Na ogół nie zaczynam lektury kolejnej powieści tuż po zakończeniu poprzedniej. Ale gdy skończyłam Joyland i spojrzałam na zegar, godzina była młoda... Dałam sobie kilka minut na przetrawienie kingowskiego wesołego miasteczka i zaczęłam niedbale przerzucać strony leżącej na stoliku książki. Po kilku minutach przepadłam z kretesem. Gdy gasiłam lampkę i zamykałam książkę była późna noc, a ja miałam za sobą jedną czwartą powieści...
Nie znałam twórczości Catrin Collier, a po Córkę Magdy sięgnęłam tylko przez polsko brzmiące imię nakreślone na okładce. Zaintrygowało mnie, dlaczego walijska powieściopisarka użyła właśnie jego i czy jej bohaterka będzie miała coś wspólnego z naszym krajem. Nawet nie podejrzewałam, jak wiele polskości znajdę w tej książce!
Po zakończeniu drugiej wojny światowej oswobodzona z niemieckiego obozu Magda Janek nie wraca do Polski. Wraz z córeczką, Heleną, przybywa do małego walijskiego miasteczka, gdzie ma nadzieję znaleźć spokojne i w miarę dostatnie życie dla siebie i swojego dziecka.
Mijają lata. Helena Janek, córka Magdy, jest już dorosłą kobietą. Kończy studia i przygotowuje się właśnie do ślubu z ukochanym Nedem. Jej szczęśliwe życie przerywa nagła śmierć matki. Pogrążona w rozpaczy Helena chce by prochy Magdy spoczęły obok męża w Polsce. Wraz z narzeczonym rusza w daleką podróż do miejsca, gdzie urodziła się i wiodła przed wojną szczęśliwe życie jej matka. Gdy dociera na miejsce, na światło dzienne wychodzi skrywana przez lata tajemnica, która zachwieje całym światem Heleny.
Powieść zaczyna się dość spokojnie. Ot, zakochana młoda kobieta przygotowuje się do ślubu z ukochanym, cieszy świeżo pozyskaną pracą, przekomarza z wymagającą i dość staroświecką matką...
Nagle jej świat rozpada się na tysiąc kawałków: umiera matka, jedyna znana krewniaczka. Od tego momentu akcja książki nabiera tempa i do samego końca trzyma czytelnika w napięciu. Niezwykła podróż do Polski, zupełnie obcej, komunistycznej, wciąż rozbitej przez wojnę, która skończyła się ledwie kilkanaście lat wcześniej, dostarcza młodej kobiecie niezwykłych doznań. Po raz pierwszy widzi swoją ojczyznę. Z determinacją dąży do tego by matka spoczęła w grobie ukochanego męża. Później z uporem chce poznać wszystkie zamiecione pod dywan tajemnice i poznać swoją własną tożsamość. Nie jest to dla niej łatwe, gdyż może spodziewać się najgorszego, niemniej znajduje w sobie siłę...
Córka Magdy to powieść, która ma w sobie bardzo duże odbicie historyczne. Widać że autorka chciała jak najlepiej oddać atmosferę zapomnianej przez Boga wioski i klimat kraju zza żelaznej kurtyny. Czytając opinie na temat książki, spotkałam się z zarzutem, że jest to przerysowane, a pisarka nie zadała sobie trudu by poznać ówczesne polskie realia. Ja tego w ten sposób nie odbieram, ale też sama nie znam warunków jakie panowały w latach sześćdziesiątych w naszym kraju.
Autorka stworzyła fascynującą historię, która kryje w sobie wiele bolesnych sekretów, bolesnych i trudnych jak historia Polski. Przeczytałam ją z prawdziwą przyjemnością, choć momentami walczyłam ze łzami. Jest to poruszający obraz uczuć między matką a córką i bolesny zapis cierpień, jakie spotykały ludzi przez okrutne wojenne zawirowania.
Moje osobiste odczucia po lekturze Córki Magdy są bardzo ciepłe i z przerażeniem myślę, że mogłam tę pozycję na bibliotecznej półce ominąć. Bo tą książkę po protu trzeba przeczytać. Choćby po to by pojąć, jak wielkim darem jest wolność i pokój...
Moja ocena 8/10
lubimyczytac.pl |