One.
Kobiety, żony, matki.
Królowe, cesarzowe, władczynie.
Zapisały się na kartach historii, zapisały się na stronach podręczników, zapisały się w ludzkiej pamięci.
Gdy myślimy o nich, widzimy insygnia, bogactwo, władzę.
Ale czy widzimy człowieka?
Jean des Cars dokonał czegoś wyjątkowego. Sprawił, że na stronach jego liczącej trochę ponad trzysta stron książki spotkały się władczynie, które na kartach historii zapisały się najbardziej wyrazistym atramentem. Może dzielić je czas, w którym przyszło im żyć, mogą dzielić je granice państw, polityka i wojny, charaktery i typy urody, ale łączy je jedno. Każda z nich dokonała czegoś wielkiego, co sprawiło, że zasłużyła na miano Kobiety, która zawładnęła Europą...
W ułożonych chronologicznie rozdziałach czytelnik spotyka się z Katarzyną Medycejską,która władzę dzierżyła w cieniu męża i syna, Elżbietą I - niezwykłą Królową-Dziewicą, Krystyną ze Szwecji - postacią niezwykle specyficzną , Marią Teresą - władczynią, która potrafiła godzić politykę z rodzicielstwem, carycą Katarzyną II, która choć z urodzenia była Niemką, sercem stała się Rosjanką, Marią Antoniną - ostatnią królową Francji, niesłusznie uznawaną za lekkomyślną i płytką, Wiktorią - najczęściej upamiętnianą monarchinią brytyjską , Eugenią - pionierką modernizmu, Elżbietą zwaną Sissi, której postać urosła do miana legendy, Zytą - która po 63 latach uchodźstwa postawiła stopę na austriackiej ziemi..., Astrid, piękną i tragicznie zmarłą królową Belgów, oraz Elżbietą II, której zdarzyło się zagrać w filmie z samym Jamesem Bondem... Dwanaście niezwykłych kobiet. Dwanaście niezwykłych historii. Każda pełna emocji, dramatów i wzruszeń.
Lektura książki "Kobiety, które zawładnęły Europą" była dla mnie fascynującą podróżą, podczas której spotkałam nie mniej fascynujące postaci. Niektóre z nich znałam z kart historii, inne poznałam, czytając. Część z nich wzbudziła moją sympatię i podziw, były i takie, których nie polubiłam. Wszystkie jednak zapadły w moją pamięć...
Choć książka Kobiety które zawładnęły Europą jest pięknie wydanym albumem, Jean des Cars swoim lekkim gawędziarskim stylem łagodzi nieco jej powagę i nadaje jej ton interesującej przypowieści. Chociaż przytacza zapis wydarzeń, które odcisnęły piętno na historii Europy i świata, uzupełniając je całym szeregiem dat i gałęzi drzew genealogicznych, udaje mu się uniknąć nudnego i na swój sposób surowego tonu podręczników. Wprost przeciwnie: Jean des Cars potrafi tak rozwinąć swą opowieść, wzbogacając ją nieznanymi dotąd faktami historycznymi i anegdotami, że czytelnik ma wrażenie, jakby przeżywał przygodę swojego życia, przemieszczając się cudownym wehikułem czasu między dworami panujących władczyń.
W przedmowie książki autor wspomina słowa Wiktora Hugo "Jakże słaba jest królowa i jak niewiele znaczy!, by następnie dodać kolejne stwierdzenie pisarza "Kobieta ma wyjątkową władzę, na którą składa się rzeczywista siła i pozorna słabość." Jean des Cars z pewnością wie, co pisarz miał na myśli, gdyż przedstawia kobiety, które zawładnęły Europą nie tylko jako wszechwładne monarchinie, ale także jako zwykłe kobiety, które muszą mierzyć się z tym, co zsyła im los. Zagłębiając się w historie ich życia, obserwujemy troskliwe matki, szczęśliwe żony, namiętne kochanki, nieszczęśliwe wdowy. Des Cars nie boi się wypomnieć władczyniom ich słabostek i błędów. Nie, nie ocenia, jedynie przytacza, jakby chciał podkreślić, że błądzić jest rzeczą ludzką, a wszak królowa też jest człowiekiem...
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu: