Urzekła mnie okładka tej książki, przyciągnęła spojrzenie i sprawiła, że musiałam ją kupić.
Nie wiedziałam, o czym opowiada. To znaczy prawie wiedziałam. Bo skoro nosi tytuł Aleja Bzów, to o moich ukochanych bzach być musiała?
źródło prozami.pl |
Nad głową młodej dziennikarki, Izy, gromadzą się czarne chmury.W redakcji rozgorzała bezpardonowa walka o awans. Dodatkowo jej najlepsza przyjaciółka i współlokatorka z dnia na dzień postanawia rzucić dotychczasowe życie i wyjechać za granicę. Pojawiają się kłopoty finansowe, a jakby tego było mało,okazuje się, że pałac, w którym mieszka babcia, został sprzedany przez gminę nowemu inwestorowi i staruszka musi szukać nowego lokum. Gdzie Iza nie spojrzy, piętrzą się kłopoty. Dopiero kiedy kobieta poznaje Monikę, matkę chorej na serce dziewczynki, zrozumie, że jej problemy tak naprawdę są bardzo malutkie. Niepodziewanie w życiu Izy pojawia się promyczek szczęścia. Nawet ona sama nie zauważa, że odwiedza pałac z dziwnym oczekiwaniem w oczach...
Tytułowa Aleja Bzów - którą tak łatwo mi sobie wyobrazić - wiedzie do starego pałacu w Skotnikach. Dla głównej bohaterki, Izy, to miejsce magiczne. Kojarzy się jej ze szczęśliwymi dniami dzieciństwa, które tutaj spędziła. Już jako dorosła kobieta chętnie tutaj wraca. Nic więc dziwnego, że gdy dowiaduje się, że "jej pałac" kupił ktoś obcy, w jej sercu rodzi się gorąca niechęć. Po pewnym czasie Iza będzie musiała jednak przyznać, że "obcy" nie jest takim potworem, za jakiego chciałaby go uważać. Wszystko wskazuje, że jest porządnym człowiekiem i mógłby stać się dla dziewczyny kimś bliskim.
Tak, wiem. Zapachniało romansem. Muszę Was jednak troszkę rozczarować. Aleja Bzów świetnie napisana powieść obyczajowa, gdzie miłość przeplata się z przyjaźnią, a troska z uśmiechem. Podczas lektury towarzyszymy głównej bohaterce, która zmaga się z zawodowym zamieszaniem, obserwujemy typowy wyścig szczurów, któremu Iza nie chce się poddać. Kibicujemy jej i zaciskamy pięści z gniewu, gdy nieuczciwa współpracownica rzuca jej pod nogi kłody. Obserwujemy także dość trudne początkowo relacje z nowym właścicielem pałacu, jesteśmy świadkami przemiany Izy, gdy ta zauważa że jej problemy są doprawdy niewiele znaczące w obliczu problemów dzielnej nowej przyjaciółki.
Pogodna, optymistyczna i bardzo przyjemna w odbiorze, choć zaprawiona maleńką kropelką goryczy. Ta mała kropelka najwyraźniej po to, by przypomnieć nam że życie nie jest cukierkowe, rozdaje nam szczodrze i dobrego i złego. Grunt to się nie poddawać, szukać wyjścia i wierzyć. Mocno wierzyć w dobrych ludzi.
Polecam Wam serdecznie tę powieść i ruszam na poszukiwanie dalszych losów Izy i reszty :)