Australia. Odległa, nieznana, egzotyczna. Dzika i w znacznym stopniu nieujarzmiona. Piękna.
Marzyli, by poznać Nową Zelandię. Australia miała być tylko przystankiem. Miejscem, gdzie zgromadzą niezbędne na wymarzoną podróż środki. Kiedy jednak stanęli na australijskiej ziemi, zachłysnęli się jej klimatem i poczuli, że chcą ją przemierzyć. Cóż więc zrobili? Zapakowali się do niebieskiego subaru, z którego niemiłosiernie podśmiewali się miejscowi. Zabrali dziurawą lodówkę i nieśmiertelny namiot. Wyruszyli w niezwykłą podróż, przemierzając wschodnie wybrzeże i Tasmanię, a następnie zapuszczając się dziką i nieprzystępną pustynią na północ. Spali w namiotach, stołowali się na kempingach i podziwiali cuda miejscowej fauny i flory. Dziennikiem podróży stała się książka, którą mamy przed sobą, pasjonująca i nieco dzika, jak sama Australia.
Australia Barbary Dmochowskiej to zapis kilkumiesięcznej podróży, jaką autorka odbyła wraz z mężem. Rozpoczęła się ona już latem 2000 roku, kiedy młodzi ludzie przybyli do Sydney i podjęli pracę, by zgromadzić fundusze na swoją eskapadę. Po nowym roku wyruszyli w egzotyczną i nieprzewidywalną podróż. Australia jawiła się im jako wielka przygoda, nieznany ląd, którego człowiek nie potrafił do końca okiełznać. Nie byli w stanie przewidzieć, jakie perypetie mogą spotkać ich na wytyczonym szlaku. Wyruszyli pełni optymizmu, nawet beztroski. I optymizm ten można wyczuć z niemal każdej strony "Australii". Podobnie jak podniecenie, ciekawość, chęć poznania innego świata, nieznanych zwierząt i roślin. Na kartach swojej książki autorka zachwyca się każdym napotkanym kangurem i wielobarwną papugą. A swoim entuzjazmem zaraża czytelników.
"Australia" została napisana bardzo prostym i przystępnym językiem. To szczegółowy zapis odbytej podróży, wzbogacony o liczne fotografie i ciekawostki dotyczące Australii i Aborygenów. Nie zapomniano nawet o miejscowych legendach i podaniach. Na mapce rozrysowanej na wewnętrznej okładce czytelnik może śledzić trasę podróży autorki i jej męża. Obraz eskapady, jaki oddała Barbara Dmochowska, jest wyrazisty i pełen kolorów, smaków i zapachów. Wszystko jest tak dosadnie odmalowane, że czytając mimowolnie zajmuje się miejsce na siedzeniu niebieskiego subaru i odbywa wspomnianą podróż z bohaterami książki.
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Marzyli, by poznać Nową Zelandię. Australia miała być tylko przystankiem. Miejscem, gdzie zgromadzą niezbędne na wymarzoną podróż środki. Kiedy jednak stanęli na australijskiej ziemi, zachłysnęli się jej klimatem i poczuli, że chcą ją przemierzyć. Cóż więc zrobili? Zapakowali się do niebieskiego subaru, z którego niemiłosiernie podśmiewali się miejscowi. Zabrali dziurawą lodówkę i nieśmiertelny namiot. Wyruszyli w niezwykłą podróż, przemierzając wschodnie wybrzeże i Tasmanię, a następnie zapuszczając się dziką i nieprzystępną pustynią na północ. Spali w namiotach, stołowali się na kempingach i podziwiali cuda miejscowej fauny i flory. Dziennikiem podróży stała się książka, którą mamy przed sobą, pasjonująca i nieco dzika, jak sama Australia.
Australia Barbary Dmochowskiej to zapis kilkumiesięcznej podróży, jaką autorka odbyła wraz z mężem. Rozpoczęła się ona już latem 2000 roku, kiedy młodzi ludzie przybyli do Sydney i podjęli pracę, by zgromadzić fundusze na swoją eskapadę. Po nowym roku wyruszyli w egzotyczną i nieprzewidywalną podróż. Australia jawiła się im jako wielka przygoda, nieznany ląd, którego człowiek nie potrafił do końca okiełznać. Nie byli w stanie przewidzieć, jakie perypetie mogą spotkać ich na wytyczonym szlaku. Wyruszyli pełni optymizmu, nawet beztroski. I optymizm ten można wyczuć z niemal każdej strony "Australii". Podobnie jak podniecenie, ciekawość, chęć poznania innego świata, nieznanych zwierząt i roślin. Na kartach swojej książki autorka zachwyca się każdym napotkanym kangurem i wielobarwną papugą. A swoim entuzjazmem zaraża czytelników.
"Australia" została napisana bardzo prostym i przystępnym językiem. To szczegółowy zapis odbytej podróży, wzbogacony o liczne fotografie i ciekawostki dotyczące Australii i Aborygenów. Nie zapomniano nawet o miejscowych legendach i podaniach. Na mapce rozrysowanej na wewnętrznej okładce czytelnik może śledzić trasę podróży autorki i jej męża. Obraz eskapady, jaki oddała Barbara Dmochowska, jest wyrazisty i pełen kolorów, smaków i zapachów. Wszystko jest tak dosadnie odmalowane, że czytając mimowolnie zajmuje się miejsce na siedzeniu niebieskiego subaru i odbywa wspomnianą podróż z bohaterami książki.
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Australia to dla mnie tak odległy kontynent, tak nierealny, tak marzycielski, że szok ;) Wiadomo, chciałabym kiedyś tam pojechać, ale z marzeniami różnie bywa... :)
OdpowiedzUsuńTrzeba marzyć, czym byłoby nasze życie bez marzeń? :)
UsuńO Australii marzę... Jest to kraj/kontynent, na który najbardziej chciałabym się dostać.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Moja chrzestna mieszka w Australii. Aż trudno uwierzyć, ze tak daleko :)
UsuńAustralia mnie strasznie kusi! I wiesz na co jeszcze czekam? Australijskie wspomnienia Marka Niedźwieckiego z Trójki - oby kiedyś coś takiego powstało :)
OdpowiedzUsuńO, tak :) To może być ciekawe!
UsuńLegendy, podania, mapka podróży to niewątpliwie bardzo ciekawe dodatki. Albo teraz wydają lepsze książki podróżnicze, albo ja się do nich bardziej przekonuję, bo ostatnio coraz bardziej podoba mi się tego typu literatura. Na tę pozycję także zwrócę uwagę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że obecne książki podróżnicze są bardziej pisane pod zwykłego czytelnika i to dlatego :) Również polubiłam, na półce czekają kolejne dwie podróżnicze :)
UsuńZawsze chciałam mieszkać na tym kontynencie. A książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się całkiem egzotyczny :)
UsuńLubię takie podróżnicze książki :) ostatnio razem z panem Cejrowskim 'odwiedziłam' Amerykę Południową :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
O, ja muszę się rozejrzeć :) Ale to po Wyspie na prerii :)
UsuńDo Australii chętnie bym się wybrała...
OdpowiedzUsuń