
Do
lektury Żony plantatora herbaty skłonił mnie zachęcający zarys
fabuły i fakt, że nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać
powieści osadzonej w tych realiach. Odrobinę obawiałam się, że
książka zawiera zbyt wiele elementów romansu, z którym ostatnio
nie jest mi po drodze. Zupełnie niepotrzebnie, ponieważ w powieści
Dinah Jefferies romansu jest, jak na lekarstwo. To klimatyczna
opowieść o rodzinnych relacjach i tajemnicach, umiejscowiona w
pięknej scenerii plantacji herbaty.
Lubicie
tajemnice, szczególnie te rodzinne i skrzętnie ukrywane? Na kartach
powieści Jeffries znajdziecie ich wiele. Te, o których wspomina
blurb wydawcy, to zaledwie początek, ponieważ historia przybiera
zaskakujący obrót i zmusza bohaterkę do ukrywania kolejnych
sekretów. Powieść pokazuje, jak szkodliwe mogą być takie
tajemnice i jak niekorzystnie wpływają na tych, którzy muszą je
skrywać.
Akcję swojej powieści Dinah Jeffries osadziła na Cejlonie lat dwudziestych i
trzydziestych ubiegłego wieku. Czasy niby niespecjalnie odległe, a
jednak tak inne. Tłem dla powieści stają się ważne wydarzenia w
historii Sri Lanki, jak chociażby zamieszki powodowane walką o
język wykładowy w szkołach, choć autorka wspomina, że nieco
przesunęła je w czasie. Jeffries starała się również przybliżyć
proces uprawy i wytwarzania herbaty, a przy tym ukazała kontrast
pomiędzy zamożnymi plantatorami a zatrudnianymi przez nich
robotnikami. Wspomina także, że w tych czasach warunki pracy uległy
już poprawie, co pozwala nam się tylko domyślać, jak wyglądało
to wcześniej...
Powieść
została napisana niezwykle lekkim i przystępnym językiem, co
pozwala na płynną, przyjemną lekturę. Żona plantatora herbaty to
przejmująca i wzruszająca opowieść o rodzinnych tajemnicach,
kłamstwach i przebaczeniu. Przeżycia i odczucia głównej bohaterki
sprawiają, że powieść ta trafi przede wszystkim w gust pań. To
również ciekawa historia, dzięki której można przybliżyć sobie
nieco orientalny świat plantacji herbaty.