sobota, 25 kwietnia 2015

214. Abby Clements WYTWÓRNIA SMAKOWITYCH LODÓW VIVIEN

Za oknem coraz wiosenniej i cieplej. Lada dzień rozpocznie się sezon na lodowe smakołyki. Rozpocznijmy go w pewnej klimatycznej knajpce w Brighton: w Wytwórni Smakowitych Lodów Vivien.

Anna i Imogen, dwie siostry różne jak dzień i noc. Anna  jest odpowiedzialna i ułożona. Zajmuje wysokie stanowisko i cieszy się stabilizacją pewnej pracy. Imogen jest wolnym duchem, nie potrafi zagrzać miejsca w rodzinnym mieście i szuka szczęścia w dalekiej Tajlandii. Pomimo tak wyraźnych różnic siostry bardzo się kochają i są sobie bliskie. Pewnego dnia stają przed poważnym wspólnym wyzwaniem. Ich ukochana babcia postanowiła zapisać im w testamencie swoją lodziarnię. Siostry muszą podjąć ważną decyzję, czy przewrócić swoje życie do góry nogami i postawić na nogi rodzinny biznes, czy nadal żyć życiem, jakie dla siebie wybrały. Szybko przekonują się, że "lodowy" biznes nie jest taki słodki, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka. Siostry rzucają się w letni wir nowych doświadczeń, przygód, lodowych smaków, rodzinnych waśni i sercowych rozterek, a na to wszystko filuternym okiem rzuca jamnik o wdzięcznym imieniu Hepburn. 

Wytwórnia smakowitych lodów Vivien jest lekką i przyjemną powieścią obyczajową, dokładnie taką po jakie sięgamy, kiedy mamy ochotę na coś miłego, niewymagającego i klimatycznego. Idealną dla relaksu przy kubku kawy czy wypoczynku w ogrodzie, w towarzystwie rozgrzewającego słońca i czegoś pysznego. I choć konstrukcja książki pozwala nam łatwo odgadnąć, jak potoczą się losy głównych bohaterek, nie psuje to smaku lektury tej książki i pozwala czerpać z niej przyjemność. 

Abby Clements udało się stworzyć opowieść uroczą i sympatyczną, w której ważną kwestią okazują się więzi rodzinne i odpowiedzialność za rodowe dziedzictwo. Siostry McAvoy pragną przywrócić świetność starej lodziarni swojej babci i bynajmniej nie czynią to z pobudek finansowych. Chociaż nie mają pojęcia o wytwarzaniu lodów i prowadzeniu lokalu, nie brak im determinacji i zapału do pracy. Mimo to nie unikną przykrych pomyłek i niepowodzeń, ale z głową wysoko uniesioną zakasują rękawy i starają się udowodnić, że zasługują na wyróżnienie, jakim jest ostatnia wola babci Vivien. Czytelnikowi pozostaje więc zacisnąć mocno kciuki i oczekiwać na lodowe rarytasy, które wyjdą spod ich rąk. 

Chociaż powieść Abby Clements została zdominowana przez smakowitą otoczkę lodowego biznesu, a akcja książki kręci się wokół lodziarni Vivien, autorka zadbała również o inne wątki w książce. Dzięki temu urocza lodziarnia staje się tłem dla wydarzeń z życia osobistego głównych bohaterek, a to bynajmniej nie jest spokojne i ułożone. Obydwie siostry usiłują ułożyć sobie życie i znaleźć swoje miejsce. Musicie wiedzieć bowiem, że życie  podobnie jak i lody - w powieści Abby Clements nie zawsze jest słodkie. Jednak nawet inne smaki potrafią przynieść przyjemność i zadowolenie, trzeba tylko dostrzec ich dobrą stronę...

Wytwórnia smakowitych lodów Vivien jest powieścią ciepłą, sympatyczną i pełną optymizmu, doskonałą do relaksu i odpędzenia smutnych myśli. Została napisana bardzo ładnym i lekkim językiem, który doskonale pasuje do jej klimatu. To jedna z tych książek, które po lekturze pozostawiają uczucie przyjemnego ciepła gdzieś w środku. Być może jest powieścią typowo rozrywkową, a niektórych czytelników może rozczarować sielankowym klimatem, przewidywalnością i historią jak z bajki... ale nie powinno się pomijać zawartych w niej mądrości i uchwyconych wartości. A jeśli macie ochotę na prawdziwe - choć trochę nietypowe - lody domowej roboty, możecie skorzystać z przepisów, jakie autorka pozostawiła dla nas na końcu. Słone karmelowe... skusicie się? 

dziękuję wydawnictwu za egzemplarz: 



14 komentarzy:

  1. Miałam dostać tę książkę ale w końcu wybrałam "Pięknego drania" z tego wydawnictwa :) Następnym razem się skuszę na te lody :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JJeśli lubisz takie historie, jak najbardziej polecam :)

      Usuń
  3. Śliczna okładka,to po pierwsze. A po drugie, ja po prostu lubię takie historie. A jamnik Hepburn to już wisieńka na torcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! Choć nie pogniewałabym się, jakby było o nim ciut więcej :)

      Usuń
  4. Faktycznie - okładka jest wyjątkowo klimatyczna :)
    Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać, muszę zapisać tytuł :)

    www.bookyourself.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już się skusiłam. Książka czeka na mojej półce na swoją kolej. Słowo "vintage" mnie skusiło bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, czy poczujesz ten klimat vintage, ja coś słabo, ale na szczęście nie nastawiłam się :)

      Usuń