Francesca
Hornak, Siedem dni razem, Wydawnictwo Harper Collins, 2017
Końcówka
roku obfituje w lektury nawiązujące klimatem do świąt Bożego
Narodzenia. Bo co lepiej nastroi nas do zbliżającej się Gwiazdki,
jak nie książka świąteczna? I moją uwagę zwróciło kilka
tytułów, a wśród nich powieść Franceski Hornak Siedem dni
razem. Rekomendowana jako dowcipna i pełna celnych spostrzeżeń,
wydała się ciekawą propozycją na początek grudnia.
Tytułowe
siedem dni to czas kwarantanny, której musi poddać się rodzina
Birchów. Wszystko za sprawą Olivii Birch, lekarki leczącej w
Afryce ofiary epidemii wirusa haag. To pierwsze od dłuższego czasu
święta, które Olivia spędzi z najbliższymi, ojcem, matką i
młodszą siostrą. Pomimo dość specyficznej atmosfery, rodzina
Birchów jest pełna optymizmu i gromadzi się w podupadającej,
wiejskiej posiadłości. Przebywanie pod jednym dachem i wspólne
celebrowanie świąt okazuje się jednak nie takie proste.
Szczególnie, gdy na jaw wychodzą zadawnione urazy i głęboko
skrywane tajemnice…
Określenie
tej książki dowcipną jest nieco na wyrost, bo na palcach jednej
ręki mogę zliczyć momenty, gdy choćby lekko się uśmiechnęłam,
ale ja pod tym względem mam dość wygórowane oczekiwania, więc
specjalnie zaskoczona nie byłam. Pomimo tego uważam Siedem dni
razem za uroczą i optymistyczną opowieść, w której święta –
owszem – odgrywają ważną rolę, ale jeszcze ważniejsza jest
rodzina i stosunki pomiędzy jej członkami. Powieść rzeczywiście
jest pełna trafnych spostrzeżeń na temat otaczającego nas świata,
w którym liczy się liczba obserwatorów na Instagramie, a istota
świąt zamyka się w kolorowych pudełkach na prezenty. Historia
nakreślona przez Francescę Hornak pokazuje, jak kluczowa jest
rozmowa, szczerość, jak dużą szkodę mogą wyrządzić skrywane
pretensje i niedomówienia. Siedem dni, jakie spędziła ze sobą
rodzina Birchów, przynosi więcej cieni niż blasków, ale mimo to
napawa optymizmem i pokazuje siłę bliskości. Lukier? Nie bardzo. Hornak nie oszczędza swoim bohaterom gorzkich rozczarowań, ale nie odbiera im też nadziei. Chętni na Boże Narodzenie w wydaniu brytyjskim? Polecam!
Zainteresowałaś mnie tą książką. Myślę, że może mi się ona spodobać. ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa. Chętnie bym się o tym przekonała :)
OdpowiedzUsuńChciałam napisać, że dawno mnie tu nie było, ale widzę, że nie tylko mnie ;-) Książka wydaje się być ciekawa, no i ma niebieski na okładce :-)
OdpowiedzUsuń