niedziela, 21 czerwca 2015

232. Nina Majewska-Brown WAKACJE

Wakacje, marzymy o nich, czekamy cały rok, by przeżyć te sielskie-anielskie dni wolności od trosk i stresu. Bohaterowie powieści Niny Majewskiej-Brown również liczą na udane wakacje, to w końcu ich wymarzony wyjazd do Barcelony. Jednak los bywa przewrotny...

Nina wraz z mężem i dwójką dzieci, dorastającym Jaśkiem i siedmioletnią Klarą, spędza wymarzone wakacje w Barcelonie. To ma być wymarzony czas dla nich wszystkich, wypełniony słońcem, zwiedzaniem miejscowych atrakcji, chłonięciem niezwykłego klimatu barcelońskich uliczek i przesiadywaniem w miejscowych, uroczych knajpkach. Nie psuje tego nawet niespodziewana wizyta apodyktycznych i napuszonych teściów Niny. Nagły zwrot w życiu rodziny sprawia, że główna bohaterka musi zupełnie przewartościować i zmienić swoje życie. 

Przyznaję się bez bicia, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nie zapoznałam się z blurbem, zerknęłam jednym okiem na klimatyczną, piękną, wakacyjną okładkę, dokonałam prędkiej analizy, której wynikiem okazała się Barcelona i zdecydowałam, że przeczytam. Już w czasie lektury pojawiła się u mnie doza irytacji, stwierdziłam, że książka nie posiada zarysowanej fabuły, a jej istotą jest wyłącznie opis rodzinnych wakacji w Barcelonie. Owszem, czytało się bardzo przyjemnie, ale troszkę przerażało mnie, że przede mną jeszcze niemal 200 stron podobnych opisów, obawiałam się, że w końcu mnie to znudzi... Takie pitu-pitu, pomyślałam w pewnej chwili. I wtedy Nina Majewska-Brown wydobyła ciężki sprzęt i dostałam jak obuchem w głowę. Nagły, zupełnie niespodziewany zwrot akcji zmienił tę idylliczną historię w powieść zupełnie inną. Mój odbiór książki stopniowo zmieniał się, tak jak życie i priorytety głównej bohaterki. 

Wakacje Niny Majewskiej-Brown jest książką, która pokazuje, że nigdy nie możemy być pewni, co szykuje dla nas los. A ten potrafi zadrwić z nas i naszych planów bezlitośnie. Jednego dnia cieszymy się palącym słońcem Barcelony, by w kolejnym wylewać morze łez. I choć w pewnym momencie może nam się wydawać, że nastąpił koniec, potrafimy znaleźć w sobie siły, by żyć dalej, szczególnie jeśli wokół nas znajdą się naprawdę życzliwi ludzie. Powieść Niny Majewskiej-Brown jest zapisem właśnie takich zmagań, jak również skomplikowanych i w momentami bardzo trudnych relacji międzyludzkich. Autorka z dużym realizmem oddaje mechanizmy zachowań tak charakterystyczne dla pewnych wydarzeń oraz przybliża obraz trudnych stosunków rodzinnych. Całość zapakowana jest w słodko-gorzką opowieść, która wzbudza w czytelniku i niekontrolowane wybuchy śmiechu i łzy.

Powieść Wakacje może Was zmylić, zupełnie jak mnie. Okładka tej książki jest żywą reklamą słonecznych wczasów w Barcelonie i w najmniejszym stopniu nie zapowiada, co możecie znaleźć w tej książce. Tymczasem powieść Niny Majewskiej-Brown nie jest sielską historyjka, ale życiowym scenariuszem, jaki los może napisać każdemu z nas. Autorka posługuje się prostym, lekkim piórem, doskonale dopasowanym do pierwszoosobowej narracji przyjętej w opowieści. Nie jest to być może piękny język, momentami drażnią również wtrącone wulgaryzmy, niemniej pióro autorki sprawnie komponuje się z klimatem powieści. 

Wakacje Niny Majewskiej-Brown są udanym debiutem, choć moja ocena tej książki jest jakby podzielona na pół. Pierwsza część jest jak dla mnie mało emocjonująca, zbyt senna, autorka skupia się na pobycie w Barcelonie, ale nie przemówiły do mnie jej opisy, nie poczułam z nich klimatu miasta. Ta część książki wydaje mi się zbyt rozwleczona, niektóre momenty nie wnoszą nic w książkę, a autorka jest bardzo skrupulatna w oddawaniu planu dnia rodziny Braunów. Druga część jest zdecydowanie lepsza, mocniejsza, bardziej dynamiczna. Można wyczuć w niej emocje, porywa czytelnika, który nareszcie nawiązuje więź z bohaterką. Zaskakujące jest zakończenie, które daje zapowiedź kolejnego spotkania z bohaterami książki. Przyznaję, że chętnie się na nie zdecyduję. 



8 komentarzy:

  1. No właśnie okładka sprawia wrażenie takie iddyllicznej opowieści, leniwej powieści na wakacje, jeszcze najlepiej kobiecej... A tu proszę, aż takie zaskoczenie? Koniecznie muszę się zapoznać z tą publikacją! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,duże zaskoczenie, przynajmniej dla mnie, bo nie doczytałam, że ma być taki zwrot akcji :)

      Usuń
  2. Hmm... i co tu robić? Przeraża mnie ta pierwsza, idylliczna część, a z drugiej strony zaciekawiłaś mnie tym nagłym rozwojem fabuły... jestem w kropce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę zastanowić się jeszcze nad tą książką, gdyż odstrasza mnie ta ''senność'' i ''rozwlekłość'' w pierwszej połowie fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie udane debiuty, więc z chęcią przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń