Nie powinnam , bo jest on moim ulubionym pisarzem i nie jestem zupełnie obiektywna.
Cokolwiek by nie napisał i tak będę bić pokłony wdzięczności i ślinić się na okładkę.
Ponieważ jednak dawno nic nie napisałam, stwierdziłam, że SPRÓBUJĘ napisać sprawiedliwie i obiektywnie, co mi się podobało, a co nie, bo wstyd tak długo pozostawić blog pustym...
Górnicze miasteczko Desperacja, położone w odludnej części środkowej Nevady, staje się miejscem niezwykłych, przerażających wydarzeń. Niegdyś kipiące życiem, od pewnego czasu sprawia wrażenie opuszczonego przez mieszkańców. Zostały tylko kojoty, skorpiony i myszołowy… oraz miejscowy policjant. Podróżni, którzy tu trafią, poznają prawdziwy sens słowa desperacja.
Od samego początku książka wzbudziła we mnie ciepłe uczucia, ale gdzieś w środku kiełkowało okropne podejrzenie, że to tylko dlatego że jej autorem jest TEN pisarz i gdyby napisał ją ktoś inny nawet bym po nią nie sięgnęła... I obawiam się, że taka jest prawda. Do czytania podeszłam z dużym entuzjazmem, początkowo przerzucałam kartki wręcz łakomie, ale gdzieś w okolicach połowy mój zapał zmalał, a po jakimś czasie przyłapałam się na tym, że mój wzrok ucieka w kierunku czekających na mnie na kupce innych książek, a do sięgnięcia po DESPERACJĘ się zmuszam...
Znam powód takiego podejścia z mojej strony. Stało się tak, gdyż od początku znałam treść książki. A przynajmniej tak mniej więcej...
Do przeczytania DESPERACJI skłoniło mnie to, że obejrzałam na AXN horror na jej podstawie. Nie jest to dobry pomysł, by najpierw oglądać ekranizację a następnie czytać książkę, nie lubię tak "nie po kolei". W tym wypadku okazało się to moim przekleństwem, znając zarys fabuły nie czułam dreszczyku emocji i pociągu do tej książki. Moja przygoda z DESPERACJĄ zakończyła się gdzieś na stronie trzy setnej... Książka wróciła na półkę a ja z radością sięgnęłam po inną. Może kiedyś skuszę się raz jeszcze i ocenię ją inaczej?
Moja ocena 5/10
![]() |
zdjęcie: extraprodukt.pl |
Są takie książki, których doczytać do końca się nie da. Czasem trzeba do nich dorosnąć, a czasem o nich zapomnieć.
OdpowiedzUsuńJa czytałam książkę, film niestety później przeoczyłam. Pochłonęłam ją dość szybko, ale pewnie dlatego że właśnie nie czytałam fabuły i byłam ciekawa jak to się wszystko skończy, bo momentami aż ciary przechodziły :)
OdpowiedzUsuńJa wciąż wracam do Carrie Kinga, książka jest o wiele lepsza niż ekranizacje. I nie wiem czemu ale wciąż chcę ją czytać. Desperacji nie czytałam, ale może sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuń