poniedziałek, 19 sierpnia 2013

45. Izabela Sowa AZYL

Jak nie lubić powieści Izabeli Sowy, której bohaterka mieszka w kawalerce przy Placu Centralnym w Nowej Hucie i ma dziadków w Lanckoronie? Oczywiste, że poczułam, jakbym chodziła jej śladami (albo ona moimi?) i podeszłam do książki z większym entuzjazmem. Nie wiem, jak wy, ale ja mam tak, że lepiej mi się czyta o rzeczach i miejscach swojskich, znanych... Pewnie dlatego tak świetnie "dogaduję" się ostatnimi czasy z książkami polskich autorów...

Akcja powieści (mimo wspomnianego Placu Centralnego i Lanckorony) ma miejsce w chorwackim Dubrowniku. Małżeństwo Wiktorii staje pod znakiem zapytania, gdy kobieta znajduje w laptopie męża zdjęcie z podróży służbowej. Nie zastanawiając się, pakuje walizkę i rusza przed siebie. Wspomnienie wspaniałych wakacji w dzieciństwie popchnie ją ku Chorwacji... To tutaj chce zastanowić się nad przyszłością. Jak się okazuje Dubrownik po wojnie nie jest już tym samym miejscem. Ludzie noszą w sobie piętno minionych wydarzeń. Los zetknie Wiktorię z dwiema innymi kobietami: Jasną i Sandrą. Każda z nich szuka swojego miejsca w życiu i dźwiga swoje jarzmo, swoje lęki.

Sympatyczna i zgrabnie napisana powieść o dojrzewaniu dorosłej kobiety i podejmowaniu ważnych decyzji. Nie pozbawiona deczka ironii i poczucia humoru z grubej rury. Autorka zahacza w niej o tak kluczowe problemy jak bezpańskie zwierzęta czy kupczenie własnym ciałem przez nieletnich... Czyni to z wielkim wdziękiem i lekkim piórem, przez co książka (niestety) starcza na tylko jeden wieczór!

Moja ocena 8/10

lubimyczytac.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz