niedziela, 8 maja 2016

298. Milenkowe czytanie Barbara Wicher PRZYGODY ROZTARGNIONEJ CZAROWNICY

Powieść o roztargnionej czarownicy musi być zabawna – po prostu nie może być inaczej!


 
Nina mieszka z babcią, odkąd jej rodzice wyjechali za granicę, aby zarobić na własny biznes. Pewnego dnia dziewczynka odkrywa, że sąsiadka babci, Flora, nie jest zwykłą staruszką. To czarownica, najprawdziwsza! Ma różdżkę, no dobra – chwilowo nie ma, bo właśnie ją zgubiła. Ma latającą miotłę, a w szklanej kuli sprawdza, co słychać u znajomych. A do tego jest bardzo pogodna, sympatyczna i ciepła. Dziewczynka i czarownica serdecznie się zaprzyjaźniają.

Przygody roztargnionej czarownicy to niezwykle zabawna historia dla przedszkolaków i trochę starszych dzieci. Flora, tytułowa czarownica jest naprawdę roztrzepana. A to zgubiła różdżkę, a to miotła jej uciekła... wciąż pakuje się w jakieś kabały i musi szukać z nich wyjścia. Na kartach książki Barbary Wicher możliwe jest wszystko, nawet przyjaźń między starszą czarownicą i małą dziewczynką, która jej w rozwiązywaniu kłopotów pomaga. To niezwykle ciepła i sympatyczna opowieść, która świetnie podkreśla wartości przyjaźni.

Atutem opowieści zawartych w książce jest również świetny humor. Przygód roztargniona czarownica ma trzy, a każdej towarzyszy kupa śmiechu. Dopełnieniem książeczki są barwne ilustracje autorstwa Artura Gulewicza. Książka ta idealnie pasuje do innej publikacji dla Wydawnictwa Skrzat, o której pisałam: Lekarstwo na krowę. Obie książki mają podobną oprawę i ilustracje w tym samym stylu. I o ile przy poprzedniej książeczce nie byłam do końca przekonana do takich ilustracji, tym razem bardzo pasowały mi do historyjek.

Fajnym uzupełnieniem książeczki są quizy pod koniec rozdziałów, dzięki którym rodzice mogą sprawdzać, czy dziecko słucha lub czyta ze zrozumieniem. Czcionka jest duża i wyraźna, zatem dzieci samodzielnie czytające mogą sięgać po roztargnioną czarownicę śmiało. 








4 komentarze:

  1. Widać, że to wartościowa książeczka. Będę zatem polecać.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie tak mi się kojarzyło, że już gdzieś widziałam podobne ilustracje :)

    OdpowiedzUsuń