wtorek, 12 lipca 2016

314. Elżbieta Cherezińska HARDA


Nie macie pojęcia, jak bardzo ciekawa byłam prozy Elżbiety Cherezińskiej po tym, gdy usłyszałam na jej temat tak wiele pozytywnych, a nawet znakomitych opinii. Przez długi czas byłam przekonana, że to zupełnie nie moje klimaty, aż w końcu pomyślałam: czyżby? Przecież chętnie czytam powieści historyczne, lubię też nawiązania do skandynawskiej mitologii, zatem Cherezińska może wpasować się w mój gust. I nie pomyliłam się!

Imponująca księga (niemal 600 stron) przedstawia losy Świętosławy, córki Mieszka I oraz siostry Bolesława Chrobrego. Postaci równie fascynującej, co tajemniczej i magicznej. Kobiety, która pojawia się w kronikach historyków i skandynawskich legendach, lecz której istnienie zostało niejednokrotnie podważone. Właśnie tę władczynię na kartach swej powieści ożywia Elżbieta Cherezińska. W jej słowach piastowska księżniczka i późniejsza królowa Szwecji i Danii jest kobietą niepokorną, hardą i ambitną, a przy tym odważną, zdecydowaną i namiętną. Świętosława – w późniejszym czasie określana Sygrydą Storradą – nierozerwalnie połączyła historię Polski, krajów skandynawskich oraz Anglii.

Chociaż książka jest poświęcona przede wszystkim tytułowej Hardej, na jej stronach spotkamy wiele innych ciekawych postaci, znanych nam z podręczników historii. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się czytać powieści historycznej osadzonej w tych czasach i dotyczącej historii Polski. A trzeba przyznać, że czasy to były wyjątkowe, znamienne. Mieszko I przygotowuje kraj do przyjęcia chrześcijaństwa. Obala dotychczasowe wierzenia, przyjmuje chrzest i wiarę w Chrystusa. Autorka doskonale oddaje nastroje towarzyszące tej chwili, zupełnie inaczej niż lekcje historii, które przekazywały nam tylko suche fakty i daty. Tutaj czytelnik dowiaduje się, po co i jak, poznaje polityczne niuanse i posunięcia. Córka Mieszka I – nie jedna zresztą – jest pionkiem na jego politycznej szachownicy, ale sama również stanie się wprawionym graczem...

Elżbieta Cherezińska nie przedstawia nam papierowych bohaterów z kart podręczników czy zapisków sag skandynawskich, jej postaci są żywe i prawdziwe. Tak łatwo je sobie wyobrazić, ujrzeć oczyma wyobraźni, jak wyglądał ówczesny kraj, jak zachowywali się władcy i ich poddani. Czasy tak odległe, a tak wiele pozostało bez zmian. Autorka zwraca uwagę czytelnika również na fakt istnienia kobiet, które w biogramach dynastii zostały oznaczone „nn”, na ich temat historia przeważnie milczy, choć niejedna z nich odegrała rolę kluczową dla losów państwa.

I na koniec parę słów na temat stylu autorki. Wspaniały, naprawdę imponujący. Elżbieta Cherezińska stworzyła epicką fascynującą historię, która opiera się na intrygujących bohaterach i nie mniej intrygujących wydarzeniach historycznych. Ale ta historia nie byłaby tak znakomita, gdyby nie wyjątkowo dopracowane pióro autorki oraz rozległa wiedza, jaką ona dysponuje. Gdyby nie lekkość, z jaką zostały przedstawione poszczególne wydarzenia i gdyby nie realizm, z jakim oddała ich bohaterów. Dzięki temu powieść ta robi wielkie wrażenie i pozostawia czytelnika z uczuciem niedosytu. Ale tego niedosytu w pozytywnym znaczeniu, ponieważ chce się czytać jeszcze, i jeszcze, i jeszcze...




2 komentarze:

  1. O Cherezińskiej chyba nie sposób usłyszeć złe słowa.:) Ten tytuł zaś, choć mam wrażenie, że jest lekturą dość wymagającą, szczególnie mocno mnie ciekawi i intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przygodę z Cherezińską zaczynałam od "Legionu", który zresztą polecam, podobnie jak "Grę w kości". Nie podszedł mi coś tylko "Turniej cieni", sama nie wiem dlaczego, bo to obiektywnie rzecz biorąc dobra książka.

    OdpowiedzUsuń