poniedziałek, 29 kwietnia 2013

13. Jodi Picoult JESIEŃ CUDÓW

Moja przyjaźń z Jodi Picoult osiągnęła już ten etap, że gdy widzę na bibliotecznej półce powieść tej autorki, bez zastanowienia dokładam ją na swoją kupkę. Już wiem, że ten styl pisania mi odpowiada i że spotkanie z książką sprawi mi przyjemność. Przy Jesieni cudów było podobnie...

Mała Faith White jest świadkiem, jak matka przyłapuje ojca w sypialni z inną kobietą. Dla dziewczynki jest to bardzo traumatyczne przeżycie, szczególnie że wszystko kończy się wyprowadzką ojca i rozwodem. Dziewczynka zamyka się w sobie, a po jakimś czasie swoją uwagę kieruje w stronę wymyślonej przyjaciółki. Zaniepokojona matka zabiera dziecko do psychologa, jednak nic nie wskazuje na zaburzenia psychiatryczne. Niespodziewanie Faith zwierza się, że jej przyjaciółką jest Bóg, wkrótce dziewczynka dokonuje uzdrowienia, a na jej ciele pojawiają się stygmaty... Od tego momentu dziewczynka i jej rodzina stają się źródłem ataków i zainteresowania mediów, dostojników kościelnych i fanatyków religijnych. Matka  choć wierzy Faith - jak tylko może stara się chronić córkę i udowadniać, że to tylko zwykła mała dziewczynka... Niespodziewanie ojciec dziecka wnosi sprawę o przyznanie mu wyłącznych praw rodzicielskich, argumentując że matka może stanowić dla Faith zagrożenie. Pozbawiony skrupułów prawnik zamierza udowodnić, że "przypadłości" dziewczynki zostały wywołane przez cierpiącą na zespół Munchausena matkę...

Autorka porusza kolejny trudny i kontrowersyjny temat. Opowieść o dziewczynce, która widzi i rozmawia z Bogiem, uzdrawia i przeżywa ból ran Chrystusa niektórzy od razu wsuną między bajki. Przyznaję, że zanim zaczęłam pisać recenzję, wyszukałam w Google, co inni sądzą na jej temat. Nie byłam zdziwiona tym, że większość recenzentów określa książkę jako stek bzdur...
Ale ja nie jestem większością i rzadko sugeruję się czyimś zdaniem. :)
Po prostu byłam ciekawa  na ile moje odczucia pokryją się z odczuciami innych...

Odsuwam na bok wątpliwości i pytania w rodzaju "czy to jest możliwe" i skupiam się na treści i przesłaniu książki. Czuję ogrom uczuć i emocji jakie targają bohaterami. Dostrzegam ich słabości i cierpienie, które chcą przejąć nad nimi władzę. Widzę przemianę, jaka w nich następuje, jak prostują kark i uczą się żyć i myśleć inaczej... Płaczę z nimi, śmieję się i odczuwam ulgę. Nie kwestionuję i nie narzucam swojego zdania, krzycząc "niemożliwe, nie może być..."

Tak naprawdę nie jest to książka o cudzie... to opowieść o życiu i o tym, co ono nam niesie i jak możemy sobie z tym darem losu poradzić.
Zdrada, rozpad rodziny, płacz dziecka, samotność, depresja... czyż to nie samo życie?
Matka, która pragnie dla swojej córki normalności, media które zmieniają ludzkie życie w piekło, rodzic który walczy o opiekę nad swoim dzieckiem? Dziecko, które pragnie być kochane...

Czy to są rzeczywiście bzdury, czy raczej opowieść prosto z życia?
Lekkie pióro i przeskoki w akcji, które pomagają mi zajrzeć w zakamarek umysłu niemal każdego bohatera.
Dla mnie bardzo dobra książka.

Moja ocena 8/10

empik.com






środa, 24 kwietnia 2013

11. Tanya Valko ARABSKA ŻONA

Sięgnęłam po tę książkę skuszona wieloma pochlebnymi recenzjami. I muszę przyznać, że czułam w związku z tym mały niepokój, gdyż na ogół książki, które podobają się większości - wzbudzają we mnie mieszane uczucia :) O serii "Arabska..." słyszałam dość dawno i szczerze mówiąc byłam bardzo zdziwiona, gdy dowiedziałam się, że autorką jest Polka. Jakoś do tego typu książek pasują mi autorki wszelkich narodowości, ale nie naszej... jak się okazało niesłusznie :)

Arabska żona Tanyi Valko to opowieść o młodej Polce, Dorocie, która tuż przed maturą poznaje przystojnego Libijczyka - Ahmeda i zakochuje się bez pamięci. Mimo wielu przeciwności i wrogiego nastawienia otoczenia, w tym własnej matki, zostaje jego żoną i rodzi mu córeczkę, Marysię. Po pewnym czasie wyjeżdżają we trójkę do Trypolisu, gdzie Ahmed chce przedstawić Dorocie swoją rodzinę. Na miejscu okazuje się, że światowy, postępowy i zeuropeizowany Ahmed zmienia się w typowego Muzułmanina. Jest porywczy i zazdrosny. Mimo to zaślepiona miłością Dorota postanawia postawić wszystko na jedną kartę i zostać z mężem w Libii.

Przez pierwsze strony - a dokładniej mówiąc dopóki akcja nie przeniosła się do Libii - książka była dla mnie nudna. Jednak dobrze, że nie rzuciłam nią w kąt, bo potem wsiąkłam w tę historię na całego i nie mogłam się oderwać, czego efektem był weekend spędzony z nosem w książce :)

Czytelnik, który liczy na gorący happy end i miłość do grobowej deski - srodze się rozczaruje. Historia jest bolesna i przerażająca. Bohaterka przeżyje nie tylko gorące uczucie, ale także strach i ogromne krzywdy. Bajecznie kolorowe i egzotyczne życie w zupełnie innej kulturze, choć wielu z nas może wydać się bardzo kuszące, tak naprawdę okazuje się niebezpiecznym i nieobliczalnym. Być może warto by po taką lekturę sięgały dziewczyny, które kusi podobne uczucie i tracą głowę, nie widząc realnego zagrożenia w zasięgu wzroku? Pytanie, czy nie potraktowałyby tego z lekceważącym machnięciem ręki jako fikcję literacką?
Fikcja, owszem - ale pisana przez życie.

Język powieści prosty i lekki, sporo wulgaryzmów, czego akurat nie lubię w książkach, ale najwyraźniej tutaj było to potrzebne, żeby podkreślić dosadność sytuacji :) Czyta się szybko i przyjemnie i choć teoretycznie wolę w tej tematyce powieści w rodzaju KLEJNOT MEDYNY to jednak po kolejne części sięgnę z przyjemnością :)

Na minus zaliczam zakończenie. Brakuje mi informacji  co działo się z główną bohaterką i jej młodszą córką między jednym małżeństwem a drugim. Wiem, że drugie małżeństwo Doroty nie podchodzi już pod "arabskie" niemniej lubię mieć pełen obraz sytuacji, opisany choć ogólnikowo. A autorka szybko przeskakuje i każe nam sobie dopisać resztę historii. Tym samym wzbudziła u mnie podejrzenie, że chciała końcówkę napisać jak najszybciej i wziąć się za kolejną książkę...

Moja ocena 8/10.

empik.com

piątek, 19 kwietnia 2013

10. Lisa Gardner SĄSIAD

Uruchom na chwilę wyobraźnię, proszę...

Wyobraź sobie,  że jesteś matką, która spędza z córeczką samotny wieczór w domu. Kąpie, utula do snu, opowiada bajkę. Wyobraź sobie, że leżąc w łóżku słyszysz skrzypienie podłogi i wiesz, że mimo zamkniętych drzwi, ktoś dostał się do twojego domu. Słyszysz, jak się skrada się w ciemnościach i wiesz, że nie ma dobrych zamiarów... Co robisz gdy staje w drzwiach sypialni? Rzucasz się na niego z krzykiem? Czy może przyjmujesz jego nadejście z milczeniem, aby nie zbudzić małej dziewczynki śpiącej za ścianą, nie sprowokować jej do wejścia w paszczę lwa, łudząc się że napastnik o niej nie wie?

Wyobraź sobie, że jesteś mężem kobiety, która zniknęła ze swojego domu w środku nocy, pozostawiając w dziecinnym pokoju śpiącą czterolatkę. Wyobraź sobie, że pomimo lęku targającego twoimi trzewiami musisz wykrzywiać twarz w parodii uśmiechu, aby mała dziewczynka wierzyła, że jej mama wyszła tylko po to by poszukać kota... Wyobraź sobie, że musisz dokonać wyboru najgorszego z możliwych, być może poświęcić jedno, by ocalić drugie... bo jesteś ojcem, kochasz i zrobisz wszystko, by ochronić swoje dziecko...

Potrafisz to sobie wyobrazić?

Nie potrzebuję streszczać Wam fabuły powieści Lisy Gardner Sąsiad. To co napisałam powyżej powinno wystarczyć. Mnie by wystarczyło. Książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie, już na jednej z pierwszych stron popłynęły moje łzy. Wystarczyło, że uruchomiłam wyobraźnię i na moment stałam się mamą, świadomą zagrożenia swojego dziecka... Lisa Gardner ma wyjątkowo lekkie pióro, czyta się bardzo przyjemnie. Zgrabne dialogi, brak długaśnych opisów, a równocześnie wyraźne, charakterystyczne postacie i wydarzenia.

Tajemnica.
Gdybym miała jednym słowem określić treść tej powieści, użyłabym słowa tajemnica.
Ta książka jest jedną wielką zagadką i choć możemy spekulować na jej kartach, to tak naprawdę wszystkiego dowiemy się dopiero na samiutkim końcu.

Polecam z całego serca. Warto.

moja ocena 10/10

empik.com



środa, 17 kwietnia 2013

9. Iny Lorentz CÓRY GRZECHU

Córy grzechu to kolejna powieść niemieckiego małżeństwa, piszącego pod pseudonimem Iny Lorentz. Czytelnicy z Onetu pamiętają być może jak recenzowałam pierwsza część serii pt. Nierządnica. Obecnie opisywana książka jest kolejną - dla mnie piątą - kontynuacją przygód bohaterów Nierządnicy. 

Dla przypomnienia: bohaterką pierwszej części serii jest Maria, córka bogatego kupca z Konstancji  która w wyniku intrygi swojego przyszłego męża, zostaje uznana za ladacznicę, pobita i wygnana z miasta. Uratowana przez nierządnice przyłącza się do ich taboru i rozpoczyna życie prostytutki. Kolejne części serii to dalsze losy Marii, która została zrehabilitowana przez cesarza i wiedzie życie jako kasztelanka. Oczywiście książki pełne są barwnych choć tragicznych przygód młodej kobiety. Czytając wszystkie części po kolei poznajemy losy rodziny Marii i jej przyjaciół. Wszystkie powieści są utrzymane w tej samej tonacji powieści obyczajowo - historycznych. Wydarzenia historyczne są bardzo szczegółowo zobrazowane dzięki czemu przybywa nam troszkę wiedzy z zakresu historii Europy i Niemiec.

Głównym bohaterem Cór Grzechu jest młody syn Marii, Falko Adler, nieco zapalczywy, ale bardzo odważny rycerz. Otrzymuje on od biskupa ważną misję: ma eskortować do Rzymu nową przeoryszę. Szybko okazuje się, ze przeorysza jest młoda i piękna kobieta, która wzbudza w młodym człowieku gorące uczucie. Co prawda początkowo młodzi opierają się pokusie, jednak w Rzymie Falko poznaje piękną Franceskę - córkę zapalczywego wroga króla Niemiec. Aby zapobiec zdradzie zadurzonego w Rzymiance chłopaka przeorysza poświęca niemal wszystko...

Ciężko opisać w kilku słowach fabułę tak wielowątkowej i długiej powieści. Ze swojej strony gwarantuję, że historia jest wciągająca i bardzo przyjemnie się czyta. Szczególnie powinna spodobać się tym, którzy najpierw sięgną po wcześniejsze losy Marii. Według mnie ta część jest jedną z lepszych. Bardzo dokładna. Stymulująca wyobraźnie. A równocześnie bardzo prawdziwa.

Dość sporo miejsca poświęcili autorzy kwestii braku wstrzemięźliwości seksualnej  u osób duchownych. Poruszony został także temat dzieci rodzonych za murami kościołów i klasztorów przez osoby, które poświęcane przez rodzinę służbie Bogu wbrew swej woli, nie potrafiły wyrzec się swojej cielesności.
Tytuł Córy Grzechu  - bardzo trafiony, pod wieloma względami.

Moja ocena 9/10

merlin.pl



piątek, 12 kwietnia 2013

8. Elizabeth Gaskell RUTH

To moje pierwsze spotkanie z Elizabeth Gaskell. Pełne zachwytu spojrzenie na piękną twardą okładkę w odcieniach niebieskiego i dreszczyk emocji. Wspominałam Wam, że lubię twarde okładki? Wiele osób ich nie lubi, ja nie mam nic przeciwko, szczególnie gdy książka ma zamieszkać na mojej własnej półce. Aczkolwiek do zaczytywania wolę książki z miękkimi, mniej się niszczą.

Ruth zaczytywać się nie będę, to nie ten typ historii.
A jaki? Sama nie wiem.

Zanim do mnie trafiła, założyłam, że będzie to romans historyczny. Szybko przekonałam się jednak, że choć od uczuć aż kipi na jej stronach, to na pewno nie jest to romans. Najbardziej pasuje mi określenie powieści obyczajowej osadzonej w nieco odległych czasach.

Jest to historia młodziutkiej dziewczyny, która po śmierci rodziców pracuje w zakładzie krawieckim. Podczas balu w ratuszu, gdzie usługuje paniom z wyższych sfer, spotyka eleganckiego pana Bellinghama. Zauroczony jej skromnoscią i urodą mężczyzna dąży do tego by zdobyć jej zaufanie i uczucie. Gdy w wyniku nieporozumienia Ruth traci pracę i dach nad głową mężczyzna oferuje jej swoją pomoc. Naiwna i zakochana dziewczyna wplątuje się w związek bez przyszłości, za to z poważnymi konsekwencjami. Ciężarna dziewczyna znajduje opiekę w domu pastora Bentona i jego siostry. Aby dać młodej dziewczynie szansę na życie w godności posuwają się do kłamstwa. Jednak po latach na drodze Ruth staje mężczyzna z przeszłości a prawda ujrzy światło dzienne. Tym razem Ruth będzie zmuszona zawalczyć o godność swoją i swego dziecka by mogli iść do przodu z podniesioną głową...

Historia iście melodramatyczna, ale tak naprawdę napisana przez życie. Młoda 16 letnia dziewczyna - tak naprawdę jeszcze dziecko i mężczyzna, który to wykorzystuje. Dziecko. I potępienie społeczeństwa pod adresem matki - no bo przecież nie ojca? Historia napisana przez Elizabeth Gaskell dwieście lat temu, a nadal na czasie. Są jeszcze takie środowiska gdzie samotna matka jest szykanowana i obrażana, gdy tymczasem zasługuje na to by jej pomnik wznieść.

A wracając do samej książki.
Podobała mi się. Nie zachwyciła, ale nie żałuję spędzonych nad nią godzin. Przede wszystkim dlatego, że nie jest banalnym romansem. Ale także dlatego, że jest napisana pięknym językiem, bardzo lekko się czyta. Drażniły mnie tylko wszechobecne cytaty z biblii, mogłabym się bez nich obyć i najczęściej je omijałam. Niemniej rozumiem, co chciała przekazać autorka używając ich - głęboką wiarę w Boga czuje się na kartkach tej książki namacalnie. Przekaz jest równie głęboki: człowiek jest w stanie podnieść się z największego piekła i iść do przodu jeśli tylko ma odpowiednią motywację i wiarę.

Moja ocena 7/10

merlin.pl



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

7. Lisa Jackson BEZ LITOŚCI

Książki Lisy Jackson to jest to, co tygryski lubią najbardziej! :)

Nie będę ukrywać, jest to moja ulubiona pisarka, mam tu na myśli kobiety oczywiście, bo gdybym miała wskazać jednego najważniejszego bez względu na płeć to byłby to oczywiście Stephen King. Jakoś tak mi się układa, a może jest za to odpowiedzialny typ książek, który preferuję, że czytam głównie książki pisane przez kobiety. Lubię Norę Roberts, lubię historie opowiadane przez Danielle Steel, ostatnio rozsmakowałam się w Jodi Picoult, bardzo cenię twórczość Marii Nurowskiej, ale na przód zdecydowanie wysuwa się Lisa Jackson.

Dlaczego tak jest?

Książki Lisy Jackson to znakomicie skonstruowane thrillery, które łączą w sobie elementy sensacji i romansu. Autorka bardzo szczegółowo obrazuje bohaterów i otoczenie, tym samym rozbudzając wyobraźnię i sprawiając, że mamy wrażenie że uczestniczymy w wydarzeniach z kart książki, jakbyśmy stali tuż obok. Potrafi te szczegóły wpleść w treść książki w ten sposób, że czytelnik nie musi zmagać się z przydługimi opisami. Posiada przy tym pióro wyjątkowej lekkości i sprawia że czytelnik płynie wraz z nią na kartkach powieści. Jej książki czyta się szybko i przyjemnie, choć tematyce oczywiście daleko do lekkości...
Nie potrafię zliczyć ile książek Lisy przeczytałam na chwilę obecną, ale wiem, że na każdą poluję z niegasnącym entuzjazmem. "Bez litości "nie było wyjątkiem, aż mi się ciepło zrobiło, gdy znalazłam tę książkę na bibliotecznej półce.

Siostra Julii zostaje skazana przez sąd na pobyt w szkole dla trudnej młodzieży. Luksusowy ośrodek położony w lasach Oregonu wydaje się być miejscem idealnym, ale Julia ma co do tego wątpliwości, które podsycają pełne niepokoju telefony od nastolatki. Julia dowiaduje się, że kilka miesięcy wcześniej w szkole zaginęła młoda dziewczyna. Postanawia zatrudnić się w szkole i przeprowadzić małe śledztwo, które ma wykazać, czy siostra będzie bezpieczna. Tuż przed jej przyjazdem zanodowanych zostaje dwójka nastolatków, a jej siostra staje się podejrzana.

Książka spodobała mi się bardzo, wchłonęłam ją w ciągu półtora dnia i było mi trochę przykro, że tak szybko :) Duży plus dla autorki za zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam. Tym razem zupełnie nie popisałam się dedukcją detektywistyczną :P

Moja ocena 9/10

lubimyczytac.pl





czwartek, 4 kwietnia 2013

6. Emily Giffin STO DNI PO ŚLUBIE

Emilly Giffin kojarzy mi się z książkami lekkimi i przyjemnymi, takimi przy których nie trzeba wytężać umysłu, aby pojąć fabułę, a happy end jest tak pewny jak to, że po poniedziałku jest wtorek. Ta opinia zakorzeniła mi się po przeczytaniu "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego". Pierwszą z nich przeczytałam, bo wszyscy chwalili a drugą, bo chciałam poznać tę samą historię z zupełnie innego punktu widzenia :)

Pierwszym moim wrażeniem po przeczytaniu kilku kartek "Sto dni po ślubie" było: ta książka jest sympatyczna. Bo rzeczywiście czyta się bardzo przyjemnie, jest to prosta nieskomplikowana historyjka dziewczyny, która sto dni po swoim ślubie spotyka byłego chłopaka i zaczyna snuć domysły, co by było gdyby. Zaczyna mieć wątpliwości, czy jej mąż jest tym jedynym i nie jest pewna swoich uczuć do dawnej miłości.

Niestety, książka mnie zawiodła, a co gorsza zirytowała na koniec do tego stopnia, że zaczęłam przerzucać po kilka kartek i podczytywać, ale nie po to, żeby szybciej poznać treść, tylko żeby w końcu skończyć.
Najpierw wymienię to, co mi obrzydziło książkę, żeby skończyć zaletami i mieć miłe wspomnienie (o ile to możliwe)

Po pierwsze: nie przepadam jakoś za książkami pisanymi w pierwszej osobie, co jest szczytem hipokryzji bo większość własnych opowiadań tak piszę :P
Po drugie główna bohaterka wydała mi się rozchwiana emocjonalnie i denerwowała mnie niemiłosiernie. A jak nie lubię głównej bohaterki, to już amen w pacierzu i nic nie pomoże.
Po trzecie: wydaje mi się że bohaterowi byli niedopracowani, nie pamiętam czy w poprzednich książkach też tak było, moze to charakterystyczne dla tej autorki, ale ja lubię trochę poznać bohaterów, skoro poświęcam im swój wolny bezdzieciowy czas :)
Po czwarte: książka w ogóle nie działa na moją wyobraźnię. Nieraz mam tak, że gdy czytam to czuję się jakbym stała obok bohaterów, a tutaj nic takiego się nie wydarzyło.

Wystarczy, osłódźmy troszkę końcówkę.
Tak jak wspomniałam. Książka jest sympatyczna i jeśli ktoś lubi proste historie zmierzające w jednym kierunku, które raczej niczym nie zadziwią to na pewno mu się spodoba. Język jest prosty i przystępny, nie trzeba sobie łamać narządów mowy ciężkimi wyrazami, czyta się szybko, dialogi są spójne i jest ich sporo, więc mniej czytania :)

Ja po kolejną książkę pani Giffin sięgnę tylko jeśli zachęci mnie z tylnej okładki bardzo intrygującą zapowiedzią. Bo jej styl pisania niestety mi nie podchodzi.

Moja ocena 5/10

zdjęcie. empik.com