Nie
macie pojęcia, jak bardzo ciekawa byłam prozy Elżbiety
Cherezińskiej po tym, gdy usłyszałam na jej temat tak wiele
pozytywnych, a nawet znakomitych opinii. Przez długi czas byłam
przekonana, że to zupełnie nie moje klimaty, aż w końcu
pomyślałam: czyżby? Przecież chętnie czytam powieści
historyczne, lubię też nawiązania do skandynawskiej mitologii,
zatem Cherezińska może wpasować się w mój gust. I nie pomyliłam
się!
Imponująca
księga (niemal 600 stron) przedstawia losy Świętosławy, córki
Mieszka I oraz siostry Bolesława Chrobrego. Postaci równie
fascynującej, co tajemniczej i magicznej. Kobiety, która pojawia
się w kronikach historyków i skandynawskich legendach, lecz której
istnienie zostało niejednokrotnie podważone. Właśnie tę
władczynię na kartach swej powieści ożywia Elżbieta Cherezińska.
W jej słowach piastowska księżniczka i późniejsza królowa
Szwecji i Danii jest kobietą niepokorną, hardą i ambitną, a przy
tym odważną, zdecydowaną i namiętną. Świętosława – w
późniejszym czasie określana Sygrydą Storradą – nierozerwalnie
połączyła historię Polski, krajów skandynawskich oraz Anglii.
Chociaż
książka jest poświęcona przede wszystkim tytułowej Hardej, na
jej stronach spotkamy wiele innych ciekawych postaci, znanych nam z
podręczników historii. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się
czytać powieści historycznej osadzonej w tych czasach i dotyczącej
historii Polski. A trzeba przyznać, że czasy to były wyjątkowe,
znamienne. Mieszko I przygotowuje kraj do przyjęcia
chrześcijaństwa. Obala dotychczasowe wierzenia, przyjmuje chrzest i
wiarę w Chrystusa. Autorka doskonale oddaje nastroje towarzyszące
tej chwili, zupełnie inaczej niż lekcje historii, które
przekazywały nam tylko suche fakty i daty. Tutaj czytelnik dowiaduje
się, po co i jak, poznaje polityczne niuanse i posunięcia. Córka
Mieszka I – nie jedna zresztą – jest pionkiem na jego
politycznej szachownicy, ale sama również stanie się wprawionym
graczem...
Elżbieta
Cherezińska nie przedstawia nam papierowych bohaterów z kart
podręczników czy zapisków sag skandynawskich, jej postaci są żywe
i prawdziwe. Tak łatwo je sobie wyobrazić, ujrzeć oczyma
wyobraźni, jak wyglądał ówczesny kraj, jak zachowywali się
władcy i ich poddani. Czasy tak odległe, a tak wiele pozostało bez
zmian. Autorka zwraca uwagę czytelnika również na fakt istnienia
kobiet, które w biogramach dynastii zostały oznaczone „nn”, na
ich temat historia przeważnie milczy, choć niejedna z nich odegrała
rolę kluczową dla losów państwa.
I na
koniec parę słów na temat stylu autorki. Wspaniały, naprawdę
imponujący. Elżbieta Cherezińska stworzyła epicką fascynującą
historię, która opiera się na intrygujących bohaterach i nie
mniej intrygujących wydarzeniach historycznych. Ale ta historia nie
byłaby tak znakomita, gdyby nie wyjątkowo dopracowane pióro
autorki oraz rozległa wiedza, jaką ona dysponuje. Gdyby nie
lekkość, z jaką zostały przedstawione poszczególne wydarzenia i
gdyby nie realizm, z jakim oddała ich bohaterów. Dzięki temu
powieść ta robi wielkie wrażenie i pozostawia czytelnika z
uczuciem niedosytu. Ale tego niedosytu w pozytywnym znaczeniu,
ponieważ chce się czytać jeszcze, i jeszcze, i jeszcze...
O Cherezińskiej chyba nie sposób usłyszeć złe słowa.:) Ten tytuł zaś, choć mam wrażenie, że jest lekturą dość wymagającą, szczególnie mocno mnie ciekawi i intryguje.
OdpowiedzUsuńJa przygodę z Cherezińską zaczynałam od "Legionu", który zresztą polecam, podobnie jak "Grę w kości". Nie podszedł mi coś tylko "Turniej cieni", sama nie wiem dlaczego, bo to obiektywnie rzecz biorąc dobra książka.
OdpowiedzUsuń