienia, decyduje się odwiedzić ciotkę, z którą od ponad trzydziestu lat matka nie utrzymuje kontaktu. W gościnnym irlandzkim domu Ellen odkrywa, że jej rodzina skrywa wiele tajemnic. Poznaje także Connora, który przed kilkoma laty stracił żonę w tragicznym wypadku, jaki wydarzył się w miejscowej latarni morskiej. Ellen i Connor tracą dla siebie głowę, jednak duch Caitlin, zmarłej żony Connora, nie myśli dzielić się ukochanym mężczyzną...

Tytuł najnowszej powieści Santy Montefiore kusi czytelnika tajemnicą i z pewnością każdy czytelnik, który tajemnic po niej oczekuje, poczuje się usatysfakcjonowany. Sekretów, zagadek i tajemniczych wydarzeń w historii tej nie brakuje. Towarzysząc Ellen, stopniowo je odkrywamy, poznając burzliwe losy irlandzkiej rodziny. To, co przed laty wydarzyło się w zniszczonej latarni morskiej, to zaledwie preludium. Autorka przygotowała dla nas głęboki worek tajemnic i sypnęła z niego obficie.

Nie mniej fascynujący, niż wspomniane tajemnice, jest proces zmian zachodzących w głównej bohaterce. Czytelnik staje się świadkiem rozkwitu kobiety, która po raz pierwszy w życiu czuje się sobą i robi to, na co sama ma ochotę. Zbuntowana trzydziestolatka, która wyrwała się spod skrzydeł zaborczej matki ustępuje miejsca świadomej swoich korzeni, silnej kobiecie. Gdzie zaprowadzi Ellen ta przemiana? Co z jej pomocą osiągnie? Z pewnością miłość, bo tej w powieściach Santy Montefiore nigdy nie brakuje. Czy jednak będzie to uczucie spełnione? Tego już nie możemy być tacy pewni, gdyż autorka lubi bawić się uczuciami swoich bohaterów. Powieści jej autorstwa, które do tej pory trafiały w moje ręce, pokazały mi, że niczego nie można być pewnym!

Wprowadzenie do historii postaci ducha Caitlin wzbudziło moją konsternację. Nie lubię, gdy w powieściach obyczajowych, często do bólu realnych, pojawia się wątek paranormalny, zaburza to nieco moje spojrzenie całej historii. W porę uświadomiłam sobie jednak, że przecież chodzi o Irlandię, zieloną wyspę, którą zamieszkują wróżki i skrzaty, romantyczną, zamgloną i pełną magii. Tam mogą przechadzać się duchy nieszczęśliwych, przedwcześnie zmarłych żon, które na ziemi pozostawiły ukochanego mężczyznę. I może nie powinno nas to dziwić?

Tajemnica morskiej latarni jest barwną i pięknie napisaną historią. Zachwyca głębią rodzinnych więzi, porusza dramatyzmem wydarzeń. Po raz kolejny Santa Montefiore stworzyła historię, która mnie pochłonęła. Czy jest jakaś rysa na tym obrazie? Jedna. Na tle wcześniej poznanych przeze mnie książek autorki Tajemnica morskiej latarni wypadła nieco blado. Nie wzbudziła aż tak gorących emocji, nie wywołała tak mocnych wypieków na policzkach. To jednak nie rzutuje na moją opinię na temat twórczości pani Montefiore. Najwyraźniej moje serce mocniej bije dla historii, które rozciągają się na dziesiątki lat. Oczywiście krótsze także będę czytać, szczególnie tak magiczne i zagadkowe, jak Tajemnica morskiej latarni. 

Dziękuję: 






12 komentarzy:

  1. Początek recenzji jeszcze bardziej przekonał mnie od tej książki! Lubię takie wydarzenia. Ja jeszcze nie czytałam książek autorki, ale mam taki zamiar i może zacznę od tej :)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja! Po książkę sięgnę z przyjemnością! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale po fabule wnioskuję, że będzie to interesująca lektura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa zazdroszczę współpracy ze Światem Książki! I już zapisuję tytuł, mój kolejny must have ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. O tej autorce usłyszałam pierwszy raz dość niedawno. Wygląda na to, że zapowiada się całkiem smakowita lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To własnie żona Simona, o której ci wspominałam na blogu :)

      Usuń
  6. Muszę przeczytać! Uwielbiam takie książki, które pokazują przemianę bohatera, a i ten worek rodzinnych tajemnic niezwykle mocno mnie intryguje :)

    Zapraszam do mnie: http://kulturka-maialis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń