Minęło
sporo czasu, odkąd ostatnio spotkałam się z Nastią Kamieńską.
Na tyle dużo, że major Kamieńska zdążyła, ujmując to ładnie,
dojrzeć niczym najlepsze wino (ale wciąż jest młodsza od Jane
Marple) i przejść na emeryturę. Pracuje w agencji
detektywistycznej swego przyjaciela i wraz ze służbowym partnerem
Korotkowem wyjeżdża do Wierbicka, gdzie ma wybadać najlepsze
grunty pod pensjonat swojego brata. Nastia nie ma ochoty na to
zlecenie, ale kiedy przyjeżdża na miejsce, okazuje się, że w
Wierbicku dochodzi do seryjnych zabójstw miejscowych ekologów.
Anastazja lepiej zna się na morderstwach niż na działkach
budowlanych, zatem z przyjemnością angażuje się w nieoficjalne
śledztwo. To, co odkrywa, zaskakuje nawet ją...
Aleksandra
Marinina jest określana carycą rosyjskiego kryminału. Na ten
zaszczytny tytuł zapracowała doprawdy porządnie, wydając ponad
trzydzieści powieści, których bohaterką jest major Anastazja
Kamieńska. Egzekucja w dobrej wierze to najnowsza powieść autorki,
jej bohaterka jest tutaj już nieco starszą panią, ale nie traci
sprytu, przebiegłości oraz zmysłu obserwacyjnego. Z prawdziwą
energią zabiera się za rozwikływanie kolejnej zagadki kryminalnej.
Aleksandra Marinina zabiera czytelnika do syberyjskiego Wierbicka i
bez najmniejszego skrępowania kreśli obraz rosyjskiego (a może
wciąż troszkę radzieckiego?) społeczeństwa?
Spotkanie
z Marininą i jej bohaterką było dla mnie czymś na kształt
egzotycznej wycieczki. Z rosyjskim kryminałem, ba, w ogóle z
rosyjską literaturą współczesną jestem nieco na bakier. Zdarzyło
mi się sięgnąć po zaledwie kilka powieści, więc tamtejsze
klimaty nadal pozostają dla mnie obce i niezwykłe. A Marinina
tworzy historie kryminalne z naprawdę fajnym tłem
społeczno-obyczajowym. Być może nie zagłębia się wielce w życie
prywatne swych bohaterów, a przynajmniej nie w tej odsłonie, ale
dobrze kreśli tło dla swych wydarzeń. Co więcej: pokazuje, jak
ono wygląda naprawdę, nie krępuje się. Łapówki zawarte w
kopertach? Pijący na służbie policjanci? Obraz rosyjskiej
prowincji na kartach powieści carycy jest przekonujący, a w moim
przypadku działa trochę jak magnes, sprawia, że mam ochotę
jeszcze szybciej przewracać kartki i czytać.
Mimo
mojej ogólnej satysfakcji z lektury, muszę przyznać, że powieść
nie jest pozbawiona wad. Choć to akurat zależy od punktu widzenia,
bo dla innych czytelników może to być walorem historii. Jednak w
moim odczuciu Egzekucja w dobrej wierze jest nieco „przegadana”.
Owszem, śledztwo Kamieńskiej zatacza różne kręgi, kluczy, a
wszystko to, by zmylić czytelnika i podnieść napięcie, ale w
pewnej chwili poczułam się po prostu znużona i zapragnęłam, aby
już odkryto, co się wydarzyło. Do tego mam wrażenie, że powieść
parę razy zaliczyła wpadkę ze zmianą czasu. Niby nic wielkiego,
ale drażni. Być może to wina autorki, być może tłumaczenia. W
ostatecznym rozrachunku caryca wypada dobrze, choć pewnie
znalazłabym niejedną kandydatkę, która mogłaby ją
zdetronizować...