Kolorowe kucyki zna już chyba cała Polska, z pewnością nie są one obce małym przedstawicielkom płci pięknej oraz ich rodzicom. Milenka również znalazła się pod urokiem Pony, aczkolwiek z racji odstawionej telewizji ma z nimi utrudniony kontakt. Być może dlatego komiks Kucyk Kaskader wzbudził w niej tyle pozytywnych emocji.
Kucyki zmagają się z potwornymi koszmarami, przez co chodzą niewyspane i zmęczone. Decydują się uporać z tym problemem podczas wspólnego nocowania. Niestety, koszmary nie ustają, a co gorsza prosto ze złego snu nieznana siła uprowadza Rarity na księżyc. Pozostałe przyjaciółki muszą połączyć siły i znaleźć sposób, aby dostać się w miejsce, gdzie jest przetrzymywana Rarity i uwolnić ją.
Przyznaję, że kucyki Pony nie są moimi faworytami, jeśli chodzi o zabawę dla Mili. Są jednak na tyle kolorowe, zabawne i ładne, by wzbudzić entuzjazm w trzylatce, a ja pragnąc sprawić jej tę przyjemność, zdecydowałam się zamówić ten komiks. Seria komiksów My Little Pony została stworzona na podstawie serialu dla dzieci pod tym samym tytułem, a jej autorkami są scenarzystka Heather Nuhfer oraz rysowniczka Amy Mebberson.
Wesoła, wielobarwna okładka zwiastuje historię wręcz cukierkową, słodką i bardzo dziewczęcą, prawda? Nic bardziej mylnego. W drugim tomie serii komiksowej przyjaciółkom z Krainy Equestrii przyjdzie się zmierzyć z niebezpieczną i emocjonującą przygodą. Naturalnie - jak w większości odcinków kreskówki - podkreślona jest tutaj wielka siła ich przyjaźni i przywiązania. Kucyki bez wahania i w duchu iście bojowym ruszą na pomoc swojej ślicznej towarzyszce.
Obrazki tworzące komiks są niezwykle żywe i bogate w szczegóły, zarówno jeśli chodzi o otoczenie, jak i o szczegóły związane z postaciami kucyków. Ku mojemu zdziwieniu przeważa tutaj ciemna kolorystyka, jakby wszystko zostało skąpane w mroku. Niby nie powinno to dziwić, bo i przygoda kucyków jest dość mroczna, niemniej mojej córeczce niespecjalnie przypadło to do gustu. Trzylatka pragnie różu, kolorów, śmiechu i ... różu. :)
Przekonałam się również, że nie łatwo jest czytać komiks tak małemu dziecku - u nas skończyło się na oglądaniu obrazków, a potem mama czytała sobie sama :P -, toteż Kucyka Kaskadera polecam - ale jednak troszkę starszym dzieciom. Kucyki udowadniają, że przyjaźń to magia, że jest piękna i wartościowa. Książeczka cieszy oko fajnym wydaniem i myślę, że rok - dwa będzie to idealna lektura dla Mili. Dla zapalonych czytelników komiksu, dla małych (ale nie najmniejszych) fanek kucyków - polecam ;)
Dziękuję:
Nie lubię komiksów i chyba nigdy się do nich nie przekonam.
OdpowiedzUsuńJa lubiłam jako nastolatka Thorgale :)
Usuńa ja lecę poszukać, Stokrocia będzie zachwycona;) mogłabym jej czytać bez końca, chyba by się nie znudziła, choć wszystko co mamy zna prawie na pamięć;P
OdpowiedzUsuńTo jak Mila, Masza leci z pamięci ;))
UsuńOj Kucyki Pony! Pamiętam kiedy czytałyśmy z moją córką ;) Chociaż nigdy nie trafiły w nasze ręce komiksy. To były słodkie i sympatyczne bajeczki dla małych dziewczynek, ale cieszę się, że ten etap mamy już za sobą ;) "Herbatka u Pysi" była ulubioną bajką z całej serii, czytałam ją chyba 100 razy i znałam na pamięć ;)) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMy musimy skołować sobie jakąś książeczkę, bo na komiks Mila jest mało cierpliwa ;P
UsuńZa komiksami niestety nie przepadam, więc podziękuję.
OdpowiedzUsuńZ kucyków Pony już wyrosłam(moje dziecko też :D), ale doskonale pamiętam jak takie kolorowe cudaczki chodziły z nami na spacerek :). A komiks nigdy nie należał do moich faworytów - nie potrafiłam się do niego przekonać :)
OdpowiedzUsuńJa kupuję Martynie gazetki My Little Pony i tam są komiksy - fanką nie jestem, ale czytam, bo Młoda lubi. Jak się nauczy to sama sobie będzie czytała ;)
OdpowiedzUsuń