Niezwykła powieść, która zabiera nas w podróż, której nigdy nie zapomnimy...
Kiedy myślimy o rasizmie, najczęściej przed oczyma mamy Stany Zjednoczone, segregację rasową, plantacje niewolników. O apartheidzie wiemy znacznie mniej. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że biały człowiek czarnemu zgotował naprawdę okrutny los. I to gdzie? Na ziemiach czarnego człowieka. W miejscu, skąd się wywodzi, do którego biały nie miał prawa. Jednak przyszedł, zawłaszczył, stłamsił, uwięził i zabił. Zawyrokował, że czarny człowiek jest niczym.
Ada przyszła na świat w 1930 roku w domu białych pracodawców swojej matki Miriam. Od dnia narodzin czuła, że przynależy do tego domu i rodziny. Między nią a jej panią, Cathleen, narodziła się wyjątkowa więź, którą potęgowała miłość obu kobiet do gry na fortepianie. Dziewczyna zastępowała kobiecie jej własne dzieci, szczególnie że syn zmarł w tragicznych okolicznościach, a stosunki z córką nie były najlepsze. Cathleen troszczyła się o Adę, uczyła ją czytać i powierzała jej swe sekrety za pomocą własnego dziennika.
Pewnego dnia Ada zniknęła z jej domu. Oszalała z niepokoju Cathleen wbrew woli męża poszukuje swojej ulubienicy. Nie wie, że Ada została zhańbiona przez jej własnego małżonka i urodziła dziecko mieszanej rasy. W kraju, gdzie coraz głośniej odzywał się głos apartheidu, Adzie przyszło walczyć o godność i życie dla siebie i swojej córeczki.
Powieść Barbary Mutch podbiła moje serce. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z historią dotyczącą apartheidu, z ręką na sercu muszę przyznać, że wiem o nim naprawdę niewiele. Tym bardziej się cieszę, że Kolor jej serca trafił w moje ręce, gdyż dzięki tej książce mogłam nadrobić podstawowe braki. Rozpoczynając lekturę, spodziewałam się wzruszającej historii, ale rzeczywistość przeszła moje wyobrażenia. Wraz z tą książką otrzymałam znacznie więcej.
Z jednej strony Kolor jej serca jest zapisem bardzo ważnych wydarzeń historycznych, z których wagi wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy. Z kart tej książki przebija dramat ludzi, którzy byli szykanowani, wyzyskiwani, bici, pozbawieni podstawowych praw. Którzy zostali ustanowieni jako podgatunek i izolowani. Tylko z powodu koloru swojej skóry. Jednak ich duch nie został złamany, chcieli walczyć o swoje prawa i robili to. Podczas lektury tej powieści jesteśmy świadkami tych dramatycznych wydarzeń i choć w niewielkim stopniu możemy poczuć, co stało się ich udziałem...
Kolor jej serca to jednak nie tylko historia apartheidu. To także - a może i przede wszystkim - opowieść o przyjaźni dwóch kobiet, której na przeszkodzie nie stanęła ani różnica wieku, ani status materialny, ani kolor skóry. W tych ciężkich czasach, trudnych warunkach, narodziła się wspaniała więź, która przetrwała wiele dramatycznych wydarzeń. Piękna przyjaźń ponad podziałami, ważniejsza od wojny, ludzkiej chciwości i nienawiści. Po prostu piękna.
Narratorką historii autorka uczyniła Adę. To właśnie ciemnoskóra kobieta snuje swoją opowieść i dzieli się z nami refleksjami na temat mijających dni. Towarzyszymy Adzie na co dzień, uczestniczymy we wszystkich ważnych wydarzeniach jej życia, tych przyjemnych i tych bolesnych i dramatycznych. Obserwujemy jej przemianę, patrzymy jak dojrzewa. Tkwimy u jej boku na przestrzeni wielu lat, obserwując dokonujące się przemiany jej oczami. Refleksje Cathleen są nam znane z jej dziennika, który stanowi uzupełnienie opowieści Ady.
Kolor jej serca jest piękną, poruszającą opowieścią z interesującym tłem historycznym. Nie jest to lekka książka, wydarzenia z jej kart często są bardzo smutne i skłaniają do refleksji. Autorka poświęciła swoim bohaterkom naprawdę wiele uwagi, ich losy są interesujące i barwne, często dramatyczne i trudne. Dzięki temu książka stała się bardziej wyrazista. Styl pani Mutch jest przyjemny, udało się jej ubrać swoją opowieść w naprawdę ładne słowa. Mam nadzieję, że trzyma w zanadrzu więcej takich historii.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję:
Ada przyszła na świat w 1930 roku w domu białych pracodawców swojej matki Miriam. Od dnia narodzin czuła, że przynależy do tego domu i rodziny. Między nią a jej panią, Cathleen, narodziła się wyjątkowa więź, którą potęgowała miłość obu kobiet do gry na fortepianie. Dziewczyna zastępowała kobiecie jej własne dzieci, szczególnie że syn zmarł w tragicznych okolicznościach, a stosunki z córką nie były najlepsze. Cathleen troszczyła się o Adę, uczyła ją czytać i powierzała jej swe sekrety za pomocą własnego dziennika.
Pewnego dnia Ada zniknęła z jej domu. Oszalała z niepokoju Cathleen wbrew woli męża poszukuje swojej ulubienicy. Nie wie, że Ada została zhańbiona przez jej własnego małżonka i urodziła dziecko mieszanej rasy. W kraju, gdzie coraz głośniej odzywał się głos apartheidu, Adzie przyszło walczyć o godność i życie dla siebie i swojej córeczki.
Powieść Barbary Mutch podbiła moje serce. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z historią dotyczącą apartheidu, z ręką na sercu muszę przyznać, że wiem o nim naprawdę niewiele. Tym bardziej się cieszę, że Kolor jej serca trafił w moje ręce, gdyż dzięki tej książce mogłam nadrobić podstawowe braki. Rozpoczynając lekturę, spodziewałam się wzruszającej historii, ale rzeczywistość przeszła moje wyobrażenia. Wraz z tą książką otrzymałam znacznie więcej.
Z jednej strony Kolor jej serca jest zapisem bardzo ważnych wydarzeń historycznych, z których wagi wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy. Z kart tej książki przebija dramat ludzi, którzy byli szykanowani, wyzyskiwani, bici, pozbawieni podstawowych praw. Którzy zostali ustanowieni jako podgatunek i izolowani. Tylko z powodu koloru swojej skóry. Jednak ich duch nie został złamany, chcieli walczyć o swoje prawa i robili to. Podczas lektury tej powieści jesteśmy świadkami tych dramatycznych wydarzeń i choć w niewielkim stopniu możemy poczuć, co stało się ich udziałem...
Kolor jej serca to jednak nie tylko historia apartheidu. To także - a może i przede wszystkim - opowieść o przyjaźni dwóch kobiet, której na przeszkodzie nie stanęła ani różnica wieku, ani status materialny, ani kolor skóry. W tych ciężkich czasach, trudnych warunkach, narodziła się wspaniała więź, która przetrwała wiele dramatycznych wydarzeń. Piękna przyjaźń ponad podziałami, ważniejsza od wojny, ludzkiej chciwości i nienawiści. Po prostu piękna.
Narratorką historii autorka uczyniła Adę. To właśnie ciemnoskóra kobieta snuje swoją opowieść i dzieli się z nami refleksjami na temat mijających dni. Towarzyszymy Adzie na co dzień, uczestniczymy we wszystkich ważnych wydarzeniach jej życia, tych przyjemnych i tych bolesnych i dramatycznych. Obserwujemy jej przemianę, patrzymy jak dojrzewa. Tkwimy u jej boku na przestrzeni wielu lat, obserwując dokonujące się przemiany jej oczami. Refleksje Cathleen są nam znane z jej dziennika, który stanowi uzupełnienie opowieści Ady.
Kolor jej serca jest piękną, poruszającą opowieścią z interesującym tłem historycznym. Nie jest to lekka książka, wydarzenia z jej kart często są bardzo smutne i skłaniają do refleksji. Autorka poświęciła swoim bohaterkom naprawdę wiele uwagi, ich losy są interesujące i barwne, często dramatyczne i trudne. Dzięki temu książka stała się bardziej wyrazista. Styl pani Mutch jest przyjemny, udało się jej ubrać swoją opowieść w naprawdę ładne słowa. Mam nadzieję, że trzyma w zanadrzu więcej takich historii.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję:
Czytałam o tej książce same pozytywne opinie. Twoja też taka jest. :-) Ale boję się, że dla mnie będzie zbyt mocna. Jednak mimo to pewnie nie wytrzymam i się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, autorka ujęła wszystko bardzo subtelnie. Nie ma krwawych scen, czytelnik sam musi sobie dopowiedzieć, jak było, więc może nie będzie za mocna :)
UsuńNiedługo przeczytam tę książkę i już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPrzed Tobą kawał fajnej lektury :)
UsuńLubię takie książki, postaram się dość szybko ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa także lubię ten typ literatury :)
UsuńWidzę, że naprawdę warto. I pewnie się skuszę, wcześniej czy później:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńTak pięknie piszesz o tej książce, że muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńO rany, dziękuję :)
UsuńHejka, zostałąś nominowana do Libster Blog Award, więcej info u mnie na blogu! http://zakochanawtresci.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję, odpowiem zaraz po świętach :)
UsuńPo "Kwiecie Pustyni" jak na razie mam dość takich książek... Jednak może po dłuższej przerwie przeczytam "Kolor jej serca" :)
OdpowiedzUsuń