sobota, 22 września 2018

280. Edyta Stępczak BURKA W NEPALU NAZYWA SIĘ SARI

Co z legendą, którą z uporem utrwala literatura podróżnicza? Gdzie są Ci wiecznie uśmiechnięci, znani z gościnności ludzi, hojnie dzielący się z przybyłymi ostatnią garścią ryżu, jak lubią postrzegać Nepalczyków turyści? Dlaczego to oblicze, także przecież prawdziwe, tubylcy rzadziej pokazują sobie nawzajem niż obcokrajowcom? „

str.209, Burka w Nepalu nazywa się sari

Gdy myślimy o uciemiężeniu kobiet, przed oczyma stają nam sylwetki spowitych w burki muzułmanek. Ewentualnie pomyślimy jeszcze o mieszkankach krajów Ameryki Południowej i Środkowej, gdzie tak mocno zakorzenił się kult maczo, ze przemoc wobec kobiet uznaje się za coś normalnego. Przyznaję, że nigdy nie patrzyłam na mieszkanki Nepalu pod tym kątem, nie zastanawiałam się, jak wygląda ich codzienne życie i z jakimi trudnościami, ba, dramatami, muszą zmagać się na co dzień. I to pokazuje, jak ważne i potrzebne są reportaże takie jak ten napisany przez Edytę Stępczak. Żeby uświadamiać. Bo to, co dla nas jest malownicze i egzotyczne, dla innych oznacza ból, strach, a nierzadko nawet śmierć.

Problem wykluczenia czy dyskryminowania kobiet ze względu na płeć, który poruszyła Edyta Stępczak, występuje w wielu miejscach na świecie, przybierając większą lub mniejszą skalę. Gdzieś w świecie kobieta skarży się, że zarabia mniej niż jej kolega, nie otrzymuje awansu, premii. W Nepalu kobieta rzadko ma pracę i własne pieniądze, wymaga się od niej posłuszeństwa wobec męża, ojca, teścia, brata. Praktycznie jest własnością, najpierw własnej rodziny, potem rodziny męża. Rodzi dzieci, póki pozwala jej na to udręczone ciało, by wydać na świat upragnionego syna. Sytuacja jest dramatyczna, bo przemoc wobec płci pięknej jest zakorzeniona w kulturze i religii, uznaje się ją za coś całkowicie naturalnego i potrzeba zmiany mentalności Nepalczyków, by cokolwiek zmienić. Także wśród kobiet, które nierzadko same siebie stawiają w pozycji obywatela gorszej kategorii.

Książka Edyty Stępczak zrobiła na mnie duże wrażenie, wlazła mi pod skórę i drażni. Czasem ni stąd ni zowąd uświadamiam sobie, że myślę o niej i o jej bohaterkach. Burka w Nepalu nazywa się sari jest książką, która niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny. Jest bardzo ciekawa, pozwala nam spojrzeć na życie Nepalczyków, nie tylko kobiet, ale także mężczyzn, dzieci, przyjrzeć się barwnej kulturze tego kraju, jednak nie sposób czytać jej bez emocji, bez atakujących z każdej strony rozmaitych myśli i refleksji. Sporo miejsca autorka poświęciła najmłodszym mieszkańcom Nepalu, przyznaję, że tę część czytało mi się najtrudniej, bo sama jestem mamą i szczęście córki jest dla mnie najważniejsze. Córki, którą każdego dnia nazywam swoim szczęściem, trudno było mi więc czytać, że gdzieś na świecie narodziny dziewczynki są przekleństwem. Polecam bardzo gorąco!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak 

5 komentarzy:

  1. Od czasu do czasu lubię sięgać po tego rodzaju książki, więc na tę zapewne również przyjdzie odpowiedni moment. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ten tytuł na uwadze od czasu, kiedy zobaczyłam go w zapowiedziach. Ważny, oszałamiający i zapadający w pamięć temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie za jakiś czas się za nią zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubie ksiazki opisujace roznice kulturowe, nawet jesli lektura powoduje sciskanie w dolku. Cos dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam książkę i nawet sobie podczytywałam. Muszę w końcu usiąść i przeczytać. Bardzo mnie ciekawią takie tematy, chociaż za każdym razem jak czytam, bardzo mocno przeżywam .

    OdpowiedzUsuń