środa, 26 marca 2014

110. Daria Doncowa PRZESYŁKA DLA KAMELEONA

Chyba już wiem, dlaczego Joanna Chmielewska odniosła tak wielki sukces w Rosji :)
Rosjanie uwielbiają kryminały, uwielbiają także się śmiać. A "kryminał" + "śmiech" to właśnie Chmielewska. U nas. A u Rosjan? Doncowa. Po prostu :)


źródło;lubimyczytac.pl

Eulampia Romanowa, zwana przez swoich bliskich Lampą lub Lampulcem wpada na trop kolejnej zagadki kryminalnej. Pani detektyw- amator odwiedza w szpitalu synową swojej bliskiej przyjaciółki. Poznaje tam tajemniczą Nastię, która zwierza jej się, że mąż i teściowa usiłują ją otruć. Powierza Lampie kluczyk do skrytki bankowej i prosi o oddanie zawartości w ręce brata. Kiedy Eulampia zagląda do skrytki, okazuje się, że zdetonowano w niej 30 tyś. dolarów. Tymczasem Nastia umiera z powodu zakrzepicy. Eulampia chce wypełnić zobowiązanie dane jej przed śmiercią i rusza na poszukiwanie tajemniczego brata. Szybko okazuje się, że nie jest to takie proste. 

Swoją przygodę z Darią Doncową zaczęłam niestety "nie po kolei", czego bardzo żałuję, ale co dawali w bibliotece, to wzięłam :) Kryminały rosyjskie są tam oblegane na równi z skandynawskimi, nie tak łatwo je dostać.  Do tej pory udało się dorwać tylko trzy, dwa poprzednie były klasycznymi kryminałami z trupami, Daria Doncowa zaaplikowała mi coś zgoła innego. Połączenie humoru i zagadki kryminalnej, a wszystko to obsadzone w realiach współczesnej Moskwy. I muszę przyznać, że to wszystko wzięte razem do kupy okazało się strzałem w dziesiątkę. 

Wielkim atutem powieści Przesyłka dla kameleona jest niebanalna fabuła i szybka, dynamiczna akcja. Autorka nie roztrząsa niepotrzebnych detali, nie zagłębia się w poboczne wątki, prze do przodu jak mały szybki samochodzik. Co kilka stron nowi bohaterowie i nowe okoliczności, zmienne jak w kalejdoskopie. Nie ma czasu na nudę i przysypianie nad książką, akcja cały czas się toczy, pojawiają się kolejne pełne humoru przygody Eulampii i jej bliskich. Emocje towarzyszą czytelnikowi aż do samego końca. A kiedy w końcu dociera do ostatniej kartki... robi się mu jakoś tak szaro i smutno. 

Polecam serdecznie. Osobiście myślę już nad tym, by po remanencie bibliotecznym wbić się bez pardonu w kolejkę po inne. Przecież panie zrozumieją, że to na potrzeby bloga, co nie? ;)


2 komentarze:

  1. Chyba nazwisko obiło mi się o uszy, ale nie czytałam. Muszę szybko nadrobić!

    OdpowiedzUsuń