środa, 28 maja 2014

128. Jean des Cars KOBIETY KTÓRE ZAWŁADNĘŁY EUROPĄ


One.
Kobiety, żony, matki.
Królowe, cesarzowe, władczynie.
Zapisały się na kartach historii, zapisały się na stronach podręczników, zapisały się w ludzkiej pamięci.
Gdy myślimy o nich, widzimy insygnia, bogactwo, władzę.
Ale czy widzimy człowieka?

Jean des Cars dokonał czegoś wyjątkowego. Sprawił, że na stronach jego liczącej trochę ponad trzysta stron książki spotkały się władczynie, które na kartach historii zapisały się najbardziej wyrazistym atramentem. Może dzielić je czas, w którym przyszło im żyć, mogą dzielić je granice państw, polityka i wojny, charaktery i typy urody, ale łączy je jedno. Każda z nich dokonała czegoś wielkiego, co sprawiło, że zasłużyła na miano Kobiety, która zawładnęła Europą...

W ułożonych chronologicznie rozdziałach czytelnik spotyka się z Katarzyną Medycejską,która władzę dzierżyła w cieniu męża i syna,  Elżbietą I - niezwykłą Królową-Dziewicą, Krystyną ze Szwecji - postacią niezwykle specyficzną , Marią Teresą - władczynią, która potrafiła godzić politykę z rodzicielstwem, carycą Katarzyną II, która choć z urodzenia była Niemką, sercem stała się Rosjanką, Marią Antoniną - ostatnią królową Francji, niesłusznie uznawaną za lekkomyślną i płytką, Wiktorią - najczęściej upamiętnianą  monarchinią  brytyjską , Eugenią - pionierką modernizmu, Elżbietą zwaną Sissi, której postać urosła do miana legendy, Zytą - która po 63 latach uchodźstwa postawiła stopę na austriackiej ziemi..., Astrid, piękną i tragicznie zmarłą królową Belgów, oraz Elżbietą II, której zdarzyło się zagrać w filmie z samym Jamesem Bondem... Dwanaście niezwykłych kobiet. Dwanaście niezwykłych historii. Każda pełna emocji, dramatów i wzruszeń.

Lektura książki "Kobiety, które zawładnęły Europą" była dla mnie fascynującą podróżą, podczas której spotkałam nie mniej fascynujące postaci. Niektóre z nich znałam z kart historii, inne poznałam, czytając. Część z nich wzbudziła moją sympatię i podziw, były i takie, których nie polubiłam. Wszystkie jednak zapadły w moją pamięć...

Choć książka Kobiety które zawładnęły Europą jest pięknie wydanym albumem, Jean des Cars swoim lekkim gawędziarskim stylem łagodzi nieco jej powagę i nadaje jej ton interesującej przypowieści. Chociaż przytacza zapis wydarzeń, które odcisnęły piętno na historii Europy i świata, uzupełniając je całym szeregiem dat i gałęzi drzew genealogicznych, udaje mu się uniknąć nudnego i na swój sposób surowego tonu podręczników. Wprost przeciwnie: Jean des Cars potrafi tak rozwinąć swą opowieść, wzbogacając ją nieznanymi dotąd faktami historycznymi i anegdotami, że czytelnik ma wrażenie, jakby przeżywał przygodę swojego życia, przemieszczając się cudownym wehikułem czasu  między dworami panujących władczyń.

W przedmowie książki autor wspomina słowa Wiktora Hugo "Jakże słaba jest królowa i jak niewiele znaczy!, by następnie dodać kolejne stwierdzenie pisarza "Kobieta ma wyjątkową władzę, na którą składa się rzeczywista siła i pozorna słabość." Jean des Cars z pewnością wie, co pisarz miał na myśli, gdyż przedstawia kobiety, które zawładnęły Europą nie tylko jako wszechwładne monarchinie, ale także jako zwykłe kobiety, które muszą mierzyć się z tym, co zsyła im los. Zagłębiając się w historie ich życia, obserwujemy troskliwe matki, szczęśliwe żony, namiętne kochanki, nieszczęśliwe wdowy. Des Cars nie boi się wypomnieć władczyniom ich słabostek i błędów. Nie, nie ocenia, jedynie przytacza, jakby chciał podkreślić, że błądzić jest rzeczą ludzką, a wszak królowa też jest człowiekiem...

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu:


poniedziałek, 26 maja 2014

127. Hanna Cygler GŁOWA ANIOŁA



Od dłuższego czasu chciałam zapoznać się z twórczością Hanny Cygler, o której powieściach słyszałam wiele dobrych opinii. Okazja trafiła się, gdy Dom Wydawniczy Rebis wznowił wydanie Głowy Anioła. Powieść zwróciła moją uwagę piękną i klimatyczną okładką. Czy to, co znalazłam w środku także mnie zachwyciło?

Julia Sarnowska wraca po latach do Polski, by na prośbę przyjaciela zająć się renowacją zabytkowego pałacyku. Za granicą, gdzie uciekła po traumatycznych wydarzeniach z młodości, Julia odniosła wielki sukces. Jest wziętą panią architekt, właścicielką świetnie prosperującej firmy i kobietą zamożną. Z Polską łączą ją już tylko wspomnienia, jednak z zapałem podchodzi do nowych obowiązków. Spotyka także interesującego mężczyznę i choć sama przed sobą nie chce tego przyznać, kiełkuje w niej uczucie. Kiedy Julia usiłuje uporządkować zagmatwaną przeszłość, w jej otoczeniu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. To nie pierwszy wypadek w pałacyku, czyżby komuś zależało, by Julia nie dokończyła pracy?

Miłość, napięcie i tajemnica z przeszłości - to połączenie dość popularne i odnoszące sukces. Nie inaczej jest jest i tym razem. Kiedy rozpoczynałam swoje spotkanie z Głową Anioła, spodziewałam się lekkiej powieści obyczajowej, nawet romansu. Okazało się jednak, że Hanna Cygler nie lubi zamykać swoich historii w ramkach jednego gatunku i chętnie łączy je sobą, zręcznie żonglując akcją.

Główną bohaterką powieści jest Julia, kobieta spełniona zawodowo i bardzo zamożna. Nie mogąc dojść do siebie po śmierci męża, przyjmuje propozycję przyjaciela z młodzieńczych lat, który chce, by zajęła się modernizacją zabytkowego pałacyku. Powrót do rodzinnego domu przypomina jednak o wydarzeniach z przeszłości i tajemniczej śmierci, która kładzie się cieniem na życiu Julii i jej przyjaciół. Aby zrobić kolejny krok do przodu i zacząć nowe życie, nasza bohaterka zmuszona będzie rozliczyć się z przeszłością. Czy jej się uda?

Nie można odmówić Hannie Cygler talentu w snuciu rozbudowanych, wielowątkowych historii, które swoją fabułą sięgają odległych lat, a przy tym są pełne realizmu, uroku i tajemnic. Nie można odmówić jej talentu do tworzenia nietuzinkowych, charakterystycznych postaci, obciążonych latami doświadczeń i skrywanymi uczuciami. I w końcu: nie można jej odmówić talentu do umiejętnego łączenia tych walorów w powieść, którą bardzo przyjemnie się czyta. Głowa Anioła z pewnością zachwyci czytelniczki, które lubią książki o miłości, ale oczekują po nich czegoś więcej niż banalnej historyjki. W powieści Hanny Cygler tego więcej jest naprawdę sporo!



Za możliwość przeczytania powieści dziękuję : 






środa, 21 maja 2014

126. Anna Klejzerowicz SĄD OSTATECZNY


Sąd ostateczny...

Chwila, gdy człowiekowi przyjdzie rozliczyć się z wszystkich postępków popełnionych w życiu. I w zależności od wyniku: rozpocząć wspinaczkę po anielskich schodach lub zostać strąconym przez Szatana w czeluści piekieł. W niejednym człowieku wizja ta budzi dreszcz niepokoju...

A jeśli pojawi się człowiek, który poczuje się w obowiązku zgładzić grzeszników? Czując, że jest do tego zobowiązany, rozpocznie swój własny Sąd Ostateczny i bez litości zapoczątkuje krwawe żniwo?

Emil Żądło, były policjant, obecnie rozwiedziony dziennikarz, który powoli stacza się na dno w zaciszu własnego mieszkania. Za dużo pali, zbyt wiele pije, nie czuje natchnienia, które pozwoliłoby mu napisać coś wartościowego. Sytuacji nie ułatwia skomplikowana sytuacja rodzinna i brak pieniędzy... Kolejny beznadziejny dzień przynosi Emilowi nadzieję. W pubie, gdzie zamierza przepić ostatnie pieniądze, spotyka swoją dawną sąsiadkę i jej narzeczonego. Młodzi ludzie proponują Emilowi pracę w swojej gazecie. Tej samej nocy oboje padają ofiarą wyjątkowo brutalnego morderstwa. Emil postanawia pomóc policji w śledztwie i niespodziewanie odkrywa powiązanie między miejscem zbrodni a słynnym tryptykiem Memlinga znajdującym się w gdańskim muzeum...

Na stronach Sądu Ostatecznego Anna Klejzerowicz zabiera nas w niesamowitą podróż. I to podróż nie byle jaką, gdyż na kartach tej stosunkowo niewielkiej objętościowo książki czytelnik znajdzie naprawdę wiele sposobności do jej odbycia. Przede wszystkim autorka funduje nam wycieczkę do świata zbrodni. Wraz z głównym bohaterem, Emilem Żądło, ruszamy na poszukiwanie przebiegłego, inteligentnego i bardzo groźnego zabójcy. O jego szaleństwie i zdecydowaniu przekonują nas momenty, kiedy możemy odbyć podróż w głąb jego psychiki. Autorka zadbała o to, żebyśmy spotkali się z mordercą "oko w oko" i poznali jego tok rozumowania. Nie znamy jego nazwiska, nie wiemy kim jest, ani dlaczego zaczął zabijać. Znamy jednak jego "boski plan" i wyrachowanie... Jak się okazuje, to nie koniec podróży z Anną Klejzerowicz. Autorka oprowadza nas bowiem uliczkami swojego rodzinnego Gdańska, zaprasza do Bazyliki Mariackiej i Muzeum, wstępuje do Oliwy i na Wrzeszcz. Nie zabraknie także podróży w przeszłość, a jak to na ogół bywa, przeszłość ma ogromny wpływ na kolejne wydarzenia. Czytelnik, którego pasjonuje historia i sztuka także znajdzie w tej powieści coś dla siebie, gdyż autorka zadbała o to, byśmy poznali pochodzenie i symbolikę słynnego tryptyku, który odgrywa w powieści tak kluczową rolę. A wszystkie te podróże z autorką łączą się i sprowadzają do jednego: do świetnej powieści kryminalnej i nie tylko kryminalnej.

Sąd Ostateczny to wielowarstwowa historia, która pochyla się nie tylko nad kryminalnym śledztwem, ale równie wiele uwagi poświęca prywatnemu życiu bohaterów, podkreśla wagę historii i piękno miasta, które może poszczycić się niebagatelnym bogactwem kulturalnym. Z lektury tej powieści można wynieść niemałą wiedzę, gdyż Anna Klejzerowicz świetnie przygotowała jej tło, zarówno obyczajowe jak i historyczne. I szczerze mówiąc, w powieści łatwo znaleźć miłość i dumę z Gdańska, jakie z pewnością odczuwa autorka :)

Żywa akcja, która nie pozostawia czasu na nudę, interesujące tło historyczne, dopracowani bohaterowie, którym daleko do ideałów, wciągająca zagadka kryminalna i ciekawy wątek obyczajowy, nawet niebanalny morderca z misją... - na kartach powieści Anny Klejzerowicz znalazłam to, co lubię. Za jedyny mankament powieści uznaję jej objętość, ale nic poradzę, że kocham grube, opasłe kryminały i wciąż mi mało...

Teraz pozostaje mi zaplanować wyjazd do Gdańska. Poza stadionem w barwie bursztynu,gdzie gra drużyna, która skradła część mojego serca, odwiedzę także Muzeum i Bazylikę. Muszę zobaczyć tryptyk Memlinga, po prostu muszę...

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorce, pani Ani Klejzerowicz oraz wydawnictwu: 











poniedziałek, 19 maja 2014

125. Ewa Bauer KURHANEK MARYLI

Kiedy po raz pierwszy ujrzałam okładkę powieści Ewy Bauer moją uwagę przyciągnęła postać ślicznej dziewczynki z nieco nadąsaną minką. Zapytałam w duchu: gdzie się wybierasz z tą walizką, dziecko? Co cię czeka? Gdzie rzuci cię życie? Odpowiedzi na te pytania zawiera Kurhanek Maryli, niebanalna historia pewnej kobiety...

Życie trzyletniej Marty rozpada się na kawałki w chwili, gdy jej rodzice giną w wypadku samochodowym. Opiekę nad dziewczynką przejmuje babcia. Choć dziewczynka bardzo ją kocha, chce wyrwać się ze wsi, gdzie przyszło jej mieszkać. Przystojny i wykształcony mąż wydaje się Marcie spełnieniem marzeń, ale prędko zrozumie, że życie w pięknym domu, pieniądze i pozornie szczęśliwa rodzina, to nie wszystko, czego pragnie. Jej życie zacznie przypominać koszmarny sen. Czy Marta zbudzi się z niego i zawalczy o swoje szczęście?


Jak często wydaje się nam, że ktoś jest szczęśliwy, ponieważ takie są pozory? Za fasadą uśmiechniętej twarzy kryje się okrucieństwo. Szczelnie zamknięte drzwi tłumią krzyki i wyzwiska. Status materialny i wypracowane wysokie stanowisko lub wykształcenie mają być wyznacznikiem moralności i ogłady. A gdzieś za tym kryje się nieszczęśliwy, zgnębiony człowiek, który potrzebuje pomocy, wsparcia. Nie otrzymuje go, bo "To przecież niemożliwe, żeby..."

Marta, bohaterka powieści Ewy Bauer szuka wsparcia i miłości. Szuka bezpieczeństwa. Wydaje jej się, że znalazła je w osobie Piotra, swojego męża i poniekąd wybawiciela. Mężczyzna wydaje się być spełnieniem jej marzeń: jest przystojnym, wykształconym lekarzem, który odnosi sukcesy i zapewnia jej beztroskie, dostatnie życie. Marta jest wpatrzona w swojego męża jak w obrazek, nie zauważa więc niepokojących sygnałów, które świadczą o tym, że ich miłość nie jest do końca zdrowa, że mężczyzna izoluje ją od innych i uzależnia od siebie. Kiedy kobieta w końcu przejrzy na oczy, jej sytuacja będzie bardzo trudna. Będzie zmuszona dokonać bardzo bolesnych wyborów i ponieść ich konsekwencje.

Dla powieści Ewy Bauer poświęciłam noc. Kiedy zagłębiłam się w historię Marty, zrozumiałam, że nie odłożę książki, póki nie przeczytam ostatniej strony i nie dowiem się, w jaki sposób bohaterka poradziła sobie z niepowodzeniami życiowymi. Młoda kobieta bardzo szybko stała mi się bliska. Wszystko, co ją spotykało, traktowałam bardzo emocjonalnie. Współczułam jej, ale zdarzały się również momenty, gdy miałam ochotę otworzyć jej oczy, by przejrzała i zrozumiała, jak pozwala sobą manipulować. Ewa Bauer stworzyła nie tylko postać literacką, stworzyła żywy obraz kobiety, która daje się poznać czytelnikowi z każdej strony. Od maleńkiej trzyletniej osóbki, która uczestniczy w pogrzebie swoich rodziców, po dojrzałą kobietę, która pojmuje, że musi stoczyć walkę o swoje "ja". Każda postać Marty zostaje przybliżona czytelnikowi, choć z pewnością nie każda przypadnie mu do gustu. Czytając,obserwujemy zachodzące w kobiecie zmiany, widzimy jak dojrzewa do tego, by przeciąć linę wiążącą ją z despotycznym mężem, jak nabiera siły, załamuje się, walczy. Każde jej potknięcie i każdy sukces - przeżywamy wraz z nią...

Nic więc dziwnego, że ta powieść tak mocno działa na nasze emocje, burzy nasz spokój, śmiało mogę użyć stwierdzenia: poniewiera nami. Jest mocna i pokazuje samo życie. I to ten brzydki kawałek życia. Kłamstwo, przemoc, starość, śmierć, zdradę. Obnaża to, czego często staramy się nie widzieć, wyciąga na wierzch to, co kryje się za fasadami uśmiechniętych twarzy, obala pozory, pokazuje to, co naprawdę może skryć się w pozornie szczęśliwym domu. Ale daje także nadzieję na lepsze jutro, na szczęście i miłość. Trzeba tylko pokonać lęk, odważyć się zawalczyć o siebie. Bohaterka Ewy Bauer przetrze przed nami ten szlak, choć będzie to dla niej bolesne...

Kurhanek Maryli to świetnie napisana, kipiąca emocjami powieść, obok której nie sposób przejść obojętnie. Zapada w pamięć, sprawia, że po zakończeniu lektury wracam do niej myślą. Z pewnością sięgnę po inne pozycje autorki, przekonałam się, że nie boi się ona trudnych tematów, a przy tym  posiada niesamowity zmysł obserwacji. Polecam serdecznie!

Za możliwość zapoznania się z twórczością pani Ewy dziękuję: 


piątek, 16 maja 2014

124. Veit Etzold CIĘCIE




Powieść, o której dzisiaj napiszę, jest nie tylko zapisem przerażających zbrodni i polowania na sadystycznego mordercę. Jest także poniekąd głosem rozsądku, gdy chodzi o nasze wirtualne życie...

Życie Clary Vidalis znaczy tragiczna śmierć siostrzyczki, która została uprowadzona, zgwałcona i zamordowana przez nieznanego sprawcę. Kobieta pracuje w policji i odnosi wiele zawodowych sukcesów, tropiąc psychopatycznych morderców.Tak naprawdę jednak trawi ją pragnienie zemsty i marzy, że pewnego dnia odnajdzie i zamorduje człowieka, który w tak odrażający sposób skrzywdził małą Claudię...


W rocznicę śmierci siostry Clara otrzymuje od nieznajomego nadawcy płytę CD, na której zarejestrowano brutalne morderstwo dokonane na młodej dziewczynie. Kiedy policja ustala tożsamość ofiary i zjawia się w jej mieszkaniu, okazuje się, że ciało zostało zmumifikowane, a zbrodnia została zaplanowana i popełniona kilka miesięcy wcześniej. Jak to się stało, że nikt nie odkrył śmierci młodej kobiety? Wszystko wskazuje, że policji przyjdzie stoczyć potyczkę z niesamowicie inteligentnym i zapobiegliwym mordercą, który potrafi przejmować ludzkie tożsamości i zawsze wyprzedzać przeciwników o krok... Czego morderca chce od Clary Vidalis, dlaczego wciąga ją w swoją grę? A może chce zaoferować kobiecie coś, na czym zależy jej najbardziej na świecie?

Żyjemy w dobie Internetu, otaczamy się licznymi witrynami i portalami, sieć www oplotła nas do tego stopnia, że wydaje nam się, że bez nie możemy funkcjonować. Utrzymujemy kontakty ze znajomymi za pomocą komunikatorów internetowych, szukamy porad na specjalistycznych forach, nawet leczyć próbujemy się z pomocą doktora Google. Równocześnie uzewnętrzniamy swoje życie na portalach społecznościowych, obnażając je przed całym światem i chwaląc się tak interesującym zajęciem, jakim jest obieranie ziemniaków czy spacer z psem... Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że im mocniej żyjemy w sieci, tym mniej wyraźni jesteśmy dla naszych znajomych w realnym świecie. Żyjemy, póki żyje nasze wirtualne "ja", póki za pomocą myszki i klawiatury obwieszczamy światu, że mamy się dobrze...

Jasmin Peters jedna z ofiar w Cięciu leżała martwa i zupełnie niepokojona przez nikogo w swoim mieszkaniu przez pół roku. Mężczyzna, który ją zamordował, przejął jej wirtualną tożsamość i kontaktował się z jej znajomymi, dając tym sposobem dowód, że Jasmin żyje. Nikt nie poddał w wątpliwość, tego co robił. Wcześniej kobieta osobiście podpisała na siebie wyrok śmierci, podając mordercy za pomocą portali społecznościowych wszystkie informacje na temat siebie i swojego życia. W swojej powieści Veit Etzold nie tylko ostrzega, jakie ryzyko ponosimy nadmiernie ufając sieci, ale także ukazuje smutny obraz naszych czasów, gdy kontakty wirtualne są przedkładane nad szczerą rozmowę oko w oko.

Veit Etzold oparł fabułę swojej powieści na sile sieci WWW, jednak pochylił się także nad brutalnością świata, który przesuwa granice coraz dalej, naciągając moralność, jak kawałek gumy. Nic więc dziwnego, że książka jest bardzo brutalna i zdecydowanie nieodpowiednia dla wrażliwych czytelników. Na kartach Cięcia opisy wydarzeń, popełnianych zbrodni czy działań policyjnych są bardzo dosadne i aż kują po oczach swoim realizmem, a co za tym idzie, dla co wrażliwszych czytelników może to nie być przyjemne doznanie. Z pewnością książka sprosta jednak oczekiwaniom miłośników mocnych i krwawych thrillerów. Autor zadbał o to, by trzymała w napięciu aż do ostatniej strony, by wciągała czytelnika w akcję swoją dynamiką i szybkością. A równocześnie pozwolił nam zajrzeć w niebezpieczne zakątki, jakie stanowi umysł mordercy. Zabrał nas w wycieczkę, która zawiodła nas do chwili, która zadecydowała być może o tym, że ten konkretny człowiek został psychopatą... Pozwolił nam wyrobić sobie zdanie na jego temat, napiętnować lub usprawiedliwić... zagłębił się w tę sferę, a my wraz z nim.

Powieść Cięcie to jedna z najlepszych przedstawicielek swego gatunku, jaką przyszło mi czytać. Jej niewątpliwym atutem jest świeży pomysł na fabułę, wyraziste postaci, dobry, płynny styl autora, dynamika i nieszablonowe zakończenie. A przede wszystkim to, że nie sposób się oderwać. Od książki i od niepokojącej myśli, że w chwili, gdy czytamy,być może ktoś śledzi nasze wirtualne życie i nas samych...


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję: 













wtorek, 13 maja 2014

123. Katarzyna Puzyńska MOTYLEK


O tym, że muszę przeczytać Motylka, wiedziałam, gdy tylko pojawiła się zapowiedź tej powieści. Czułam, że się na niej nie zawiodę...

Lipowo, niewielka wieś gdzieś pod Brodnicą. Życie mieszkających tutaj ludzi toczy się spokojnym i uporządkowanym torem. Ten spokój zostaje zburzony, gdy na poboczu drogi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Choć wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek, okazuje się, że ktoś zamordował kobietę, a następnie upozorował kolizję. Dlaczego? Jakie sekrety skrywa przeszłość zakonnicy? Wraz z rozpoczęciem śledztwa na światło wychodzą nowe fakty, nie tylko dotyczące zabitej... Nagle okazuje się, że niemal każdy mieszkaniec sielskiego Lipowa ukrywa jakieś grzeszki. Tymczasem zamordowana zostaje kolejna kobieta...



Debiut Katarzyny Puzyńskiej zwrócił moją uwagę już w chwili, gdy wydawca zamieścił zapowiedź tej powieści. Doszukałam się w niej - jeszcze nie wiedząc, czy słusznie - fascynacji autorki literaturą i kulturą skandynawską. A także odrobiny atmosfery powieści Agathy Christie. Tak lubianych przeze mnie kryminałów, sielskich i przyjemnych, gdzie morderca na ogół jest częścią zwartej lokalnej społeczności, człowiekiem uczynnym i lubianym, takim co to go ani inni bohaterowie, ani sam czytelnik nie podejrzewa...

Właśnie w taki klimat wprowadza nas autorka Motylka. Bierze w swoje dłonie spokojną okolicę wraz z jej mieszkańcami oraz zagadkowe morderstwo. Te dwie rzeczy brutalnie ze sobą kontrastują, a ona zwinnie nimi żongluje, splatając je ze sobą, aż staną się jednością. Kiedy to się dokona, czytelnik zrozumie, że nawet w tak pięknym, cichym i spokojnym miejscu, może zagościć zbrodnia. W powieści jest ważna nie tylko sama fabuła i świetnie nakreślony wątek kryminalny, ale również tło społeczno-obyczajowe. Codzienne życie mieszkańców wsi, ich troski, radości, motywy, a przede wszystkim sekrety tworzą znakomite uzupełnienie kryminalnej historii Puzyńskiej...

Wielkim atutem Motylka jest jego zupełna nieprzewidywalność. Któż z nas czytając kryminał, nie próbuje własnym nosem wyczuć mordercy? W powieści Puzyńskiej możemy próbować szczęścia, jednak autorka tak sprytnie lawiruje akcją, że okazuje się to trudniejsze niż by się mogło wydawać! I chociaż dzięki zabiegowi retrospekcji towarzyszymy mordercy od lat wczesnego dzieciństwa, poznajemy jego przeżycia i motywy postępowania, to jednak na ostateczne rozwiązanie zagadki przychodzi nam poczekać... do samego końca!

Wartka akcja, liczne tajemnice, które sięgają odległych lat, niesamowity klimat i zgrabnie nakreśleni bohaterowie - to tylko niektóre mocne strony powieści Katarzyny Puzyńskiej. Znalazłam w niej dokładnie to, czego w niej szukałam. Motylek trafia do mojej osobistej biblioteczki,  obok czeka miejsce na kolejną powieść autorki...

Recenzja napisana dla :


Dzięki: 















piątek, 9 maja 2014

122. S.C. Stephens BEZMYŚLNA

Od dłuższego czasu nie pojawiła się na blogu recenzja literatury typowo kobiecej. Ostatnimi czasy było mi po drodze bardziej z mocniejszymi powieściami. Aż pojawiła się Bezmyślna...

Dla Denny'ego Kiera zmienia całe swoje życie. Opuszcza rodzinny dom i uniwersytet w Ohio, aby rozpocząć wszystko od nowa w dalekim Seattle, gdzie na jej ukochanego czeka wymarzony staż w dobrej agencji reklamowej. Początkowo wspólne życie przypomina sielankę. Niespodziewanie jednak Denny staje przed wielką szansą zawodową, jaką jest kilkumiesięczny wyjazd służbowy. Taka szansa trafia się tylko raz w życiu. Chłopak wyjeżdża, a osamotniona Kiera szuka towarzystwa współlokatora, Kellana.

Przyjaźń Kellana pomaga Kierze przetrwać trudny okres, jednak bardzo szybko ich wzajemne relacje komplikują się... Do głosu dochodzą ukryte pragnienia, Kiera ląduje w ramionach Kellana. Od tego momentu życie trójki bohaterów dramatycznie się zmienia...

Już dawno nie czytałam książki, która wzbudzałaby we mnie tak wiele różnorodnych emocji: od irytacji i wściekłości po ekscytację i podniecenie. I której nie potrafiłabym jednoznacznie określić. Jedno jest pewne: obok Bezmyślnej nie da się przejść obojętnie, ta książka denerwuje, wciąga, sprawia że zaciskamy pięści, że krew szybciej buzuje... ale nie pozwala pozostać obojętnym.

Jeśli o irytacji mowa, moje początki z powieścią S.C. Stephens były dość trudne. Do lektury podeszłam ze sporą dozą ekscytacji. Opis wydawcy przykuł moją uwagę, śliczna zielonkawa okładka przyciągała spojrzenie. Objętość książki dawała gwarancję dłuższej rozrywki. Wydawałoby się: żyć nie umierać. Jednak po pierwszych kilkunastu stronach poczułam rozczarowanie. Miałam wrażenie, że trzymam w ręku powieść dla nastolatek, podaną w nieco naiwny, infantylny sposób. Irytowało mnie to, jednak nie przerwałam lektury. Po całej serii krwawych thrillerów i kryminałów, odczuwałam potrzebę przeczytania czegoś lekkiego. Bezmyślna wpasowała się w tę chwilę idealnie, była moim polepszaczem nastroju. Momentami wzbudzała irytację, momentami uśmieszek politowania, ale czytałam dalej... historia Kiery zaczęła mnie wciągać.

I nawet nie zauważyłam, kiedy dałam się porwać i wciągnąć w niebezpieczną grę, jaką prowadzili Kellan i Kiera. Jak wspomniałam już wcześniej, obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Porusza trudny temat trójkąta miłosnego, tematu zdrady, a co za tym idzie wzbudza gorące emocje. Czytelnik chcąc lub nie chcąc, zostaje wciągnięty w rozgrywkę pomiędzy trójką młodych ludzi, którymi targają niebezpieczne namiętności, może im współczuć, może im kibicować, może czuć wściekłość, a tymczasem ta historia żyje swoim własnym życiem i sprawia, że śledzimy ją z zapartym tchem.

Nie tylko historia, ale także i bohaterowie S.C. Stephens wzbudzają wiele emocji. Wydają się tworzyć idealne tło dla Bezmyślnej. Ich postępowanie momentami mocno razi, czytelnikowi zdarza się przyłapać na tym, że ma ochotę nimi potrząsnąć. Szczególnie gorąco reagowałam na sposób bycia Kiery. Z jednej strony miła dziewczyna, nieśmiałą, samotna, na swój sposób nieszczęśliwa, a z drugiej strony egoistka, która nie zważała na to, jak krzywdzi ludzi, niezdecydowana, taka co chciałaby zjeść ciastko i ciągle je mieć...

W swojej powieści S.C Stephens skupiła się przede wszystkim na relacjach międzyludzkich. Nie zostawiła sobie wiele miejsca na opisy sytuacyjne, przez co książka jest lekka i szybka, mimo swojej pokaźnej objętości. Co do objętości mam mieszane uczucia, lubię grube książki, w tym wypadku jednak miałam wrażenie, że autorka mogła zamknąć tę historię znacznie mniejszą ilością stron. W moim przypadku ta książka jest dowodem na to, że czasem warto dać powieści trochę czasu, aż się rozkręci.

Podsumowując: jeśli chcecie przeczytać lekką, kobiecą powieść, która naładowana jest potężnym ładunkiem różnorakich emocji, jeśli macie ochotę przeżyć ten trójkąt miłosny razem z Keirą, Kellanem i Dennym, jeśli lubicie, gdy w książce jest dużo nieco teatralnego seksu, takiego z "ochami i achami"- ta powieść Wam się spodoba. Pomimo mojego początkowego zwątpienia, cieszę się, że poznałam tę historię. Taka opowieść z życia wzięta, niestety. Być może napisana trochę ku przestrodze?


Za możliwość przeczytania dziekuję:





środa, 7 maja 2014

121. Piotr Rozmus BESTIA


Ostatnimi czasy mam wielkie szczęście do dobrych debiutów.
Oto jeden z najlepszych...

Szczecinek. Spokojne miasteczko, które nagle zalała fala zbrodni. Dokonano brutalnych morderstw, uprowadzono dwójkę malutkich dzieci. Policja drepcze w miejscu, mieszkańców ogarnia coraz większa panika. Kto lub co w tak potworny sposób zabija?

Do Szczecinka powraca Robert Donovan, emerytowany policjant, który w rodzinnym mieście usiłuje znaleźć schronienie przed demonami  przeszłości. Niespodziewanie stanie on przed podwójnym wyzwaniem. Włączy się w poszukiwanie seryjnego mordercy i po raz kolejny będzie zmuszony bronić swej rodziny przed Łezką, szefem szczecińskiej mafii, który przed laty wydał wyrok na jego córeczkę...

Bestia to debiutancka powieść Piotra Rozmusa, mieszkańca Szczecinka i miłośnika twórczości Stephena Kinga, Dana Browna, Deana Koontza i Grahama Mastertona. Mówiąc jednak szczerze, powieść została napisana w tak dojrzały i przemyślany sposób, że ciężko uwierzyć, że to pierwsza książka autora. Gdybym nie wiedziała, że jest to debiut, z pewnością po zakończeniu lektury w te pędy pospieszyłabym szukać innych jego pozycji na księgarnianych półkach...

Piotr Rozmus bowiem trafił ze swoją Bestią dokładnie w sam czubek mojego czytelniczego gustu. Połączył (bardzo) mroczny thriller z elementami horroru, kryminału, a nawet powieści obyczajowej. Nie pominął także elementu zagadki: w tym wypadku mrocznego dziedzictwa z przeszłości, które odcisnęło swoje piętno na malowniczym Szczecinku. A wszystko to tak ładnie i czytelnie ze sobą scalił, że czytając miałam wrażenie, że każdy element tej powieści jest dokładnie na swoim miejscu. I bez znaczenia jest tu, czy zagłębiał się w czasy drugiej wojny światowej, czy opisywał gangsterskie porachunki: każdy element posiadał odpowiednią otoczkę i został przedstawiony z właściwym realizmem. Dzięki temu czytelnik czuje atmosferę książki i nie może oprzeć się wrażeniu, że osobiście śledzi historię z jej kartek...

Autor poświęca sporo uwagi swoim bohaterom, zarówno tym pierwszoplanowym, jak i tym nieco mniej ważnym. Każdy z nich otrzymuje kawałek miejsca, by przedstawić nam swoją historię, uczucia, być może po to by skłonić nas do okazania zrozumienia, współczucia. Otrzymujemy dzięki temu lepszy obraz sytuacji i toczących się wydarzeń, czujemy, że znamy tych ludzi, stają się nam poniekąd bliscy. Podobnie jest z miejscem, w którym toczy się akcja książki. Autor nie atakuje nas nudnawymi opisami, jednak w sprytny i interesujący sposób przemyca obraz Szczecinka i innych miejsc, gdzie toczy się akcja. Na tyle dokładnie, byśmy czytając, mieli je przed oczyma...

Wielkim atutem powieści jest jej prosty, przystępny język. Piotr Rozmus posługuje się przyjemnym i swobodnym piórem, które zapada czytelnikowi w pamięć i nieco łagodzi grozę opisywanej historii.
Muszę przyznać, że podczas lektury bardzo ciężko jest okiełznać emocje. Książka nie należy do łagodnych, momentami jest naprawdę brutalna i makabryczna, ale właśnie tego należy się spodziewać po mocnym thrillerze. Morderca, którego zwą Bestią, nie może zabijać w ładny sposób, jest zwyrodnialcem i postępuje bez litości. Z pewnością nie jest to książka dla wrażliwców, ale miłośnikom mocnej prozy polecam ją z całego serca! Ja osobiście mam zamiar śledzić dorobek literacki Piotra Rozmusa, jestem ciekawa, czym jeszcze mnie zaskoczy

Za możliwość poznania twórczości autora dziękuję:
















piątek, 2 maja 2014

120. Ewa Ostrowska BEZ WYBACZENIA


źródło: strona wydawcy
Ewa Ostrowska zalicza się w poczet moich ulubionych autorek. Tę pozycję zdobyła nie tylko za pomocą lekkiego pióra, ale również wybitnego realizmu swoich książek, pełnych refleksji, przemyśleń, trafnych obserwacji. Jednak do tej pory znałam prozę autorki jedynie  z gatunku powieści obyczajowej, młodzieżowej. Byłam bardzo ciekawa, jak też sprawdziła się w kryminale, który jest mi najbliższym gatunkiem. I co tu dużo mówić: pani Ewa kolejny raz wbiła mnie w krzesło i sprawiła, że czytałam, póki nie skończyłam. Nie byłam w stanie oderwać się od tej historii...

Fabianów. Miasto, w którym rządzi pieniądz. Powiązane cieniutką siateczką układów. Miasto wpływowych, skorumpowanych polityków i biznesmenów, w którym bogate elity wyznaczją "być albo nie być".
Dokonano makabrycznego morderstwa na nastolatce. Niemal od samego początku wiadomo, kto... Czy prowadzącym śledztwo uda się ująć sprawców i sprawić, że poniosą zasłużoną karę? A może kolejny 
            raz "sprawiedliwość" zostanie kupiona?

W powieści Bez wybaczenia miałam okazję poznać zupełnie nowe oblicze pani Ewy. Objawiła mi się już nie tylko jako uważna obserwatorka otoczającego nas świata, ale również pisarka, która operując słowem, buduje napięcie i prowadzi czytelnika w świat pełen dramatyzmu i emocji. To nie ten sam spokojny świat, w jaki zagłębiamy się powoli, zaczytując jej powieściami obyczajowymi. Tutaj autorka nas nie oszczędza, wrzuca nas na głęboką wodę, by następnie prowadzić przez kolejne epizody i pogłębiać nasz niepokój. Tak, niepokój, który odczuwamy na myśl, że inna ludzka istota jest zdolna do takiego okrucieństwa.

Ewa Ostrowska odsłania w Bez przebaczenia ciemną stronę ludzkiej duszy i sprawia, że odczuwamy strach, napięcie, chcemy sprawiedliwości. Od samego początku wiemy, kto dopuścił się zbrodni, ale to ani o jotę nie umniejsza wymowy tej książki. W tym wypadku ważniejszym pytaniem nie jest "kto", ale "dlaczego" i "czy poniesie karę". Kiedy stajemy u progu tej historii, wydaje nam się tą wątpliwym, znamy przecież realia tego miejsca i zwyczaje mieszkających w nim ludzi. Oczekujemy jednak sprawiedliwości. My, czytelnicy. Czy zostanie wymierzona? Czy przyjdzie ze strony, z której się spodziewamy?

Bez przezbaczenia to powieść trzymająca w napięciu do samego końca, co jest jej wielkim atutem. Jednak nie jedynym. Na uwagę zasługują także bohaterowie Ewy Ostrowskiej, którzy są dopracowani w najmniejszych szczegółach, posiadają swoje dusze, przyzwyczajenia, codzienne troski. Autorka wiele uwagi poświęciła postaciom poniekąd drugoplanowym, a jednak niezwykle ważnym: matkom ofiar. Te cierpiące kobiety, ich strach, rozpacz, nadzieja, szaleństwo - wyjątkowo poruszają czytelnika i przypominają, że ofiarą nie staje się tylko zamordowany, ale także jego cierpiąca rodzina.

Polecam tę powieść z całym przekonaniem, jednak zastrzegam, że nie jest ona odpowiednia dla wrażliwców. Pani Ewa nie szafuje okrucieństwem, ale także i nie umniejsza go. Wszystko jest bardzo realnie opisane i nie pozostawie wyobraźni dużego pola do popisu. Czytając tę powieść, oglądamy w głowie film. Momentami bardzo brutalny, ale również przejmująco smutny, momentami wzruszający, a przede wszystkim wstrząsający.

Za możliwość przeczytania dziekuję :