środa, 13 marca 2013

4. Santa Montefiore JASKÓŁKA I KOLIBER

Gdy wczoraj wieczorem przeczytałam ostatnią stronę, pomyślałam, że właśnie takiej książki trzeba mi było. Pięknej historii, osadzonej w pięknej scenerii i pięknie napisanej. Taka właśnie jest powieść JASKÓŁKA I KOLIBER. Śmiało mogę powiedzieć, że wciągnęłam ją na stojąco. Niemal pięćset stron pochłonęłam od niedzielnego popołudnia, gdy odłożyłam DESPERACJĘ i sięgnęłam na dość sporą kupkę książek, jaka zalega na stole w pokoju.

O czym jest ta powieść?
Najkrócej i najprościej powiedzieć, że o miłości. I to wcale nie miłości pięknej i cukierkowej, lecz takiej która potrafi przynieść ból i rozgoryczenie. Nie nazwałabym tej książki romansem, choć tylna strona okładki kusi czytelnika zapowiedzią namiętnego romansu w wielkim stylu. Dla mnie jest to znakomicie napisana powieść obyczajowa, w którą znakomicie wplecione jako główny wątek są uczucia. I o uczucia przede wszystkim w niej chodzi: uczucia i odczucia bardzo wielu osób.

Akcja rozpoczyna się w momencie gdy do rodzinnej miejscowości w Devonie wraca po II wojnie światowej młody pilot Rafu George. Na jego powrót oczekuje stęskniona rodzina, a także Rita, jego przyjaciółka z lat dziecięcych i ukochana. Dla wszystkich - także dla Georga i Rity - oczywiste jest, że po wielu latach oczekiwań i tęsknoty młodzi pobiorą się i będą wieść spokojne szczęśliwe życie w rodzinnej wiosce. Niestety przeżycia wojenne tak boleśnie odbiły się na psychice mężczyzny, że nie jest on w stanie osiąść w miejscu. Postanawia wyjechać na rok do rodziny w Argentynie, aby uciec od nawiedzających go nocami wojennych koszmarów. Zakochana dziewczyna obiecuje na niego zaczekać. Na statku do Ameryki George poznaje jednak tajemniczą kobietę z blizną na twarzy. Rita czeka, ale człowieka którego kocha już nie ma...

Jest to na swój sposób książka smutna i dramatyczna. Tak jak napisałam: jest tutaj wiele uczuć. Jest piękna miłość, ale jest także uczucie nieodwzajemnione, jest także trudna miłość mężczyzny do dwóch kobiet. Działa to bardzo stymulująco na czytelnika, łatwo się stopić z książką w jedno. Były momenty, gdy zaciskałam pięści z gniewu, tak bardzo przeżywałam przeżycia głównej bohaterki, były też takie gdy miałam ochotę jej przyłożyć po zębach :) Lubię przeżywać razem z bohaterami książek ich radości i upadki. Gdy czuję książkę całą sobą, wiem, że do mnie trafiła i spełniła swoje zadanie.

Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i szczerze mówię, że na pewno nie ostatnie. Bo jeśli wciąga mnie ona w taką przygodę to znaczy, że się zaprzyjaźnimy. Szczerze polecam Wam tę powieść. Lubicie Sparksa? Powinna się Wam spodobać, bo to ten styl. Dużo tajemnic odkrywanych po troszku i dużo uczuć, wiele wzruszeń i emocji :)

Moja ocena 9/10



4 komentarze:

  1. To przeczytaj koniecznie "Włoskie zaręczyny" tejże autorki. Na pewno ci się spodoba. Ja na początku dość opornie do tego podeszłam- chyba w związku z tym,że tak mam dość tych włoskich klimatów wkoło mnie, ale książka okazała się bardzo fajna.Po ta , którą polecasz moze sięgnę jak tylko znów będę w Polsce. Tymczasem zapisuję w notesie w kategorii: DO Przeczytania :)Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dzisiaj ja znalazlam w naszej bibliotece no jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Tej powieści pani Montefiore jeszcze nie czytałam... Powinnaś sięgnąć po " Spotkamy się pod drzewem ombu" ! Ja ją tak mocno przeżywałam i tak się denerwowałam na bohaterkę, że teraz długo się zastanawiam nim ją znowu zacznę czytać.. Nie znaczy to ,że mi się nie podobała! Wręcz przeciwnie. Ale za mocno reaguję na jej powieść.. Pewnie to kwestia wieku :D...
    Trafiłam tu z FB i jeszce nie raz zaglądnę.. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam zdecydowanie "Szkatułkę z motylem" tejże autorki i potwierdzam propozycję Manii "Spotkamy się pod drzewem ombu" jest warta przeczytania :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń