źródło:gazeta wyborcza |
Anna Tymko-Winiarska jest pierwszą polską autorką Wydawnictwa Amber. Czytelniczkom bloga zdradza, co sądzi na temat zazdrości, w jakich warunkach lubi pisać i co należy zrobić, kiedy marzy się o wydaniu własnej powieści...
Swoje zawodowe życie związała pani z zupełnie inną sferą i
nagle zdecydowała się napisać książkę. Skąd taki obrót o 180
stopni? Jak do tego doszło?
Pierwszą książkę Kobieta Roku wydałam w 2005 roku.
Pracowałam wtedy jako asystentka Zarządu w przedstawicielstwie
amerykańskiego koncernu lotniczego. Chociaż praca i płaca była
dobra, to jednak nie czułam satysfakcji zawodowej. Miałam wrażenie,
że mijam się z czymś naprawdę ważnym w moim życiu. Wtedy
pierwszy raz poczułam, że mogę napisać książkę i napisałam
Kobietę Roku. Przez ostatnie sześć lat pracowałam w
Polskich Sieciach Elektroenergetycznych S.A., i żeby nie popaść w
hałaśliwy korporacyjny wir, postanowiłam uciec w świat kolejnej
powieści. Pisanie mnie uspakajało i relaksowało, kiedy nie mogłam
już na ten korporacyjny bajzel patrzyć - tak powstał Plan Be.
A jak do tego doszło, że zaczęłam pisać? Kiedy byłam dzieckiem
miałam poważny problem z ortografią i gramatyką języka
polskiego. Moja polonistka poleciła, żebym czytała dużo książek.
Blisko mojego rodzinnego domu, w Milanówku , była Biblioteka
Publiczna i Mama zapisała mnie do tej biblioteki. Bibliotekarka
podsuwała mi ciekawe pozycje, ze słowami: „dziecko, koniecznie
musisz to przeczytać” i czytałam. Muszę powiedzieć, że
przeczytałam chyba połowę książek w tej bibliotece. Już wtedy
marzyłam żeby napisać książkę, a jako dorosła kobieta
konsekwentnie dążyłam do realizacji moich marzeń
Jest pani autorką nagrodzonych reportaży. Proszę o nich
powiedzieć nieco więcej.
Nagrody, to czas mojej pracy w Metrze Warszawskim i zaufanie, którym
obdarzył mnie Prezes Jerzy Lejk i jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Któregoś dnia podczas luźnej rozmowy z Prezesem wspomniałam, że
napisałam książkę. Prezes ją przeczytał i po jakimś czasie
zostałam poproszona o przygotowanie materiałów (w pięciu
kategoriach) na międzynarodowy konkurs Metro Awards 2009 w
Kopenhadze. To było bardzo trudne zadanie, ale cieszyłam się z
tego wyzwania i poradziłam sobie. Metro Warszawskie Sp. z o.o.,
zwyciężyło w dwóch kategoriach: na najlepszą stację na świecie
(stacja Plac Wilsona) i najlepszego maszynistę. Trzy kolejne
kategorie zostały zakwalifikowane do ścisłego finału. Do dzisiaj
bardzo ciepło wspominam ten konkurs. Potem napisałam kilka
artykułów do gazet branżowych i Przeglądu Technicznego.
W swojej najnowszej powieści pod tytułem Plan Be przedstawia pani
czytelnikom historię skomplikowanego miłosnego trójkąta. Skąd
pomysł na taką opowieść?
Plan Be napisałam na kanwie prawdziwych wydarzeń, obserwując
rozstanie znajomego mi małżeństwa. Życie nieźle im się
układało. Oboje młodzi, ładni, inteligentni i zamożni, aż miło
było patrzeć. W końcu pogubili się w tym pyle ideału. Ona
drętwiała na myśl, że koło niego kręcą się inne kobiety.
Wyobrażała sobie, że niejedna go atakuje i miała do niego
pretensję, że on nie broni się jak lew. On natomiast, po jakimś
czasie zapragnął przebywać z jakąś inną kobietą …i wtedy
małżonka popełniła mnóstwo błędów. Za wszelką cenę chciała
zniszczyć rywalkę, posuwając się do ciosów poniżej pasa.
Małżeństwo zakończyło się gwałtownym rozwodem. To typowy
przykład, że nic nie trwa wiecznie, ostatecznie i nieodwołalnie,
jeżeli się o to nie dba. Chciałam też przestrzec inne kobiety,
jak nie należy postępować, gdy facet znajdzie sobie „coś na
boku"
Mawia się: „Nie ma miłości bez zazdrości”, co Pani na ten
temat sądzi?
Moim zdaniem zazdrość hamuje rozwój miłości, tak jak ogrodnicy
hamują wzrost roślinek. Przykładowo, biorą młode drzewko,
krępują jego korzenie, przycinają listowie i po jakimś czasie
roślinka staje się karłowatym drzewkiem bonsai. Tak jest i z
miłością, gdy zablokujemy jej rozkwit. Oczywiście, w związku
potrzebne są igiełki zazdrości, bo dzięki nim szybko odświeżamy
swoje uczucia do partnera, ale nie cała szpula, która roztoczy nad
związkiem mroczną zasłonę podejrzeń i niechęci. Z moich
obserwacji wynika, że kobiety facetom poświęcają 80% swoich
myśli, a kto zbyt dużo rozmyśla, zawsze znajdzie argumenty „za”
i „przeciw” i zgubi się wśród zwątpienia oraz braku pewności
Czy sympatyzuje pani ze swoimi bohaterami? Która z bohaterek Planu
Be – Agata, Anita, a może Hanka – jest pani bliższa?
Zdecydowanie Hanka. To typ kobiety cwanej, uwodzicielskiej, bardziej
wyrobionej społecznie. Agata i Anita od początku balansują na
krawędzi. Anita jest zaborcza, chciwa, wulgarna. Nie potrafi być
dowcipna, ani specjalnie wesoła. Robiłam wszystko co mogłam, żeby
„zmiękczyć” Anitę , ale z marnym skutkiem. Jej osoba stale
dręczona wątpliwościami i niepewnością - mimo krzywdy jaka ją
spotkała - nie odgrywa chlubnej roli w tej historii.
Agatę unosi ku niebu miłość do Krzysztofa, wchłania ją, wsysa.
Krzysztofowi natomiast, odpowiada jej pokojowe usposobienie, jakże
odmienne od jego żony. Niestety, Krzysztof nie potrafi
zidentyfikować własnych uczuć, które targają nim w stosunku do
kochanki. Raz ją kocha, raz wypluwa jak pestkę ze śliwki. Może
to wina przeświadczenia Krzysztofa, że wystarczy kiwnąć palcem, a
kobiety kłusem przybiegną na jego skinienie…
A czy Pani lubi postać Krzysztofa Winnickiego?
Lubię pożeraczy niewieścich serc ,
a poważnie, żeby polubić Krzysztofa trzeba się zastanowić czemu
zdradził Anitę? Gdyż generalnie nie lubimy zdrajców. Ale
Krzysztofa trzeba usprawiedliwić.
Po pracy wraca do domu pełnego złości i jarzma kobiety gnębiącej
go nieustannymi wyrzutami i ostrym narzekaniem. Jednym słowem, Anita
nie cackała się z nim. Krzysztof widząc, że małżeńskie kłótnie
to już nie krótkie spięcia ale raczej poważne awantury, uznaje,
że nie jest już ono niczego warte, gdyż nie ma w nim miłości i
wydaje na to małżeństwo wyrok. Cyceron naucza: „jest rzeczą
silnych duchem nie miotać się w nieszczęściach”. Krzysztof,
niezależnie od wszystkiego, podjął męską decyzję i lubię go za
to
Nad czym Pani obecnie pracuje?
Od miesiąca piszę nową książką Baw się dobrze, która
jest kontynuacją Planu Be. Znowu spotykamy Krzysztofa, Anitę
i Agatę. Zdradzę tylko, że w Baw się dobrze Krzysztof
postanowi wystąpić z pozwem o rozwód, Hanka wda się w romans z
młodszym o 10 lat trenerem fitness, Anita – wiadomo – nadal
będzie kipiała ze złości, a Agata kolejny raz zaufa Krzysztofowi.
Będzie poważnie ale śmiesznie.
W 2016 planuję napisać powieść pt. Szmaciarz. Książka będzie
oparty na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w jednej z
największych polskich Spółek Skarbu Państwa.
Czytelników z pewnością interesuje, jak wygląda praca pisarza?
Napisanie książki nie jest sprawą trafu, nie jest też żadną grą
w kości. Pisanie książek to ciężka praca i cały czas trzeba
rozglądać się za czterolistną koniczyną.
W moim przypadku, bez przerwy towarzyszy mi duch niepokoju, czy uda
się przelać na papier to, co chcę przekazać. Czasami jestem pełna
optymizmu i energii, a potem przychodzi rozczarowanie, że brak weny…
Myli się ten, kto myśli, że wystarczy usiąść przy biurku i
pisać. Czasami napiszę tekst i na drugi dzień kasuję, bo „bez
sensu”, bo „beznadziejny”. Czasami bohaterowie mojej książki
wymuszają na mnie zmianę treści. Kiedy stworzę postać powieści,
mam złudzenie, że ona zaczyna natychmiast żyć własnym życiem i
pragnie wtopić się w inne sytuacje, niż te, które dla niej
wymyśliłam. Postępuje według własnego widzimisię i ni stąd, ni
zowąd wywraca wszystko do góry nogami. Wtedy szkic i koncepcja
pękają jak bańka mydlana. Nieraz szarpię się ze sobą całymi
dniami, bo nie mogę zapanować nad sytuacją. Bohaterowie moich
książek przedstawieni są wśród różnych perypetii. Muszę umieć
wcielić się w różne charaktery od silnego, twardego łobuza po
dobroduszne niewiniątko. Bywa, że jestem bardzo wyczerpana tymi
emocjami. Pisząc Plan Be byłam Anitą, Agatą, Hanką, Krzysztofem
i pod koniec dnia miałam trudności z powrotem do rzeczywistości
Anny Tymko-Winiarskiej. (śmiech)
Sorry, ale muszę też zaznaczyć, że pisanie książek to bardzo
niedochodowy interes. Oczywiście, jeżeli ktoś jest znany i ma
wyrobione nazwisko, to niewykluczone, że da sobie radę, ale
debiutant zbiera grosz do grosza…
Proszę opowiedzieć, w jakich warunkach lubi pani pracować, co
panią inspiruje, co sprawia, że pisze się łatwo i przyjemnie?
Lubię pisać w ciszy. Podczas pisania ogłaszam separację ze
światem zewnętrznym i staję się prawdziwym samotnikiem.
Przygotowuje sobie kawę, włączam komputer i żyję życiem moich
bohaterów. Inspiruje mnie gaj brzozowy rosnący obok domu, w którym
mieszkam.
Co sprawia, że pisze się łatwo i przyjemnie? Nadzieja, że książka
zostanie wydana i doceniona przez czytelników. Kiedy Wydawnictwo
Amber wydało Plan Be, schowałam się w sypialni i płakałam ze
szczęścia, a ciarki przechodziły mi po plecach przez cały
tydzień. Dla takich chwil warto żyć. To największa przyjemność
i nagroda.
Jakie książki czyta pani prywatnie?
Wszystkie książki Oriany Fallaci. To moja ulubiona pisarka. Przede
wszystkim czytam wiele pozycji fachowej literatury i wszystko, co
mieści w sobie słowo „poradnik”, żeby poznać na wskroś
problemy kobiet
Co poradziłaby pani osobom, które marzą o tym, by zadebiutować
własną książką?
Po pierwsze, potrzebna jest taka determinacja, jaką miała Justyna
Kowalczyk, która przed biegiem na trzydzieści kilometrów
powiedziała sobie: „Wygram albo zdechnę”. Trzeba zawsze wierzyć
w siebie i w to, że się uda.
Po drugie, potrzebna jest dobrze opracowana i przemyślana akcja,
która nie będzie rozciągnięta w czasie.
Po trzecie, należy wysłać własny debiut do Wydawnictwa AMBER.
W Wydawnictwie AMBER pracują cudowne, pełne zapału osoby, które
są nastawione bardzo pozytywnie do autora i nie onieśmielają go surowymi osądami. Jestem bardzo wdzięczna
Pani Małgorzacie Cebo-Foniok, która nie tylko wydała moją
książkę, ale dała mi przeświadczenie, że warto zawsze podążać
drogą swojej pasji.
Serdecznie dziękuję za interesującą rozmowę. Czytelników bloga zachęcam do zapoznania się z recenzją Planu Be.
Ojej, cóż za ciekawy wywiad! Jak totalnie inne zainteresowania i praca :D
OdpowiedzUsuńGaj brzozowy :)
OdpowiedzUsuń