czwartek, 21 lipca 2016

316. Aleksandra Marinina EGZEKUCJA W DOBREJ WIERZE

Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio spotkałam się z Nastią Kamieńską. Na tyle dużo, że major Kamieńska zdążyła, ujmując to ładnie, dojrzeć niczym najlepsze wino (ale wciąż jest młodsza od Jane Marple) i przejść na emeryturę. Pracuje w agencji detektywistycznej swego przyjaciela i wraz ze służbowym partnerem Korotkowem wyjeżdża do Wierbicka, gdzie ma wybadać najlepsze grunty pod pensjonat swojego brata. Nastia nie ma ochoty na to zlecenie, ale kiedy przyjeżdża na miejsce, okazuje się, że w Wierbicku dochodzi do seryjnych zabójstw miejscowych ekologów. Anastazja lepiej zna się na morderstwach niż na działkach budowlanych, zatem z przyjemnością angażuje się w nieoficjalne śledztwo. To, co odkrywa, zaskakuje nawet ją...

Aleksandra Marinina jest określana carycą rosyjskiego kryminału. Na ten zaszczytny tytuł zapracowała doprawdy porządnie, wydając ponad trzydzieści powieści, których bohaterką jest major Anastazja Kamieńska. Egzekucja w dobrej wierze to najnowsza powieść autorki, jej bohaterka jest tutaj już nieco starszą panią, ale nie traci sprytu, przebiegłości oraz zmysłu obserwacyjnego. Z prawdziwą energią zabiera się za rozwikływanie kolejnej zagadki kryminalnej. Aleksandra Marinina zabiera czytelnika do syberyjskiego Wierbicka i bez najmniejszego skrępowania kreśli obraz rosyjskiego (a może wciąż troszkę radzieckiego?) społeczeństwa?

Spotkanie z Marininą i jej bohaterką było dla mnie czymś na kształt egzotycznej wycieczki. Z rosyjskim kryminałem, ba, w ogóle z rosyjską literaturą współczesną jestem nieco na bakier. Zdarzyło mi się sięgnąć po zaledwie kilka powieści, więc tamtejsze klimaty nadal pozostają dla mnie obce i niezwykłe. A Marinina tworzy historie kryminalne z naprawdę fajnym tłem społeczno-obyczajowym. Być może nie zagłębia się wielce w życie prywatne swych bohaterów, a przynajmniej nie w tej odsłonie, ale dobrze kreśli tło dla swych wydarzeń. Co więcej: pokazuje, jak ono wygląda naprawdę, nie krępuje się. Łapówki zawarte w kopertach? Pijący na służbie policjanci? Obraz rosyjskiej prowincji na kartach powieści carycy jest przekonujący, a w moim przypadku działa trochę jak magnes, sprawia, że mam ochotę jeszcze szybciej przewracać kartki i czytać.

Mimo mojej ogólnej satysfakcji z lektury, muszę przyznać, że powieść nie jest pozbawiona wad. Choć to akurat zależy od punktu widzenia, bo dla innych czytelników może to być walorem historii. Jednak w moim odczuciu Egzekucja w dobrej wierze jest nieco „przegadana”. Owszem, śledztwo Kamieńskiej zatacza różne kręgi, kluczy, a wszystko to, by zmylić czytelnika i podnieść napięcie, ale w pewnej chwili poczułam się po prostu znużona i zapragnęłam, aby już odkryto, co się wydarzyło. Do tego mam wrażenie, że powieść parę razy zaliczyła wpadkę ze zmianą czasu. Niby nic wielkiego, ale drażni. Być może to wina autorki, być może tłumaczenia. W ostatecznym rozrachunku caryca wypada dobrze, choć pewnie znalazłabym niejedną kandydatkę, która mogłaby ją zdetronizować...




1 komentarz:

  1. Dla mnie to jedna ze słabszych powieści autorki, kiedyś jej utwory dostarczały mi solidnych wrażeń, z tym było gorzej, poza epilogiem, który mnie zaskoczył. Nie podobało mi się, że autorka z Kamieńskiej zrobiła marudną i jęczącą babę. Ale mimo tego i wolnego tempa wydarzeń, mimo wszystko dobrze czytało mi się tę powieść. Takie mieszane uczucia, jeśli chodzi o ocenę fabuły;)

    OdpowiedzUsuń