Jakiś czas temu spotkałam się na Facebooku z opisem powieści Stefanii Jagielnickiej - Kamienieckiej i zapragnęłam poznać twórczość autorki. Zauważyłam, że pisarka celuje w trudne, życiowe tematy i stwierdziłam, że to może być coś dla mnie. Ucieszyłam się, kiedy trafiłam na możliwość zdobycia tej powieści poprzez czytelniczą wymianę. Czy słusznie?
Bohaterką powieści "W matni" jest Maria, Polka która z powodu współpracy z Solidarnością zostaje internowana i wyjeżdża do Niemiec. Kobieta nie ma łatwego życia. Zmaga się z alkoholizmem i agresją męża, jest prześladowana przez bezpiekę. W nowym miejscu zamieszkania widzi szansę innego, lepszego życia dla siebie i syna, Grzesia. Dołącza do mieszkających za zachodnią granicą teściów, jednak szybko okazuje się, że nowe miejsce nie jest rajem na ziemi. Teściowie chcą pogrążyć i zdominować młodą kobietę, podobnie jak nowi znajomi. Kobieta czuje się prześladowana, nie potrafi ułożyć sobie życia. Czy wydostanie się z matni?
Bardzo szybko spostrzegłam, że lektura tej niepozornej, dość cienkiej książeczki w szarej okładce nie będzie lekka i przyjemna. Historia Marysi jest bardzo trudna i przejmująco smutna. Z bohaterką stykamy się zaraz po tym, jak stała się uczestniczką wypadku samochodowego. Obolała kobieta leży na łóżku i wraca myślami do przeszłości, odtwarzając po kolei wszystkie wydarzenia począwszy od pobytu w Polsce, poprzez lata spędzona w nowej ojczyźnie aż do chwili wypadku. Zauważamy, że ma poważne problemy z określeniem, co jest prawdą a co fikcją. Prześladowana, szykanowana kobieta nie jest w stanie udźwignąć swoich lęków. Wiele lat życia w stresie i upokorzeniu podkopuje jej psychikę i sprawia że nie może normalnie funkcjonować. Jak zakończy się jej historia?
Trudna i smutna, a do tego sprawiająca wrażenie prawdziwej. Historia opowiedziana przez autorkę jest mocna i wstrząsająca, nie sposób przyjąć tej lektury obojętnie. Z pewnością nie jest to optymistyczna opowieść, która niesie pociechę i poprawi humor po ciężkim dniu. Do takiej książki potrzeba odpowiedniego dnia i skupienia, inaczej łatwo popaść w zniechęcenie.
Z pewnością wielu czytelników doceni, doszuka się ukrytych mądrości, wyciągnie wnioski. Ja niestety przyznaję, że książka mnie zmęczyła. Zabrakło mi przenikliwości Nurowskiej, lekkości Ulatowskiej... Nie do końca moja półka po prostu.
Do mnie też raczej nie trafi.
OdpowiedzUsuńOna nie jest zła, jest nawet dobra, tylko ciężka. Trudno to wytłumaczyć
UsuńOpis tej książki mna trochę wstrząsnął. . Gdybym miala możliwość na pewno ja przeczytam.
OdpowiedzUsuńWłasnie, mną także...
Usuń