niedziela, 18 września 2016

225. Filip Czekała HISTORIE WARTE POZNANIA Od PeWuKi i Baltony do kapitana Wrony


Z Poznaniem połączyła mnie osoba przyjaciółki, dzięki której miałam przyjemność odwiedzić to miasto. I choć nie jest on miastem wybitnie mi bliskim, nie potrafiłam odmówić sobie poznania jego historii. Nie tej historii, jaką znaleźć możemy na kartach podręczników, ale tych historii, które do opowiedzenia mają mieszkający i przebywający w mieście przez szereg lat ludzie. Bo nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie najbardziej pasjonujące są historie utkane z ludzkich wspomnień. 

Publikacje takie jak Historie warte Poznania Od PeWuKi i Baltony do kapitana Wrony to prawdziwe skarbnice ciekawostek i interesujących opowieści. Myślę, że każde miasto powinno się takiej dorobić. Każde miasto skrywa multum opowieści i historii przyprószonych kurzem czasu, ale wciąż ważnych dla jego mieszkańców. Dzięki podobnym książkom po latach, kiedy przeminą już Ci, którzy mogliby opowiedzieć to osobiście, można będzie odtworzyć pozornie nieważne szczegóły. Zobaczyć miasto takim, jakie było przez lata. W książce Filipa Czekały znajdziecie aż dwadzieścia pięć rozdziałów poświęconych historiom związanym z Poznaniem. Dzięki nim dowiecie się między innymi,  jak wyglądała Powszechna Wystawa Krajowa w 1929 i to za sprawą opowieści z pierwszej ręki. Oczyma wyobraźni ujrzycie, jak powstawały największe poznańskie osiedla, przespacerujecie się po najpopularniejszych w dawnych czasach lokalach gastronomicznych i wybierzecie się po zakupy do Pewex-u, albo Baltony. A jeśli swego czasu Wasze serca - jak moje - skradła Jeżycjada - odwiedzicie też miejsca, w których bywali bohaterowie M. Musierowicz, jak chociażby coctail - bar Kociak. 

"Historie..." zyskały także ciekawą oprawę, dzięki czemu książka jest jeszcze bardziej klimatyczna. Kolorowa jest tutaj tylko okładka, za to zdjęcia i grafiki umieszczone w książce są czarno-białe, co świetnie podkreśla upływ czasu. Każdy rozdział poprzedza także niewielka mapa, na której oznaczono opisany obiekt lub zjawisko. Nie brakuje także humorystycznych rysunków nawiązujących do treści oraz fotografii stron gazet, plakatów i ulotek z tamtych dni. Książkę czyta się niezwykle lekko, co jest zasługą zarówno fajnego pióra  autora, jak też doboru przyjemnych, interesujących tematów. Po tę pozycję obowiązkowo powinni sięgać mieszkańcy Wielkopolski i Poznania, ale jestem przekonana, że przypadnie do gustu także innym czytelnikom: miłośnikom historii, zwiedzania i ciekawych zjawisk społecznych.  Polecam serdecznie!





2 komentarze:

  1. Mam mały sentyment do Poznania, nie tylko przez "Jeżycjadę" (ta była później), więc kto wie, kto wie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkam całkiem blisko Poznania, więc możliwe, że w przyszłości z ciekawości skuszę się na tę publikację.

    OdpowiedzUsuń