niedziela, 3 grudnia 2017

252. Francesca Hornak SIEDEM DNI RAZEM



Francesca Hornak, Siedem dni razem, Wydawnictwo Harper Collins, 2017

Końcówka roku obfituje w lektury nawiązujące klimatem do świąt Bożego Narodzenia. Bo co lepiej nastroi nas do zbliżającej się Gwiazdki, jak nie książka świąteczna? I moją uwagę zwróciło kilka tytułów, a wśród nich powieść Franceski Hornak Siedem dni razem. Rekomendowana jako dowcipna i pełna celnych spostrzeżeń, wydała się ciekawą propozycją na początek grudnia.

Tytułowe siedem dni to czas kwarantanny, której musi poddać się rodzina Birchów. Wszystko za sprawą Olivii Birch, lekarki leczącej w Afryce ofiary epidemii wirusa haag. To pierwsze od dłuższego czasu święta, które Olivia spędzi z najbliższymi, ojcem, matką i młodszą siostrą. Pomimo dość specyficznej atmosfery, rodzina Birchów jest pełna optymizmu i gromadzi się w podupadającej, wiejskiej posiadłości. Przebywanie pod jednym dachem i wspólne celebrowanie świąt okazuje się jednak nie takie proste. Szczególnie, gdy na jaw wychodzą zadawnione urazy i głęboko skrywane tajemnice…

Określenie tej książki dowcipną jest nieco na wyrost, bo na palcach jednej ręki mogę zliczyć momenty, gdy choćby lekko się uśmiechnęłam, ale ja pod tym względem mam dość wygórowane oczekiwania, więc specjalnie zaskoczona nie byłam. Pomimo tego uważam Siedem dni razem za uroczą i optymistyczną opowieść, w której święta – owszem – odgrywają ważną rolę, ale jeszcze ważniejsza jest rodzina i stosunki pomiędzy jej członkami. Powieść rzeczywiście jest pełna trafnych spostrzeżeń na temat otaczającego nas świata, w którym liczy się liczba obserwatorów na Instagramie, a istota świąt zamyka się w kolorowych pudełkach na prezenty. Historia nakreślona przez Francescę Hornak pokazuje, jak kluczowa jest rozmowa, szczerość, jak dużą szkodę mogą wyrządzić skrywane pretensje i niedomówienia. Siedem dni, jakie spędziła ze sobą rodzina Birchów, przynosi więcej cieni niż blasków, ale mimo to napawa optymizmem i pokazuje siłę bliskości. Lukier? Nie bardzo. Hornak nie oszczędza swoim bohaterom gorzkich rozczarowań, ale nie odbiera im też nadziei. Chętni na Boże Narodzenie w wydaniu brytyjskim? Polecam!

3 komentarze:

  1. Zainteresowałaś mnie tą książką. Myślę, że może mi się ona spodobać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się ciekawa. Chętnie bym się o tym przekonała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam napisać, że dawno mnie tu nie było, ale widzę, że nie tylko mnie ;-) Książka wydaje się być ciekawa, no i ma niebieski na okładce :-)

    OdpowiedzUsuń