piątek, 27 lutego 2015

201. Agnieszka Bednarska PŁACZĄCY CHŁOPIEC

Kiedy już pierwsze strony książki powodują, że pojawiają się dreszcze, naprawdę dobrze wróży to lekturze. Dziś napiszę Wam o książce, która wzbudziła u mnie wielkie emocje i przez którą ... boję się sama chodzić do piwnicy. 

Każdy dom, w którym pojawia się portret płaczącego chłopca, staje w płomieniach, zbierając krwawą ofiarę i niwecząc dorobek życia. Z ognia wychodzi cało tylko obraz, co sprawia, że szybko pojawiają się pogłoski o ciążącej na nim klątwie. Kiedy w pożarze ginie babka Carla, mężczyzna postanawia ostatecznie zniszczyć portret. Jego przyjaciółka, Danielle, realistka twardo stąpająca po ziemi, nie wierzy w niezwykłe zdolności malowidła i usiłuje go powstrzymać. Wraz z Susan Sparks, starszą arystokratką, usiłuje rozwiązać tajemnicę małego Dominika, który został uwieczniony na portrecie. 

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Agnieszki Bednarskiej uznaję za więcej niż udane. Płaczący chłopiec jest pięknie napisaną książką, która na wylot przesiąknęła niezwykłą atmosferą i tajemnicami. Co ważne: pozycja ta łączy w sobie elementy kilku gatunków literackich i nie sposób zaliczyć ją do tylko jednego z nich. Czytelnik znajdzie tutaj elementy doskonałej powieści obyczajowej, uzupełnionej o nutkę psychologii i podszytą gęstą atmosferą grozy. Niezwykła historia przeklętego obrazu wzbudza niepokój już od pierwszych stron, przywodzi o rozkoszny dreszczyk, a racjonalizm ugina się pod wpływem emocji zgromadzonych na kartach powieści. Wiele nie trzeba, by oglądać się przez ramię i unikać zaciemnionych kątów. Bo choć to tylko legenda, to przecież...

Płaczący chłopiec Agnieszki Bednarskiej to jednakże nie tylko klątwa i tajemnica legendarnego obrazu, którą stara się rozwiązać bohaterka powieści, Danielle. To przede wszystkim ludzkie historie i sekrety pieczołowicie ukryte za zasłoną czasu. Niemal każda postać z kart powieści skrywa jakiś sekret lub walczy z jakimiś własnymi demonami. Pogoń za chłopcem z portretu staje się okazją do odpowiedzi na ważne pytania, na uwolnienie tajemnic i uzyskanie przebaczenia. Płaczący chłopiec niesie potężny ładunek emocji i mogę wam zagwarantować, że nad tą książką nie przejdziecie obojętni, szczególnie jeśli odznaczacie się wysoką wrażliwością.

Tajemnicza, nakreślona ładnym, starannym, a zarazem przyswajalnym językiem, wielowarstwowa, ale w moim odczuciu doskonale dopracowana na każdej płaszczyźnie. Powieść Agnieszki Bednarskiej uczyniła na mnie doskonałe wrażenie, a stworzona przez nią historia sprawiła, że nie potrafiłam się oderwać. Być może jest nieprawdopodobna, być może kłóci się z realizmem tak powszechnym u większości z nas, ale czyż od czasu do czasu nie potrzebujemy historii, która zachwieje naszą świadomością? Polecam gorąco!








wtorek, 24 lutego 2015

200. David Nicholls MY

Kiedy pewnego dnia, żona zapowiada, że zamierza odejść, Douglas Petersen postanawia zrobić wszystko, by przekonać ją, że wciąż są dla siebie stworzeni. Decyduje się wykorzystać rodzinne wakacje, by odzyskać uczucia żony i szacunek dorastającego syna, z którym wyraźnie nie potrafi znaleźć wspólnego języka. Wynajmuje europejskie hotele, skrupulatnie planuje trasy i atrakcje, które mają zobaczyć. Czy plan idealny może się nie powieść? Okazuje się, że jak najbardziej...


David Nicholls jest aktorem, scenarzystą i autorem powieści. Największą popularność przyniosła mu powieść "Jeden dzień", która ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki w 2011 roku. Powieść My jest jednak moim pierwszym spotkaniem z autorem i nie mam porównania, jak wypada na tle innych pozycji w dorobku pisarza. Z żalem muszę przyznać, że książka nie spełniła moich oczekiwań. 

Podróż życia po całym kontynencie,  któż z nas o niej nie marzy? Z pewnością zamarzył Douglas Petersen, główny bohater i narrator powieści My. Intrygująca wyprawa, która miała scalić nieco potrzaskaną rodzinę w jedność. Szybko okazało się, że wszystko przebiega zupełnie inaczej, niż to sobie Douglas wymyślił. 

Powieść Davida Nicholsa jest nie tylko zapisem wyprawy życia, jaką ma podjąć rodzina Petersenów. To również wyprawa w głąb pamięci, którą odbywa Douglas. Mężczyzna wraca wspomnieniami do najwcześniejszych chwil swojego związku z żoną i do najistotniejszych chwil w ich wspólnym życiu. Życiu, które było nie mniej kręte, co naszkicowana w książce trasa ich wycieczki. Jest to swoisty rachunek sumienia, jaki Douglas odprawia, kiedy dowiaduje się, że żona zamierza od niego odejść. Mężczyzna nie traci jednak nadziei i wierzy, że wspólna wyprawa uratuje związek. 

My jest powieścią wielkich kontrastów, w której poważne refleksje, jakim oddaje się główny bohater, przeplatają się z wyśmienitym, nieco gorzkim humorem. Choć całość sprawia wrażenie bardzo dojrzałej i wyważonej, potrafi zaskoczyć nagłym zwrotem akcji i rozbawić do łez. Właśnie ten wyśmienity humor uważam za największy atut tej powieści, przyznaję, że ratował mnie przed odłożeniem lektury. Historia stworzona przez Davida Nichollsa w zamyśle miała być bardzo interesująca, ale autor nie wykorzystał jej potencjału. Momentami akcja zamiera i trudno opanować znudzenie, nie mówiąc już nawet o wyzwoleniu jakichś emocji. Niestety, nie nawiązałam "więzi" z tą książką, historia stworzona przez autora nie przemówiła do mnie i nie potrafiła zainteresować. Na szczęście dla mnie, jest to pozycja, która potrafi momentami bardzo solidnie rozbawić i tego się trzymam. 

Pod względem stylistyki powieści Davida Nichollsa niczego zarzucić nie można. Czyta się ją przyjemnie, lekko, choć wyraźnie da się zauważyć, że autor posługuje się dojrzałym językiem. Udało mu się również stworzyć interesujących i barwnych bohaterów, którzy dodają historii smaczku. Całość podzielona jest na krótkie rozdziały, 

Podsumowując: w moim przypadku powieść okazała się rozczarowaniem, czego bardzo żałuję. Nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, ani jakiegoś szczególnego zainteresowania. Równocześnie nie mogę jej odradzać, gdyż niewykluczone, że inni czytelnicy odnajdą w niej to, czego szukają. Jest dobrze napisana, bawi, wzbudza refleksje i podziw dla determinacji głównego bohatera. Musicie sami się przekonać, czy będzie dla  Was odpowiednią lekturą. 

dziękuję za egzemplarz wydawnictwu: 








czwartek, 19 lutego 2015

199. Lee Child SPRAWA OSOBISTA

Niesforny Jack znowu w akcji. Poprzez amerykańskie bazy wojskowe i paryskie uliczki zmierza do Londynu, by namierzyć groźnego snajpera i udaremnić spektakularny zamach.

Dziewiętnasta z kolei odsłona przygód Jacka Reachera, byłego żołnierza i awanturnika zapewnia czytelnikowi standardowo dobrą dawkę sensacji. W Paryżu dochodzi do nietypowego zamachu. Snajper oddał strzał z odległości tysiąca pięciuset metrów. Choć nikt nie poniósł szkody, zapanowała atmosfera wyraźnego niepokoju, gdyż wszystko wskazuje, że była to jedynie próba generalna przed szczytem G8. Służby specjalne podejrzewają amerykańskiego snajpera, który niedawno opuścił więzienie i zwracają się do Jacka Reachera, by pomógł namierzyć strzelca. Jack - jak zwykle niechętny współpracy i wszelkim agencjom wywiadowczym - nie chce się w to mieszać. Kiedy jednak znajduje tarcze strzeleckie z wizerunkiem własnej twarzy, na których trenował snajper, zmienia zdanie. To przecież sprawa osobista...

Cykl powieści Lee Childa, w którym główne skrzypce gra były żołnierz, Jack Reacher, zdobył popularność na całym świecie. Książki te łączą w sobie elementy thrillera i sensacji z klimatem militarnym. Większość akcji, w których udział bierze Jack, powiązana jest z wojskiem lub działaniem wywiadu. Podobnie jest w powieści Sprawa osobista, gdzie przywódcy pragną po raz kolejny wykorzystać niezwykłe zdolności swojego byłego podwładnego. 

Osoby,  które nigdy wcześniej nie miały przyjemności spotkać bohatera Lee Childa, muszą wiedzieć, że jest to osoba dość skomplikowana i charakterystyczna. Były żołnierz, który niczym niespokojny duch przemieszcza się z miejsca w miejsce i nosi przy sobie jedynie szczoteczkę do zębów, a przy tym z czarującym uśmiechem potrafi zadać śmiertelny cios. Odznacza się przy tym wyjątkową przenikliwością, zmysłem obserwacji i zdolnością tropienia. Momentami irytuje, czasami zadziwia, ale nie pozostawia obojętnym. Jest bohaterem intrygującym i ciut nieprawdopodobnym, a jednak wzbudza sympatię.

Sprawa osobista jest historią przedstawioną z perspektywy samego głównego bohatera, w związku z czym czytelnik towarzyszy mu na każdym kroku i uczestniczy w dochodzeniu. I nie ma tutaj znaczenia, czy Reacher ogląda miejsce zdarzenia, czy właśnie unieszkodliwia bandę zbirów: cały czas coś się dzieje, jest dynamicznie, szybko i sensacyjnie. Czyli tak, jak w książkach tego rodzaju powinno być. Nie ma czasu na nudnawe opisy i wprowadzanie w akcję, bo akcja toczy się cały czas i nie pozwala przysnąć nad książką. Muszę jednak przyznać, że sposób, w jaki Jack Reacher snuje swą opowieść, jest dosyć irytujący. Ma  on mianowicie talent do rozpoczynania zdania jakby w połowie i wtrącania stwierdzeń brzmiących co najmniej dziwnie. Niemniej to właśnie jest oryginalny byt Jacka i trzeba nad tym przejść do porządku dziennego. 

Pomijając sztucznie brzmiące stwierdzenia głównego bohatera, które kłócą się z  moją potrzebą znalezienia w książce ładnego, a przynajmniej harmonijnego i sensownego języka, oceniam powieść Lee Childa naprawdę dobrze. Czytelnicy, którzy cenią powieści sensacyjne,powinni być usatysfakcjonowani. Fani Jacka Reachera przekonają się, że Lee Child nawet w dziewiętnastej powieści o swoim bohaterze potrafi wykrzesać z siebie coś zupełnie innego i zadziwić. Kawałek dobrej sensacji, dostosowanej do bieżącej historii i wydarzeń na świecie. Nieco złagodzony przez obecność kobiety. Trzyma w napięciu i zaskakuje. 




poniedziałek, 16 lutego 2015

198. Karol Lewandowski BUSEM PRZEZ ŚWIAT wyprawa pierwsza

Czy zdezelowanym busem można zajechać dalej niż pod najbliższy sklep spożywczy? Okazuje się, że jak najbardziej. 

Pięciu młodych mężczyzn decyduje się na wyprawę życia. Kupują starego, zdezelowanego busa, który wymaga kapitalnego remontu i planują zjechać nim Europę, by dotrzeć na Gibraltar, a może nawet o parę kroków dalej. Nieprawdopodobne przedsięwzięcie, które już na starcie w wielu osobach wzbudzało uśmieszki politowania, przemieniło się w doskonałą przygodę, która pozwoliła chłopakom sprawdzić się w roli zgranej ekipy i zapoczątkowała cały cykl podróżniczy. Busem przez świat: wyprawa pierwsza jest zapisem tej niezwykłej wyprawy. 

Z pewnością pozycja ta nie jest klasyczną książką podróżniczą, w której moglibyście poczytać szczegółowe opisy mijanych zabytków. Ekipa z kolorowego busa skupiła się przede wszystkim na opisaniu swojej przygody, jaką niewątpliwie okazała się wyprawa na Gibraltar. Busem przez świat zawiera szczegółowy opis perypetii, jakie spotykały chłopaków podczas organizacji wyprawy, jak również w jej trakcie. Dokładnie i od podstaw przedstawia również samą ideę podróży zabawnym busikiem, która początkowo miała być przyjacielskim wyjazdem i próbą zmierzenia się ze swoimi możliwościami, a w efekcie stała się akcją znaną w całym kraju. 

Narratorem opowieści jest Karol Lewandowski, pomysłodawca i jeden z uczestników wyprawy, a opowieść chłopaków z busa została zredagowana przez Łukasza Orbitowskiego. Całość jest napisana wyjątkowo lekko i zabawnie. W trakcie lektury ma się uczucie, że wcale nie czyta się książki podróżniczej, ale powieść przygodową, której bohaterowie odbywają europejską podróż niezwykłym wehikułem. I trzeba przyznać, że ta opowieść jest niezwykła, bo chłopakom co rusz przydarza się jakaś przygoda a ich podróży w żadnym razie nie można nazwać nudną. Prawdziwa wyprawa, w czasie której co chwila coś się dzieje. A to bus odmówi posłuszeństwa, a to ich okradną... 

Całość uzupełniona jest licznymi kolorowymi fotografiami i mapką z zaznaczoną trasą przejazdu. Zdjęcia nie są rozsypane po całej książce, ale mają postać kolorowej wkładki mniej więcej pośrodku pozycji. Kiedy patrzy się na niektóre fotografie, naprawdę można ekipie Busem przez świat pozazdrościć odwagi, fantazji i przeżyć. Książka ta jest bardzo ciekawa i sympatyczna. Uczestnicy wyprawy bez koloryzowania opisali trudy i radości wyjazdu, przyjacielskie niesnaski i radosne imprezy. Busem przez świat rzuca zupełnie inne światło na ideę podróżowania: okazuje się bowiem, że za całkiem niewielkie pieniądze można zobaczyć kawał świata. Polecam!






poniedziałek, 9 lutego 2015

197. Ron Rash SERENA

Górskie rejony Karoliny Północnej, gdzie człowiek metr po metrze wydziera naturze bogactwo lasu. Życie w tym surowym świecie nie jest łatwe, wypadki śmiertelne są na porządku dziennym, a praca ciężka. I właśnie w te dzikie ostępy pewnego dnia George Pemberton przywozi swoją piękną żonę, Serenę...

Choć Serena Pemberton pochodzi ze znamienitej rodziny i kształciła się w najlepszej szkole dla panien, nie jest delikatną i subtelną kobietką. Wraz z mężem pragnie stworzyć imperium drzewne, ogałacając do cna porośnięte lasem wzgórza Karoliny Północnej. Jej ambicje sięgają jednak dalej: marzy, że pewnego dnia przeniosą się do Brazylii, by czerpać bogactwo z tamtejszych lasów mahoniowych. Serena nie boi się ciężkiej pracy, wraz z mężem nadzoruje pracę drwali i nie szczędzi starań, by ta była jeszcze bardziej wydajna. Na białym arabie, z nieodłącznym orłem na ramieniu stoi na straży rodzinnego interesu, bacząc, co może im stanąć na przeszkodzie. Bez cienia litości eliminują razem wszystkich przeciwników.

George mieszkał w obozie jeszcze zanim poślubił Serenę. W tym czasie wdał się w romans z 17 - letnią dziewczyną, która urodziła jego synka. Serena ignoruje istnienie młodej kobiety i dziecka, dopóki sama nie traci ciąży i nie staje się jasne, że Pembertonowie nigdy nie doczekają się dziedzica. Bezlitosna kobieta wydaje na nieślubne dziecko swego męża wyrok...

Serena Rona Rasha jest powieścią, dla której zarywa się noce. Fascynująca opowieść osadzona w surowej scenerii Karoliny Północnej początku lat trzydziestych dwudziestego wieku, która zachwyca głębią i pięknem, a równocześnie wzbudza niepokój pozbawionym litości klimatem. To ostatnie jest dziełem doskonale wykreowanych bohaterów, a przede wszystkim głównej i tytułowej bohaterki: Sereny Pemberton. Gdyby pisarzom przyznawano prestiżowe nagrody za tworzenie książkowych postaci, jedna z nich bezsprzecznie poszybowałaby do Rona Rasha za powołanie do życia Sereny, bohaterki nietuzinkowej, cielesnej, w której żyłach naprzemiennie płynie żywy ogień i tnący lód. To ona tworzy tę historię i nadaje jej rytm. Wszystko biegnie tym torem, jaki wytoczy Serena. Wydaje się, że ta piękna kobieta zawsze postawi na swoim. Czy rzeczywiście?

Serena jest powieścią, która toczy się wyjątkowo niespiesznym rytmem i pozwala czytelnikowi dobrze zagłębić się w swój klimat i opisywane wydarzenia. Akcja powoli kluczy, skupiając się to raz na Pembertonach i ich dążeniach do bogactwa, to na młodej Rachel, która po śmierci ojca została zupełnie sama i musi otoczyć miłością i opieką maleńkiego synka Georga Pembertona. Te dwa wątki toczą się naprzemiennie, odsłaniając bolesny kontrast pomiędzy lodowatym, wyrachowanym życiem drzewnych potentatów, a pełną gorącego oddania codziennością młodej matki. Te dwa wątki przypominają leniwie płynące strumyczki, które bezwolnie zmierzają ku sobie, by połączyć się w jedną wartką rzekę. A kiedy losy Pembertonów oraz Rachel i jej dziecka ponownie się splatają, akcja książki gwałtownie przyspiesza, serwując czytelnikowi wydarzenia tak dramatyczne i przerażające, że trudno uwierzyć w ich prawdopodobieństwo. Do samego końca powieść trzyma czytelnika w napięciu i bardzo trudno przewidzieć, jaki finał Ron Rash przewidział dla swoich bohaterów...

Powieść Rona Rasha uczyniła na mnie ogromne wrażenie, a postać głównej bohaterki przygniotła mnie swoją siłą. Już dawno nie spotkałam na kartach książki bohaterki, która wzbudziłaby we mnie tak wiele skrajnych emocji. Jednak Serenę warto przeczytać nie tylko ze względu na tytułową postać. Stanowi ona interesującą i barwną historię, która ukazuje życie ludzi w surowych warunkach obozów drwali, jak również przedstawia oblicze niebezpiecznej i niekonwencjonalnej miłości. Po lekturze Seren nasunęły mi się dwie krótkie i proste refleksje. Lawrence dostanie za tę rolę Oscara, a ta książka nie mogłaby mieć innego tytułu. Polecam gorąco!



piątek, 6 lutego 2015

196. Erica Spindler W MILCZENIU

Ile tajemnic może kryć prowincjonalne miasteczko w Luizjanie? Okazuje się, że całkiem sporo, o czym przekonuje się Avery Chauvin. Kobieta powraca do rodzinnego miasteczka po tym, jak dowiaduje się, że jej ukochany ojciec popełnił samobójstwo. Nie potrafi w to uwierzyć, szczególnie kiedy w jego domu odkrywa materiały prasowe dotyczące morderstwa sprzed piętnastu lat. Co łączy jej ojca z zagadkową zbrodnią?

Avery wierzy, że miejsce w którym się wychowała emanuje sielskim klimatem i spokojem, ludzie są mili i uczynni dla swoich sąsiadów, bogobojni i oddani tradycji. Ze zdumieniem zauważa, że w Cypress Springs wcale nie jest tak cudownie, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka. Zaskakująco dużo nieszczęśliwych wypadków i samobójstw, nagłe zniknięcia, aż w końcu wyjątkowo brutalne morderstwo. Kobieta zaczyna podejrzewać, że również jej ojciec padł ofiarą mordercy. 


Nazwisko Eriki Spindler jest wśród miłośniczek kobiecych thrillerów dość znane. Autorka zadebiutowała w 1982 roku i do chwili obecnej wydała ponad dwadzieścia powieści, głównie łączących elementy thrillera i romansu. W milczeniu po raz pierwszy ukazało się w 2003 roku, na polskim rynku ukazuje się już trzecie wydanie tej pozycji. 

Już na wstępie przyznam się do czegoś: mianowicie mam słabość do kryminałów skandynawskich i do książek, których akcja toczy się na południu Stanów Zjednoczonych. Nie wiem dlaczego, ale emanują one jakimś niezwykłym klimatem. Takim sielskim, spokojnym, wręcz cukierkowym - takim, jakim chciała widzieć swoje rodzinne miasteczko Avery, bohaterka powieści W Milczeniu. Lub energicznym, dynamicznym, pełnym muzyki i radości, jak ulice Nowego Orleanu w czasie Mardi Gras. Nieważne, co w sobie mają te książki, ale dzięki temu dobrze mi się je czyta. I przez to lubię powieści Eriki Spindler, Heather Graham czy Lisy Jackson. 

Powieść W Milczeniu jest zgrabną kompozycją wątków sensacyjnych i romantycznych, jednak sprawiedliwie trzeba przyznać, że tych drugich jest naprawdę niewiele. Akcja skupia się przede wszystkim na kryminalnych zagadkach, których w książce nie brakuje. Z chwilą, kiedy Avery przyjeżdża do Cypress Springs jest ich już dość wiele, leżą pogrzebane gdzieś głęboko, spowite zmową milczenia. Na  tym jednak autorka nie poprzestaje, serwując czytelnikom kolejną porcję dramatycznych wydarzeń. Za ich sprawą obraz prowincjonalnej mieściny rozmywa się nie tylko w oczach głównej bohaterki, ale także i naszych. 

Książka charakteryzuje się lekkim i przystępnym językiem, dzięki czemu bardzo szybko się ją czyta. Nie przytłacza opisami, te nieliczne starają się przybliżyć atmosferę małego amerykańskiego miasteczka i udaje się im to całkiem dobrze. Akcja jest płynna i dynamiczna, choć momentami efekt psują refleksje głównej bohaterki. W opowieści nie brakuje zagadek i zaskakujących zdarzeń, jednak całość jest raczej przewidywalna, co może nieco rzutować na satysfakcję z lektury. Z pewnością ta pozycja powinna spodobać się miłośnikom nieskomplikowanych thrillerów, gdyż brak tutaj pobocznych wątków czy odniesień historycznych - Erica Spindler tworzy proste i konkretne powieści, skupia się na jednym wątku i tym torem prowadzi swoją opowieść. Wychodzi jej to całkiem dobrze i myślę, że zwolenniczki kobiecej strony thrillera mogą być zadowolone. 








wtorek, 3 lutego 2015

195. Urszula Janicka Krzywda, Katarzyna Ceklarz CZARY GÓRALSKIE

Książka, której poświęcę dziś uwagę, nie jest powieścią. Nieco czasu minęło, zanim ją przeczytałam, gdyż nie była to lekka lektura. Niemniej jestem z niej bardzo zadowolona. Co w sobie kryje? 


Przesądy towarzyszą nam na każdym kroku, wielu z nas posiada swoje ulubione amulety, które chronią nas przed złem i zapewniają szczęście. Chcemy wierzyć w pewną magię i często wierzymy w nią. Nasza wiara przenika przedmioty codziennego użytku, które od tej pory mają właściwości niezwykłe. Jak czerwona kokardka na ubranku małego dziecka, czterolistna koniczyna lub czarny kot.  W Polsce przesądy i magię wyjątkowo upodobali sobie Górale, których życia stała się ona bardzo ważnym elementem. Przed lekturą książki autorstwa Urszuli Janickiej Krzywdy oraz Katarzyny Ceklarz nie miałam pojęcia, jak mocno magia zakorzeniła się w kulturze ludowej Górali i jak przenikała do naszego życia. I chociaż większość zagadnień opisanych na kartach Czarów Góralskich odnosi się do czasów odległych, to jednak niektóre przesądy przetrwały do dziś, jak chociażby zasłanianie luster w domu, w którym ktoś zmarł, czy lęk przed północą. 

Książka Czary Góralskie Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich została wydana w formie eleganckiego leksykonu, który zawiera liczne terminy i zagadnienia powiązane z rzucaniem uroków, magią lub przesądami na wspomnianych terenach. Kolejne hasła zostały uszeregowane alfabetycznie i są bardzo czytelne. Wśród nich znajdują się zarówno przedmioty, które na co dzień były lub są używane przez ludzi, jak również części ciała, liczby, rośliny czy kolory. Każde zagadnienie jest najpierw bardzo szczegółowo opisane, a w kolejnej części  zawiera odniesienia do zastosowań i znaczeń w różnych regionach górskich, między innymi okolic Suchej Beskidzkiej, Myślenic, Nowego Sącza czy Zakopanego. 

Książka ta nie jest pozycją, którą można bardzo szybko przeczytać. Ja sama jej lekturę zaczęłam w andrzejkowy wieczór i poświęciłam jej niemal dwa miesiące. Nie czytałam jej jednak za jednym podejściem, ale wypełniałam sobie nią czas pomiędzy innymi książkami. Poznawałam po kilka lub kilkanaście zagadnień, powoli przyswajając informacje na temat, który mnie zainteresował. Należy bowiem zaznaczyć, że wspomniana książka jest przeznaczona przede wszystkim dla ludzi, którzy pasjonują się tematem magii, przesądów, ale również kultury ludowej i samych gór. Osobiście uwielbiam Tatry, okolice z których wywodzą się niektóre zabobony, są mi bardzo bliskie, gdyż mieszkam całkiem niedaleko Suchej Beskidzkiej, Babiej Góry i Wadowic, a o tych miejscach w książce wspominano. Szybko zauważyłam, że niektóre zwyczaje czy też przesądy są nadal kultywowane i powtarzane, zatem fascynujące dla mnie było dowiedzieć się, gdzie wzięły swój początek. 

Książka Urszuli Janickiej Krzywdy oraz Katarzyny Ceklarz sprawia wrażenie bardzo kompetentnej i świetnie przygotowanej. Dzięki temu będzie stanowić świetną pomoc dla nauczycieli, studentów, osób przygotowujących prezentacje na temat kultury góralskiej, jak również dla dziennikarzy. Solidne wykonanie, piękne wydanie, dzięki któremu pozycja ta wspaniale prezentuje się na półce, ale przede wszystkim niemal 250 haseł przybliżających czytelnikom kulturę i życie ludzi zamieszkujących rejony podgórskie - to wszystko sprawia, że jest to pozycja warta uwagi, a dla pasjonatów Tatr i góralskiej kultury - wręcz obowiązkowa.