piątek, 28 lutego 2014

103. Sylvia Day ŻAR NOCY

Do powieści Żar Nocy podeszłam ze sporą dozą zaciekawienia. Nigdy wcześniej nie przeczytałam "erotyku", fantastyka też nie jest moją mocną stroną. Zupełnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać :)



Sylvia Day jest amerykańską pisarką japońskiego pochodzenia. Popularność przyniosły jej powieści erotyczne, szczególnie zaś trylogia: Dotyk Crossa, Płomień Crossa i Wyznanie Crossa. Żar Nocy jest drugą częścią nowej serii autorki: Strażnicy Snów, która łączy w sobie elementy erotyki z pełnym tajemnic światem fantazji... Chociaż poszczególne części cyklu są ze sobą powiązane, książki z powodzeniem można czytać osobno, gdyż każda z nich opowiada inną historię i przedstawia nowych bohaterów.

Stacey jest samotną matką i wielkim pechowcem, gdy chodzi o facetów. Zawsze trafia na tych nieodpowiednich, pociągają ją tak zwani źli chłopcy. Kiedy więc spotyka nieziemsko przystojnego Connora, przeczuwa nadchodzące kłopoty. Connor jest uosobieniem jej najskrytszych erotycznych pragnień, jednak związek z nim niesie wielkie niebezpieczeństwo, nie tylko dla Stacy, ale również dla jej bliskich. Czy kobieta ulegnie namiętności? Skąd przybywa tajemniczy żołnierz i jakie sekrety skrywa?

Do lektury tej książki podeszłam z zainteresowaniem, ale także i lekkim dystansem. Nie ukrywam, że po przeczytaniu kilkudziesięciu stron "Greya" zraziłam się do tego typu literatury. Postanowiłam jednak dać sobie i powieściom erotycznym jeszcze jedną szansę. Przecież bardzo lubię romanse historyczne, wiele z nich zawiera śmiałe sceny, interesującą fabułę i jest po prostu ładnie napisane. Miałam nadzieję, że coś podobnego znajdę w powieści Żar Nocy.

Muszę zaznaczyć, że przed rozpoczęciem czytania nie zapoznałam się z dokładnym opisem książki. Wiedziałam więc tylko, że to erotyk, który napisała autorka dość słynnej trylogii. Szczerze powiedziawszy, sugerując się okładką, zupełnie nie spodziewałam się połączenia seksu z fantastyką. Byłam pewna, że czekają mnie łóżkowe ekscesy wyższych sfer. Zmyliły mnie te perły na amen. :)
Początkowo nie potrafiłam przywyknąć, do tego co czytam. Nie potrafiłam odnaleźć się w fantastycznym świecie, jaki stworzyła Sylvia Day, choć  muszę przyznać, że to ciekawy i oryginalny pomysł.

Książka jest... naprawdę gorąca. Sceny łóżkowe, aczkolwiek oczywiście nie tylko w łóżku - są bardzo realistyczne i dosadne. Momentami aż za bardzo dosadne. Autorka dołożyła wszelkich starań, by zapewnić swoim czytelniczkom maksimum wrażeń. Niestety, momentami raziły mnie wulgaryzmy. Według mnie było ich nieco zbyt wiele i niekoniecznie w sytuacjach, gdy były konieczne. Bo o ile w ustach bohaterów brzmiały (powiedzmy) naturalnie, to już w opisach sytuacyjnych niekoniecznie. Być może to tylko moje wrażenie.

Polecam tę powieść amatorom tego typu dreszczyku.

Za możliwość przeczytania swojego pierwszego erotyku dziękuję:







środa, 26 lutego 2014

102.I.Chodorek, P.Chodorek, A.Trojanowska HISZPAŃSKI KOT


Humor, przygoda, tajemnica z odległej przeszłości i oczywiście towarzyskie zwierzęta. Hiszpański kot oferuje czytelnikowi naprawdę wielką porcję wrażeń! 



Czytając Nieczynne do odwołania, zaprzyjaźniłam się z młodym weterynarzem Wojtkiem, jego buntowniczym bratem Mikołajem, dziarską babcią Ina, wesołą dziewczyną Agatą, oraz zwierzakami: dumnym Jazonem i pocieszną Mańką. Polubiłam wesołą gromadkę z Pogodnej i bez zbędnych ceregieli sięgnęłam po drugą część ich przygód. Jak się okazało, Hiszpański Kot oferuje czytelnikowi jeszcze więcej emocji!

Kiedy Agata wyjeżdża do Hiszpanii, Wojtek rzuca się w wir pracy. Jednak myślami cały czas jest przy ukochanej, odliczając dni do momentu, gdy będzie mógł pojechać do niej na wakacje. W wolnych chwilach bada tajemniczą książeczkę Silva Rerum, którą otrzymał po śmierci rodziców od babci Iny. Intrygują go tajemnicze rysunki zwierząt i fakt, że jego matka podążała ich śladem po hiszpańskiej ziemi, zanim zginęła. Wojtek postanawia, że wraz z Agą uda się na szlak pielgrzymkowy świętego Jakuba. Czy młodzi ludzie odkryją pochodzenie tajemniczej książeczki? Jakie przygody czekają ich w pięknej Hiszpanii?

Na kartach Hiszpańskiego Kota znalazłam to, co ujęło mnie już przy lekturze pierwszej części: humor, ciepło, pogodę ducha i mądrość. Jak się jednak okazało, autorzy postanowili poczęstować czytelnika znacznie mocniejszą dawką emocji i zabrać go w podróż do dalekiej Hiszpanii, gdzie na szlaku do Santiago de Compostela będzie towarzyszył bohaterom w poznawaniu zamierzchłych tajemnic. 

Nie od razu jednak przenosimy się do słonecznej Hiszpanii. Początkowo towarzyszymy Wojtkowi w Pogodnej i obserwujemy jak zdobywa cenne doświadczenie, nie tylko zawodowe. Młody weterynarz zmaga się z chorobami zwierząt i charakterami ich właścicieli, poznaje czym jest niezdrowa konkurencja i ludzka zawiść. W życiu prywatnym także nie narzeka na nudę: jego brat podchodzi wszak do matury, Agata wyjechała na wymianę studencką do Hiszpanii, a w zasięgu wzroku pojawia się kusząca pocieszycielka...

Hiszpański Kot to barwna i wciągająca historia, przy której czytelnik nie może narzekać na nudę. Niezwykle realistyczne tło powieści pozwala poczuć się niczym na hiszpańskim szlaku, trudno powstrzymać się przed tym, by wystawić twarz do palącego słońca. Z kolei tajemnicza rodzinna pamiątka niesie ze sobą obietnicę nieodkrytych do tej pory sekretów. Czy bohaterom uda się je poznać? Tego dowiecie się z lektury Hiszpańskiego Kota... Polecam i zacieram łapki na kolejną część :)

wtorek, 25 lutego 2014

Wychwalajka czyli stosik - luty

Luty był całkiem łaskawy, jeśli chodzi o nowe pozycje w mojej biblioteczce :)
Aż przyjemnie się nimi pochwalić :)


1) Nieczynne do odwołania - sympatyczna i ciepła opowieść o młodym weterynarzu Wojtku, jego rodzinie i bliskich. Także czworonożnych :) Zakupiłam ją sobie, aby przygotować się do lektury kolejnej części czyli Hiszpańskiego kota :) Było warto :)

2) Wspomniany Hiszpański Kot od Wydawnictwa Szara Godzina. Dalsze losy Wojtka, jego perypetie w gabinecie weterynaryjnym i na ... pielgrzymkowym szlaku w Hiszpanii. Barwne, ciekawe, już kończę. I zacieram łapki, bo podobno autorzy pracują nad trzecią częścią. 

3) Żar Nocy Sylvii Day od Business & Culture oraz Wydawnictwa Akurat. Jestem bardzo ciekawa tej książki, tak naprawdę nigdy nie czytałam erotyku od deski do deski (Graya nie zdzierżyłam) a ten wydaje się był ładnie napisany. Zobaczymy, czy mnie rozgrzeje do czerwoności i sprawi, że napadnę męża z kajdankami ^^

4) W imię miłości Katarzyny Michalak - powieść wygrana w konkursie na na fanpejdżu autorki. Po rozczarowaniu Ogrodem Kamili jestem bardzo ciekawa tej książki i chyba nie dam jej długo czekać na stosiku. I pomyśleć, że aby ją zdobyć, musiałam wyznać jakim torturom poddaje mnie córka...

5) Kota lubi szanuje - od Wydawnictwa Replika. Recenzję przedpremierową już mieliście okazję przeczytać. Zabawna, lekka i przyjemna. Na mgliste popołudnie, do herbatki - jak znalazł. Ja już czytałam, więc ucieszę nią przyjaciółkę :)

6) W matni - Stefanii  Jagielnickiej Kamienieckiej - egzemplarz z wymiany na LC. Wydaje mi się, że będzie to trudna książka, ale również bardzo życiowa. Jestem jej bardzo ciekawa. 

7) Wyznania Uległej - także pochodzą z wymiany. Kolejny erotyk, który dla odmiany od razu mnie rozśmieszył - a zerknęłam tylko troszeczkę, naprawdę...  Cóż, liczę na dobrą zabawę :))

Widzicie coś dla siebie?

wtorek, 18 lutego 2014

101. Chodorek, Anula Trojanowska NIECZYNNE DO ODWOŁANIA

Kilka dni temu otrzymałam od Wydawnictwa Szara Godzina Hiszpańskiego kota, oczywiście jest to kot całkowicie książkowy. Ponieważ jednak zawsze muszę czytać wszystko od początku, postanowiłam zdobyć i zapoznać się najpierw z wcześniejszą powieścią autorów pt. Nieczynne do odwołania. 

W tym miejscu muszę zaznaczyć, że książka skradła moje serce już jakiś czas temu, a dokładnie wtedy, gdy zobaczyłam na Fb jej okładkę. Muszę zupełnie obiektywnie stwierdzić, że wydawnictwo przoduje w pięknych, można rzec apetycznych okładkach, które kuszą czytelnika. No i sami powiedzcie, czy jesteście w stanie oprzeć się temu czarusiowi ze zdjęcia poniżej? 


Ale wróćmy do samej książki. Nieczynne do odwołania do dzieło trojga autorów: Iwony i Piotra Chodorków, którzy są lekarzami weterynarii, a także Anuli Trojanowskiej, która zadebiutowała powieścią Jak makiem zasiał . Ciepła i rodzinna opowieść, gdzie smutek przeplata się ze śmiechem, rodzi się miłość, budzi dojrzałość, a zwierzęta wpychają się w każdy kadr uśmiechniętym pyszczkiem. 

Rodzice Wojtka i Mikołaja, lekarze weterynarii, giną w wypadku samochodowym. Z dnia na dzień chłopcy muszę zmierzyć się z zupełnie nowym, innym życiem. Starszy, Wojtek, właśnie ukończył weterynarię, ale wydaje się nie być przekonany do swego zawodu. Samodzielne prowadzenie gabinetu rodziców przerasta go i przeraża.Na szczęście może liczyć na doświadczonego weterynarza, przyjaciela rodziców. Młodszy, Miki, jest w klasie maturalnej, czuje się dorosły i nie zawsze dokonuje mądrych wyborów. Chłopcy muszą podjąć życie na nowo, wziąć je za przysłowiowe rogi. Przyjdzie czas ważnych decyzji i pięknej miłości. Jak Wojtek i Mikołaj odnajdą się w dorosłości?

W powieści Nieczynne do odwołania znalazłam niemal wszystko co lubię. Mamy tutaj do czynienia z mądrą, życiową historią. Nie jest ona słodka i mdła, zaczyna się od wielkiej tragedii, wprost niewyobrażalnej dla każdego, nawet dorosłego dziecka. Bohaterowie muszą się zmierzyć ze swoim nieszczęściem, dojrzeć i powstać na nogi. Z lektury książki dowiadujemy się, że nie jest to wcale proste. Jest miejsce na błędne decyzje, pomyłki, zwątpienie i łzy, jednak w końcu wszystko zmierza ku lepszemu. Czy jednak będzie kolorowo? Raczej nie, życie nie zawsze jest przecież kolorowe, zdarzają się i gorsze dni :)

Z pewnością jednak znajdziemy na kartach tej książki wiele humoru i ciepła, a także oczywiście zwierzaków. Mniejsze i większe, kosmate i gładkie, stare i młode ... każde z nich wtrąca do książki swoją opowieść, swoją historię. Czasami są to śmieszne anegdotki, czasami  następuje smutny koniec. Powieść przypomina mi nieco klimatem opowieści słynnego weterynarza Jamesa Herriota, o którym zresztą w powieści także jest malutka wzmianka. 

Muszę wspomnień jeszcze, że już od pierwszych stron czytelnik podejrzewa, że będzie miał do czynienia z pewną rodzinną tajemnicą. Jaką? Tego dowiem się już wkrótce z lektury Hiszpańskiego Kota, który już sobie na mnie ostrzy pazurki. To znaczy, ja na niego oczywiście :)

niedziela, 16 lutego 2014

100. Jodi Picoult TO CO ZOSTAŁO

W ostatnich dniach wyższa konieczność zmusiła mnie do zaniedbania bloga, jednak wcale nie próżnowałam, jeśli chodzi o lektury :) Odebrałam kilka wspaniałych paczuszek z wydawnictw, sama także dorzuciłam cosik na moją półeczkę, a wieczorami czytałam, czytałam, czytałam... Jedną z przeczytanych książek przedstawię Wam dzisiaj :)


Na tę powieść Jodi Picoult miałam ochotę od dawna, właściwie od chwili, gdy pojawiła się jej zapowiedź. Nie raz przekonałam się, że autorka celuje w trudne, gorące można rzec, tematy, sprawnie oplatając je fabułą powieści obyczajowej. Książki Picoult są wprost stworzone, by je czytać, a następnie o nich dyskutować i dzielić wrażeniami po lekturze z innymi czytelnikami. Dlatego wybrałyśmy tę powieść do omawiania na kolejnym spotkaniu Klubu z Kawą nad Książką w Kalwarii. 

Sage Singer nie może dojść do siebie po tragicznym wypadku, w wyniku którego jej matka zmarła, a ona sama została oszpecona. Stara się unikać ludzi, jednak decyduje się na udział w zajęciach, które mają pomóc uporać się z odejściem bliskiej osoby. Właśnie na terapii poznaje Josepha, starszego, sympatycznego pana, który staje się jej przyjacielem i powiernikiem. Sam także powierza jej swoje sekrety. Okazuje się, że w przeszłości Joseph był wysoko postawionym esesmanem, odpowiedzialnym za masowe mordy w obozach koncentracyjnych. Twierdzi, że nie ma prawa żyć i prosi Sage, jako żydówkę, aby pomogła mu umrzeć. Co zrobi kobieta? 

Wraz z lekturą tej książki pojawiło się wiele emocji, pytań i prób udzielenia na nie odpowiedzi. Wszyscy znamy brutalną rzeczywistość niemieckich obozów śmierci. Czy jesteśmy w stanie przebaczyć dokonanie takiej zbrodni? Czynów, od których włos jeży się na głowie? Czy mamy prawo rozliczać lub wybaczać, a może takie prawo mają tylko Ci, którzy ocaleli? Jak powinna wyglądać kara dla kogoś, kto ma na sumieniu tyle ludzkich istnień, tyle upodleń, bólu, krwi i łez? Tych pytań jest tak wiele, że aż momentami kręci się w głowie...

Jodi Picoult kolejny raz udowodniła, że znakomicie jej wychodzi podkreślanie dylematów moralnych. W To, co zostało poznajemy nie tylko losy Sage i Josepha, ale również cofamy się do czasów drugiej wojny światowej i towarzyszymy młodziutkiej Mince, babci Sage, której dopiero co rozkwitające życie zderza się z okrucieństwem wojny i ludzką nienawiścią. Obserwujemy, jak usiłuje przetrwać, traci po kolei swoich bliskich, aż w końcu ląduje w Oświęcimiu. Jej gehenna trwa, ale dziewczyna ma coś, co trzyma ją przy życiu, co pomaga przetrwać. To notes z pisaną przez nią historią o potworze. Czy wymyślając tę historyjkę, mogła przypuszczać, że potwór czai się bliżej niż sądzi?

To co zostało to poruszająca i pełna emocji powieść, myślę, że jedna z lepszych napisanych przez Picoult. Lekkie pióro autorki podkreśla ogrom tragedii jaka dokonała się w przeszłości, dzięki tej lekkości widzimy, że to nie historia z kart książek, to historia napisana przez życie i przez ludzi. Stała się udziałem milionów, a my powinniśmy o tym pamiętać. Bo to, co się wydarzyło podczas drugiej wojny światowej, to zostało w nas - ludziach - już na zawsze... 

Za możliwość przeczytania dziękuję: 




poniedziałek, 10 lutego 2014

99. Marek Pindral CHINY OD GÓRY DO DOŁU

Z czym kojarzy się nam słowo "Chiny"? Czy nie z tanim towarem zalewającym sklepowe półki?
Dzięki lekturze książki Marka Pindrala odkryłam zupełnie nowe znaczenie tego słowa. 



Książka podróżnicza to dla mnie nie lada gratka. Interesuję się otaczającym światem i miejscami, których nie znam. I pewnie nigdy nie poznam osobiście, nie zobaczę na własne oczy. Tym bardziej cieszy możliwość przeczytania takiej pozycji i osadzenia jej autora w roli własnych oczu. Marek Pindal stał się moimi oczyma, które rozchyliły się i spojrzały na Chiny zupełnie inaczej. Zbagatelizowały chińskie suszarki do włosów i zupki z makaronem, ale odkryły nowe oblicze tego wielkiego kraju: kraju o wyjątkowo bogatej i różnorodnej - choć niestety mocno stłamszonej kulturze.

Brakuje mi doświadczenie w czytaniu książek podróżniczych, podobnie jak i w odbywaniu egzotycznych wypraw. Nie umiem więc spojrzeć na trzymaną w ręce książkę pod tym kątem i wskazać, co zostało w niej przedstawione w prawidłowy czy kieski sposób. Podchodzę to niej jako zwykły szary czytelnik, który zatrzymuje się przed księgarnianą półką i wyciąga dłoń po elegancko wydany egzemplarz.  Co może zaoferować mu ta książka, co w niej znajdzie?

Z pewnością za jej pośrednictwem przeżyje niezwykłą przygodę, jaka stała się udziałem autora, Marka Pindrala, który przez dwa lata wykładał na chińskim uniwersytecie. A raczej nie jedną, ale wiele przygód, które wspólnie złożyły się na jedną wielką: zwaną właśnie Chinami. Przemieszczając się różnymi środkami transportu, próbując kulinarnych specjałów, fotografując i rozmawiając z mieszkańcami - pan Marek zebrał materiał do książki, która jak sam mówi: nie jest ani przewodnikiem, ani książką kucharską, ani historyczną. Dzięki niebanalnemu poczuciu humoru i otwartości na inną - a czasami wręcz absurdalnie odmienną - kulturę, potrafił stworzyć fascynujący zapis wędrówki po Państwie Środka. Dzięki niemu i my możemy odbyć tę podróż, zachwycając się pięknymi zdjęciami i pozwalając wyobraźni podążyć za wędrującym mężczyzną. 

Przyznaję, że przeczytana książka zmieniła moje spojrzenie na Chińczyków i ich kraj. Do tej pory myślałam o nich bardzo jednolicie, tymczasem za sprawą lektury dowiedziałam się wielu ciekawych faktów, zauważyłam wielkie różnice w sposobie ich życia, ubierania czy nawet odżywiania. Chiny nigdy nie wydawały mi się szczególnie interesujące, swoje zainteresowanie kierowałam raczej w inne regiony świata, jednak przekonałam się, że ten ogromny kraj to wielkie bogactwo kulturalne i duchowe. Co prawda nadal nie potrafię im wybaczyć, że żywią się Pikusiami... ale powtarzam mantrę autora książki: bądź otwarta, bądź otwarta... ;)

Dziękuję za możliwość przeczytania książki: 



sobota, 8 lutego 2014

98. Michalina Kłosińska - Moeda KOTA LUBI SZANUJE


Powiedzieć o tej powieści, że ją przeczytałam, to trochę mało. 
Ja ją po prostu pochłonęłam :)


Już na wstępie muszę się Wam do czegoś przyznać - nie lubię czytać ebooków i średnio mi to wychodzi. Nie mam czytnika, a przed monitorem komputera mam milion innych rzeczy do zrobienia. Zresztą papier to papier i tego się trzymam. Lubię książkę dotknąć i ... powąchać :)

Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ już fakt, że poznałam historię Michaliny Kłosińskiej - Moedy w formie ebooku świadczy o jej wyjątkowości. Kiedy zapoznałam się z nielicznymi dostępnymi recenzjami, zdecydowałam się dołączyć do wydarzenia organizowanego przez wydawnictwo Replika. Czułam, że ta opowieść przypadnie mi do gustu i spędzę w jej towarzystwie miły weekend. Nie podejrzewałam jednak, że tak szybko ją połknę, ale lektura tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do końca historii :D 

Zacznijmy od tego, co rzuca się w oczy już na samym początku, czyli od okładki i tytułu. Ta pierwsza jest delikatna, utrzymana w pastelowych kolorach i w pierwszej chwili przywodzi mi na myśl historię miłosną. Okładka wprost stworzona dla ciepłej i kobiecej książki. No i ten słodziak w futerku, który porywa za serce każdego miłośnika czworonogów i nie tylko :) Z kolei za tytuł należy się autorce osobna nagroda: to była pierwsza rzecz jaka zwróciła moją uwagę. Tytuł oryginalny i taki "z jajem". I jak się później okazuje, świetnie wpasowany w powieść :)

Zarys fabuły przedstawiłam Wam już w zapowiedzi, więc nie będę się na jej temat rozpisywać. Dodam jedynie, że rozpoczynając znajomość z Hanką, nie spodziewałam się, że książka będzie aż tak wesoła i pełna humoru. A śmiech spogląda tu do nas z niemal każdej strony, sprawiając, że nawet trudniejsze perypetie świeżo nabytej Warszawianki wywołują niekontrolowany uśmiech. Ale właściwie dlaczego by nie? Przecież lubimy się śmiać, prawda? 

Podsumowując: Kota lubi szanuje to ciepła i pełna optymizmu opowieść  o poszukiwaniu miłości i swojego miejsca w życiu. Książka tchnie nadzieją, że nawet najcięższa sytuacja znajdzie swoje rozwiązanie. Nie myślcie jednak, że to jedynie "rozśmieszacz". Pod lekką fabułą Pani Michalina ukryła wiele celnych spostrzeżeń dotyczących współczesnego życia Polaków. Niebanalny styl i bystre oko autorki szybko znajduje uznanie czytelnika. Historia nie jest może zbyt skomplikowana, łatwo odgadnąć jej dalszy bieg, ale mimo to lektura sprawia wiele radości. Jakieś minusy? Owszem, jak dla mnie książka za krótka... o co najmniej sto stron :) 

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu: 




piątek, 7 lutego 2014

Michalina Kłosińska - Moeda KOTA LUBI SZANUJE [zapowiedź]

Kota, a raczej koty -  uwielbiam, więc obok tej powieści przejść obojętnie nie mogłam.
Zapoznajcie się proszę z zapowiedzią powieści Michaliny Kłosińskiej - Moedy "Kota lubi szanuje" :)

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika mam możliwość przedpremierowej lektury tej powieści.
Już sobie ostrzę zęby na tę historię. Wkrótce jej recenzja na blogu :)



Hanka, bohaterka "Kota lubi szanuje", staje przed zupełnie nowymi możliwościami. Odziedziczone po ciotce mieszkanie w Warszawie niesie ze sobą obietnicę wielkich zmian w życiu. Okazuje się jednak, że wraz z nowym lokum, Hanka wchodzi w posiadanie dość niepodziewanego sąsiedztwa "salonu masażu", a o pracę w stolicy wcale nie jest tak łatwo. W końcu dziewczyna trafia na wymarzoną rozmowę kwalifikacyjną i zdobywa stanowisko... wykwalifikowanej sprzątaczki. Wkrótce potem przystojny szef prosi Hankę o pomoc w zupełnie zwariowanej sprawie. Jakiej? I co z tego wyniknie? 

Tego dowiecie się już 18 lutego z powieści Michaliny Kłosińskiej - Moendy!

Tutaj możecie zaostrzyć apetyt fragmentem powieści KLIK

A tutaj dołączyć do wydarzenia organizowanego przez Wydawnictwo Replika KLIK

Dziękuję za możliwość przeczytania powieści, nim trafi na księgarniane półki :)







środa, 5 lutego 2014

97.Lena Oskarsson PLAC DLA DZIEWCZYNEK

Kolejna powieść spod znaku Czarnej Serii. Czy równie pasjonująca, co inne?



Moje zamiłowanie do świata zbrodni bierze górę, coraz więcej kryminałów, coraz więcej thrillerów. Tym razem postanowiłam zmierzyć się z zupełnie nową dla mnie autorką: Leną Oskarsson. Osobę pisarki osnuwa mgiełka tajemnicy: jest szwedzką psycholożką specjalizującą się w terapii par, a także pracującą jako międzynarodowa konsultantka policyjna. Pisze pod pseudonimem. Na jej temat milczy i Google i Wikipedia. Napisała dwie powieści: Plac dla dziewczynek oraz Czarne Tango.

Niewielka miejscowość nad jeziorem Skiresjon. Spokój mieszkańców burzy niezwykle brutalne i perwersyjne morderstwo. Policja rozpoczyna śledztwo. Na polecenie męża ofiary, dochodzenie prowadzi także Zuza Wolny, pielęgniarka z Polski. Odkrywa brudne tajemnice mieszkańców szwedzkiego raju. Tymczasem morderca nie zamierza poprzestać na jednej ofierze. Dlaczego zabija i kto stanie się jego kolejną ofiarą?

Kiedy przeczytałam opis tej powieści, aż zatarłam ręce z zadowolenia. Uwielbiam książki, które kryją w sobie głęboko zakopane tajemnice oraz zagadki ludzkiego umysłu. Po "Placu dla dziewczynek" spodziewałam się wszystkiego, co najlepsze. Przyzwyczaiłam się do spokojnej, wręcz sielskiej atmosfery szwedzkiego kryminału, który pomimo tego bywa dynamiczny i zaskakujący. Niestety, powieść Leny Oskarsson nie zaspokoiła mojego apetytu, co najwyżej go zaostrzyła. Przeżyłam wielkie czytelnicze rozczarowanie.

Powieść zaczyna się naprawdę obiecująco. Sam pomysł osadzenia miejsca akcji w malowniczej okolicy związanej z Astrid Lindgren i tragedia, na której oparto motyw późniejszych morderstw - bardzo mi się spodobały. Niestety, autorka nie wykorzystała potencjału, jaki ofiarowała wymyślona przez nią historia. W książce brak dynamiki i akcji, większość rozdziałów to czcza pisanina opiewająca zachowania bohaterów, ich skłonności, preferencje seksualne, muzyczne i kulinarne. Miałoby to większy sens, gdyby autorka skupiła się na jednej postaci, która odegrałaby w powieści kluczową rolę. Tymczasem na temat samej zbrodni, działań policyjnych, śledztwa, psychologii - czyli tego wszystkiego, co nas w kryminałach skandynawskich zachwyca - tego w Placu dla dziewczynek jest naprawdę niewiele. Dopiero pod sam koniec akcja nabiera tempa, a książka kolorów. Dopiero pod koniec rodzi się odrobina napięcia. Nie tyle jednak, ile oczekujemy po książce tego gatunku.

Ponieważ jednak lubię szukać jasnych stron każdej sytuacji, muszę autorce na plus zaliczyć sam pomysł powieści, oraz lekkie, przyswajalne pióro. Wydaje mi się, że jej styl nie pasuje do kryminałów, nie potrafi budować nim napięcia. Może lepiej sprawdzi się w innym gatunku książek?

Niestety, ale po lekturze Placu dla dziewczynek, odczuwam wielki niedosyt. Łudzę się, że czarne Tango, które już na mnie czeka, zatrze przykre wrażenie po tej powieści i postać autorki urośnie w moich oczach choć trochę :)

Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za możliwość przeczytania książki :) Żałuję, że nie trafiła w mój gust :)





sobota, 1 lutego 2014

Podsumowanie stycznia :)

Postanowiłam, że będę robić takie podsumowania, żeby mi było łatwiej ogarnąć się na koniec roku. I dla własnej ciekawości także, bo ja statystyk jestem nie z tej ziemi i lubię wszystko wiedzieć i widzieć czarno na białym. Na kilku blogach widziałam podobne podsumowania, więc papuguję, za co przepraszam serdecznie i nieszczerze :))

W miesiącu styczniu przeczytałam od deski do deski:
-siedem powieści,
-co daje w sumie 2755 stron.
-trzy książki zostały napisane przez polskich autorów, cztery są pochodzenia zagranicznego

Z przeczytanych książek najlepiej oceniam w styczniu Las Cieni. 

Moja domowa biblioteczka wzbogaciła się w tym miesiącu o

- Zdrady i Powroty od Wydawnictwa Szara Godzina
- Chiny od góry do dołu od Wydawnictwa Bernardinum
- Plac dla dziewczynek  od Wydawnictwa Czarna Owca

Za co wspomnianym wydawnictwom serdeczne gracias :)

Nie napisałam w styczniu ani jednego opowiadania, czym oczywiście nie ma się co chwalić, niemniej wolę napisać. Może mnie to postawi do pionu :)