Kolejna powieść spod znaku Czarnej Serii. Czy równie pasjonująca, co inne?
Moje zamiłowanie do świata zbrodni bierze górę, coraz więcej kryminałów, coraz więcej thrillerów. Tym razem postanowiłam zmierzyć się z zupełnie nową dla mnie autorką: Leną Oskarsson. Osobę pisarki osnuwa mgiełka tajemnicy: jest szwedzką psycholożką specjalizującą się w terapii par, a także pracującą jako międzynarodowa konsultantka policyjna. Pisze pod pseudonimem. Na jej temat milczy i Google i Wikipedia. Napisała dwie powieści: Plac dla dziewczynek oraz Czarne Tango.
Niewielka miejscowość nad jeziorem Skiresjon. Spokój mieszkańców burzy niezwykle brutalne i perwersyjne morderstwo. Policja rozpoczyna śledztwo. Na polecenie męża ofiary, dochodzenie prowadzi także Zuza Wolny, pielęgniarka z Polski. Odkrywa brudne tajemnice mieszkańców szwedzkiego raju. Tymczasem morderca nie zamierza poprzestać na jednej ofierze. Dlaczego zabija i kto stanie się jego kolejną ofiarą?
Kiedy przeczytałam opis tej powieści, aż zatarłam ręce z zadowolenia. Uwielbiam książki, które kryją w sobie głęboko zakopane tajemnice oraz zagadki ludzkiego umysłu. Po "Placu dla dziewczynek" spodziewałam się wszystkiego, co najlepsze. Przyzwyczaiłam się do spokojnej, wręcz sielskiej atmosfery szwedzkiego kryminału, który pomimo tego bywa dynamiczny i zaskakujący. Niestety, powieść Leny Oskarsson nie zaspokoiła mojego apetytu, co najwyżej go zaostrzyła. Przeżyłam wielkie czytelnicze rozczarowanie.
Powieść zaczyna się naprawdę obiecująco. Sam pomysł osadzenia miejsca akcji w malowniczej okolicy związanej z Astrid Lindgren i tragedia, na której oparto motyw późniejszych morderstw - bardzo mi się spodobały. Niestety, autorka nie wykorzystała potencjału, jaki ofiarowała wymyślona przez nią historia. W książce brak dynamiki i akcji, większość rozdziałów to czcza pisanina opiewająca zachowania bohaterów, ich skłonności, preferencje seksualne, muzyczne i kulinarne. Miałoby to większy sens, gdyby autorka skupiła się na jednej postaci, która odegrałaby w powieści kluczową rolę. Tymczasem na temat samej zbrodni, działań policyjnych, śledztwa, psychologii - czyli tego wszystkiego, co nas w kryminałach skandynawskich zachwyca - tego w Placu dla dziewczynek jest naprawdę niewiele. Dopiero pod sam koniec akcja nabiera tempa, a książka kolorów. Dopiero pod koniec rodzi się odrobina napięcia. Nie tyle jednak, ile oczekujemy po książce tego gatunku.
Ponieważ jednak lubię szukać jasnych stron każdej sytuacji, muszę autorce na plus zaliczyć sam pomysł powieści, oraz lekkie, przyswajalne pióro. Wydaje mi się, że jej styl nie pasuje do kryminałów, nie potrafi budować nim napięcia. Może lepiej sprawdzi się w innym gatunku książek?
Niestety, ale po lekturze Placu dla dziewczynek, odczuwam wielki niedosyt. Łudzę się, że czarne Tango, które już na mnie czeka, zatrze przykre wrażenie po tej powieści i postać autorki urośnie w moich oczach choć trochę :)
Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za możliwość przeczytania książki :) Żałuję, że nie trafiła w mój gust :)
I ja byłam mocno rozczarowana tą książką... :/
OdpowiedzUsuńCzyli tą raczej sobie odpuszczę. Ale z innymi książkami z Czarnej serii z chęcią się zapoznam:)
OdpowiedzUsuń