Jakże często nie potrafimy docenić tego, co mamy, należycie ocenić, jakimi jesteśmy szczęściarzami, posiadając zdrowie, dach nad głową i kochającą rodzinę. Książka Anny Grzyb skłania nas ku takiej właśnie refleksji. Cieszmy się tym, co mamy!
Anita mieszka w niewielkim, prowincjonalnym miasteczku wraz z mężem i dwiema córeczkami. Zajmuje się domem, nie ma czasu ani energii, by o siebie zadbać, wiedzie życie typowej kury domowej: monotonne i bez polotu. Jedynym światełkiem w jej codzienności są ukochane córki i książki, które namiętnie czytuje. Pewnego dnia przyjaciółka Anity proponuje wspólny biznes. Kobiety otwierają własny second hand i odnoszą sukces. Pewne wydarzenie w życiu Anity zmuszą ją do obejrzenia się wstecz i przeanalizowania całego dotychczasowego życia, małżeństwa, relacji rodzinnych, własnych uczuć, słabości i obaw. Czy jej życie rzeczywiście jest takie z drugiej ręki, jak myśli?
Życie z drugiej ręki jest debiutancką powieścią Anny Grzyb, autorki bloga Pisaninka. Do tej pory Ania zajmowała się głównie promowaniem polskiej literatury, dziś przychodzi do czytelników ze swoją pierwszą powieścią. Czy jest to debiut udany? Trudno mi to ocenić. Książka posiada pewne niedociągnięcia i błędy, które nieobce są i bardziej doświadczonym autorom. Równocześnie odznacza się pewnymi przymiotami, na które warto zwrócić uwagę. Trzeba pamiętać, że autorka znajduje się na początku swojej drogi literackiej i jej zadaniem jest szlifować styl i eliminować błędy, co z pewnością będzie czynić.
Nie ukrywam, że Życie z drugiej ręki czytało mi się dość ciężko. Powodowane było to przede wszystkim stylem, w jaki napisana jest ta książka. Powieść Anny Grzyb pozbawiona jest wyrazistej i dynamicznej akcji, stanowi bardziej ciąg refleksji, wspomnień i obserwacji głównej bohaterki. Z pewnością nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że poszczególne wtrącenia występują dość chaotycznie i nie zawsze trzymają się głównego wątku, który w danej chwili jest poruszany. Zdarzają się również powtórzenia i błędy stylistyczne jak: "złożyłam mu i Beacie kondolencje" (tutaj jak dla mnie niedopatrzenie korekty). Niewielka ilość dialogów nadaje książce ciężkości, a styl bardziej przypomina zapiski z dziennika i opiera się na bardzo potocznym języku, co w niektórych czytelnikach wzbudzi irytację.
Na plus autorce należy zapisać trafność spostrzeżeń dotyczących współczesnego świata i życia. Anna Grzyb potrafiła ubrać je w słowa, słowa proste i pozbawione zdobień, po prostu prawdziwe. Udanie oddała atmosferę małego prowincjonalnego miasteczka i środowiska, w jakim przyszło żyć jej bohaterce. Sprawnie nakreśliła postać Anity, zmęczonej i rozczarowanej gospodyni domowej, żony i matki, której nie satysfakcjonuje życie z drugiej ręki. Równocześnie poprzez tę postać Anna Grzyb budzi w swoich czytelniczkach refleksję na temat rodziny i uświadamia, że jest ona ogromną wartością. W książce nie brakuje również przebłysków humoru, szkoda że autorka tak rzadko daje im ujrzeć światło dzienne, to kolejny aspekt, który nadałby tej historii nieco lekkości. Jak już wspomniałam powieść nie jest pozbawiona błędów, jednak mam wrażenie, że wraz z biegiem tej historii autorka posługuje się coraz lepszym piórem, może nabiera wprawy, może mocniej wierzy w siebie?
za możliwość poznania książki dziękuję:
Raczej nie sięgnę, ale mogłabym podarować mojej mamie lub babci :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mojej teściowej :)
OdpowiedzUsuń