Mateusz
i zapomniany skarb to trzecia odsłona przygód rezolutnego
rodzeństwa z Gdańska i ich przyjaciół. Co tu ukrywać: odkąd
Milenka otrzymała dwie pierwsze części książki Magdy Witkiewicz
(Lilka i spółka, Lilka i wielka afera), pokochała tę zwariowaną
bandę. Największą sympatię wzbudziła w niej sama Lilka, a także
zwierzęta o niezwykłych imionach: Docent, Raphacholin i
Rutinoscorbin. Byłam zdziwiona, bo miałam wrażenia, że Milenka
jest do tych książek trochę za mała, ale jednak zaiskrzyło. Do
tego stopnia, że zaglądając mi przez ramię na Facebooka,
wypatrzyła zapowiedź trzeciej części cyklu i zapragnęła kupić
„tę w niebieskiej okładce”. I kupiła, na targach książki w
Warszawie :)
W
momencie, kiedy jesteśmy już po lekturze trzech książeczek
Magdaleny Witkiewicz, mogę pokusić się o małe podsumowanie i
zbiorczą recenzję wszystkich części cyklu. Dla ułatwienia, będę
te książki nazywać Serią o Lilce, ponieważ dla Milenki liczy się
przede wszystkim Lilka i koniec :D No i co tu dużo pisać: obie
jesteśmy bardzo zadowolone z lektury, obie polubiłyśmy sympatyczną
zgraję i pewnie nie raz jeszcze do tych książeczek wrócimy.
Seria
o Lilce to połączenie przygodówki z książką o małych
detektywach. Wszystkie trzy części łączy motyw wakacji, młodzi
bohaterowie opuszczają rodzinny dom, by wypoczywać, bawić się i
szukać przygód. I znajdują je, bez względu na to, czy lato mają
spędzić w Jastarni czy w ukrytej wśród kaszubskich lasów Amalce,
zawsze trafiają na ślad jakiejś wielkiej sprawy lub zagadki.
Naturalnie nie byliby sobą, gdyby nie próbowali rozwiązać tej
zagadki i nie wpakowali się w różne tarapaty. Nie sposób się
przy nich nudzić.
Książki
Magdy Witkiewicz to niezwykle pogodne opowieści dla młodego
czytelnika, przy których ten starszy niejednokrotnie parsknie
śmiechem. Pełne są różnych przemyśleń i obserwacji świata
widzianego oczami dziecka. Ale przede wszystkim przesycone są
wyjątkową atmosferą lata, przygód, beztroski. Pachną
truskawkami, słoną wodą morską albo lasem, w zależności od
tego, gdzie nasi bohaterowie właśnie pojadą. Napisane są prostym,
przystępnym językiem, z humorem i realizmem. W naszym przypadku
faworytkami nadal są dwie pierwsze części, w których narratorką
jest Lilka. Najwyraźniej Milenka woli „babski” głos, z którym
może się identyfikować. No i Magda Witkiewicz zaliczyła u mojej
córki małego minusa, bo w trzeciej części kotów było jak na
lekarstwo. :D Z kotami czy bez – i tak polecamy, seria o Lilce to
idealna lektura na wakacje i nie tylko. Zimą przypomni zapach lata,
latem zachęci do zabaw i figli. Czekamy na kolejne!
Imiona zwierzaków są boskie! Chyba wtykorzystam któreś jak będziemy mieli małe kotki :) A niedługo mamy mieć dwa maluchy :)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń